Armia Kadafiemu się sypie

Aktualizacja:

150 000 żołnierzy, policjantów i najemników - to była zbrojna podstawa libijskiego reżimu. Połowa z nich to regularna armia. Bez utrzymania kontroli nad nią Kadafi nie utrzyma władzy. Elitarne, ale mniej liczne oddziały gwardzistów i strzelający bez skrupułów do cywilów najemnicy nie wystarczą. Tymczasem pojawia się coraz więcej doniesień, że wojsko przechodzi na stronę opozycji. Kadafi wydał rozkaz karania dezerterów śmiercią, ale ten drakoński środek może już nie pomóc. Kolejne jednostki armii wypowiadają posłuszeństwo, a według niepotwierdzonych doniesień, dowódca armii libijskiej Abu Bakr Junis Dżabir trafił do aresztu domowego.

Poniedziałkowe użycie lotnictwa i prawdopodobnie marynarki wojennej przeciw protestujący, wydaje się zbyt drastycznym działaniem. Zwłaszcza jeśli przyjąć, że celem byli słabo uzbrojeni, albo bezbronni demonstranci. - Co innego, gdyby uznać, że w rzeczywistości broni ciężkiej użyto przez zbuntowanym oddziałom armii – uważa ośrodek analityczny STRATFOR, analizując doniesienia medialne.

Według BBC, celem poniedziałkowych nalotów były nie tylko tłumy demonstrantów, ale też, a może przede wszystkim wojskowe obiekty, które przejęli zbuntowani żołnierze. Pojawiły się też niesprawdzone informacje, że wierne dyktatorowi okręty ostrzeliwały nadbrzeżne instalacje wojskowe kontrolowane przez oddziały, które przeszły na stronę opozycji.

Telewizja AL-Jazeera, powołując się na świadków, twierdzi, że lotnictwo wierne dyktatorowi bombarduje składy wojskowe w całym kraju, aby broń i amunicja nie wpadły w ręce opozycji. Zniszczony został również pas startowy lotniska w opanowanym przez demonstrantów Benghazi.

Niewierne wojsko

Były ambasador Libii w Indiach Ali al-Essawi oświadczył, że część żołnierzy przechodzi na stronę opozycji, bo nie godzą się na wykorzystywanie przez władze w Trypolisie najemników do tłumienia protestów. Najemnicy podobno "są z Afryki, mówią po francusku i w innych językach". Kadafi jeszcze latach 80-tych utworzył paramilitarny "Legion Panafrykański" i "Legion Panarabski". W skład obu tych formacji wchodzili najemnicy. Być może to właśnie ci ludzie, wierni Kadafiemu, a nie Libii, tłumią zamieszki

Żeby umocnić władzę i uniknąć ewentualnego puczu wojskowego, Kadafi, podobnie jak wielu dyktatorów w historii, podzielił siły zbrojne Libii na kilka części, często ze sobą rywalizujących. Oprócz ukrytej konkurencji wewnątrz armii, podsycał niechęć pomiędzy wojskowymi a siłami bezpieczeństwa (klasyczne działanie podobnych reżimów). - Dziś, to co przez lata zapewniało Kadafiemu bezpieczeństwo, może pogrzebać jego władzę – pisze STRATFOR.

Według analizy think-tanku, reżim mógłby przetrwać i zapobiec regularnej wojnie domowej tylko wtedy, gdyby udało się utrzymać spójność i lojalność armii. Ostatnie wydarzenia wskazują, że jest to niemożliwe. 20 lutego pojawiły się informacje o przechodzeniu na stronę demonstrantów całych oddziałów wojska we wschodnich miastach Benghazi i Bejda. Dzień później żołnierze zaczęli walczyć między sobą, Kadafi rzucił samoloty na buntowników, a dowódca armii libijskiej Abu Bakr Junis Dżabir trafił do aresztu domowego.

Głębokie podziały w armii wynikają nie tylko ze świadomej polityki Kadafiego. To także efekt powiązań plemiennych. Na siły zbrojne (nie tylko regularne wojsko) wpływ ma również wstrząsająca całym reżimem rywalizacja między synami Kadafiego. Seif al-Islam jest uważany za bardziej reformatorskiego – bardzo długo miał kiepskie relacje z wojskowymi, teraz usiłuje to naprawić. Motasem Gadhafi, doradca ojca ds. bezpieczeństwa narodowego utrzymuje ścisłe kontakty z elitą armii.

- Siły lądowe - 50 000 tys. ludzi 25 000 poborowych 25 000 zawodowych - w tym elitarne Korpus Gwardii Rewolucyjnej (3 000) i Islamski Legion Panafrykański (2 500) - Flota, lotnictwo i obrona powietrzna - 25 000 tys. ludzi - Paramilitarna "Milicja Ludowa" - 40 000 tys. ludzi - Policja, siły MSW i najemnicy - 35 tys. ludzi. Liczebność libijskiego wojska

Libijskie wojsko nie jest znaczącą siła w regionie. Łączną liczebność ocenia się na około 75 tysięcy ludzi, przy 6,5 milionowej populacji. Nie modernizowane od dwóch dekad uzbrojenie jest w większości przestarzałe. Znaczna część sprzętu nie nadaje się do użytku i jest składowana.

Do końca lat 80-tych Kadafi pozyskiwał sprzęt dla wojska w większości z ZSRR. Po rozpadzie Kraju Rad, dostawy ustały. Kadafi kupował tez pewne ilości uzbrojenia na zachodzie. Francja sprzedała Libii 38 myśliwców Mirage w latach 70-tych. Marynarka wojenna podobnie jak lotnictwo, jest symboliczna a wszystkie okręty są przestarzałe.

Siły lądowe teoretycznie stanowią znaczącą siłę. Libii nominalnie posiada około dwóch tysięcy czołgów. Faktycznie na miano względnie nowoczesnych zasługuje jedynie około 200 T-72, reszta czołgów to w większości zabytkowe nie modernizowane T-55.

O bezsile libijskiego wojska może świadczyć wynik tak zwanej "Wojny Toyot" w latach 1986-87. Libia nie zdołała w niej pokonać swojego południowego sąsiada, Czadu, który walczył głównie przy wykorzystaniu uzbrojonych pick-upów Toyoty. Według ocen amerykańskiego wywiadu, konflikt kosztował Kadafiego 1/10 armii (7500 zabitych i 1,5 mld dolarów straconego sprzętu).

Źródło: PAP, STRATFOR, tvn24.pl