BOR odcięty od prezydenta

Aktualizacja:
Generał Janicki o uchybieniach w czasie incydentu w Gruzji
Generał Janicki o uchybieniach w czasie incydentu w Gruzji
TVN24, PAP
Generał Janicki o uchybieniach w czasie incydentu w GruzjiTVN24, PAP

- W tym feralnym momencie przy prezydencie była tylko i wyłącznie ochrona gruzińska. (...)Samochód z BOR-owcami był 300 m za samochodem głównym - mówił w "Faktach po Faktach" szef Biura Ochrony Rządu gen. bryg. Marian Janicki.

- To jest niedopuszczalne - powiedział krótko Janicki, dla którego to, co się stało w Gruzji, jest po prostu z punktu widzenia polskich procedur nie powinno się wydarzyć.

Błędem było już samo przepuszczenie busa z dziennikarzami na czoło kolumny, co spowodowało, że w pewnym momencie pojazd ten jechał razem z samochodem prezydenckim. - Niedopuszczalne, żeby jakikolwiek pojazd jechał wzdłuż kolumny - mówił Janicki.

Polacy byli 300 m za prezydentem

Najgorsze nastąpiło jednak, z punktu widzenia procedur, podczas samego ostrzału. - Oficerowie BOR się skarżą.Może to nie są skargi… Powiem, że ochrona polska w pewnym momencie miała ograniczony dostęp do pana prezydenta - ujawnił szef BOR.

Nie ukrywał zdziwienia faktem, że gdy padły strzały, wokół polskiego prezydenta nie było polskiej ochrony, która jechała aż 300 m za samochodem Lecha Kaczyńskiegho.

Jak jednak zaznaczył Janicki, "za wizytę pana prezydenta w Gruzji odpowiada strona gruzińska", a "patrząc na te zdjęcia (z incydentu - red.), twierdzę, że ochrona gruzińska zabezpieczyła pana prezydenta", dodał BOR-owiec.

Janicki dodał w programie "Teraz MY!" w TVN, że w poniedziałek zostało wszczęte postępowanie, które ma wyjaśnić tę sprawę. - Postępowanie wyjaśni, czy BOR był celowo odcięty od prezydenta. Cała sytuacja jest dla mnie niezrozumiała, podjęliśmy przed podróżą stosowne czynności. Przekazaliśmy gruzińskiej stronie nasze oczekiwania, Gruzini zapewnili nas, że nie będzie problemu. O zmianie planów oficerowie dowiedzieli się w samolocie - dodał.

Kto strzelał? BOR nie wie

Janicki powiedział również, że do dzisiaj nie wiemy, kto strzelał w kierunku prezydenta. - Rozmawiałem dzisiaj z szefem ochrony, czytałem meldunki funkcjonariuszy. Tam nie ma żadnych wzmianek, że to zrobili Rosjanie czy Gruzini. Tam są same suche fakty - wyjaśniał.

Szef BOR poinformował również, że zażądał postępowania wyjaśniającego w Biurze Ochrony Rządu, które ma odpowiedzieć na pytania dlaczego prezydent wybrał się na przejażdżkę z Micheilem Saakaszwilim i kto o tym decydował.

- Nie mam żalu do pana prezydenta. Żałuję tylko, że niektóre sprawy nie były z nami konsultowane - zakończył Janicki, dodając, że do tej pory nie rozmawiał jeszcze z prezydentem o incydencie.

W "Teraz MY!" generał przyznał, że oficerowie powinni byli przekonać prezydenta, żeby nie jechał na posterunek, ale nie mieli takich możliwości.

Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP