Sędziów nie ma, władza rozmawia z gangsterem, wyborów nie będzie


Albania tkwi w politycznym impasie. Na pytania tvn24.pl o albański kryzys odpowiada Agata Domachowska, starszy analityk z Instytutu Europy Środkowej.

Dlaczego doszło do kryzysu politycznego w Albanii?

Kryzys polityczny w Albanii rozpoczął się w lutym 2019 roku, wraz z bojkotem prac parlamentarnych przez partie opozycyjne. Następnie część członków opozycji oddała swoje mandaty – zarówno z Partii Demokratycznej (PD), jak i Socjalistycznego Ruchu na rzecz Integracji (LSI). Ugrupowania te oskarżają obecnego premiera Albanii Ediego Ramę o sfałszowanie ostatnich wyborów parlamentarnych, które miały miejsce w 2017 roku. Zdaniem PD rządzący dopuścili się wówczas procederu kupowania głosów.

Co więcej, opozycja krytykuje rząd o nieprzeprowadzanie niezbędnych reform w państwie, które przełożyłyby się na skuteczniejszą walkę z korupcją oraz przestępczością zorganizowaną. Wobec tego, PD domaga się natychmiastowej dymisji premiera oraz powołania rządu przejściowego, który zagwarantowałby organizację wolnych i sprawiedliwych wyborów parlamentarnych. Partia Demokratyczna, LSI oraz część mniejszych ugrupowań opozycyjnych zapowiedziały, że nie wezmą udziału w zaplanowanych na 30 czerwca wyborach samorządowych. Warto dodać, że sytuację w Albanii podgrzał w ubiegłym tygodniu niemiecki dziennik "Bild", na łamach którego zostały opublikowane treści nagrań (z 2017 r.) rozmów członków Partii Socjalistycznej (ugrupowania rządzącego w Albanii; PS) z grupą przestępczą z regionu Durrës, świadczące o ścisłych powiązaniach istniejącymi pomiędzy nimi.

Kto odgrywa główną rolę w wydarzeniach w Albanii i jakie są motywacje ich uczestników?

Najważniesze role w wydarzeniach odgrywają oczywiście premier – Edi Rama, przywódca największej partii opozycyjnej – Lulzim Basha oraz prezydent – Ilir Meta. Lulzim Basha, organizując konsekwentnie od miesięcy protesty, dąży do odsunięcia od władzy obecnego premiera. Odejście Ramy jest dla niego warunkiem niepodlegającym żadnym negocjacjom. Sam premier stara się odpierać wszelkie zarzuty i nie zamierza podawać się do dymisji. Z kolei prezydent Albanii nawołuje do zachowania spokoju oraz rozpoczęcia dialogu politycznego. W ubiegłym tygodniu podjął decyzję o anulowaniu wyborów samorządowych, uznając, że w obecnej sytuacji nie mogą one zostać zorganizowane w sposób właściwy. Decyzja ta została uznana przez Partię Demokratyczną za sukces działań, jakie prowadzi ona w celu odsunięcia rządu od władzy. Natomiast premier ostro skrytykował prezydenta, oskarżając go o łamanie konstytucji i jednocześnie stwierdził, że wybory i tak się odbędą w zaplanowanym terminie. Co więcej, Edi Rama zapowiedział podjęcie działań w celu odwołania z urzędu prezydenta państwa.

Zgodnie z konstytucją Albanii parlament posiada kompetencje do odwołania głowy państwa z powodu naruszenia konstytucji, czy też popełnienia ciężkiego przestępstwa. Ostatecznie to Sąd Konstytucyjny orzeka o winie prezydenta i ogłasza jego odwołanie ze stanowiska. Obecnie jednak albański Sąd Konstytucyjny nie funkcjonuje – zasiada w nim jedynie jeden z dziewięciu sędziów. Jest to wynik "czystki" przeprowadzonej w albańskim wymiarze sprawiedliwości, w wyniku której odejść musieli sędziowie oskarżani m.in. o korupcję, związki z przestępczością zorganizowaną, czy też posiadający majątek niewiadomego pochodzenia.

Jakie są warunki zakończenia kryzysu? Czy może on wpłynąć na stosunki Albanii z Unią Europejską?

Zdaniem opozycji, podstawowym warunkiem zakończenia protestów jest ustąpienie premiera, powołanie rządu tymczasowego, a następnie rozpisanie wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Obecny premier się na to nie zgadza i proponuje rozpoczęcie dialogu w celu zażegnania konfliktu z opozycją. Zatem mamy impas. Sytuacja w Albanii jeszcze bardziej się skomplikowała, po decyzji prezydenta o anulowaniu wyborów samorządowych. Kryzys jak najbardziej może wpłynąć na stosunki tego bałkańskiego państwa z Unią Europejską. Pod koniec czerwca UE ma bowiem podjąć decyzję w kwestii rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Albanią. Sprzeciwia się temu przede wszystkim Francja i Holandia, zwracając uwagę na brak zdecydowanych działań rządu albańskiego w zwalczaniu korupcji oraz niepodejmowanie zdecydowanej walki z przestępczością zorganizowaną. Warto dodać również, że Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej ocenił, iż odwołanie wyborów opóźni proces akcesyjny Albanii. Należy zatem przypuszczać, że w sytuacji, gdy albańskim partiom nie uda się wypracować kompromisu politycznego, a na razie nie wydaje się to być możliwe, UE nie zdecyduje się na rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Albanią jeszcze w tym miesiącu.

Autor: Maciej Tomaszewski / Źródło: tvn24.pl