"Bili pałkami, żeby się przyznał". Godzinę później zmarł


Strażnicy mieli go bić tak długo, żeby się przyznał. Ale coś poszło nie tak - być może bili za późno. Godzinę później Siergiej Magnitski zmarł. W sprawie zmarłego w 2009 roku w moskiewskim więzieniu prawnika pojawił się nowy trop.

37-letni Siergiej Magnitski, prawnik zaangażowany w walkę z korupcją, zmarł 16 listopada 2009 roku w więzieniu Matrosskaja Tiszyna w Moskwie. Wcześniej przez prawie rok był przetrzymywany w moskiewskim więzieniu Butyrki. W ocenie ekspertów z zakresu medycyny sądowej, Magnitskiemu nie udzielono należytej pomocy lekarskiej podczas jego pobytu w więzieniu śledczym, co skutkowało tym, że nie wykryto u niego we właściwym czasie chorób chronicznych, m.in. cukrzycy i żółtaczki, na które cierpiał, a w konsekwencji nie podjęto leczenia.

Obrońcy praw człowieka od początku jednak nie wykluczali, że Magnitskiego pobito na śmierć. Na poniedziałkowej konferencji pokazali dowody mające świadczyć za tą tezą.

W 75-stronicowym raporcie funduszu inwestycyjnego Hermitage Capital Management (HCM), w którym pracował Magnitski, zaprezentowano m.in. fotokopię wewnętrznego dokumentu więziennego, w którym zezwolono na użycie wobec osadzonego Magnitskiego kajdanków i pałki gumowej.

W jednym dokumencie jest mowa o tym, że wykorzystano gumową pałkę, czyli było bicie, i to zgadza się ze zdjęciami, którymi dysponujemy (chodzi o zdjęcia urazów), w drugim dokumencie nie ma mowy o pałce. (...) Nie sądzę, że chcieli go zabić, bili po to, żeby go zmusić do przyznania się do winy Walerij Borszczew

"Nie sądzę, że chcieli go zabić"

Przedstawiciel moskiewskiej Grupy Helsińskiej Walerij Borszczew oznajmił też, że obrońcy praw człowieka dysponują dwoma wykluczającymi się aktami z aresztu tymczasowego o wykorzystaniu "środków specjalnych" wobec Magnitskiego. - W jednym dokumencie jest mowa o tym, że wykorzystano gumową pałkę, czyli było bicie, i to zgadza się ze zdjęciami, którymi dysponujemy (chodzi o zdjęcia urazów), w drugim dokumencie nie ma mowy o pałce - powiedział Borszczew.

- Nie sądzę, że chcieli go zabić, bili po to, żeby go zmusić do przyznania się do winy - ocenił Borszczew. Dodał, że w chwili, gdy to się działo, obecnych było ośmiu strażników. - Według mnie (Magnitski) zmarł w następstwie pobicia - powiedział przedstawiciel moskiewskiej Grupy Helsińskiej.

"Nie spodziewamy się dojść sprawiedliwości w tej sprawie w Rosji"

- To rzeczywiście szokujące. Magnitski został pobity przez ośmiu strażników o godz. 20, a zmarł o godz. 21 - powiedział William Browder, założyciel fundacji Hermitage Capital, i zapowiedział przekazanie w środę Komisji Europejskiej dokumentów w sprawie Magnitskiego, aby skłonić stolice europejskie do wprowadzenia zakazu wjazdu dla rosyjskich urzędników powiązanych ze sprawą prawnika. - Nie spodziewamy się dojść sprawiedliwości w tej sprawie w Rosji - powiedział.

Oskarżył na swoją zgubę

Magnitskiego zatrzymano pod zarzutem oszustw podatkowych w ramach śledztwa przeciwko Hermitage Capital Management, kiedyś największemu funduszowi inwestycyjnemu w Rosji. Szefowi funduszu Williamowi Browderowi, który piętnował korupcję w dużych firmach rosyjskich, w 2005 roku zakazano wjazdu do Rosji, powołując się na względy bezpieczeństwa narodowego. Później zakaz ten cofnięto.

W 2007 roku przeprowadzono rewizję w biurze Hermitage i - jak twierdzi fundusz - wykorzystano skonfiskowane wówczas dokumenty do przejęcia spółek, z którymi współpracował Hermitage. Samego Magnitskiego aresztowano wkrótce po tym, gdy podczas przesłuchania wskazał urzędników zamieszanych w przejęcia spółek. Prawnik oskarżył ich o zagarnięcie z budżetu państwa równowartości 230 mln dolarów.

Źródło: PAP