Asad wprowadza "pluralizm"


Prezydent Syrii Baszar el-Asad podpisał dekret zezwalający na działalność w kraju wielu partii politycznych. Oznacza to spełnienie jednego z głównych żądań protestującej od połowy marca opozycji, ale przeciwnicy reżimu są sceptyczni.

"Prezydent Asad promulgował w czwartek dekret dotyczący przepisów o działalności partii politycznych" - pisze oficjalna agencja prasowa Sana. Dekret ustala warunki tworzenia i funkcjonowania formacji politycznych istniejących obok partii Baas, która sprawuje władzę w Syrii od 1963 roku i zgodnie z konstytucją ma status siły przywódczej państwa i społeczeństwa.

Syryjski rząd przyjął 24 lipca projekt przepisów pozwalających na system wielopartyjny, jednak dekret prezydencki może wejść w życie natychmiast, bez czekania na głosowanie w parlamencie - pisze AFP.

Nowe partie muszą przestrzegać Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, nie mogą być zakładane na gruncie religijnym czy plemiennym i mieć powiązań z organizacjami, czy partiami niesyryjskimi. Jednocześnie nie mogą utrzymywać żadnych formacji militarnych czy paramilitarnych, a ich zasady działania, cele i sposoby finansowania powinny być jasno przedstawione - precyzuje Sana.

Co na to opozycja?

Nowe rozwiązania prawne wprowadzane są w ramach reform obiecanych przez reżim Asada, co ma zakończyć trwające od prawie pięciu miesięcy antyrządowe demonstracje. Uczestnicy protestów zapowiadają jednak, że nie zaakceptują niczego, co nie przewiduje odejścia Asada. Według syryjskich obrońców praw człowieka, od połowy marca w antyprezydenckich demonstracjach zginęło w Syrii około 1700 osób.

Francja: to prowokacja

Francja uważa, że zezwolenie przez prezydenta Syrii Baszara el-Asad na działalność w kraju wielu partii politycznych to "niemal prowokacja" wobec dopuszczania się w Syrii przemocy na cywilach - powiedział szef francuskiej dyplomacji Alain Juppe.

Minister nie wykluczył w rozgłośni France Info, że Francja wystąpi do Rady Bezpieczeństwa ONZ, by "poszła dalej" niż środowa deklaracja potępiająca represje na manifestantach, "jeśli nic się nie zmieni ze strony Syrii".

Źródło: PAP