Biden nie startuje na prezydenta


Wbrew oczekiwaniom wielu Joe Biden, wiceprezydent USA, oznajmił, że nie będzie ubiegał się o nominację demokratów w wyścigu prezydenckim.

Wiceprezydent USA Joe Biden poinformował, że nie będzie ubiegał się o fotel prezydenta, ponieważ jest już za mało czasu, by rozpocząć skuteczną kampanię wyborczą.

Jak dodał, na decyzję o rezygnacji ze startu wpłynęła również troska o własną rodzinę i żałoba po śmierci jego syna, który w maju przegrał walkę z rakiem mózgu.

"Nie będę milczał"

- Choć nie będę kandydatem, nie będę również milczał - powiedział na konferencji prasowej, na której pojawił się razem z prezydentem Barackiem Obamą oraz żoną Jill. - Zamierzam mówić głośno i wyraźnie o tym, w jakim miejscu jest nasza partia, oraz o kierunku, w którym powinniśmy iść jako naród - wyjaśnił.

Biden jest popularny wśród białych, gorzej sytuowanych Amerykanów, i wciąż może odegrać istotną rolę w wyborach prezydenckich, jeżeli zdecyduje się na udzielenie poparcia kandydatowi Partii Demokratycznej.

W ten sposób wiceprezydent zakończył miesiące spekulacji na temat swojego możliwego startu w wyborach prezydenckich. Według najnowszych sondaży Biden mógłby liczyć na ok. 13 proc. poparcia i byłby większym zagrożeniem dla Hillary Clinton niż Bernie Sanders. Clinton może liczyć na około 50 proc. poparcia.

W przeszłości Joe Biden dwukrotnie, bezskutecznie, ubiegał się o urząd prezydenta USA: w 1988 oraz 2008 roku.

Złudne oczekiwania

We wtorek Biden wygłosił przemówienie, które przez wielu komentatorów zostało odebrane jako przygotowanie gruntu do kampanii, w której liczyłby na poparcie wiernych zwolenników prezydenta Baracka Obamy. Biden wyraźnie starał się bowiem przedstawić siebie jako najbliższego współpracownika Obamy, dystansując się jednocześnie od Clinton.

Podkreślił też, że ponad połowa pracowników z gabinetu Obamy wcześniej pracowała dla niego; a decyzja, by objąć urząd wiceprezydenta w administracji Obamy, była "najlepszą decyzją w mojej politycznej karierze".

Biden zapewnił też, że wciąż ma wśród republikanów dobrych przyjaciół, co zostało odebrane jako zdystansowanie się od Clinton, która pytana w debacie, kto jest jej największym wrogiem w wyścigu prezydenckim, wskazała właśnie na opozycyjnych Republikanów.

Autor: mtom,mm / Źródło: PAP, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: