Tysiące na ulicach stolicy Armenii. Premier zerwał rozmowy, lider opozycji "siłą ewakuowany"


Stojący na czele protestów społecznych w Armenii lider opozycji, Nikol Paszynian, został w niedzielę zatrzymany przez policję w stolicy kraju Erywaniu - twierdzi opozycyjny deputowany, na którego powołuje się agencja AFP. Policja twierdzi z kolei, że Paszynian został "siłą ewakuowany" z protestu.

"Naród musi uwolnić Paszyniana" - powiedział dziennikarzom deputowany opozycji Sasun Mikelian. Według agencji AFP także on został zatrzymany.

Policja zdementowała informacje o zatrzymaniu przywódcy protestów. "Mimo wielokrotnych apeli o zakończenie zgromadzeń, Paszynian kierował demonstracją" w Erywaniu - napisała policja w oświadczeniu.

Dodała, że wraz z dwoma opozycyjnymi deputowanymi "został on siłą ewakuowany z tego miejsca" podczas rozpędzania protestu przez policyjne oddziały prewencji.

Premier wychodzi ze spotkania

Wcześniej agencja AFP informowała o starciach między antyrządowymi demonstrantami a policją w stolicy kraju.

Wybuchły one tuż po krótkim, porannym spotkaniu Paszyniana z premierem, byłym prezydentem Armenii Serżem Sarkisjanem. Rozmowy trwały tylko kilka minut. Premier wycofał się z nich, oskarżając Paszyniana o szantaż. Spotkanie transmitowała telewizja.

- Przyszedłem tu, by porozmawiać o pańskiej dymisji - oznajmił 42-letni Paszynian, były dziennikarz, a zarazem polityk od wielu lat zaangażowany w działalność opozycyjną.

- To nie rozmowy, to nie dialog, a ultimatum, szantażowanie legalnych władz - stwierdził premier. - Mogę panu jedynie doradzić powrót do ram prawnych, w przeciwnym razie będzie pan ponosił odpowiedzialność za to, co może się wydarzyć - dodał.

Sarkisjan powiedział też, że opozycja "nie wyciągnęła lekcji z 1 marca". Nawiązał do marszu protestacyjnego po swej reelekcji w 2008 r., gdy w starciach z policją zginęło 10 osób. Po tych demonstracjach, których uczestnicy oskarżali Sarkisjana o oszustwa wyborcze, Paszynian został aresztowany.

Przywódca opozycyjnego bloku Elk (Wyjście) oskarżył premiera o to, że "nie rozumie sytuacji Armenii", gdzie "władza jest teraz w rękach ludu". Sarkisjan odparł, że "partia, która zdobyła 8 procent w wyborach, nie może przemawiać w imieniu narodu". Następnie opuścił salę w hotelu w centrum Erywania, gdzie odbywało się spotkanie.

Prezydent odwiedził manifestantów

W sobotę 42-letni Paszynian, były dziennikarz, a zarazem polityk od wielu lat zaangażowany w działalność opozycyjną, twierdził, że tematem rozmów z premierem ma być pokojowe oddanie władzy.

Trwające od 10 dni protesty zostały wywołane mianowaniem byłego prezydenta Sarkisjana na stanowisko szefa rządu. Odbywają się one na głównym placu miasta - Placu Republiki, gdzie zgromadziło się w sobotę wieczór około 50 tys. ludzi. Policja zatrzymała ponad 230 uczestników demonstracji, z czego 70 trafiło do aresztu. Jak podkreśla agencja AFP, która cytuje oświadczenie opozycjonisty, nie udało się jak dotąd uzyskać żadnego komentarza z biura prasowego rządu Armenii. - Serż Sarkisjan nie jest w stanie realistycznie ocenić tej nowej sytuacji, jaka powstała w ostatnim czasie - powiedział w sobotę wieczorem Paszynian w swym przemówieniu do protestujących. - Armenia i Erywań, które on zna z przeszłości, już dziś nie istnieją - podkreślił z mocą. Bezpośrednio przed zadeklarowaniem gotowości do niedzielnych rozmów Nikol Paszynian odbył rozmowę z prezydentem Republiki, Armenem Sarkisjanem, który sprawuje urząd od 9 kwietnia. Prezydent przybył sobotę po południu na Plac Republiki, gdzie zgromadzili się uczestnicy kontestacji. "Pozdrowił manifestantów, uścisnął dłoń Paszyniana, a następnie odbył z nim trwającą około kwadransa rozmowę" - donosi korespondent AFP z Erywania.

Apel do Paszyniana

Agencja podkreśla, że prezydent Armenii zareagował pozytywnie na apel Paszyniana, który wezwał w sobotę głowę państwa do odwiedzenia protestujących. Prezydent zwrócił się zarazem do wszystkich stron, aby "zatrzymały się na chwilę i zastanowiły nad skutkami, do jakich może doprowadzić dalsza konfrontacja". Jednym z rezultatów rozmowy lidera opozycji z prezydentem ma być gotowość protestujących do podjęcia negocjacji z władzami państwowymi - pisze AFP, powołując się na wypowiedź Paszyniana. Miał on ze swej strony naciskać, by na obecnym etapie, rozmowy dotyczyły jedynie warunków dymisji Serża Sarkisjana oraz by odbyły się one na neutralnym gruncie. Wcześniej w sobotę - przypomina AFP - Nikol Paszynian wykluczył możliwość jakichkolwiek rozmów z kontrowersyjnym dla części społeczeństwa premierem. Odrzucił tym samym propozycję Serża Sarkisjana, aby wspólnie z opozycją zainicjować "dialog polityczny". - Aby uniknąć nieodwracalnych konsekwencji, apeluję do Paszyniana, by zasiadł do stołu negocjacyjnego - oznajmił premier. Agencje prasowe donoszą, że Paszynian, który jest liderem opozycyjnego bloku Elk (Wyjście), natychmiast odparł, że jest gotów rozmawiać, lecz "tylko na temat warunków odejścia" jego przeciwnika politycznego.

Zmiana systemu

42-letni Paszynian był więziony po protestach przeciw Sarkisjanowi w 2008 r., podczas których zginęło 10 osób. Wskutek zmiany konstytucji Armenia przeszła z systemu prezydenckiego na parlamentarny. Sprawujący uprzednio przez 10 lat funkcję prezydenta Serż Sarkisjan, wybrany we wtorek na stanowisko premiera, będzie w związku z tym dysponował szerszymi uprawnieniami. Wybierany przez parlament prezydent będzie zaś pełnił głównie funkcje reprezentacyjne. Uczestnicy protestów oskarżają byłego prezydenta o uzurpację i korupcję. Demonstrujący wyrażają też sprzeciw wobec trudnej sytuacji materialnej i łamaniu praw człowieka. We wtorek Paszynian ogłosił początek aksamitnej rewolucji.

Autor: MR/adso / Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: