Po drzewie i prześcieradłach uciekali z oblężonego hotelu. Mieli zginąć wszyscy


Dramatyczne relacje świadków ataku na hotel Intercontinental w stolicy Afganistanu Kabulu. - Ludzie świetnie się bawili, a sekundy później krzyczeli i uciekali w popłochu - relacjonuje jeden z mężczyzn. "Strzelajcie i zabijcie wszystkich" - mieli uzgadniać między sobą uzbrojeni napastnicy.

W oblężonym budynku przebywało co najmniej sto osób. Bitwa sprzymierzonej z talibami siatki Haqqanieg z siłami bezpieczeństwa trwała w sumie ponad 13 godzin. Zginęło co najmniej 14 cudzoziemców i czterech Afgańczyków. Wielu osobom udało się uciec.

Weszli przez kuchnię

Według świadków, napastnicy przedostali się do budynku przez kuchnię. Otworzyli ogień w restauracji, potem wchodzili do pokoi i stamtąd brali zakładników.

"Módlcie się za mnie, mogę umrzeć" - pisał w trakcie ataku Aziz Tayeb, szef afgańskiej firmy informatycznej, będący jedną z ponad stu osób, które przybyły do hotelu, żeby wziąć udział w międzynarodowej konferencji branży IT. - Ludzie świetnie się bawili, a sekundy później krzyczeli i uciekali w popłochu. Padali na ziemię, trafieni kulami - mówił potem mediom Tayeb.

Po drzewie i prześcieradłach

Inny z gości Abdul Rahman Naesri wspomina, że usłyszał rozmowę napastników, którzy porozumiewali się w języku pasztuńskim. "Nie oszczędzajcie nikogo, dobrego czy złego. Strzelajcie i zabijcie wszystkich" - mówili do siebie. - Pobiegłem do mojego pokoju na drugim piętrze. Otworzyłem okno i próbowałem uciec po drzewie. Nagle jedna z gałęzi się złamała. Poraniłem plecy i złamałem nogę - wspomina.

Podjęta przez afgańskie siły specjalne próba unieszkodliwienia napastników pociągnęła za sobą straty w ludziach. Kiedy komandosi próbowali przedostać się na drugie piętro, napastnicy użyli granatów. - Słyszałem wybuchy. Jeden po drugim. To były granaty ręczne, użyli ich wiele - wspomina Tayeb.

Ogień objął znaczną część budynku. W materiale wideo wyemitowanym przez afgańską agencję Tolo widać ludzi próbujących się z niego wydostać. - Gdy ogień wdarł się na szóste piętro, mój współlokator powiedział mi: albo spłoniemy, albo uciekniemy. Przywiązałem prześcieradło do balkonu. Próbowałem po nim zejść. W pewnym momencie moje ramiona nie wytrzymały. Spadłem i uszkodziłem rękę i nogę - mówił kolejny ze świadków, Mohammad Musa.

Do ataku doszło w sobotę o godz. 21 czasu lokalnego. Intercontinental to jeden z dwóch tej klasy hoteli w Kabulu. Przyznający się do zamachu talibowie poinformowali, że dokonało pięciu bojowników uzbrojonych w broń palną i pasy szahida. Wszyscy zginęli. Ich celem mieli być cudzoziemcy i przedstawiciele afgańskich władz.

Lokalne media podały, że wśród zabitych obcokrajowców byli Ukraińcy i Wenezuelczycy. Dziesięć osób, tym sześciu funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, zostało rannych.

Kolejny zamach w hotelu

Agencje przypominają, że kabulski hotel nie po raz pierwszy został zaatakowany przez terrorystów. W 2011 roku w ataku talibów zginęło dziewięciu gości hotelowych, w tym dwóch obcokrajowców, a 12 osób zostało rannych. Budynek, umiejscowiony na szczycie wzgórza, jest obecnie chroniony podobnie jak budynki rządowe. Jest jednym z dwóch luksusowych hoteli w stolicy Afganistanu. Odbywają się w nim m.in. konferencje z udziałem rządowych oficjeli.

Autor: TG / Źródło: guarcian.co.uk, reuters, AFP