Atak na policjantów w przeddzień wizyty premiera. Są ofiary

Aktualizacja:

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan potępił w czwartek zamach bombowy obok dworca autobusowego w Diyarbakir na południowym wschodzie Turcji, w którym zginęło siedmiu policjantów, a rannych zostało 27 osób. Atak nastąpił w przeddzień wizyty premiera w tym mieście.

Wcześniej podawano, że w wyniku silnego wybuchu w zamieszkanym głównie przez Kurdów Diyarbakir śmierć poniosło czterech policjantów, a ok. 20 osób odniosło obrażenia.

Do eksplozji doszło, gdy w pobliżu dworca przejeżdżał minibus przewożący funkcjonariuszy policyjnych oddziałów specjalnych. Dworzec autobusowy mieści się kilka kilometrów od centrum Diyarbakir.

Według lokalnych władz eksplodował samochód pułapka, a ładunki wybuchowe zdetonowano zdalnie.

Erdogan potępia atak

- Ten zamach po raz kolejny pokazuje wstrętne oblicze terroryzmu - oświadczył Erdogan w przemówieniu wygłoszonym w amerykańskim think tanku Brookings Institute. Prezydent Turcji przebywa w Waszyngtonie, gdzie w czwartek rozpoczyna się szczyt na temat bezpieczeństwa nuklearnego. - Nasze siły bezpieczeństwa są zdeterminowane, by położyć kres terroryzmowi - zapewnił Erdogan. Dodał, że bojownicy, którzy dokonali czwartkowego zamachu, są "osaczeni".

Kurdyjskie miasto

Diyarbakir to największe miasto na kurdyjskim południowym wschodzie Turcji. W regionie jest niespokojnie od lipca ub.r., gdy załamał się rozejm między rządem a bojownikami Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). W licznych miastach i miejscowościach w okolicach Diyarbakir obowiązywała lub obecnie obowiązuje godzina policyjna.

Od grudnia ub.r. w niektórych dzielnicach Diyarbakir dochodzi do walk między siłami bezpieczeństwa a młodymi zwolennikami PKK. Jedną z części miasta najbardziej dotkniętych starciami jest historyczna dzielnica Sur, otoczona przez mury wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

PKK, która domaga się większej autonomii dla Kurdów w Turcji, jest uznawana przez UE i USA za organizację terrorystyczną. Bojownicy organizacji chwycili za broń w 1984 roku i szacuje się, że od tego czasu konflikt kurdyjsko-turecki pociągnął za sobą ok. 40 tys. ofiar śmiertelnych, głównie kurdyjskich rebeliantów.

W wywiadzie udzielonym dwa tygodnie temu brytyjskiemu dziennikowi "Times" jeden z głównych dowódców PKK Cemil Bayik potwierdził radykalizację tej organizacji i zapowiedział, że walki będą toczyły się "wszędzie".

Szerzej o sytuacji Kurdów i stosunku Turcji do ich aspiracji pisaliśmy w Magazynie TVN24

Diyarbakir leży na południowym wschodzie Turcjitvn24

Atak w przeddzień wizyty premiera

W piątek Diyarbakir ma odwiedzić premier Turcji Ahmet Davutoglu, który rzadko bywa w tej części kraju. Ma się spotkać z mieszkańcami i ocenić na miejscu straty wywołane przez walki.

Rząd ogłosił ambitny plan odbudowy południowego wschodu Turcji. - Jesteśmy tu, by odbudować Diyarbakir i sprawić, by było ono piękne, a oni chcą je zniszczyć. Nie wycofamy się w strachu - powiedział minister ds. rozwoju Cevdet Yilmaz, który już w czwartek przybył do miasta.

Tureckie siły bezpieczeństwa są w najwyższym stopniu gotowości z powodu zamachów, do których dochodzi w kraju od lata ub.r. Ataki są przypisywane dżihadystom lub też wiążą się ze wznowieniem konfliktu kurdyjskiego.

Prezydent Erdogan wielokrotnie mówił, że jest zdeterminowany, by zniszczyć PKK; jej bazy na północy Iraku są regularnie bombardowane przez tureckie lotnictwo.

Autor: kło//gak / Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: