Algierczycy zagłosowali. Masowe protesty i najniższa frekwencja w historii


Opóźnionym o pięć miesięcy wyborom prezydenckim w Algierii towarzyszyły masowe protesty w całym kraju. Przez wiele godzin po otwarciu lokali wyborczych w czwartek demonstranci wzywali do bojkotu głosowania, domagając się odejścia całej klasy politycznej. Protesty przyniosły efekt - frekwencja wyborcza była najniższa w całej historii Algierii.

Wstępne nieoficjalne wyniki spodziewane są w piątek, natomiast oficjalne rezultaty wyborów mają być ogłoszone jeszcze w tym miesiącu. Ewentualna druga runda walki o fotel prezydenta zaplanowana została na początek stycznia 2020.

Frekwencja wyborcza podczas I tury była najniższa w historii Algierii i wyniosła 39,93 procent. Do urn udało się 41,41 proc. wyborców w kraju i 8,9 proc. uprawnionych mieszkających za granicą. Udział elektoratu w opóźnionych wyborach prezydenckich był niższy o 10 punktów procentowych od wyborów w 2014 roku, które wygrał obalony w kwietniu tego roku Abdelaziz Buteflika.

Do tak niskiej frekwencji mogły przyczynić się wezwania do bojkotu głosowania. Czwartkowym wyborom towarzyszyły bowiem masowe protesty w stolicy Algierze i w innych dużych miastach, zwłaszcza w berberyjskim regionie kabylskim na północy Algierii, gdzie niektóre lokale wyborcze zostały splądrowane i zamknięte.

Protestujący skandowali: "Bez wyborów! Chcemy wolności!". Uważają oni zorganizowane przez armię wybory za farsę, mającą na celu utrzymanie rządzącej elity przy władzy. Policja, używając pałek, próbowała rozpędzić maszerujących, jednak ustąpiła pod naporem tłumu.

Masowe protesty Algierczyków

Opóźnione o pięć miesięcy wybory prezydenckie odbywały się w cieniu trwających od 22 lutego masowych protestów Algierczyków, którzy domagają się demokratycznych reform i ustąpienia całej klasy politycznej związanej z byłym prezydentem Abdelazizem Butefliką.

Po odejściu Butefliki władzę faktycznie przejęło naczelne dowództwo algierskich sił zbrojnych. Chce ono szybkiego wybrania nowego prezydenta, który miałby wyprowadzić kraj z obecnego głębokiego kryzysu politycznego i instytucjonalnego.

W wyborach kandydowało pięć osób: byli premierzy Ali Benflis i Abdelmadżib Tebbune, były minister kultury Azzedine Mihubi, były minister turystyki Abdelkader Bengrina i przywódca Frontu Przyszłości Abdelaziz Belaid. Powszechnie uważa się, że wszyscy należą do politycznego establishmentu, którego patronem był Buteflika.

Protesty w Algierii. RAPORT SPECJALNY >

Autor: kb, momo, pp//kg, mtom / Źródło: PAP

Raporty: