Będzie spokojniej w Mali? "Uzgodniliśmy zawieszenie broni"


Tuaregowie walczący z wojskami rządowymi na północy Mali zgodzili się w piątek na zawieszenie broni, po serii poważnych starć, które zagroziły wybuchem wojny na pełną skalę.

Porozumienie osiągnięto po spotkaniu przewodniczącego Unii Afrykańskiej, prezydenta Mauretanii Mohammeda Abd el-Aziza z trzema ugrupowaniami rebeliantów okupującymi strategiczne miasto Kidal na północy kraju. W rozmowach uczestniczył specjalny wysłannik ONZ Albert Koenders.

"Uzgodniliśmy zawieszenie broni"

W walkach o kontrolę nad Kidal zginęło od ub. środy ok. 20 żołnierzy wojsk rządowych. Separatystom udało się w ostatnich dniach uzyskać kontrolę nad większością terytorium północnego Mali. - Mogę potwierdzić, że uzgodniliśmy zawieszenie broni. Zgodziliśmy się też na wymianę jeńców i na powołanie niezależnej komisji, która zbada przebieg wydarzeń w Kidal - powiedział Reutersowi jeden z czołowych reprezentantów Tuaregów Ambeiry Ag Rhissa.

Potyczki, które zagroziły negocjacjom

Armia malijska rozpoczęła ofensywę na Kidal w ub. środę po wybuchu starć w tym mieście podczas wizyty nowego premiera Moussy Mary. Tuaregowie, od dziesięcioleci narzekający, że kolejne rządy z Bamako traktują ich jak obywateli drugiej kategorii, odebrali wizytę premiera jako demonstrację siły. Potyczki, z których dwie zakończyły się porażką wojsk rządowych, zagroziły trudnym negocjacjom pokojowym między rządem w Bamako i rebeliantami. W 2012 r. rebelia Tuaregów na północy Mali doprowadziła do wojskowego zamachu stanu w Bamako, wojny domowej i do umocnienia się islamistów na północy. Powstał tzw. niepodległy Azawad, który następnie został zawłaszczony przez saharyjską filię Al-Kaidy i przekształcony w jej kalifat. Kres położyli mu dopiero Francuzi, którzy obawiając się, że dżihadyści z Sahary zagrożą Europie, wysłali do Mali 4 tys. spadochroniarzy i żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. W 2013 r. przywrócono rządy cywilne jednak islamiści i separatyści pozostają aktywni w niektórych rejonach.

Autor: kde//kdj / Źródło: PAP