Atak, śmiech i kłopot z zeznaniami świadka. A Katarzyna W. "w innym świecie"

Katarzyna W. podczas procesuTVN 24

Piąta rozprawa w procesie Katarzyny W. miała być najspokojnieszą z dotychczasowych. Wezwani świadkowie nie byli osobami bliskimi dla oskarżonej, a ich zeznania nie miały najważniejszego znaczenia z procesowego punktu widzenia. Ale to właśnie w poniedziałek dziennikarze usłyszeli najbardziej emocjonalne wypowiedzi, a sędzia, po raz pierwszy podczas tego procesu, musiał użyć młotka, by uspokoić sytuację. Oskarżona nie zwracała na to uwagi. Podobnie jak na ataki pod jej adresem.

Już pierwszy świadek - Żaneta N. - nie potrafiła ograniczyć się jedynie do suchego relacjonowania faktów. To N. 24 stycznia ubiegłego roku znalazła leżącą na chodniku Katarzynę W. Przed sądem opowiadała, jak szybko zorientowała się, że kobieta "musi udawać", a wszystko musi być "zaaranżowane". Obrazowo opisywała moment przyjazdu karetki do poszkodowanej. Według tego opisu Katarzyna W. miała nagle "doznać olśnienia, gdy usłyszała syreny pogotowia". - To znaczy? - pytał sędzia. - To znaczy, że jak leżała twarzą do chodnika, tak nagle klękła, ręce oparła na wózku - w takiej pozycji jakby mieli do niej strzelać - i zapytała: "gdzie jest moja Madzia?". Po czym dodała, że "ją ukradli" - wyjaśniała N.

"Gdybym wiedziała, że tak zrobisz..."

W pewnym momencie Żaneta N., która oskarżoną "znała z widzenia", zwróciła się twarzą do niej i wypaliła: "Gdybym wiedziała, że tak zrobisz dziewczyno, to bym ci wtedy nie pomogła. Wysoki Sądzie, ja sama jestem matką i uważam, że jeśli musiała, to mogła oddać dziecko do okienka, a nie robić z całej Polski wariatów". Sąd musiał zwrócić jej uwagę, że jej rola nie polega na "formułowaniu ocen", a po kilku minutach uchylił pytanie obrońcy Katarzyny W., który próbował się dowiedzieć, co dokładnie miała na myśli N. mówiąc "o robieniu z Polski wariata".

Także kolejny świadek - 18-letni Aleksander K. - który był jednym z dwóch mężczyzn próbujących cucić Katarzynę W., powtarzał, że sytuacja, a zwłaszcza reakcje W. wzbudzały jego podejrzenia. Z relacji świadka wynikało, że matka małej Magdy, po tym jak odzyskała przytomność, miała usiąść i zacząć płakać "za córką", powtarzając, że jej nie ma. - Ale wcześniej nawet nie zajrzała do wózka (...) a z miejsca, gdzie siedziała, nie miała możliwości zobaczyć, że dziecka nie ma w środku - zwracał uwagę K.

"Nie wiem nic" i "nie do widzenia"

Mec. Arkadiusz Ludwiczek miał sporo pytań do świadków, którzy znaleźli jego klientkę leżącą na chodniku. Interesowało go przede wszystkim to, jak i kiedy dowiedzieli się o tym, że Katarzyna W. została uderzona jakimś przedmiotem, oraz że dziecko zostało porwane. Pytał, czy usłyszeli to od samej W., czy od pracowników pogotowia lub innych osób. Świadkowie nie potrafili odpowiedzieć jednoznacznie. Po rozprawie obrońca nie chciał jednak zdradzić, czy jego zamiarem było wskazanie, że wersja o porwaniu mogła zostać zasugerowana jego klientce właśnie wtedy i w taki sposób.

Pełne emocji były też zeznania kolejnego świadka - Marzeny P. Kobieta zaczęła od tego, że "nie wie nic" o sprawie, "stara się ją wymazać z pamięci", a w ogóle to została w nią "wciągnięta" przez Jadwigę J. (w poniedziałek zeznawała jako ostatnia), która po tym, jak znaleziono ciało małej Magdy, miała jej opowiadać, że wcześniej widziała w tamtym miejscu Katarzynę W.

Marzena P. przyznawała, że "bardzo się denerwuje", a na dodatek - przed wejściem do sali - została "zwyzywana" przez Jadwigę J. - Zapytała mnie, czy jestem zła na nią. Odpowiedziałam, że tak, bo jeśli chciała w to wszystko wejść, to dobrze, ale dlaczego ja? I wtedy zaczęła mnie wyzywać - opisywała sytuację. Kiedy po odczytaniu protokołów jej wcześniejszych zeznań i kilku pytaniach obrońcy sędzia Chmielnicki podziękował jej za stawienie się przed sądem i pożegnał słowami "do widzenia", P. - z wyraźną ulgą - odpowiedziała: "Dziękuję i nie do widzenia".

"Uczyli nas, by najpierw wezwać karetkę"

Więcej do powiedzenia miała Natalia K., która z oskarżoną poznała się w 2003 roku w szkole (wcześniej zeznania złożył Paweł G., wnuk Jadwigi J.). K. odnowiła tę znajomość po wydarzeniach ze stycznia ubiegłego roku. To ona odebrała Katarzynę W. ze szpitala, a wcześniej często ją w nim odwiedzała. W tym czasie miała też kilka razy pytać koleżankę o to, co tak naprawdę stało się z jej dzieckiem. - Pytałam, czy to jest prawda, co wszyscy mówią. Patrząc mi prosto w oczy mówiła, że to był wypadek i córka jej wypadła - powtarzała.

W trakcie zeznań Natalii K. pojawił się ciekawy wątek "kursu pierwszej pomocy", który razem z W. przechodziła w szkole. Świadek zeznała, że kursantów instruowano, by "zawsze wzywać najpierw pogotowie, a dopiero potem prowadzić we własnym zakresie akcję reanimacyjną".

W czasie śledztwa Katarzyna W. mówiła, że próbowała reanimować swoją córkę. Towarzyszkom z celi katowickiego aresztu tłumaczyła później z kolei, że karetki nie wezwała dlatego, bo wiedziała, że jej dziecko nie żyje. Współosadzone, które zeznawały już przed sądem, przyznawały, że bardzo dziwiły się takim tłumaczeniom. - Oskarżona nie mówiła mi czy wezwała pogotowie, a jeśli nie, to z jakiej przyczyny. Nie mówiła też, jak długo przebywała w mieszkaniu i co w nim robiła - dodawała Natalia K.

Gra w "scrabble". Słowa: zgon, denat

Koleżanka oskarżonej mówiła też o swoich wątpliwościach dotyczących zachowania Katarzyny W. Nie rozumiała, dlaczego kontaktuje się z dziennikarzami. Pytała ją nawet "jak to jest zarabiać na śmierci własnego dziecka?" (W. odpowiedziała, że "z czegoś musi żyć" - red.). W przytoczonych przez sąd zeznaniach ze śledztwa opisywała też jak grała z Katarzyną W. w czasie jej pobytu w szpitalu w grę scrabble. "Zszokowało mnie to, jakiego rodzaju słowa ona układała. To były słowa związane ze śmiercią, takie jak zgon, denat (...)" - przyznawała K. Katarzyna W. miała jej też mówić, że "prokuratura nigdy nie dojdzie, co naprawdę zaszło". "Że gdyby mieli dowody, to już by siedziała. Podkreślała jednak, że to był wypadek" - zwracała uwagę. W poniedziałek świadek podtrzymała swoje wcześniejsze zeznania.

Katarzyna W. zachowywała się podczas rozprawy bardzo spokojnie. Nie patrzyła w stronę świadków. Spoglądała tylko na swoje notatki albo na sędziego, czasami przekazywała jakieś informacje obrońcy. Sprawiała wrażenie kompletnie niewzruszonej tym, co mówią świadkowie, nawet gdy ich oceny były dla niej bardzo krytyczne. Tak samo reagowała na słowa ostatniej z zeznających tego dnia osób. Była nią wspomniana wcześniej 61-letnia Jadwiga J.

"Katarzyna W. w miejscu ukrycia zwłok. I na pogrzebie"

Kobieta utrzymywała w śledztwie, że przed śmiercią małej Magdy widziała jej matkę w parku, w miejscu przyszłego pochówku dziewczynki. Przed sądem rozwinęła te zeznania. Były one bardzo szczegółowe. Jadwiga J. dokładnie opisywała pogodę, drogę swoich spacerów 9 i 20 stycznia, to jakie ubrania miały na sobie osoby widziane przez nią w tamtych dniach w parku, kolory wózka stojącego przy kobiecie, która - jak "intuicyjnie" wówczas wyczuwała J. - "chciała zrobić coś z dzieckiem".

Już na początku składania zeznań kobieta podkreśliła, że "jest wiarygodnym świadkiem". Kłopot jednak w tym, że wózek, o którym mówiła, nie był wózkiem należącym do małżeństwa W. - J. nie rozpoznała go na zdjęciach okazanych przez sędziego. Na dodatek, świadek zeznała, że Katarzynę W. rozpoznała na pogrzebie Magdy 15 lutego 2012 r., kiedy "prowadził ją pod rękę pan Krzysztof Rutkowski". Oskarżonej na pogrzebie nie było. Zakończył się on pół godziny przed tym, jak została zwolniona z aresztu.

Słowa Jadwigi J. wielokrotnie wywoływały uśmiech zgromadzonych w sali - dziennikarzy, ale także policjantów, ławników i obrońcy Katarzyny W. J. była tym zdenerwowana.

Po rozprawie mec. Ludwiczek zapewnił jednak, że do zeznań wszystkich świadków podchodzi bardzo poważnie. Ale dodał, iż najlepszym dowodem na to, jak wiarygodne są zeznania J., jest opis pogrzebu małej Magdy. - Zgodnie z opinią biegłego psychologa pani odtwarza dokładnie wszystkie spostrzeżenia, ma zdolność zapamiętywania (...), jednakże ostrożnie należy podchodzić do części jej zeznań w kwestii rozpoznań, gdyż może tu podlegać sugestiom - zwracał z kolei uwagę prok. Zbigniew Grześkowiak.

Z dystansem podszedł on też do ujawnienia przez świadka, kim były pozostałe dwie osoby widziane przez J. w parku. Kobieta rozpoznała w nich matkę oraz brata oskarżonej. - Nie musi to niczego oznaczać. Wszystkie dowody wskazują, że Katarzyna W. działała sama - podkreślił.

Świadek Bartłomiej W.

Na kolejnej rozprawie - 7 maja - zeznania składać ma Bartłomiej W., mąż oskarżonej. W czerwcu rozpoczną się z kolei przesłuchania pierwszych biegłych.

Autor: ŁOs/tr/k / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN 24

Raporty:
Pozostałe wiadomości

Politico oceniło, że spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson zdecydował się odblokować kwestię pomocy dla Ukrainy między innymi z powodu alarmujących raportów amerykańskiego wywiadu. Portal wskazał też na rolę Donalda Trumpa w tej kwestii oraz jego spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą.

Co wpłynęło na spikera Izby Reprezentantów? Kongresmeni o "dość mocnym" raporcie na temat wojny

Co wpłynęło na spikera Izby Reprezentantów? Kongresmeni o "dość mocnym" raporcie na temat wojny

Źródło:
PAP

Donald Trump chce się odegrać na Wołodymyrze Zełenskim. Przed wyborami, które przegrał z Joe Bidenem, on dzwonił nawet do Zełenskiego i go trochę szantażował - mówił w "Faktach po Faktach" europoseł Włodzimierz Cimoszewicz, były premier, były szef MSZ i były minister sprawiedliwości. Odniósł się także do ostatniego spotkania Andrzeja Dudy z Trumpem w Nowym Jorku.

Włodzimierz Cimoszewicz: Trump chce się odegrać na Zełenskim

Włodzimierz Cimoszewicz: Trump chce się odegrać na Zełenskim

Źródło:
TVN24

Prezydent Andrzej Duda podczas seminarium na temat bezpieczeństwa transatlantyckiego w Vancouver przekonywał, że NATO musi zwiększać swój potencjał militarny i wydatki na obronność do 3 proc. PKB. Zdaniem Dudy najbardziej realistycznym scenariuszem zwycięstwa Ukrainy w wojnie jest zapewnienie jej zdolności bojowych w przemyślany i skuteczny sposób.

Duda: musimy doprowadzić do wyraźnych strat Rosji, bo Rosjanie znają tylko język siły

Duda: musimy doprowadzić do wyraźnych strat Rosji, bo Rosjanie znają tylko język siły

Źródło:
PAP

Zorza polarna może pojawić się dzisiejszej nocy na polskim niebie. Jak przekazał popularyzator astronomii Karol Wójcicki, zapanowały doskonałe warunki do jej obserwacji. W podziwianiu zjawiska mogą przeszkodzić jednak gęste chmury.

"Zorza na polskim niebie to niemal pewniak". Czy dopisze pogoda?

"Zorza na polskim niebie to niemal pewniak". Czy dopisze pogoda?

Źródło:
Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl

Policjant rzucił się na pomoc tonącej w Wiśle dziewczynie. Zadziałał natychmiast i dużo ryzykował, ale zrobił to w najrozsądniejszy możliwie sposób.

Skoczył do Wisły, by ratować nastolatkę. Niezwykła akcja policjanta

Skoczył do Wisły, by ratować nastolatkę. Niezwykła akcja policjanta

Źródło:
Fakty TVN

W piątek w alei Niepodległości spłonął samochód elektryczny wart około milion złotych. Jego kierowca chciał uniknąć zderzenia z innym autem, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w słup. Auto zajęło się ogniem. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy nagranie, na którym widać moment uderzenia.

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt 24

Hans Rausing, znany brytyjski miliarder, przeżywa kolejną osobistą tragedię - jego druga żona, Julia, przegrała wieloletnią walkę z rakiem. W 2012 roku zmarła pierwsza żona Rausinga, Eva. Jak podaje "The Independent", "Julia poświęciła swoje życie rodzinie i celom charytatywnym". Wraz z mężem wspierała finansowo m.in. National Gallery i inne instytucje artystyczne.

Najpierw zmarła pierwsza żona, teraz druga. Kolejna tragedia w życiu miliardera Hansa Rausinga

Najpierw zmarła pierwsza żona, teraz druga. Kolejna tragedia w życiu miliardera Hansa Rausinga

Źródło:
The Independent, The Guardian

Centralne Biuro Śledcze Policji opublikowało nagranie z akcji zatrzymania dwóch Polaków podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa, współpracownika Aleksieja Nawalnego. Obaj mężczyźni byli poszukiwani na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania przez stronę litewską.

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Polsce zatrzymano dwie osoby podejrzane o atak na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa - poinformowało CBŚP. Wołkow, bliski współpracownik nieżyjącego już krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego, został napadnięty w Wilnie 12 marca. Zatrzymanych obywateli Polski doprowadzono do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie, gdzie wykonano z nimi dalsze czynności. Mężczyźni są obecnie tymczasowo aresztowani.

Zatrzymania po ataku na współpracownika Nawalnego. To obywatele Polski

Zatrzymania po ataku na współpracownika Nawalnego. To obywatele Polski

Aktualizacja:
Źródło:
LRT, PAP, Radio Swoboda, tvn24.pl

Do tragicznego wypadku doszło na przystanku tramwajowym w Bydgoszczy. Piętnastoletnia dziewczyna zginęła pod kołami tramwaju. Policja bada przyczyny wypadku. Sprawą zajmuje się też sąd rodzinny. Są już pierwsze decyzje.

Tragedia na przystanku. Piętnastolatka czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Pierwsze decyzje sądu

Tragedia na przystanku. Piętnastolatka czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Pierwsze decyzje sądu

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Do pożaru samochodu elektrycznego doszło na skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego. Auto zajęło się ogniem po tym, jak kierowca uderzył w słup.

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszwa.pl

Przy skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego w Warszawie spłonął elektryczny lucid air. Auto, którego wartość w Polsce szacuje się na nawet milion złotych, to rzadkość na europejskich drogach. Dlaczego jest wyjątkowe?

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

Pół miliona złotych schowanych w niewielkiej, ciemnej torbie przekazał mieszkaniec łódzkiego Śródmieścia w ręce oszusta. Ofiara przestępstwa była przekonana, że pomaga policji i prokuraturze rozbić grupę przestępczą. Kilka miesięcy po zdarzeniu, które nagrały kamery, policja zatrzymała 21-letnią kobietę i jej o rok młodszego partnera. 

Oszust przejął pół miliona złotych. Policja pokazuje nagranie

Oszust przejął pół miliona złotych. Policja pokazuje nagranie

Źródło:
tvn24.pl

W najbliższą niedzielę 21 kwietnia odbędzie się druga tura wyborów samorządowych. Choć głosować będą mieszkańcy tylko niektórych polskich miast, cisza wyborcza obowiązywać będzie w całym kraju.

Druga tura wyborów samorządowych. Gdzie obowiązuje cisza wyborcza? Jak długo trwa?

Druga tura wyborów samorządowych. Gdzie obowiązuje cisza wyborcza? Jak długo trwa?

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W niedzielę mieszkańcy 748 gmin i miast w Polsce wybiorą wójtów, burmistrzów i prezydentów w drugiej turze wyborów samorządowych. W TVN24 i TVN24 GO będziemy śledzić przebieg głosowania w całej Polsce. O 20.30 rozpocznie się Wieczór Wyborczy, w trakcie którego podamy sondażowe wyniki i pierwsze komentarze.

Druga tura wyborów samorządowych 2024. Oglądaj Wieczór Wyborczy w TVN24 i TVN24 GO

Druga tura wyborów samorządowych 2024. Oglądaj Wieczór Wyborczy w TVN24 i TVN24 GO

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Dziennikarze TVN i TVN24 zostali w piątek w Gdyni nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego. Zdobyli wszystkie nagrody w kategorii Reportaż Filmowy. Nagrodę specjalną "Człowiek Wrażliwy" otrzymała dziennikarka TVN24 Ewa Ewart.

Dziennikarze TVN i TVN24 nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego

Dziennikarze TVN i TVN24 nagrodzeni podczas VII edycji Festiwalu Wrażliwego

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Ziemia pod chińskimi miastami zapada się, co prowadzi do rosnącego ryzyka występowania powodzi. Naukowcy alarmują w nowej analizie, że na zagrożonych terenach mieszkają miliony ludzi. Powodem tego niebezpiecznego zjawiska jest niezwykle szybka urbanizacja Państwa Środka. Problem dotyczy jednak nie tylko Chin.

Prawie połowa chińskich miast się zapada. Zagrożenie dla milionów ludzi

Prawie połowa chińskich miast się zapada. Zagrożenie dla milionów ludzi

Źródło:
CNN, Reuters, BBC, Science

Tegoroczny Konkurs Piosenki Eurowizji rusza już za niespełna trzy tygodnie. Na scenie wystąpią wykonawcy z kilkudziesięciu krajów. Kogo zobaczymy w półfinałach, a kto dostaje się do finału bez eliminacji? Wyjaśniamy.

Eurowizja 2024. Kiedy finały, którego dnia zaśpiewa reprezentantka Polski?

Eurowizja 2024. Kiedy finały, którego dnia zaśpiewa reprezentantka Polski?

Źródło:
eurovision.tv, eurowizja.org, tvn24.pl

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24