Bitwa o więźniarkę. Setki milicjantów kontra tłum

Aktualizacja:

Kilkuset milicjantów eskortowało więźniarkę z Julią Tymoszenko, która po ogłoszeniu wyroku została odwieziona do aresztu śledczego. Drogę konwojowi próbowali zablokować zwolennicy byłej premier, którzy już rano całkowicie zablokowali ruch na głównej ulicy Kijowa. Doszło do przepychanek, OMON użył siły. Liderka opozycji została dziś skazana na 7 lat więzienia.

Szczelny kordon milicji został tak zorganizowany, by protestującym nie przyszła do głowy próba "dostania się" w pobliże samochodu.

Jego wyjazd z budynku sądu obserwowało kilka tysięcy osób, które od świtu czekały na wtorkową rozprawę. Przez cały ten czas dochodziło do niewielkich przepychanek, a niektórych gapiów i protestujących milicja siłą usunęła z ulic.

"Unikać prowokacji"

Wcześniej jeden z liderów opozycyjnego Bloku Julii Tymoszenko, wiceprzewodniczący ukraińskiego parlamentu Mykoła Tomenko, apelował do zwolenników byłej premier, by unikali konfliktów z milicją.

- Naszym zadaniem jest nie dopuścić do prowokacji, by władze nie miały podstaw do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Gdy przed sądem znajduje się kilka tysięcy omonowców, oznacza to, że władze się boją i robią wszystko, by zakazać zgromadzeń, strajków i protestów - powiedział Tomenko.

Wyrok na liderkę opozycji

Tymoszenko została skazana na 7 lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 roku. Była premier utrzymuje, że inspiratorem procesu w jej sprawie jest prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.

Źródło: PAP