Agenci i kartony wypchane milionami dolarów. "WP": jak CIA założyła tajne więzienie w Polsce

Bartosz Węglarczyk o doniesieniach "Washington Post"
Bartosz Węglarczyk o doniesieniach "Washington Post"
tvn24
"WP" obszernie o tajemnicach więzień CIA w Polscetvn24

- CIA zapłaciła Polsce 15 milionów dolarów za użyczenie willi w Kiejkutach, która służyła jako tajne więzienie dla podejrzewanych o terroryzm - pisał w styczniu "Washington Post" w obszernym artykule poświęconym sprawie więzienia CIA w Polsce. Gazeta przedstawiła też kulisy jego powstania i losy więźniów, którzy skarżyli Polskę o naruszenie praw człowieka - Abu Zubajdy i Rahima al-Nashiriego.

Jak pisał "WP" w artykule zatytułowanym "Ukryta historia więzienia CIA w Polsce", pewnego dnia na początku 2003 roku w amerykańskiej ambasadzie w Warszawie pojawiło się dwóch wysokich rangą urzędników CIA, którzy wynieśli z budynku dwa duże kartony. W środku było 15 milionów dolarów w gotówce, które przyleciały dyplomatyczną pocztą z Niemiec.

Najważniejsza baza

Agenci zapakowali pieniądze do auta i pojechali do Agencji Wywiadu na spotkanie z pułkownikiem Andrzejem Derlatką, ówczesnym zastępcą szefa AW. To wtedy doszło do sformalizowania porozumienia, na mocy którego w poprzedzających spotkanie tygodniach CIA korzystała z tajnego więzienia w Kiejkutach, gdzie przesłuchiwała podejrzanych o terroryzm. Dzięki umowie - pisze "WP" powołując się na zeznania byłych agentów CIA - Polska zyskała nieco pieniędzy, a CIA - dobrze zakonspirowane miejsce dla swoich operacji.

Według gazety, więzienie w Kiejkutach było najważniejszą bazą stworzoną przez amerykański wywiad po atakach z 11 września. To właśnie tam przesłuchiwano Khalida Szejka Mohammeda, jednego z architektów zamachów na WTC. Mohammed miał być torturowany - m.in. stosowano wobec niego technikę zwaną "waterboarding", czyli podtapianie. Tę torturę miano stosować na nim 183 razy.

300 tys. na remont

"Washington Post" ujawnił również, w jaki sposób w ogóle doszło do powstania więzienia w Polsce. Wszystko zaczęło się w marcu 2002 roku w Pakistanie, gdy pojmano Abu Zubajdę, prominentnego członka Al-Kaidy i potrzebowano bezpiecznego miejsca do jego przesłuchania. Z ofertą pomocy wystąpiły Kambodża i Tajlandia - i to do tego drugiego kraju właśnie początkowo trafił Zubajda. Kilka miesięcy później CIA schwytała innego domniemanego terrorystę - Saudyjczyka Abd al-Rahima al-Nashiriego, który również trafił do tajskiej bazy. W obliczu kolejnych zatrzymań, CIA potrzebowała innego więzienia o lepszej lokalizacji, zwróciła się więc do swoich sojuszników. Dobrych wieści dostarczył im jej warszawski kontakt - polska Agencja Wywiadu miała dobrą bazę oddaloną o trzy godziny od Warszawy, której była gotowa użyczyć. Budynek wymagał jednak remontu i dlatego CIA zainwestowała niemal 300 tys. dolarów w odnowienie go i wyposażenie w system kamer. "Baza" to zresztą lekkie nadużycie - więzienie mieściło się w dwupiętrowej willi.

Podtapianie i brak snu

Zubajda i Nashiri mieli trafić do Polski 5 grudnia 2002 roku. Pięć dni później oficjalnie rozpoczął się proces ich przesłuchiwania. Bazę w Tajlandii zlikwidowano, starannie zacierając wszelkie ślady po jej istnieniu. Polskim więzieniem kierował niejaki Mike Sealy, który miał pod sobą kilku agentów z USA. Polscy oficerowie - wg "WP" - nie brali udziału w przesłuchaniach. Jak jednak twierdzą źródła gazety, techniki przesłuchań obejmowały bicie, pozbawianie snu i podtapianie. Na Nashirim miano również wykonać "udawaną egzekucję", żeby zmusić go do zeznań. Wszystko wyszło na jaw w styczniu 2003 roku, gdy alarm podniósł strażnik z Kiejkut. Sealy, a także biorący udział w przesłuchaniach tłumacz Albert El Gamil zostali wycofani z Polski i z całego programu. Niedługo potem odeszli w ogóle z CIA. Sama baza w Kiejkutach została zlikwidowana we wrześniu 2003 roku, ponieważ CIA obawiała się utrzymywać więzienie zbyt długo w jednym miejscu. Więźniowie trafiali m.in. do Rumunii, Maroka i Litwy.

Ujawnią raport

Sprawa tajnych więzień wywołała dyskusję nie tylko w Polsce, ale i za Oceanem. Zajęła się nią również senacka komisja ds. wywiadu, która ma opublikować liczący ponad 6 tys. stron raport o programie przesłuchań CIA. Dokument ma skupiać się na tym, czy amerykański Kongres wiedział mniej niż powinien na ten temat i co Agencja ukryła przed politykami. Zarówno Zubajda, jaki i Nashiri oraz trzeci rzekomo przetrzymywany w Kijkutach Walid bin Attash poskarżyli się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na naruszenie przez Polskę Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w ich sprawie. Sędziowie przyznali częściowo rację dwóm pierwszym mężczyznom, uznając Polskę winną naruszeń Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Mike Sealy, Albert El Gamil, CIA oraz polskie władze odmówiły "WP" komentarza w sprawie artykułu.

Autor: mk/jk / Źródło: Washington Post

Źródło zdjęcia głównego: TVN 24

Raporty: