Wydawca tabloidu "Fakt" musi ponieść konsekwencje wydrukowania w 2005 r. "obraźliwych i kłamliwych informacji" na temat Dody - zdecydował warszawski sąd. Wydawca gazety musi zapłacić łącznie 79,5 tys. zł oraz publicznie przeprosić polską gwiazdę. Wyrok nie jest prawomocny.
- Wydawca dziennika "Fakt" ma przeprosić Dodę i zapłacić jej 70 tys. zł za artykuł z 2005 r. zawierający "obraźliwe i kłamliwe informacje" m.in. o rzekomym rozpadzie jej związku z Radosławem Majdanem - orzekł w piątek Sąd Okręgowy w Warszawie.
Mocą nieprawomocnego wyroku spółka Axel Springer Polska ma zamieścić przeprosiny w "Fakcie", zapłacić Dodzie 70 tys. zł zadośćuczynienia (żądała 100 tys.) oraz zwrócić jej 9,5 tys. zł kosztów procesu. Według sądu kwota 70 tys. zł zadośćuczynienia jest "adekwatna do doznanej krzywdy".
Kość niezgody
Sąd uwzględnił pozew Doroty Rabczewskiej, która pozwała wydawcę tabloidu za artykuł z grudnia 2005 r. Po procesie - utajnionym na wniosek powódki - sąd uznał, że naruszono dobra osobiste Dody, takie jak dobre imię i prywatność.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Monika Dominiak podkreśliła, że tym naruszeniem było podanie przez gazetę m.in., że Doda i Majdan zwracają się do siebie obraźliwie; że wzajemnie podejrzewają się o zdradę; że sprzedają filmiki ze scenami intymnymi ze swym udziałem; że "Doda handluje swymi wdziękami".
Nie było Dody
Sędzia uznała, że "był to jeden z pierwszych tak zjadliwych artykułów" i wywołał negatywne dla Dody reperkusje w jej rodzinnym mieście.
Na ogłoszeniu wyroku nie było ani Dody, ani pełnomocników obu stron.
- Nawet celebryci mają prawo do ochrony prywatności - uznał w 2008 r. Sąd Najwyższy.
Źródło: PAP