On jedyny nie przeżył. Komandos, nurek, ochotnik


Sierżant Saman Kuman, były komandos tajlandzkiej marynarki, jest jedyną ofiarą śmiertelną akcji ratunkowej w jaskini Tham Luang. Do pomocy w akcji ratowniczej zgłosił się dobrowolnie. Zmarł w piątek.

Akcja ratunkowa poszukiwanych od 23 czerwca dwunastu chłopców z drużyny piłkarskiej oraz ich trenera zakończyła się uratowaniem wszystkich uwięzionych pod ziemią.

Jedyna ofiara śmiertelna

W transmitowanym w środę przez telewizję orędziu do narodu premier Tajlandii Prayuth Chan-ocha podziękował wszystkim uczestnikom akcji ratunkowej. Wspomniał również o nurku Samanie Kunanie, jedynej ofierze śmiertelnej przeprowadzonej akcji. - Jego honorowa postawa, poświęcenie i dziedzictwo na zawsze pozostaną w naszych sercach - powiedział szef rządu.

Zgodnie z oficjalnym komunikatem sierżant Saman Kuman utonął przed świtem 6 lipca, próbując umieścić pod wodą na trasie do uwięzionych w jaskini butle ze sprężonym powietrzem. W drodze powrotnej na powierzchnię stracił przytomność, został wyniesiony z jaskini przez innego nurka, ale próby reanimacji zawiodły.

Kuman był bardzo doświadczonym nurkiem i zgłosił się do pomocy w akcji ratowniczej dobrowolnie. W przeszłości opuścił jednostkę sił specjalnych tajlandzkiej marynarki - SEALs - z tytułem podoficera pierwszego stopnia.

W ostatnich latach 38-latek był sportowcem, o czym świadczą między innymi liczne zdjęcia na jego profilach w mediach społecznościowych - jeździł na rowerze, brał udział w maratonach. Po przejściu na wojskową emeryturę został triatlonistą i pracował jako oficer ochrony lotniska.

Pogrzeb na koszt króla

Żołnierze oraz funkcjonariusze policji oddali hołd zmarłemu koledze w ubiegłym tygodniu, gdy trumnę z ciałem Samana Kumana załadowano na pokład samolotu tajskiej marynarki wojennej na lotnisku w Chiang Rai.

Koszty pogrzebu zmarłego nurka zobowiązał się pokryć tajlandzki król - zarówno wojskowe uroczystości pogrzebowe w bazie marynarki Satthahip w Pattaji oraz w te rodzinnym mieście Kumana w północnej Tajlandii.

SEALs zamierza również pośmiertnie odznaczyć dzielnego ratownika.

Saman Kuman był komandosem tajlandzkiej marynarkiINSTAGRAM/SmaanKunan

To oni jako pierwsi ratowali chłopców z jaskini. Przeczytaj o SEALs

Tajlandzka jednostka specjalna

Nurkowie z tajlandzkiej jednostki SEALs pierwsi rozpoczęli poszukiwania w zalanej jaskini Tham Luang. Jako jednostka specjalna są w stałej gotowości, mogą dotrzeć w każde miejsce w kraju w ciągu doby. Później do akcji dołączyło całe grono doświadczonych nurków jaskiniowych z wielu krajów świata, ale to tajlandzcy SEALs pozostali najliczniejszą grupą ratowników pracującą w jaskini.

SEALs zostało utworzone dzięki amerykańskiej CIA na wzór podobnej formacji w armii USA. Działanie morskich komandosów od początku było jednak otoczone tajemnicą. Choć byli agenci CIA szeroko opisują we wspomnieniach swoją współpracę z tajlandzką policją i jej paramilitarnymi oddziałami, to o SEALs nie ma praktycznie żadnych informacji.

Jednostka SEALs rozrosła się zwłaszcza w trakcie amerykańskiej interwencji w Wietnamie. Tajlandia wydatnie wspomagała wówczas USA, a jej wojsko i policja aktywnie brały udział w zwalczaniu komunistycznych partyzantek.

Autor: JZ,mm\mtom / Źródło: USA Today, PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: INSTAGRAM/SmaanKunan

Raporty: