Atakowali policję kamieniami i butelkami


W nocy z niedzieli na poniedziałek doszło w Bukareszcie do ostrych starć protestujących z policją. Demonstranci domagali się ustąpienia prezydenta Traiana Basescu jako "głównego winowajcy" drastycznego obniżenia poziomu życia w kraju.

Początek demonstracji, w której uczestniczyło około tysiąca osób, był spokojny, ale około godziny 17 setka młodych ludzi zaczęła rzucać kamieniami, petardami i granatami dymnymi w stronę kordonu policyjnego. Policja odpowiedziała granatami z gazem łzawiącym, uniemożliwiając demonstrantom zablokowanie ruchu drogowego.

Chuligani starli się z policją, podpalali i niszczyli kioski, wybijali szyby w sklepach. W sumie policja zatrzymała za wandalizm ponad 40 osób, a ponad 50 trzeba było udzielić pomocy medycznej.

O co chodzi?

Obecną falę protestu wywołała bezpośrednio dymisja popularnego w społeczeństwie podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia, twórcy medycznej służby ratowniczej Raeda Arafata po jego polemice z prezydentem Basescu dotyczącej projektu ustawy otwierającego drogę do prywatyzacji opieki zdrowotnej. Wprawdzie Basescu w ostatniej chwili, pod naciskiem opinii publicznej, wycofał projekt ustawy z parlamentu, ale nie uspokoiło to niezadowolonych z intencji reformy.

Demonstrowano również w wielu innych miastach Rumunii, gdzie zwłaszcza wśród młodego pokolenia narastają nastroje niezadowolenia z polityki cięć budżetowych prowadzonej od dwóch lat przez rząd premiera Emila Boca.

Źródło: reuters, pap