Na temat kontaktów z gangsterami prezesa NIK Mariana Banasia nic mi nie wiadomo. Minister Banaś nie ma rentgena w oczach i nie wie, czy osoba, która od niego wynajmuje dom jest gangsterem - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 europoseł PiS Ryszard Czarnecki. - Człowiek ostrzyżony na łyso, z licznymi sygnetami i łańcuchami na szyi mówi do szefa Najwyższej Izby Kontroli do telefonu "no cześć, jakiś facet przyszedł upierdliwy z telewizji". Chce mi pan powiedzieć, że oni się nie znają? - pytał europoseł PO Bartosz Arłukowicz.
Dziennikarz "Superwizjera" TVN Bertold Kittel w swoim reportażu wskazał na wątpliwości dotyczące oświadczeń majątkowych prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Pancerny Marian i pokoje na godziny". Reportaż "Superwizjera">
"Bardzo wysoko oceniam polskie służby specjalne"
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki w "Kropce nad i" w TVN24 stwierdził, że "bardzo wysoko ocenia polskie służby specjalne". - Uważam, że robią bardzo dobrą robotę i na odcinku zewnętrznym, i na odcinku wewnętrznym - powiedział.
- Te procedury sprawdzające zostały podjęte wobec jeszcze wiceministra, potem ministra, a potem prezesa NIK-u już kilka miesięcy temu - dodał.
"Decyzje o wszystkim co się dzieje dzisiaj w Polsce podejmuje Jarosław Kaczyński"
Europoseł PO Bartosz Arłukowicz z kolei zaznaczył, że kiedy był w rządzie, to "procedura była taka, że jeśli chciał zatrudnić wiceministra, szefa ważnej instytucji państwowej, to nie miał prawa jako minister zatrudnić takiego człowieka, czy złożyć wniosku do premiera o zatrudnienie go, jeśli ktoś nie przeszedł 'wirówki'".
- I dopóki nie dostałem czarno na białym na kwicie ze służb specjalnych, że człowiek został sprawdzony, że nadaje się na tę funkcję, nie było możliwości zatrudnienia takiego człowieka - mówił.
Według niego, "problem polega na tym, że tu wyrocznią nie są służby specjalne". - Tu decyzje o wszystkim, co się dzieje dzisiaj w Polsce podejmuje Jarosław Kaczyński - ocenił.
"Na temat kontaktów z gangsterami nic mi nie wiadomo"
Sprawdzając między innymi, dlaczego Banaś nie wpisał do oświadczenia informacji o zabezpieczeniu na hipotece kamienicy na krakowskim Podgórzu, która - jak wynika z oświadczenia majątkowego i zapisów w księdze wieczystej - należy do prezesa Najwyższej Izby Kontroli, autor reportażu "Superwizjera" trafił na prowadzony w tej kamienicy hotel na godziny. Tam spotkał znanego w Krakowie przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem, jednego z braci K. - Wiesława lub Janusza, ps. Paolo - którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich.
W 2005 roku bracia K. brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W czasie zajść ranny został policjant. Za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia obaj bracia zostali prawomocnie skazani.
Wspomniany mężczyzna odbył przy dziennikarzu rozmowę telefoniczną, twierdząc, że rozmawia z Banasiem. "Zadzwonię do Banasia. I spytam się, co mam powiedzieć" - mówił. "Jakiś facet przyszedł, upierdliwy, z telewizji. Z jakiej telewizji? Z TVN-u. Nie życzysz sobie z nim rozmawiać? Dzwoni i zawraca gitarę" - kontynuował.
Banaś w oświadczeniu wydanym po emisji reportażu nie odniósł się do tej rozmowy i nie zaprzeczył, że był telefonicznym rozmówcą gangstera.
Czarnecki pytany w "Kropce nad i" o kontakty Mariana Banasia z gangsterami, odpowiedział, że "na temat kontaktów z gangsterami nic mu nie wiadomo".
- Jak rozumiem, pan minister Banaś nie ma rentgena w oczach i nie wie, czy osoba, która od niego wynajmuje dom jest gangsterem - powiedział. - Nie musiał wiedzieć, że człowiek, któremu wynajmuje dom ma takie czy inne kontakty, z takim czy innym światem - dodał.
"Wynajmowanie pokoi na godziny nie musi wiązać się z działalnością sutenerską"
Zdaniem Czarneckiego, Marian Banaś "na pewno nie wiedział o tym", że w wynajmowanej przez niego kamienicy jest prowadzony hotel na godziny.
Jednak Marian Banaś w poniedziałek w telewizji państwowej tłumaczył: - Żadnej agencji towarzyskiej nie było. Dowiedziałem się później, że to tylko były usługi na godziny. Jak się dowiedziałem, takie usługi świadczą również w innych obiektach hotelowych.
- Wynajmowanie pokoi na godziny nie musi wiązać się z działalnością sutenerską - skomentował w "Kropce nad i" Czarnecki.
"Nie trzeba oglądać chłopców z ferajny, żeby wiedzieć z jakiej ferajny ten człowiek jest"
- Człowiek ostrzyżony na łyso, z licznym sygnetami i łańcuchami na szyi mówi do szefa Najwyższej Izby Kontroli (do telefonu - red.): "no cześć, jakiś facet przyszedł upierdliwy z telewizji". Chce mi pan powiedzieć, że oni się nie znają? - odpowiedział mu Arłukowicz.
- Przecież to jest relacja czysto towarzyska. Nie trzeba oglądać "Chłopców z ferajny", żeby wiedzieć, z jakiej ferajny ten człowiek pokazywany z telewizji jest - skomentował.
- Tego typu relacja szefa NIK-u z ludźmi ze sfer przestępczych to jest zagrożenie bezpieczeństwa państwa, dlatego że ten człowiek jako szef NIK-u, minister finansów mógł być szantażowany, może być szantażowany, można by rzec, że na pewno kiedyś taka sytuacja będzie miała miejsce - ocenił Arłukowicz.
- Metody dyplomacji, jakie stosował ten zgrabnie ostrzyżony mężczyzna, pokazywany w "Superwizjerze", pokazał w 2015 roku w Krakowie, gdzie latały maczety, siekiery, za co zostali skazani prawomocnym wyrokiem. Co wy żeście z Polski zrobili? - pytał.
"Obecnie nie jestem właścicielem tej nieruchomości"
Marian Banaś nie chciał odpowiadać na pytania Bertolda Kittela w sprawie kamienicy.
Dopiero po emisji reportażu wydał oświadczenie. Stwierdził, że nie jest już właścicielem kamienicy, "nie zarządzał pokazanym w materiale hotelem", a wynajął go w przeszłości "na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem innej osobie".
"Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową. Obecnie nie jestem właścicielem tej nieruchomości" - podkreślił Banaś.
Z kamienicy, którą do oświadczenia majątkowego wpisał obecny prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś i w której funkcjonował hotel na godziny, po ukazaniu się reportażu "Superwizjera" TVN zniknęły wszystkie informacje i tabliczki o prowadzonej tam działalności. Strona internetowa firmy także nie działa.
Autor: kb//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24