10 lat od inwazji na Afganistan. Co dalej?


Perspektywa wycofania z Afganistanu części kontyngentu USA i zredukowany budżet wojenny zmuszają Waszyngton do znacznego ograniczenia politycznych celów, jakie Ameryka zamierzała tam zrealizować - uważa redakcja "Washington Post".

W piątek mija 10. rocznica inwazji USA na Afganistan, tymczasem amerykańska administracja musi poradzić sobie zarówno z dramatycznym spadkiem popularności tej niegdyś "dobrej wojny", jak i ograniczeniem sił i środków na prowadzenie kampanii oraz rekonstrukcję kraju - pisze waszyngtoński dziennik.

Ambitne cele militarne i polityczne, które chciał osiągnąć Waszyngton, prowadząc zarazem wojnę, kampanię dyplomatyczną i inwestycje w odbudowę Afganistanu, w dużym stopniu nie zostaną osiągnięte.

Wszędzie nie jest najlepiej

W południowym Afganistanie amerykańscy dowódcy wojskowi koncentrują się już tylko na utrzymaniu terytorium wydartego przez ostatnie dwa lata talibom.

W Kabulu dyplomaci USA starają się przywrócić do życia rozmowy pokojowe, które - zdaniem "Washington Post" - zdają się prowadzić do nikąd.

A na wschodzie kraju, gdzie walki nasiliły się w ostatnim roku, wojskowi spieszą się z rozpoczęciem ofensywy, zanim nastąpi planowane wycofanie części amerykańskich sił. Tam też armia USA będzie musiała poradzić sobie z najtrudniejszą sytuacją.

Plany w proszku

Liczba amerykańskich żołnierzy w Afganistanie wynosi teraz około 98 tys. Do lata 2012 roku wycofanych zostanie blisko 30 tys. Perspektywa uszczuplenia amerykańskiego kontyngentu skłoniła dowództwo do przyśpieszenia części poważnych militarnych operacji i rezygnacji z innych.

W prowincji Paktika, która jest twierdzą siatki Hakkaniego, wojsko wycofało się z projektu budowy łańcucha placówek, które miały pomóc siłom afgańskim w utrzymaniu tego regionu.

Plany rekonstrukcji i inicjatywy dyplomatyczne kraju również trzeba było ograniczyć. W niespokojnej prowincji Kunar wzdłuż granicy z Pakistanem Amerykanie wypłacali "stypendia" rzędu około 120 dol. plemiennej starszyźnie za udział w posiedzeniach regionalnych rad, znanych jako szury, co oznacza, że blisko połowa przyjaznych członków szur przestanie angażować się w zarządzanie i rozwiązywanie konfliktów.

Trzeba coś zrobić

Tymczasem część ekspertów obawia się, że napływ młodych bojowników z Pakistanu do tego regionu może być "niewyczerpany". Próby walki z wszechobecną w afgańskiej administracji korupcją też spełzły na niczym, a z braku środków trzeba było ograniczyć postępowania przeciw biorącym łapówki politykom.

Zarówno Afgańczycy, jak i Amerykanie podkreślają konieczność powrotu do poważnych rozmów pokojowych oraz negocjacji z Pakistanem, ale perspektywa zmniejszenia amerykańskiego zaangażowania w Afganistanie może ułatwić Pakistanowi zignorowanie zaproszeń do negocjacji.

- Musi się w końcu znaleźć jakieś polityczne rozwiązanie dla Afganistanu - powiedział "Washington Post" amerykański urzędnik. - Ale nie jesteśmy blisko tego celu. I nie możemy zrezygnować - dodał.

Źródło: PAP