Chiny upominają Czechy. Poszło o jedno sformułowanie

Rocznica antychińskiej rewolty w Tybecie (wideo archiwalne) Shutterstock

Ambasada Chin w Czechach rozesłała do mediów oświadczenie, w którym zarzuca władzom Pragi, że szkodzą chińskim interesom dotyczącym Tajwanu i Tybetu. Czeski resort spraw wewnętrznych odpowiedział, że nie ma wpływu na działania miejskiego samorządu.

"Każdy kraj uważa utrzymanie suwerenności i integralności terytorialnej za kluczowe. Na świecie są tylko jedne Chiny, a Tajwan jest ich nierozdzielną częścią. Nikt i nigdy nie zmieni faktu, że Tajwan nigdy nie był samodzielnym państwem" - napisano w komunikacie ambasady, zamieszczony również na stronie internetowej placówki.

"Respektowanie zasady jednych Chin to norma w stosunkach międzynarodowych i ogólnie przestrzegana zasada na arenie międzynarodowej, w tym w Republice Czeskiej" - podkreślono.

"Strona chińska nie odróżnia kontaktów między miastami od dyplomacji na szczeblu państwowym"

Zdaniem burmistrza Pragi Zdeńka Hrziba starania o wykreślenie z umowy o współpracy między Pragą a Pekinem sformułowania o "jednych Chinach" wynikają z faktu, że polityczne sformułowanie nie powinno znajdować się w dokumencie. Jego zdaniem strona chińska niesłusznie nie odróżnia kontaktów między miastami od dyplomacji na szczeblu państwowym. - Chcemy naprawić błędy naszych poprzedników i usunąć deklarację polityczną z umowy miast partnerskich Pragi i Pekinu właśnie dlatego, że sprawami politycznymi w kontaktach z innymi krajami zajmuje się rząd - przekonywał Hrzib.

W tym samym tonie, co ambasada Chińskiej Republiki Ludowej w sobotnim oświadczeniu, wypowiadał się 18 lipca rzecznik chińskiego MSZ Geng Shuang.

W rezultacie doszło do spotkania szefa resortu spraw zagranicznych Czech Tomasza Petrziczka z ambasadorem ChRL Zhang Jianminem. Według MSZ Petrziczek "zapewnił pana ambasadora, że w interesie kontaktów między dwoma krajami Czechy chcą rozwijać stosunki na poziomie regionów i miast, ale MSZ w naszym demokratycznym systemie nie może na nie wpływać".

Stosunki dyplomatyczne z TajpejAdam Ziemienowicz

Historyczny rozłam

Pekin uważa Tajwan za swoją zbuntowaną prowincję i ostrzega, że jeśli władze w Tajpej zdecydują się na ogłoszenie niepodległości, gotowy jest użyć siły, by przywrócić swoje zwierzchnictwo nad wyspą.

Napięcie między Pekinem a Tajpej utrzymuje się od czasu, gdy w grudniu 1949 roku przywódca chińskich nacjonalistów, Czang Kaj-szek, przegrywając wojnę domową z komunistami pod dowództwem Mao Zedonga, uciekł z Chin kontynentalnych na Tajwan.

Od tamtej pory wszystkie państwa muszą wybierać, czy uznają za jedynego legalnego reprezentanta Chin władze w Pekinie, czy władze w Tajpej. Te drugie cieszą się obecnie oficjalnym poparciem zaledwie kilkunastu państw.

Chiny i TajwanAdam Ziemienowicz/PAP

Autor: akw//rzw / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock