Bo Xilai skazany na dożywocie. Wyjdzie wcześniej?


Sąd w Jinanie w prowincji Shandong uznał w niedzielę byłego dygnitarza Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Bo Xilaia za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów: korupcji, sprzeniewierzenia publicznych funduszy i nadużycia władzy i skazał go na dożywocie.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami wyrok ogłoszono w niedzielę rano w obecności trzech członków rodziny oskarżonego, 22 reporterów i 89 innych obserwatorów. Sąd całkowicie odrzucił linię obrony byłego dygnitarza, który nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów.

Bo uznano winnym przyjęcia od dwóch biznesmenów łapówek na sumę prawie 22 mln juanów (11 mln zł), sprzeniewierzenia kolejnych 5 mln juanów (2,5 mln zł) oraz próby użycia swoich wpływów do zatuszowania morderstwa popełnionego przez jego żonę.

Sąd skazał go na dożywotnie więzienie pozbawiając go również dożywotnio praw publicznych i zarządził konfiskatę całego jego majątku. Według ekspertów były dygnitarz prawdopodobnie odwoła się od tego wyroku.

Zero tolerancji

Informując o wyroku państwowa telewizja CCTV podkreśliła, że jest on elementem prowadzonej przez administrację prezydenta Xi Jinpinga ostrej kampanii antykorupcyjnej. Werdykt ten nie oznacza jednak definitywnego końca trwającej od początku 2012 roku afery Bo Xilaia, największej afery korupcyjnej, jaka wstrząsnęła Chinami od dziesięcioleci. W czasie pięciodniowego procesu, który odbył się pod koniec sierpnia br., Bo nie przyznał się do winy. W liście, jaki napisał później z aresztu do rodziny utrzymywał, że pewnego dnia jego nazwisko zostanie oczyszczone, podobnie jak stało się w przypadku jego ojca Bo Yibo, uwięzionego w czasach rewolucji kulturalnej, a obecnie uznawanego za bohatera.

Wyjdzie wcześniej?

Według mediów Bo zostanie najprawdopodobniej osadzony w tym samym więzieniu Qincheng w pobliżu Pekinu, w którym niegdyś siedział jego ojciec, przeznaczonym dla więźniów politycznych. W tym uważanym za elitarny zakładzie karnym przebywa już inny bohater tej samej afery, były szef policji w Chongqingu Wang Lijun, odsiadujący tam wyrok 15 lat pozbawienia wolności. Jeszcze dwa lata temu Bo Xilai był szefem partii w okręgu Chongqing, olbrzymiej metropolii na zachodzie Chin i członkiem elitarnego 25-osobowego Biura Politycznego KPCh. Był typowany do objęcia najwyższych funkcji w kraju. W zarządzanym przez siebie okręgu zasłynął z twardej kampanii przeciwko przestępczości oraz nawiązywania do stylu początków chińskiego komunizmu z czasów przewodniczącego Mao Zedonga. Czarne chmury zaczęły się zbierać nad Bo w lutym 2012 roku, zaledwie kilka miesięcy przed zmianą pokoleniową na najwyższych szczeblach władzy w partii i kraju, kiedy jeden z jego najbliższych współpracowników, szef policji Wang, zbiegł do amerykańskiego konsulatu w mieście Chengdu i przekazał tam informacje dotyczące popełnionego w listopadzie 2011 roku zabójstwa brytyjskiego biznesmena Neila Heywooda. Za tę zbrodnię skazano później na karę śmierci w zawieszeniu żonę Bo, Gu Kailai. Udział Bo w próbach zatuszowania morderstwa i zarzuty korupcyjne, jakie się wtedy przeciwko niemu pojawiły, zniszczyły wkrótce jego karierę polityczną i marzenia o najwyższych stanowiskach. W kwietniu 2012 roku Bo został pozbawiony swego dotychczasowego stanowiska, we wrześniu wyrzucono go z partii, a w październiku z parlamentu. Zanim w lipcu br. oficjalnie postawiono go w stan oskarżenia, przebywał w nieformalnym areszcie, przesłuchiwany przez urzędników partyjnej komisji dyscyplinarnej.

Autor: łuk\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: