"Bezsilna złość Kremla" i "wyborcze niespodzianki". Rosyjskie komentarze po ukraińskich wyborach

Po wyborach na Ukrainie: opozycja gratuluje, media prokremlowskie szukają nowych straszakówmk.ru, Twitter.com, Facebook.com, Znak.com

"Po porażce wyborczej Prawego Sektora rosyjskie media propagandowe będą musiały poszukać innego straszaka, którego będą mogli przedstawiać odbiorcom", "Bezdyskusyjne zwycięstwo partii prozachodnich, porażka Kremla", "Jaceniuk stanie się symbolem nowej Ukrainy" - takie komentarze pojawią się w rosyjskich mediach i internecie po niedzielnych przedterminowych wyborach parlamentarnych na Ukrainie.

Rosyjskie media, eksperci i politycy pilnie śledzą przebieg i wyniki ukraińskich wyborów. Opozycjoniści zwracają uwagę przede wszystkim na to, że po podliczeniu ponad połowy procent głosów stało się jasne, że komuniści i partie prorosyjskie nie będą miały wielu miejsc w parlamencie - po podliczeniu 69 proc. głosów Blok Opozycyjny ma 9,75 proc.

Znany rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny skomentował te wyniki na prowadzonym przez swoich współpracowników profilu na Twitterze: "Trzeba pogratulować Ukrainie: podczas wolnych wyborów rozgromiona została partia nostalgii po ZSRR".

Dziennikarz rosyjskiego portalu Insider i komentator telewizji "Dożd" Roman Dobrochotow stwierdził, że po zwycięstwie partii Poroszenki i Jaceniuka, które w sumie mają ok. 44 proc. głosów, Kremlowi pozostaje "bezsilna złość".

Opozycyjny wobec Kremla regionalny, choć znany i wpływowy portal Znak.com z Jekaterynburga, powołując się na źródło w rosyjskim MSZ pisze: "Nowa Rada Najwyższa nie poprawi ani nie pogorszy (jeśli to w ogóle możliwe) bieżących stosunków rosyjsko-ukraińskich, zresztą, nie ma na nie wielkiego wpływu. Rosyjskie MSZ uważa, że parlament będzie zajmować stanowisko antyrosyjskie" - pisze Znak.com. Nie jest obecnie jednak planowana współpraca na poziomie parlamentarnym - podkreśla portal, powołując się na swoje źródło w rosyjskich kręgach dyplomatycznych.

- Dla naszych polityków niezbyt miłą niespodzianką jest sukces Frontu Ludowego - uważa szef think-tanku Polityczna Grupa Ekspercka Konstantin Kałaczow. - Ci ludzie zaczynali operację antyterrorystyczną. Cieszy jednak geografia głosowania - sukces Bloku Opozycyjnego nie tylko w obwodzie donieckim i ługańskim, ale też w charkowskim, na Zaporożu i w obwodzie odeskim - podkreśla analityk. Dodaje: - Z tą Radą można współdziałać. Nawet jeśli większość mają partie Majdanu i w 90 proc. jest ona proukraińska, to nie ma Swobody, Prawego Sektora. Liczymy na rozsądek polityków. I ukraińskich, i rosyjskich - dodaje Kałaczow.

Jednocześnie Kałaczow przypuszcza, że rosyjskie media dużo uwagi będą poświęcać Dmytro Jaroszowi, liderowi Prawego Sektora, który wystartował w okręgu jednomandatowym i dostał się do parlamentu.

Partia wojny, partia pokoju

O tym, że tak w istocie może się stać, świadczy artykuł w gazecie, którą co rano w pierwszej kolejności czyta Władimir Putin - "Komsomolskaja Prawda".

W tekście "Bitwa o Radę (Najwyższą) - partia wojny zwyciężyła partię pokoju" dziennikarze tabloidu piszą, że choć najbardziej zajadli neonacjonaliści: partie Swoboda i Prawy Sektor nie weszły do Rady Najwyższej, Dmytro Jarosz dostał się do parlamentu "tylnym wejściem", startując w okręgu jednomandatowym w obwodzie dniepropietrowskim.

"Komsomolskaja Prawda" podkreśla, że frekwencja - 52,42 proc. - była najgorsza w historii ukraińskich głosowań, a dzięki temu, że wybory nie odbyły się w wielu miastach i wsiach Donbasu, "niemal całą śmietankę zebrali ci, którzy planowali ją otrzymać: przedstawiciele obecnej władzy, oligarchowie i nacjonaliści".

Jak pisze tabloid, głównym efektem wyborów dla Majdanowców miało być oczyszczenie Rady Najwyższej ze wszystkich, którzy się z nimi nie zgadzają. "Komunistów, Partii Regionów, niezależnych deputowanych, którzy mieli śmiałość mówić z trybuny coś nieprzyjemnego dla władzy i głosować 'inaczej', wymieść z parlamentu na fali militarnej i nacjonalistycznej psychozy na Ukrainie" - pisze "Komsomolska Prawda".

Gazeta wskazuje wygranych i przegranych. Ci pierwsi to szeroko pojęta "partia wojny", czyli Front Ludowy Arsenija Jaceniuka. "Ponieważ wszystkie obecne wybory na Ukrainie były oparte na agresywnej retoryce, owoce zbierają ci, którzy starali się jak najgłośniej przeklinać Rosję, Donbas i żądali ukarania wszystkich niepokornych" - czytamy na łamach "Komsomolskiej Prawdy".

"Główny przegrany to, niewątpliwie, naród Ukrainy, który na fali wydarzeń otrzymał agresywny, ultranacjonalistyczny parlament".

Straszyli Prawym Sektorem, postraszą Laszką?

W obliczu nie dostania się Prawego Sektora do parlamentu rosyjskie tabloidy w roli nowego straszaka widzą Radykalną Partię Ołeha Laszko. Pytany przez "Moskiewskiego Komsomolca" o skomentowanie wyników wyborów analityk Aleksiej Muchin z Centrum Informacji Politycznej uważa, że Ukraina znalazła się w potrzasku.

"Z jednej strony Unia Europejska wymaga, by tłumiła ultraprawicowy szał, a z drugiej, same władze ukraińskie są w istocie ultraprawicowe, dlatego Swoboda Ołeha Tiahnyboka poniosła klęskę, a Radykalna Partia Ołeha Laszki wchodzi do parlamentu" - uważa rosyjski analityk.

Wyraźnie widać jednak spadek napięcia związanego z wyborami na Ukrainie - temat nie zajął w poniedziałek tzw. "jedynek" gazet.

Więcej uwagi poświęcają im na swoich profilach na portalach społecznościowych rosyjscy politycy, którzy przekonują, że na Ukrainie nie doszło do "zmian w państwie", których rok temu domagali się protestujący na Majdanie, a jedynie przetasowań na szczytach władzy - tak uważa Aleksiej Puszkow, przewodniczący Komitetu ds. Zagranicznych w rosyjskiej Dumie Państwowej.

Wtóruje mu rosyjski dziennikarz prokremlowskiej telewizji "Rossija" Władimir Sołowiow, który stwierdził: "Wybory na Ukrainie dowiodły, że faszyzacja ukroświadomości została zakończona, banderowska ideologia dominuje w blokach zarówno Poroszenki, jak i Jaceniuka".

Takie wpisy skomentował opozycyjny wobec polityki Kremla dziennikarz portalu "Russkaja Płanieta" Ilja Szepielin:"W telewizji powiedzą o tryumfie neonazistów, ale tutaj nie ma nawet ich śladu. [...] Ukraina ma zapaść gospodarczą, wojnę, a wszystko to będą musieli rozwiązać politycy demagodzy, którzy - co bardzo prawdopodobne - nie poradzą sobie. Ale właśnie w tym tkwi sedno problemu Ukrainy, a nie w neonazistach, o których całymi dniami marzą Dmitrij Kisielow (szef agencji Rossija Siegodnia) i Sołowiow (znany dziennikarz telewizyjny)" - pisze Ilja Szepielin.

Wyborcze niespodzianki

Tabloid "Moskowskij Komsomolec" w tekście "Dlaczego Jaceniuk wyprzedził Poroszenkę w wyborach do Rady" pisze o sześciu niespodziankach kampanii parlamentarnej na Ukrainie.

Najważniejsza to wynik Bloku Petra Poroszenki - uzyskała mniej niż planowała. "Może to świadczyć o tym, że "partia wojny", którą uosabia rząd, jest teraz na Ukrainie silniejsza niż "partia pokoju", którą uosabia Poroszenko i jego porozumienia z Mińska" - pisze "MK".

Pozostałe niespodzianki to m.in. niski wynik Radykalnej partii Ołeha Laszko, który ten "zawdzięcza akcji czarnego PR w mediach rozpętanej z nadania oligarchy Kołomojskiego". "Sam waleczny deputowany tak ostro demonstrował swoją charyzmę, osobiście przesłuchując zatrzymanych separatystów, nie brzydząc się użyciem siły i wyraźnie czerpiąc z tego przyjemność, że wielu się znudził" - konstatuje "Moskowskij Komsomolec".

Gazeta zaskoczona jest także wysokim wynikiem mało znanej partii Samopomicz (Samopomoc) (po podliczeniu 70 proc. głosów miała ponad 11 proc. poparcia). "Sukces tej siły świadczy o tym, że spora część mieszkańców zachodniej Ukrainy chce być bardziej niezależna od Kijowa" - pisze tabloid.

Komentując wynik Batkiwszczyny, "Moskowskij Komsomolec" stwierdza, że Julia Tymoszenko po wyjściu na wolność nie umiała zorientować się w zmienionych zasadach gry. "Faktycznie własnoręcznie wypchnęła z Batkiwszczyny przejściowego Jaceniuka, zmieniając go na ładny obrazek - nawigatorkę Sawczenko. Ale sztuczka się nie udała. Jaceniuk prowadzi, a Batkiwszczyna jest w ogonie" - czytamy w dzienniku.

Gazeta lakonicznie odnotowuje również fiasko Swobody i Prawego Sektora, które nie weszły do parlamentu, wspominając, że w Radzie zasiądzie lider Prawego Sektora Dmytro Jarosz, startujący w okręgu jednomandatowym. Trzeba jednak zauważyć, że gazeta podaje: "Iryna Farion, która mówiła, że urodziła się, by zniszczyć Moskwę, więcej nie będzie mogła robić tego z trybuny Rady Najwyższej".

Ostatnie "zaskoczenie" to wysoki wynik Bloku Opozycyjnego. "To oznacza, że żadnej "jednej Ukrainy" jak nie było, tak nie ma. Nie zważając na naciski, wschód głosuje na następców Partii Regionów" - pisze "Moskowskij Komsomolec".

Dzielny ołowiany Jaceniuk

Aleksiej Roszczyn, analityk niezależnej fundacji "Centrum Technologii Politycznych" stwierdza, że premier Arsenij Jaceniuk utrzyma się na stanowisku.

"Wielu było przekonanych, że po obaleniu Janukowycza objęcie urzędu premiera w trzeszczącym w szwach kraju z pustym skarbcem i powiększającym się deficytem to gwarantowane samobójstwo polityczne" - pisze na swoim profilu Roszczyn.

Zajął swoje miejsce i się utrzymał, chociaż miał minimum uprawnień, zetknął się z całkowitym brakiem pieniędzy. [...] Chłopak nie wpadał w panikę, był twardy, latał na szczyty rejsowymi samolotami klasą ekonomiczną - co tu powiedzieć, zuch. Zasługuje na szacunek - to dzielny ołowiany żołnierzyk. To właśnie on, a nie sprytny "kułak" Poroszenko i chaotyczni "bohaterowie Majdanu" powinien być symbolem nowej Ukrainy" - stwierdza Roszczyn.

Autor: asz/tr / Źródło: Twitter.com, Facebook.com, rg.ru, mk.ru, kp.ru, znak.com

Źródło zdjęcia głównego: mk.ru, Twitter.com, Facebook.com, Znak.com

Tagi:
Raporty: