Morderczyni czy ofiara? "Ja sobie tego chyba nigdy nie wybaczę"

[object Object]
Dramat Małgorzaty Stryżyk trwał kilka latUwaga TVN
wideo 2/3

Dramat 24-letniej Małgorzaty Stryżyk trwał kilka lat. Rozgrywał się w czterech ścianach jej domu. Podczas jednej z awantur chwyciła za nóż. Cios, który zadała partnerowi, okazał się śmiertelny. Chociaż sąd kobietę uniewinnił, to prokuratura nie zgadza się z tym wyrokiem. Chce dowieść, że doszło do przekroczenia granic obrony koniecznej. Czy kobieta jest morderczynią? Czy ofiarą przemocy, która tylko się broniła?

ZOBACZ CAŁY MATERIAŁ

- Od razu mi się przypomniało, jak on leżał na ziemi... Umierał mi na kolanach - wspomina Małgorzata Stryżyk, pokazując miejsce, w którym pozbawiła życia swojego partnera.

"Bałam się, że tym razem mogę się już nie obudzić"

- Niedziela jak niedziela to była. On poszedł do sklepu, kupił wódkę, zaczęliśmy drinki pić - opowiada pani Małgorzata i dodaje, że zaraz potem mężczyzna zaczął ją wyzywać, a następnie dusić.

- Bałam się, że tym razem mogę się już nie obudzić. Sięgnęłam ręką w bok, wzięłam ten nóż, nie zdając sobie nawet sprawy, że zrobiłam ten cios - relacjonuje. Zaraz potem jej partner upadł. - Tylko zdążyłam kucnąć, żeby nie uderzył o podłogę, tylko na nogi mi poleciał - mówi.

Kobieta wezwała do domu pogotowie. - Tamując mu krew prosiłam, żeby żył, żeby nas nie zostawiał - wspomina ze łzami w oczach.

Ratownicy na strychu, gdzie mieszkała ze swoim partnerem, znaleźli mężczyznę leżącego w kałuży krwi. Stwierdzili zgon. Małgorzata Stryżyk została zatrzymana, a potem tymczasowo aresztowana. Prokurator oskarżył ją o zabójstwo, żądał ośmiu lat więzienia. Pani Małgorzata nie została jednak skazana.

- Sąd uniewinnił kobietę, uznając że działała w ramach obrony koniecznej, broniła swojego życia - mówi Agnieszka Połyniak, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Świdnicy. - Awanturę domową wywołał pokrzywdzony, to on był stroną atakującą oskarżoną, natomiast kobieta w żadnym momencie ani nie prowokowała pokrzywdzonego do tego, żeby ta agresja z jego strony potęgowała się, ani nie usunęła narzędzia, którym się posłużyła, ani też nie próbowała go w żaden sposób ukryć. Zabójstwo nie było jej zamiarem ani bezpośrednim, ani nawet tak zwanym ewentualnym. Takich elementów w zachowaniu i reakcjach tej kobiety sąd nie znalazł - tłumaczy.

Pani Małgorzata nie została skazana
Pani Małgorzata nie została skazanaUwaga TVN

"To była moja jedyna prawdziwa miłość"

Pani Małgorzata poznała swojego partnera w firmie elektronicznej, gdzie na taśmie montowała elementy do telewizorów. Jan S. był od niej o kilka lat starszy. Pani Małgorzata pragnęła poczucia bezpieczeństwa. Chciała być kochana. Marzyła, by stworzyć z Janem S. normalny dom. Początkowo układało im się w związku. Urodziło się im dwoje dzieci.

- To była moja pierwsza i jedyna prawdziwa miłość. Na początku był taki, jak powinien być partner: miły, czuły, rozumiał mnie. Potrafiliśmy się dogadać - mówi o swoim partnerze kobieta. - Dopiero jak urodziłam córkę, tę pierwszą, okazało się, że potrafi na mnie rękę podnieść. Zaczęły się pierwsze bójki, pierwsze wyzwiska - wspomina, ale pierwszego pobicia nie pamięta. - Było tyle tego, że nie mogę sobie przypomnieć, który raz był pierwszy - mówi.

Pani Małgorzata mieszkała z Janem S. w małym pokoju na strychu domu swoich rodziców. Po roku związku urodziła im się córka, potem na świat przyszedł syn. Rodzina była objęta pomocą GOPS-u. Jan S. szybko zaczął nadużywać alkoholu. Często pił razem z uzależnioną matką pani Małgorzaty. Pod wpływem alkoholu wszczynał awantury i znęcał się fizycznie nad panią Małgorzatą.

- Wstydziłam się wezwać policję, tuszowałam to wszystko, co on robił w domu. Za każdym razem jak przepraszał, wierzyłam w to. Wierzyłam, że się zmieni - tłumaczy. - Wtedy myślałam, że dzieciom będzie gorzej, jak go nie będzie. Jak trzeźwiał, był wspaniałym ojcem - mówi.

Policja dostawała anonimowe zgłoszenia o alkoholowych libacjach i awanturach w domu pani Małgorzaty. Kobieta nigdy nie złożyła jednak zeznań obciążających partnera. Ze względu na pogłębiający u obojga problem z alkoholem i złe warunki mieszkaniowe zostały im częściowo ograniczone prawa rodzicielskie do córki. Mieli kuratora. Wciąż jednak dochodziło do awantur. Pół roku przed zabójstwem mężczyzna dusił panią Małgorzatę.

- Chodziło o jego koleżankę z pracy. Ja mu powiedziałam, że on mnie pewnie z nią zdradza - wspomina pani Małgorzata. - On się wtedy zdenerwował, powiedział, że i tak jestem słaba w łóżku, że ze mną jest tylko dla dzieci. Pchnął mnie na łóżko, ja mu powiedziałam, że takiego związku to ja nie chcę. Uderzył mnie właśnie wtedy w twarz, ja się przewróciłam na ziemię - opowiada kobieta i dodaje, że zaraz potem mężczyzna zaczął ją dusić. Niedługo potem straciła przytomność. - Nie wiem, co się stało później. Pamiętam, że jak się obudziłam, córka nade mną siedziała, głaskała mnie po twarzy.

Prokurator: w którym momencie oskarżona mówi prawdę?

Sąd Okręgowy w Świdnicy oceniał zeznania pani Małgorzaty. Ważnym dowodem była też opinia biegłego, który dzień po zabójstwie badał panią Małgorzatę i stwierdził, że wybroczyny na szyi mogły powstać wskutek duszenia. Według sądu wpływ na zachowanie kobiety w dniu tragedii miało traumatyczne wydarzenie z przeszłości, kiedy Jan S. dusił ją po raz pierwszy.

- Broniąc się, mając w pamięci poprzednie zdarzenie, kiedy to dusił ją do momentu, dopóki nie doszło do jej omdlenia, bała się, że w tym momencie może być zagrożone jej życie - tłumaczy Agnieszka Połyniak. - Taki sposób oceny został potwierdzony przez psychiatrów, którzy oskarżoną badali - dodaje.

Odmienne zdanie w sprawie oceny dowodów w tej sprawie mają śledczy ze Świdnicy. Prokurator napisał apelację od wyroku uniewinniającego panią Małgorzatę. Według niego nie ma jednoznacznych dowodów wskazujących na zastosowanie obrony koniecznej przez kobietę, bo jej zeznania nie są wiarygodne.

- Mamy trzy wersje przedstawione przez oskarżoną - mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy i wylicza: - Pierwsza wersja jest przedstawiona 10 kwietnia 2016 roku, kiedy to oskarżona dzwoni na pogotowie bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa. Ona używa takich sformułowań: "wbił się na nóż", "uderzyłam go nożem, bo nachylił się na mnie". W tej pierwszej wersji nie ma mowy o tym, żeby była duszona, napadnięta, żeby przedstawiła okoliczności, które wskazywałyby, że działała ona w obronie koniecznej - tłumaczy prokurator i mówi o tym, co następnego dnia kobieta opowiedziała lekarzowi medycyny sądowej.

- Oskarżona przedstawia taką wersję: że gdy pokrzywdzony klęczał na niej, a ona leżała, zadała mu uderzenie nożem w klatkę piersiową - przytacza Marek Rusin. Jak twierdzi, jeszcze inną wersję wydarzeń kobieta przytaczała 12 kwietnia, kiedy przesłuchiwana była przed prokuratorem. - Mówi, że gdy stali, złapał ją za szyję i ściskał, wtedy w pozycji stojącej zadała mu uderzenie nożem w klatkę piersiową. W którym momencie oskarżona mówi prawdę, a w którym momencie kłamie? - pyta.

"Dotarło do mnie, że to się faktycznie stało"

Sąd uznał, że kobieta mogła być w szoku, kiedy rozmawiała z dyspozytorem pogotowia, dlatego nie powiedziała o wszystkich okolicznościach zdarzenia. Nie podzielał także innych wątpliwości prokuratury dotyczących jej wyjaśnień. Ocenił je jako spójne i wiarygodne.

- W przypadku oskarżonej to, co relacjonowała, co przedstawiała, stanowiło jedną spójną, zwartą całość, co do której sąd nie znalazł podstaw, by jakiś element zakwestionować - mówi Agnieszka Połyniak.

Pani Małgorzata wspomina, że gdy weszła na salę sądową i usłyszała wyrok, nogi się pod nią ugięły. - Z jednej strony poczułam ulgę, ale z drugiej smutek, bo dotarło do mnie, że to się jednak faktycznie stało. Odebrałam człowiekowi życie, nieważne jaki on był, że mnie bił. Ale jednak był człowiekiem. Z tymi myślami do tej pory sobie nie mogę poradzić - mówi.

Poczucie winy towarzyszyło pani Małgorzacie od samego początku. Kiedy była w areszcie, próbowała odebrać sobie życie.

- Zrobiłam z prześcieradła sznurek pod kocem, przywiązałam go do barierki... chciałam popełnić samobójstwo. Tylko że w trakcie wskoczył mi obraz dzieci, że ja mam dla kogo żyć, że nieważne ile dostanę, ale mam dla kogo żyć. Że ja muszę dla nich żyć - opowiada.

"To są moje skarby malutkie"

Pani Małgorzata wyszła z więzienia po kilku tygodniach, bo sąd przychylił się do wniosku jej obrońcy o uchylenie trzymiesięcznego aresztu. Dzieci kobiety zaraz po jej zatrzymaniu trafiły do rodziny zastępczej. Są tam do dziś. Pani Małgorzata może je odwiedzać raz w miesiącu. Bardzo za nimi tęskni.

- Chciałabym się do własnych dzieci przytulić. Dołuję się tym, że nie ma dzieci. To są moje skarby malutkie - mówi i zapowiada: - Zrobię wszystko, żeby je odzyskać, żeby były ze mną.

Pani Małgorzata nie może rozpocząć starań o odzyskanie dzieci, dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok w jej sprawie. Prokuratura w apelacji domaga się uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd. Matka Jana S. też kwestionuje wyrok. Jest przekonana, że to nie była obrona konieczna. Została oskarżycielem posiłkowym.

- Wiem, że mnie to czeka, że będę musiała dzieciom powiedzieć, co się stało - mówi pani Małgorzata i przyznaje, że boi się tego momentu. - Wiem, że muszę powiedzieć, żeby się nie dowiedziały od osób obcych. Wolę im to sama powiedzieć, tylko na to też muszę jakoś sił nabrać - mówi.

Pani Małgorzata o dzieciach
Pani Małgorzata o dzieciachUwaga TVN

"Staram się nie myśleć"

Sytuacja pani Małgorzaty jest bardzo trudna. Siedem miesięcy temu urodziła córkę. Kobieta próbowała na nowo ułożyć sobie życie. Jednak związek z mężczyzną poznanym podczas terapii odwykowej nie przetrwał. Pani Małgorzata utrzymuje się ze świadczeń socjalnych, ale po urlopie macierzyńskim chciałaby znaleźć pracę. Stara się też o mieszkanie socjalne. Jednak lista oczekujących na lokale w jej gminie jest bardzo długa.

- Jak wchodzę tutaj do domu, staram się nie myśleć. Wyłączam się, bo bardzo mi ciężko tutaj mieszkać. W tym momencie jest to dla mnie najgorsze, że muszę tutaj przebywać, nie mam gdzie iść - mówi kobieta.

Pani Małgorzata odwiedza grób swojego partnera. - Zadaję sobie i tak jakby jemu pytanie, co my najlepszego zrobiliśmy - mówi i dodaje: - Ja sobie tego chyba nigdy nie wybaczę.

"Staram się nie myśleć"

Siedem miesięcy temu Stryżyk urodziła kolejną córkę, jej ojcem był mężczyzna poznany podczas terapii odwykowej. Związek nie przetrwał. Pani Małgorzata utrzymuje się ze świadczeń socjalnych, ale zapewnia, że po urlopie macierzyńskim chciałaby znaleźć pracę. Stara się też o mieszkanie socjalne. Jednak lista oczekujących na lokale w jej gminie jest bardzo długa.

- Jak wchodzę tutaj do domu, staram się nie myśleć. Wyłączam się, bo bardzo mi ciężko tutaj mieszkać. W tym momencie jest to dla mnie najgorsze, że muszę tutaj przebywać, nie mam gdzie iść - mówi kobieta.

Odwiedza grób swojego partnera. - Zadaję sobie i tak jakby jemu pytanie, co my najlepszego zrobiliśmy - mówi i dodaje: - Ja sobie tego chyba nigdy nie wybaczę.

Autor: mb//rzw / Źródło: Uwaga TVN

Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN

Pozostałe wiadomości

Politico oceniło, że spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson zdecydował się odblokować kwestię pomocy dla Ukrainy między innymi z powodu alarmujących raportów amerykańskiego wywiadu. Portal wskazał też na rolę Donalda Trumpa w tej kwestii oraz jego spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą.

Co wpłynęło na spikera Izby Reprezentantów? Kongresmeni o "dość mocnym" raporcie na temat wojny

Co wpłynęło na spikera Izby Reprezentantów? Kongresmeni o "dość mocnym" raporcie na temat wojny

Źródło:
PAP

Donald Trump chce się odegrać na Wołodymyrze Zełenskim. Przed wyborami, które przegrał z Joe Bidenem, on dzwonił nawet do Zełenskiego i go trochę szantażował - mówił w "Faktach po Faktach" europoseł Włodzimierz Cimoszewicz, były premier, były szef MSZ i były minister sprawiedliwości. Odniósł się także do ostatniego spotkania Andrzeja Dudy z Trumpem w Nowym Jorku.

Włodzimierz Cimoszewicz: Trump chce się odegrać na Zełenskim

Włodzimierz Cimoszewicz: Trump chce się odegrać na Zełenskim

Źródło:
TVN24

Prezydent Andrzej Duda podczas seminarium na temat bezpieczeństwa transatlantyckiego w Vancouver przekonywał, że NATO musi zwiększać swój potencjał militarny i wydatki na obronność do 3 proc. PKB. Zdaniem Dudy najbardziej realistycznym scenariuszem zwycięstwa Ukrainy w wojnie jest zapewnienie jej zdolności bojowych w przemyślany i skuteczny sposób.

Duda: musimy doprowadzić do wyraźnych strat Rosji, bo Rosjanie znają tylko język siły

Duda: musimy doprowadzić do wyraźnych strat Rosji, bo Rosjanie znają tylko język siły

Źródło:
PAP

Zorza polarna może pojawić się dzisiejszej nocy na polskim niebie. Jak przekazał popularyzator astronomii Karol Wójcicki, zapanowały doskonałe warunki do jej obserwacji. W podziwianiu zjawiska mogą przeszkodzić jednak gęste chmury.

"Zorza na polskim niebie to niemal pewniak". Czy dopisze pogoda?

"Zorza na polskim niebie to niemal pewniak". Czy dopisze pogoda?

Źródło:
Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl

Policjant rzucił się na pomoc tonącej w Wiśle dziewczynie. Zadziałał natychmiast i dużo ryzykował, ale zrobił to w najrozsądniejszy możliwie sposób.

Skoczył do Wisły, by ratować nastolatkę. Niezwykła akcja policjanta

Skoczył do Wisły, by ratować nastolatkę. Niezwykła akcja policjanta

Źródło:
Fakty TVN

W piątek w alei Niepodległości spłonął samochód elektryczny wart około milion złotych. Jego kierowca chciał uniknąć zderzenia z innym autem, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w słup. Auto zajęło się ogniem. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy nagranie, na którym widać moment uderzenia.

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt 24

Hans Rausing, znany brytyjski miliarder, przeżywa kolejną osobistą tragedię - jego druga żona, Julia, przegrała wieloletnią walkę z rakiem. W 2012 roku zmarła pierwsza żona Rausinga, Eva. Jak podaje "The Independent", "Julia poświęciła swoje życie rodzinie i celom charytatywnym". Wraz z mężem wspierała finansowo m.in. National Gallery i inne instytucje artystyczne.

Najpierw zmarła pierwsza żona, teraz druga. Kolejna tragedia w życiu miliardera Hansa Rausinga

Najpierw zmarła pierwsza żona, teraz druga. Kolejna tragedia w życiu miliardera Hansa Rausinga

Źródło:
The Independent, The Guardian

Centralne Biuro Śledcze Policji opublikowało nagranie z akcji zatrzymania dwóch Polaków podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa, współpracownika Aleksieja Nawalnego. Obaj mężczyźni byli poszukiwani na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania przez stronę litewską.

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Polsce zatrzymano dwie osoby podejrzane o atak na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa - poinformowało CBŚP. Wołkow, bliski współpracownik nieżyjącego już krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego, został napadnięty w Wilnie 12 marca. Zatrzymanych obywateli Polski doprowadzono do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie, gdzie wykonano z nimi dalsze czynności. Mężczyźni są obecnie tymczasowo aresztowani.

Zatrzymania po ataku na współpracownika Nawalnego. To obywatele Polski

Zatrzymania po ataku na współpracownika Nawalnego. To obywatele Polski

Aktualizacja:
Źródło:
LRT, PAP, Radio Swoboda, tvn24.pl

Do tragicznego wypadku doszło na przystanku tramwajowym w Bydgoszczy. Piętnastoletnia dziewczyna zginęła pod kołami tramwaju. Policja bada przyczyny wypadku. Sprawą zajmuje się też sąd rodzinny. Są już pierwsze decyzje.

Tragedia na przystanku. Piętnastolatka czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Pierwsze decyzje sądu

Tragedia na przystanku. Piętnastolatka czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Pierwsze decyzje sądu

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Do pożaru samochodu elektrycznego doszło na skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego. Auto zajęło się ogniem po tym, jak kierowca uderzył w słup.

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszwa.pl

Przy skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego w Warszawie spłonął elektryczny lucid air. Auto, którego wartość w Polsce szacuje się na nawet milion złotych, to rzadkość na europejskich drogach. Dlaczego jest wyjątkowe?

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

Pół miliona złotych schowanych w niewielkiej, ciemnej torbie przekazał mieszkaniec łódzkiego Śródmieścia w ręce oszusta. Ofiara przestępstwa była przekonana, że pomaga policji i prokuraturze rozbić grupę przestępczą. Kilka miesięcy po zdarzeniu, które nagrały kamery, policja zatrzymała 21-letnią kobietę i jej o rok młodszego partnera. 

Oszust przejął pół miliona złotych. Policja pokazuje nagranie

Oszust przejął pół miliona złotych. Policja pokazuje nagranie

Źródło:
tvn24.pl

W najbliższą niedzielę 21 kwietnia odbędzie się druga tura wyborów samorządowych. Choć głosować będą mieszkańcy tylko niektórych polskich miast, cisza wyborcza obowiązywać będzie w całym kraju.

Druga tura wyborów samorządowych. Gdzie obowiązuje cisza wyborcza? Jak długo trwa?

Druga tura wyborów samorządowych. Gdzie obowiązuje cisza wyborcza? Jak długo trwa?

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W niedzielę mieszkańcy 748 gmin i miast w Polsce wybiorą wójtów, burmistrzów i prezydentów w drugiej turze wyborów samorządowych. W TVN24 i TVN24 GO będziemy śledzić przebieg głosowania w całej Polsce. O 20.30 rozpocznie się Wieczór Wyborczy, w trakcie którego podamy sondażowe wyniki i pierwsze komentarze.

Druga tura wyborów samorządowych 2024. Oglądaj Wieczór Wyborczy w TVN24 i TVN24 GO

Druga tura wyborów samorządowych 2024. Oglądaj Wieczór Wyborczy w TVN24 i TVN24 GO

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Dziennikarze TVN i TVN24 zostali w piątek w Gdyni nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego. Zdobyli wszystkie nagrody w kategorii Reportaż Filmowy. Nagrodę specjalną "Człowiek Wrażliwy" otrzymała dziennikarka TVN24 Ewa Ewart.

Dziennikarze TVN i TVN24 nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego

Dziennikarze TVN i TVN24 nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Ziemia pod chińskimi miastami zapada się, co prowadzi do rosnącego ryzyka występowania powodzi. Naukowcy alarmują w nowej analizie, że na zagrożonych terenach mieszkają miliony ludzi. Powodem tego niebezpiecznego zjawiska jest niezwykle szybka urbanizacja Państwa Środka. Problem dotyczy jednak nie tylko Chin.

Prawie połowa chińskich miast się zapada. Zagrożenie dla milionów ludzi

Prawie połowa chińskich miast się zapada. Zagrożenie dla milionów ludzi

Źródło:
CNN, Reuters, BBC, Science

Tegoroczny Konkurs Piosenki Eurowizji rusza już za niespełna trzy tygodnie. Na scenie wystąpią wykonawcy z kilkudziesięciu krajów. Kogo zobaczymy w półfinałach, a kto dostaje się do finału bez eliminacji? Wyjaśniamy.

Eurowizja 2024. Kiedy finały, którego dnia zaśpiewa reprezentantka Polski?

Eurowizja 2024. Kiedy finały, którego dnia zaśpiewa reprezentantka Polski?

Źródło:
eurovision.tv, eurowizja.org, tvn24.pl

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24