Pokojowe protesty i brutalna akcja policji. "Całkowity brak poszanowania praw"


Po raz kolejny rząd Azerbejdżanu wykazał się całkowitym brakiem poszanowania praw swoich obywateli do pokojowych protestów - stwierdziła w oświadczeniu organizacja Human Rights Watch. W weekend policja brutalnie stłumiła antyrządowe demonstracje w centrum Baku.

W weekend w centrum Baku doszło do antyrządowych protestów, zorganizowanych przez Narodową Radę Sił Demokratycznych (National Council of Democratic Forces) - koalicję partii opozycyjnych i azerbejdżańskich aktywistów.

Demonstranci domagali się uwolnienia więźniów politycznych oraz uczciwych i niezależnych wyborów w kraju. Protestowali także przeciwko rosnącemu bezrobociu i nierównościom społecznym. Władze Azerbejdżanu, które od dawna są oskarżane przez organizacje praw człowieka i zachodnie rządy o antydemokratyczne tendencje, nie wyraziły zgody na wiec. Jak przekazał lider opozycyjnego Frontu Ludowego Ali Kerimlin, jeszcze przed jego rozpoczęciem aresztowanych zostało 50 osób, głównie organizatorów wiecu.

Weekendowe pokojowe protesty zostały brutalnie stłumione przez policję.

"Po raz kolejny rząd Azerbejdżanu wykazał się całkowitym brakiem poszanowania praw swoich obywateli do pokojowych protestów" - przekazał w oświadczeniu Giorgi Gogia, przedstawiciel organizacji Human Rights Watch w Europie i Azji Środkowej. "Władze powinny natychmiast zwolnić wszystkich zatrzymanych demonstrantów i zbadać wszelkie podejrzenia o nadużycia ze strony sił bezpieczeństwa" - dodał.

Brutalna akcja policji

Jak podaje HRW, w sobotę zamknięto trzy stacje metra w centrum Baku. Policja ogrodziła także spory obszar miasta, blokując główne drogi dojazdowe do centrum. Miejscowe media podały, że w części stolicy odcięto Internet i zakłócano zasięg telefonów komórkowych.

Mimo przeszkód około godziny 15 kilkuset protestujących zdołało przedostać się do centrum Baku. Manifestanci skandowali "Odejdźcie!" i "Wolność!".

Jak relacjonuje HRW, umundurowani policjanci i funkcjonariusze służb bezpieczeństwa w cywilnych ubraniach niemal natychmiast wkroczyli do akcji. Wobec demonstrantów używano przemocy, byli bici i kopani. Funkcjonariusze wykręcali ręce zatrzymanych, których zaciągali siłą do autobusów i radiowozów.

Brutalne działania policji zarejestrowano na licznych nagraniach wideo, które pojawiły się później w mediach społecznościowych.

Jak przekazały władze, w sobotę zatrzymano 60 osób z około 220 uczestników protestu. 42 z nich wypuszczono z pouczeniem, pozostałym 18 postawiono zarzuty. Wśród zatrzymanych znaleźli się przedstawiciele opozycji, aktywiści i dziennikarze.

Dysproporcje, konflikty i pokładane nadzieje

Azerbejdżan od 2003 roku jest rządzony przez Ilhama Alijewa, który przejął władzę po swoim zmarłym ojcu.

W kraju narastają różnice między bogatymi i biednymi, a na nastroje społeczne wpływają też napięcia z sąsiednią Armenią, z którą od lat 90. toczy się konflikt o Górski Karabach.

Prezydent Alijew sprzymierzył kraj z Zachodem, dbając o interesy energetyczne i bezpieczeństwo narodu i zapewniając przeciwwagę dla wpływów rosyjskich w strategicznym regionie Morza Kaspijskiego. Znaczne zasoby energetyczne oraz strategiczne położenie Azerbejdżanu sprawiają, że Europa pokłada w tym kraju nadzieje związane ze zmniejszeniem uzależnienia energetycznego od Rosji. Oponenci władz twierdzą, że z tego powodu osłabł krytycyzm krajów zachodnich wobec stylu rządów Alijewa. Organizacje broniące praw człowieka oceniają, że Alijew rządzi krajem w sposób autorytarny, a rząd prześladuje przeciwników politycznych.

Autor: momo\mtom / Źródło: Reuters, Human Rights Watch