Afganistan – rosyjska recepta

Aktualizacja:
 
Co dalej z Afganistanem?EPA

Coraz częściej słychać porównania misji ISAF w Afganistanie do interwencji Armii Sowieckiej przed trzema dekadami. Czy NATO rzeczywiście obleje swój test tak, jak ZSRR? Na szczycie w Lizbonie przywódcy krajów członkowskich będą szukać wyjścia z tej trudnej sytuacji. Wycofanie w ciągu kilku najbliższych lat jest przesądzone. Pytanie, jaki polityczny krajobraz ISAF po sobie pozostawi? Czy Karzaj dogada się z talibami? Czy miejsce Zachodu zajmie Iran, a może Rosja?

Rada Bezpieczeństwa ONZ przedłużyła w październiku o kolejny rok mandat dowodzonych przez NATO sił ISAF w Afganistanie. Zarazem poparła wysiłki afgańskiego rządu na rzecz "pokojowego dialogu politycznego" – czyli rozmowy z talibami.

Obecnie w Afganistanie przebywa 120 tysięcy żołnierzy ISAF, z czego ponad 78 tysięcy to Amerykanie. Duże kontyngenty pochodzą też z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji. Polaków jest 2600.

2014

Wojna w Afganistanie, krytykowana w USA i Europie, trwa już 10 lat. USA planują rozpoczęcie wycofywania części swoich sił z Afganistanu latem 2011 r., ale nie podały do tej pory, jak długo reszta amerykańskiego wojska tam pozostanie.

NATO zakłada początek przekazywania odpowiedzialności za poszczególne prowincje Afganistanu władzom afgańskim w pierwszej połowie 2011 r. i zakończenie tej operacji do 2014 r. Termin ten, zaproponowany przez prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja, NATO powinno przyjąć na szczycie Sojuszu. 2014 rok stanowiłby symboliczną datę zakończenia wojny i wycofania większości sił militarnych.

Pamiętając o harmonogramie ewakuacji, Sojusz rozpatruje każdą możliwość pokojowego zakończenia konfliktu. NATO oferuje praktyczne wsparcie, by pomóc Hamidowi Karzajowi w kontaktach z talibami. Sojusz i Amerykanie co prawda nie pośredniczą i nie uczestniczą w rozmowach, ale umożliwiają bezpieczne podróżowanie przedstawicielom talibów.

Polacy jak sojusznicy?

Polski Kontyngent Wojskowy w Afganistanie liczy 2600 żołnierzy, odwód strategiczny to 400 żołnierzy w Polsce z możliwością krótkotrwałego ich użycia w Afganistanie. W ramach operacji Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa (ISAF) PKW zapewnia bezpieczeństwo w prowincji Ghazni, w tym ochronę drogi Kabul-Kandahar oraz drogi Ghazni-Sharana na terenie prowincji.

Polski kontyngent będzie się zmniejszał od 2012 roku, a charakter misji będzie się zmieniał z bojowej na szkoleniową - zapowiedział minister obrony narodowej Bogdan Klich. Wspólny pogląd w tej sprawie został uzgodniony podczas konsultacji przed szczytem NATO w Lizbonie między prezydentem Bronisławem Komorowskim, premierem Donaldem Tuskiem oraz szefami MSZ i MON. - Ten pogląd mówi o tym, że datą graniczną dla obecności całego NATO w Afganistanie jest rok 2014 - zaznaczył szef MON.

Rosja, czyli powrót

29 października szef rosyjskiej służby antynarkotykowej (FSKN) Wiktor Iwanow poinformował o przeprowadzeniu amerykańsko-rosyjskiej operacji na pograniczu z Pakistanem. Rosyjskie zaangażowanie w akcję, której celem była likwidacja ośrodków produkcji narkotyków, polegało na przekazaniu informacji wywiadowczych oraz włączeniu do amerykańskiego oddziału DEA czterech rosyjskich funkcjonariuszy. Zniszczono cztery laboratoria produkujące opium i ponad tonę heroiny wysokiej jakości w wiosce Zerasari (prowincja Nangahar) blisko pakistańskiej granicy.

Oburzenia akcją, jako rzekomo przeprowadzoną bez wiedzy Kabulu, nie krył Karzaj. Brukseli i Moskwy to nie wzrusza. Będąc w Rosji 3 listopada, sekretarz generalny Sojuszu Rasmussen powiedział, że udział rosyjski w akcjach antynarkotykowych będzie kontynuowany, mimo protestów rządu afgańskiego. Dzień później w tej sprawie zadzwonił do Karzaja prezydent Miedwiediew.

Rosjanie w Afganistanie

Ostatni żołnierze Armii Czerwonej opuścili Afganistan w lutym 1989 - po 9-letniej wojnie. Ale pod pewnymi względami, Rosja nigdy w pełni nie opuściła Afganistanu. W latach 90-tych, wraz z Iranem, Moskwa zaopatrywała w broń (w tym artylerię, czołgi, helikoptery) siły Sojuszu Północnego walczącego z talibami.

Dziś afgańskie siły rządowe mają 25 transportowych śmigłowców Mi-17 – wszystkie dostarczone z Rosji, piloci też są przeszkoleni przez Rosjan. W Afganistanie lata niemała grupa najemnych pilotów rosyjskich. Wiadomo, że w lipcu 2009 talibowie zestrzelili niedaleko Kandaharu rosyjski Mi-8 z 17 “zachodnimi” pasażerami na pokładzie. Helikopter i jego piloci z rosyjskiej prywatnej firmy Wertikal-T, związanej z Gazpromem, zostali wynajęci siłom NATO za oficjalną zgodą władz Rosji.

W czasie interwencji w Afganistanie, sowiecka zbrojeniówka rozwinęła specjalną wersję Mi-8 (Mi-17) – z silnikami specjalnie uodpornionymi na piasek – używaną w afgańskich górach i pustyniach. Dziś Rosja dostarcza takie Mi-17 rządowym siłom w Afganistanie i Iraku (płaci Pentagon). Ale co najciekawsze, w najnowszej umowie o dostawie ponad 20 Mi-17 dla ANA i ISAF, ich cena jest trzy razy wyższa. W 2006 r. za jeden taki helikopter płacono 6 mln dolarów, teraz Moskwa żąda 18 mln USD.

Transakcja wiązana

Pod koniec października kilka brytyjskich gazet donosiło z Brukseli, cytując źródła w NATO, że “Rosja zgodziła się wrócić militarnie do Afganistanu na prośbę państw zachodnich”. Umowa w tej sprawie ma być ogłoszona w Lizbonie. Podobno Moskwa jest gotowa zapewnić helikoptery dla ISAF i ANA oraz szkolić afgańskich pilotów, siły bezpieczeństwa, zwiększyć współpracę w walce z narkotykami. Ale w zamian Moskwa żąda ustępstw w Europie i na Kaukazie – pisały 27 października “The Independent” i “The Guardian”.

Choć w interesie Rosji jest pokonanie talibów (ich wygrana groziłaby rozprzestrzenieniem się islamistów na Azję Centralną), Moskwa postępuje tak, jakby robiła Zachodowi wielką łaskę, wspierając w ograniczonym stopniu i tylko pośrednio interwencję w Afganistanie, a ostatnio żądając słonej ceny za większą pomoc. W grudniu 2009 r. Rosja przekazała NATO projekt “Umowy o podstawach współpracy NATO z Rosją”.

Główne zapisy dokumentu dopiero niedawno “wyciekły” do mediów. Moskwa chce de facto zablokować rozmieszczanie baz NATO na terenie krajów przyjętych do Sojuszu po zimnej wojnie. Domaga się, żeby na całym połączonym obszarze nowych członków Sojuszu siły NATO nie przekraczały rozmiaru brygady (3 000 ludzi, 41 czołgów, 188 wozów bojowych, 90 dział) i 24 samolotów bojowych stacjonujących tam nie więcej niż 42 dni w roku. W przypadku alarmu, jakiekolwiek dodatkowe siły miałyby być rozmieszczone w Europie Środkowej, Bałkanach czy krajach bałtyckich tylko w uzgodnieniu z Rosją. Moskwa proponuje też wprowadzenie instytucji rosyjskiego weta w ramach Rady NATO-Rosja w sprawach dotyczących jakiejkolwiek dyslokacji sił Sojuszu. Co w zamian oferuje Moskwa? Żadnych prawnych zobowiązań, “bo to NATO się rozszerza i zagraża Rosji, a nie odwrotnie”, jak podkreślają rosyjscy dyplomaci.

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: EPA