Seremet: Tusk był mocno poirytowany, o jego synu nie rozmawialiśmy

Aktualizacja:
[object Object]
Przesłuchanie przed komisjątvn24
wideo 2/23

Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchiwała w czwartek byłego prokuratora generalnego. Andrzej Seremet powiedział m.in., że ówczesny premier Donald Tusk na spotkaniu w 2012 r. w sprawie Amber Gold krytycznie wyrażał się o działalności służb, w tym także prokuratury.

Przesłuchanie zakończyło się ok. godz. 15.30. Trwało kilka godzin.

Po zakończeniu przesłuchania komisja, już bez obecności dziennikarzy, zajmie się wnioskami złożonymi uprzednio przez posłów.

Seremet: spotkałem się z Tuskiem "jakieś trzy razy"

Seremet w czasie przesłuchania powiedział, że o Amber Gold rozmawiał z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem, kiedy sprawa stała się już głośna.

Odpowiadając na pytanie Andżeliki Możdżanowskiej (PSL), ile razy spotkał się z Tuskiem ws. Amber Gold, Seremet odpowiedział, że jakieś trzy razy. - Rozmawialiśmy przede wszystkim, kiedy pan premier zaprosił mnie na spotkanie z udziałem kilku ministrów, którego przedmiotem była konieczność zaradzenia takim wydarzeniom w przyszłości - powiedział. - Premier był lekko, a może mocno, poirytowany tym, co się stało, krytycznie wyrażał się o działalności różnych służb, w tym także prokuratury – dodał Seremet. Podkreślił, że Tusk dążył to tego, by przyjąć metody lub zmianę prawa, aby skutecznie walczyć z piramidami finansowymi. Na pytanie posłanki, czy była wtedy mowa o zatrudnieniu syna Tuska w należących do Amber Gold liniach lotniczych OLT Express, Seremet odparł: "Nie rozmawialiśmy o tym". - Z innych spotkań wiem, że premier opowiadał, że nie miał z tym nic wspólnego - dodał. Według Seremeta, kilka razy po tym spotkaniu jego zastępca odbywał spotkania w Komitecie Stabilności Finansowej ws. możliwych rozwiązań. Dodał, że efektem tych spotkań było m.in. żądanie Tuska przedstawienia mu analizy nt. przestępczości gospodarczej za kilka ubiegłych lat. - Taki raport sporządziliśmy i przedstawiliśmy premierowi – dodał Seremet. Możdżanowska pytała też, czy oceniając zachowanie trójmiejskich prokuratorów, można uznać, że szef Amber Gold Marcin P. mógł być pod jakąś ochroną. - Nie dostrzegałem żadnych przesłanek, które mogłyby doprowadzić do konkluzji, że są tu jakieś relacje osobiste czy jakiekolwiek, które powodowałyby ochronę Marcina P. – padła odpowiedź. Seremet przyznał, że prokuratorzy z Trójmiasta nie zdawali sobie sprawy, jak szerokie rozmiary przybiera sprawa Amber Gold. Mówił też o ich - "rutynowym podejściu w najgorszym tego słowa znaczeniu”. - To było żałosne - tak zaś Seremet ocenił zgodę jednego z prokuratorów, że potrzebne akta Marcin P. dostarczy mu po powrocie z urlopu. Pytany o kontakty jednego z gdańskich prokuratorów, który dostawał bezpłatne zaproszenia na mecze, tak jak politycy, Seremet odparł, że on sam zawsze unikał "zbyt bliskich relacji z władzami lokalnymi czy centralnymi". - Niektóre osoby takiego wstrzemięźliwego podejścia nie preferują, ale też nie spotkałem się z takimi drastycznymi przypadkami uwikłania prokuratora w jakiś układ lokalny, poza sprawą rzeszowską oczywiście, którą znamy – podkreślił. Dodał, że czegoś takiego w Gdańsku nie dostrzegł.

Seremet przed komisją

Posiedzenie komisji rozpoczęło się o godz. 10. Wówczas były prokurator generalny skorzystał z prawa do swobodnej wypowiedzi.

Podziękował za zaproszenie. Powiedział, że wydawało mu się czymś naturalnym, że będzie poproszony o złożenie zeznań. - Sądzę, że oczekiwania, które miałyby jakiś posmak sensacyjny nie zostaną spełnione. Tu żadnej sensacji przy działalności mojej czy prokuratury nie ma - oprócz tych faktów, które komisji i opinii były znane - zaznaczył. Seremet mówił na temat uwarunkowań prawnych w jakich funkcjonował ówczesna prokuratura. Dodał, że istotą była zasada niezależności prokuratora prowadzącego postępowanie. Mówił, że "stanowiła ona odpowiedź na zbyt rygorystyczne i ścisłe kierowanie prokuraturą". Seremet powiedział, że jeśli by przyjąć, że ta zasada oznacza, iż decyzja prokuratora mogła być zmieniona wyłącznie przez bezpośredniego przełożonego, to uważał on, że "nie jest to do końca trafne i właściwe" i dlatego domagał się przez całą swą kadencję zmiany tych zasad.

Świadek przyznał, że był za to krytykowany. - Przypisywano mi złe intencje, intencje zmierzające do tego, by poszerzyć swoje imperium kosztem niezależności prokuratorów - opisywał.

Dodał, że to była niekomfortowa sytuacja, gdy odpowiadał za błędy prokuratorów, a nie miał możliwości wpływać na poszczególne śledztwa.

"Nie było należytego nadzoru". Seremet przed komisją śledczą ws. Amber Gold
"Nie było należytego nadzoru". Seremet przed komisją śledczą ws. Amber Goldtvn24

Jak mówił, "istotą nieudolności" postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz było to, że nie było należytego nadzoru.

Dodał, że o ten nadzór dopominał się ówczesny szef KNF w piśmie do prokuratury z 2011 r. - Tego nadzoru nie było nawet w sposób formalny, mimo że zapewniono, że ten nadzór został wdrożony – mówił Seremet.

Tłumaczył, że dziennie otrzymywał na swoje biurko kilkaset pism domagających się objęcia nadzorem określonych postępowań. Dodał, że regulamin prokuratury sprawiał, że nadzór PG mógł być prowadzony tylko wobec prokuratury apelacyjnej. Podkreślił, że nadzór wobec postępowania takiego jak to wobec Amber Gold był niemożliwy.

Seremet: nadzór wobec postępowania takiego jak to wobec Amber Gold był niemożliwy
Seremet: nadzór wobec postępowania takiego jak to wobec Amber Gold był niemożliwytvn24

O odpowiedzialności dyscyplinarnej

Seremet mówił, że istotne zagadnienie stanowiło dla niego należyte rozwiązanie kwestii odpowiedzialności dyscyplinarnej prokuratorów. Przyznał, że ta sprawa nie została jednak rozwiązana. Jednocześnie zaznaczył, że ma nadzieję, iż "debata o funkcjonowaniu prokuratury nie jest skończona".

Seremet przyznał, że w kwestii prokuratorskich postępowań dyscyplinarnych za jego kadencji zachodziła konieczność "zreformowania stanu wówczas istniejącego". - To leżało mi na sercu i stanowiło dla mnie niezwykle istotne zagadnienie, być może związane z moją przeszłością jako rzecznika dyscyplinarnego w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie - mówił. - Ta sprawa nie została rozwiązana za czasów mojej kadencji, mimo że przedstawiałem propozycje gotowe, z którymi wykonałem peregrynacje po wszystkich klubach Sejmu poprzedniej kadencji, albo jeszcze poprzedniej. Właściwie prawie żaden z klubów nie był zainteresowany - powiedział były szef prokuratury. Jak dodał, brak takich zmian miał ten skutek, że istniało oczekiwanie, aby prokuratorzy odpowiadali za błędy karnie z przepisu o przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków. - To jest przepis, który jest "bronią atomową" przeciwko prokuratorom i wszystkim funkcjonariuszom publicznym - powiedział. Przyznał, że zawsze był bardzo sceptyczny wobec takiej odpowiedzialności prokuratorów, bo "prokurator, któremu będzie grozić to niebezpieczeństwo, będzie wolał nic nie robić". - Ale zgodzę się z tym, że istnieje pewnego rodzaju luka pomiędzy odpowiedzialnością dyscyplinarną (...), a odpowiedzialnością za sposób prowadzenia sprawy - wskazał Seremet. Dodał, że m.in. sprawa Amber Gold i prokuratorskich "dyscyplinarek" na jej kanwie uwidoczniła te braki. Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS), odnosząc się do tych wątków, stwierdziła m.in., że ówczesna władza, która miała możliwość przyznania Seremetowi jako szefowi prokuratury kompetencji, "tego nie robiła". - To był wedle mnie celowy zamysł, aby tak wyglądała prokuratura, która w tym momencie została takim chłopcem do bicia, a w praktyce funkcjonowała zupełnie inaczej - dodała.

Były prokurator generalny o postępowaniach dyscyplinarnych
Były prokurator generalny o postępowaniach dyscyplinarnychtvn24

"W głowie się nie mieści"

Wassermann nie zgodziła się, że prokurator popełniając błędy w prowadzeniu postępowania "wpadał w pewną lukę" pomiędzy postępowaniem dyscyplinarnym a odpowiedzialnością z art. 231 Kodeksu karnego, mówiącym o odpowiedzialności funkcjonariusza publicznego za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków. Podkreśliła, że "każdy, kto pracuje, popełnia błędy", ale "jest pytanie o ilość i o sumę tych błędów, bo to, że ktoś czegoś zapomni, nie zrobi, zrobi mniej dokładnie, było dużo pracy - to jest naturalne, może się zdarzyć". - Tylko wie pan, ilość błędów i zaniechań w tym postępowaniu (ws. Amber Gold), których dopuścił się referent, jakość nadzoru (...), reakcja prokuratury okręgowej oraz ten rzekomy nadzór, który miał być, a którego nigdy nie było - taka ilość błędów tak rażących, że trudno tu mówić, że nie było pola żeby wyciągnąć z tego konsekwencji - powiedziała. Nawiązując do postępowań dyscyplinarnych wobec czworga prokuratorów z Gdańska w związku ze sprawą Amber Gold (zostali oni uwolnieni od zarzutów) stwierdziła, że "czysto po ludzku w głowie się nie mieści, jakie są wyroki w obliczu tego, co tutaj dzień po dniu ujawnia komisja".

Seremet zmienił zdanie ws. pisma KNF

Seremet odpowiadał na pytania dot. pisma z końca listopada 2011 r., które przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak wysłał do Seremeta. Zawierało ono krytyczne uwagi na temat postępowania ws. Amber Gold. Pismo to nie trafiło jednak do Seremeta - zostało przekazane do departamentu postępowania przygotowawczego PG, który skierował je do zastępcy prokuratora apelacyjnego w Gdańsku, a stamtąd trafiło do gdańskiej prokuratury okręgowej.

O losy tego dokumentu pytała Seremeta na początku zeznań posłanka PiS Joanna Kopcińska. - Czy takie pismo do pana dotarło? Jaki był sposób postępowania z tego typu pismami? - dociekała. - To pismo nie dotarło do mnie. Zostało ono zadekretowane przez zastępcę dyrektora biura PG wprost na dyrektora biura departamentu postępowania przygotowawczego i przesłane do prokuratury apelacyjnej - odparł b. szef PG. Seremet tłumaczył, że w PG nie było obowiązku przedstawiania mu wszystkich pism, które wpływały do tej prokuratury, bo "to było fizycznie niemożliwe". - To pismo (z KNF - red.) trafiło do komórki, do której powinno trafić, czyli departamentu postępowania przygotowawczego - zaznaczył. Ocenił też, że gdyby to pismo trafiło do niego bezpośrednio na biurko, to "myślę, że ono wywołałoby zainteresowanie z mojej strony". Zaznaczył jednak, że wiele by to nie zmieniło w sprawie, gdyż w konsekwencji pisma "stało się tak, jak chciał tego skarżący", czyli KNF. Seremet tłumaczył, że gdańska prokuratura okręgowa w swojej odpowiedzi na to pismo zapewniała, że sprawa Amber Gold została odwieszona i objęta nadzorem. - Nie została ona de facto objęta nadzorem, ale zapewniono, że została ona objęta nadzorem - mówił. - Wobec czego, gdyby to pismo trafiło do mnie i gdyby zapewniono mnie, że sprawę tę objęto nadzorem, że sprawa ma swój bieg, tak jak prokuratura okręgowa zapewniała, to stałoby się tak, jak się stało. Żadnej różnicy by nie było - ocenił. Kopcińska dopytywała, czy pismo nie było zbyt długo analizowane w PG, gdyż - jak wskazywała - wpłynęło ono do PG 28 listopada, a do prokuratury apelacyjnej zostało skierowane 7 grudnia. - Nie podzielam takich opinii, że pismo było długo procedowane (...) Prokuratorzy mają także bieżące zajęcia, więc sądzę, że to pismo było procedowane według właściwej kolejności - stwierdził.

- Czy zgadza się pan z tym, że przez to, iż pana biuro nie dostarczyło panu tego pisma, uniemożliwiono skorzystanie przez pana z możliwości przeniesienia sprawy Amber Gold z nieudolnej prokuratury rejonowej w Gdańsku do dobrej prokuratury apelacyjnej? Czy pan dysponował takim uprawnieniem do przekazania sprawy wydziałowi przestępczości zorganizowanej wybranej prokuratury apelacyjnej? - dopytywał w późniejszym fragmencie przesłuchania Krzysztof Brejza (PO). Powołał się na ówczesny regulamin funkcjonowania prokuratury. - Tak, jeśli były takie przesłanki - odpowiedział Seremet w odniesieniu do uprawnienia przekazywania spraw. Brejza wskazał, że taką przesłanką w tym przypadku była "waga sprawy". - Gdybym wtedy otrzymał informacje, które wskazywałyby na nieprawidłowy tok tego postępowania, na zagrożenie dobra tego postępowania i na to, że rzeczywiście wymagało to interwencji prokuratury apelacyjnej, pewnie bym z tego skorzystał (...) dzisiaj ex post wydaje się, że byłaby taka możliwość - powiedział Seremet. Były szef prokuratury przyznał, że wcześniejsze zapoznanie się przez niego z pismem mogło spowodować, że sprawa przybrałaby "bardziej zdecydowany obrót niż w prokuraturze rejonowej w Gdańsku". - Czyli jednak niedostarczenie do pana tego pisma miało znaczenie? - zapytał Brejza. - Z tego punktu widzenia tak i przyznaję, że nie dostrzegałem tego aspektu (...) nie dostrzegłem tego kontekstu w momencie składania początkowych zeznań. Przyznaję rację, że rzeczywiście mogło być inaczej w tym zakresie - powiedział Seremet. Były szef prokuratury przekonywał także, że przyjmowanie przez prokuraturę całej odpowiedzialności za tę aferę jest niezasadne. - Nie chciałbym używać dla własnej obrony chwytów polegających na wciąganiu do tego kotła innych osób czy organów, ale wszyscy wiemy, że były także krytyczne uwagi wypowiadane pod adresem służb specjalnych, czy UOKiK - zaznaczył.

Seremet o piśmie od KNF
Seremet o piśmie od KNFtvn24

Seremet: o aferze Amber Gold dowiedziałem się wiosną 2012

Seremet pytany, kiedy dowiedział się o aferze Amber Gold powiedział, że późną wiosną 2012 r. Dodał, że przypomina sobie rozmowę z ówczesnym szefem ABW gen. Krzysztofem Bondarykiem na ten temat.

- To jest ten moment, który mogę ze swojej pamięci wydobyć - zaznaczył, choć przyznał, że, jak mu się wydaje, wcześniej, wiosną 2012 r., mógł zetknąć się z publikacjami nt. Amber Gold.

- Przedmiotem naszej rozmowy było to, że prezes Amber Gold używał jakichś pism ABW, które uznano potem za fałszywki - powiedział Seremet.

Marek Suski (PiS) nawiązał do rozmowy świadka z ówczesnym szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem.

Były prokurator generalny przyznał, że podczas tego spotkania obaj rozmówcy nie mieli pewności, czy Amber Gold to piramida finansowa, ale mieli "takie podejrzenia". Tym niemniej, jak dodał, rozmawiali o tym, jak zająć się sprawą, by nie narażać się na zarzut szkodzenia przedsiębiorcom. Spotkanie, mówił, trwało około pół godziny.

Suski dopytywał, czy Krzysztof Bondaryk mówił coś o ulokowaniu 2 mln zł funduszu operacyjnego ABW w Amber Gold, po czym poprawił się, że chodziło o fundusz operacyjny Agencji Wywiadu. Seremet przyznał, że prokuratura prowadziła sprawę zaginięcia pieniędzy z funduszu operacyjnego, ale skoro tu chodziło o AW, to nie mógł o tym rozmawiać z szefem ABW.

Wiceszef komisji śledczej nawiązał też do przejmowania dowodów - nielegalnych nagrań z rozmów polityków - w redakcji "Wprost" w czerwcu 2014 roku. Wskazywał na "niespotykaną nadgorliwość prokuratury", gdy "chodziło o interesy Sienkiewicza, Belki, Tuska, Parafianowicza, Nowaka", bo w ciągu jednego dnia prokuratura wydała wtedy dwa postanowienia o wydaniu rzeczy. Tymczasem "w sprawie Amber Gold, gdy chodziło o pieniądze tysięcy ludzi, była niespotykana opieszałość". - Dlaczego tak było? - pytał Suski.

Seremet przypomniał, że sprawie "Wprost" uznano, że zagrożony jest interes państwa. - Może chodziło o bezpieczeństwo państwa ministrów, którzy rozmawiali o sprawie Amber Gold i targowali się - komentował poseł PiS.

Seremet: podejrzewaliśmy, że Amber Gold to piramida finansowa
Seremet: podejrzewaliśmy, że Amber Gold to piramida finansowatvn24

"Wynik postępowania dyscyplinarnego budzi moje poważne zastrzeżenia"

Były prokurator generalny przyznawał też przed komisją, że problemy w prokuraturze z takimi sprawami jak Amber Gold wiązały się z m.in. tym, że "istnieje obawa przed wkroczeniem prokuratora na zasadzie kategorycznej, by nie został posadzony o zakłócenie działalności spółki". - Uważano, że prokurator utrudnia działalność przedsiębiorcom, to się przekładało na decyzje podejmowane przez prokuratorów - mówił Seremet. Na uwagę szefowej komisji Małgorzaty Wassermann (PiS), że prokurator może prowadzić czynności bez "wchodzenia" do spółki, np. przez kontrolę w urzędach kontroli skarbowej, odpowiedział: "Mówię o atmosferze, która jakoś się prokuratorom udzielała, natomiast to nie tłumaczy zaniechań prokuratorów".

Seremet był on także pytany, czy jest zadowolony z działalności swojego rzecznika dyscyplinarnego Jacka Radoniewicza, skoro nikt z prokuratury z Gdańska, którzy mieli do czynienia ze sprawą Amber Gold, nie poniósł konsekwencji dyscyplinarnych.

Odpowiedział, że z działalności rzecznika jest zadowolony, a natomiast "inną sprawą" jest działalność sądów dyscyplinarnych. Sądy te, jak dodał, podchodziły czasami "w sposób zbyt restryktywny" do zarzutów rzeczników. - W przypadku jednej z tych spraw (dot. Amber Gold - red.) wynik postępowania dyscyplinarnego budzi moje poważne zastrzeżenia - podkreślał.

Postępowania dyscyplinarne miało czworo prokuratorów: Barbara Kijanko, która była prokuratorem referentem sprawy Amber Gold w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz; Witold Niesiołowski, który był szefem tej prokuratury do lutego 2011 r.; Marzanna Majstrowicz, była następczynią Niesiołowskiego i kierowała tą prokuraturą do września 2012 r. oraz Hanna Borkowska, która w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku odpowiadała za nadzór nad Prokuraturą Rejonową we Wrzeszczu. Ostatecznie przed sądem dyscyplinarnym prokuratorzy zostali uwolnieni od zarzutów.

"Zdecydowałem o braku kasacji ws. prokuratorów"

Seremet był pytany o działania w związku z postępowaniami dyscyplinarnymi. - Każde orzeczenie (dyscyplinarne) praktycznie skończyło się klęską i wielką porażką prokuratury. W związku z tym proszę mi powiedzieć, kto podjął decyzję, że nie będzie podjęta walka na etapie kasacji? - pytała przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS). Seremet przyznał: "To była moja decyzja". Dodał, że podjął ją na podstawie analizy, którą przeprowadził razem z rzecznikiem dyscyplinarnym PG Jackiem Radoniewiczem. - Uznawaliśmy, że nie ma możliwości wygrania postępowania kasacyjnego - tłumaczył. Wassermann dopytywała świadka, czy jako szef prokuratury miał możliwość "zapoznawania się, ingerowania i przenoszenia tych spraw na całym etapie toczącego się postępowania". - Tak, miałem taką możliwość prawną - odpowiedział Seremet. - To dlaczego tak się skończyło? - dociekała Wassermann. - Dlatego, że pewnie różne były etapy zapoznawania się przeze mnie z różnymi rozstrzygnięciami postępowań dyscyplinarnych i to chyba tyle, co mogę na ten temat powiedzieć. Patrząc nawet na nietrafność zarzutów, ale jednocześnie na linię orzeczniczą sądów dyscyplinarnych, mimo tych uchybień ze strony pracy rzecznika dyscyplinarnego, pewnie niewiele udałoby się osiągnąć, chyba poza przypadkiem pani Borkowskiej - odpowiedział Seremet. Jarosław Krajewski (PiS) przypomniał, że Amber Gold działało w formie tzw. domu składowego, zaś w czerwcu 2010 r. minister gospodarki wykreślił tę spółkę z rejestru domów składowych i zakazał jej prowadzenia działalności w zakresie przedsiębiorstwa składowego. - Czy wie pan, kiedy podległa panu prokuratura postawiła Marcinowi P. (prezesowi spółki - red.) zarzut prowadzenia nielegalnego prowadzenia przedsiębiorstwa składowego? - zapytał poseł. Seremet odpowiedział: "Nie wiem, o ile w ogóle to nastąpiło". - I tu dochodzimy do sedna sprawy, bo tak naprawdę nigdy nie nastąpiło - odparł Krajewski, zaznaczając, że już w lipcu 2010 r. "prokuratura mogła wykazać się skutecznością i zapobiec dalszemu działaniu spółki".

O przeniesieniu postępowania do Łodzi

Seremet pytany przez Małgorzatę Wasserman dlaczego doszło do przeniesienia postępowania z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, odpowiedział, że trafiały do niego pisma grupy osób pokrzywdzonych, które "powątpiewały w obiektywizm" prokuratury gdańskiej.

Dodał, że w szczególności, kiedy ukazały się zdjęcia z meczu pokazujące prokuratora Dariusza Różyckiego (w latach 2008-2016 stał na czele Prokuratury Okręgowej w Gdańsku - red.) siedzącego na trybunie, na której siedział również ówczesny premier Donald Tusk. - Podnoszono, że skoro syn pana premiera Tuska był zatrudniony (Michał Tusk, współpracował z linią lotniczą OLT Express - red.) to może być jakiś problem. Dla uniknięcia takich zarzutów przeniosłem tę sprawę do Łodzi - tłumaczył Seremet.

Zdjęcia z meczów Lechii Gdańsk, na których - w loży VIP - siedzieli m.in. Tusk i Różycki pojawiły się w mediach w 2012 r. Wassermann zwróciła uwagę, że zdjęcia te pojawiły się w mediach 5 października 2012 r., czyli w tym samym dniu, gdy zapadła decyzja o przeniesieniu postępowania z Gdańska do Łodzi. - Pewnie ten materiał zaważył na tym, że dla uniknięcia zarzutów zaangażowania prok. Różyckiego po jednej stronie, czy wplątania go w jakiś kontekst polityczny, przeniosłem tę sprawę do Łodzi - powiedział Seremet. Były szef PG zaznaczył, że gdańscy prokuratorzy zapewne prowadziliby nadal sprawę Amber Gold, gdyby nie te okoliczności. Jak mówił wszelkie zastrzeżenia, jakie się pojawiły w związku z prowadzeniem sprawy Amber Gold przez prokuratorów, można było skorygować. - Kiedy tak potężne zainteresowanie publiczne nastąpiło w związku z tą sprawą i kiedy uwikłano w kontekst polityczny prok. Różyckiego, a zatem całą tę jednostkę (Prokuraturę Okręgową w Gdańsku - red.), uważałem, że lepiej będzie przenieść sprawę do Łodzi. Wydaje mi się, że była to (...) decyzja trafna - dodał.

Seremet: nie ma złotych recept

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) zapytał Seremeta, czy dziś prokuratura zabezpiecza obywateli przed możliwością powtórzenia takiej sytuacji, jaka wynikła z działalności Amber Gold?

- Bardzo ściśle zhierarchizowana prokuratura rosyjska, Komitet Śledczy o gigantycznych uprawnieniach, nie zapobiegły wielu piramidom w Rosji i to popełnionym przez tego samego człowieka - odparł Seremet. - Wspaniale działająca prokuratura, na której się wzorujemy wszyscy - bo i na wzorach amerykańskiej demokracji także, poza prokuraturą - doprowadziła do sprawy Madoffa i szeregu innych wyłudzaczy.

- Nie ma takiej instytucji, nie ma takich reguł, nie ma takich złotych recept, które by zapobiegły takim wydarzeniom. Chodzi o to, by odpowiednio szybko na nie reagować. Całkowicie wyrugować przestępczości gospodarczej się nie da - oświadczył b. prokurator generalny.

Pytany, co jest potrzebne do takiej szybkiej reakcji prokuratury, Seremet odparł, że prokuratura musi mieć "określone uprawnienia, które są". - Wiedza to jest rzecz niebagatelna – podkreślił, dodając, że w związku ze sprawą Amber Gold zarządził dużo szkoleń, by "podnosić prokuratorom poziom świadomości ekonomicznej".

Bardzo ściśle zhierarchizowana prokuratura rosyjska, Komitet Śledczy o gigantycznych uprawnieniach, nie zapobiegły wielu piramidom w Rosji i to popełnionym przez tego samego człowieka. Wspaniale działająca prokuratura, na której się wzorujemy wszyscy - bo i na wzorach amerykańskiej demokracji także, poza prokuraturą - doprowadziła do sprawy Madoffa i szeregu innych wyłudzaczy Andrzej Seremet

Zembaczyński pytał też, czemu dopiero dziś prokuratorzy zajmujący się sprawą Amber Gold, doświadczyli "obniżenia rangi", na co nie było stać prokuratury wcześniej. - Nie miałem możliwości degradowania prokuratorów na niższy szczebel - podkreślił Seremet w odpowiedzi. Dodał, że mógł natomiast zakończyć delegację prokuratora do wyższej jednostki.

Joanna Kopcińska (PiS) pytała z kolei, jak wytłumaczyć opinii publicznej, że prokuratorzy powinni być szczególnie rzetelni, a wykazano już wiele ich błędów i zaniechań w tej sprawie. - Tutaj zabrakło bardzo wielu cech, które powinny określać prokuratora. Nie tylko związanych z warsztatem bezpośrednio, ale także z empatią, bo sprawa dotyczyła przecież bardzo wielu ludzi, a to chyba gdzieś tam zanikło - odpowiedział Seremet.

Posłanka pytała też o brak odpowiedzialności dyscyplinarnej prokuratorów od sprawy Amber Gold. - Ten wątek rzeczywiście mógł, powinien być inaczej oceniony, przyznaję – odpowiedział Seremet.

Wassermann o zeznaniach Seremeta

W przerwie posiedzenie szefowa komisji Małgorzata Wassermann rozmawiając z dziennikarzami zauważyła, że Andrzej Seremet powiedział jasno, że "ustawa o prokuraturze, za której przyszło mu pełnić funkcję, była zła". Dodała, że "był formalnym przełożonym bez żadnych uprawnień, bez żadnych kompetencji". Zwróciła uwagę, że jego prośby o wzmocnienie uprawnień nie spotykały się z akceptacją. - Bardzo się cieszę, że on podziela to stanowisko, bo - jak państwo wiecie - jedną z decyzji Prawa i Sprawiedliwości po objęciu władzy była po prostu zmiana tej błędnej ustawy - połączenie prokuratora generalnego z ministrem sprawiedliwości. Ogromnie się cieszę, że również prokurator generalny tak ocenia po sześciu latach, że w tamtych warunkach nie dało się realnie kierować prokuraturą podczas gdy, rzeczywiście ponosiło się za to odpowiedzialność - mówiła.

W charakterze świadka

O konieczności wezwania Seremeta - w charakterze świadka - szefowa komisji Małgorzata Wassermann mówiła już we wrześniu, w początkach prac komisji.

- Chcemy spytać pana Seremeta o to, jaki miał wpływ na pracę prokuratury gdańskiej w latach 2009-12, ale też dużą część pytań poświęcimy temu, co zrobił celem ustalenia winnych po tym, jak miał już pełną wiedzę, że Amber Gold to pasmo nieszczęśliwych decyzji prokuratury - powiedziała w środę Wassermann.

Jednocześnie uznała za "przedwczesne" pytanie, czy już dziś można mówić o jakichkolwiek zaniedbaniach byłego prokuratora generalnego. - Dajmy szanse panu prokuratorowi Seremetowi, żeby powiedział, jakie jest jego spojrzenie na sprawę, jakie miał możliwości i jak z nich skorzystał - podkreśliła.

Wassermann: Seremet przyznał, że ustawa o prokuraturze była zła
Wassermann: Seremet przyznał, że ustawa o prokuraturze była złatvn24

Pięć uchybień, na które wskazywał

Seremet - pierwszy i jak dotąd ostatni prokurator generalny nie będący jednocześnie ministrem sprawiedliwości - funkcję szefa prokuratury objął 31 marca 2010 r. i sprawował ją przez sześć lat - do momentu, gdy przeszedł w stan spoczynku, a 4 marca tego roku w życie weszło przywrócenie unii personalnej między prokuraturą a resortem sprawiedliwości.

O uchybieniach prokuratury w sprawie Amber Gold i swych działaniach Seremet - jako wówczas urzędujący prokurator generalny - mówił szczegółowo dwukrotnie w końcu sierpnia 2012 r. Po raz pierwszy 27 sierpnia na specjalnej konferencji prasowej przedstawił raport PG na temat działalności organów ścigania w sprawie spółki i jej prezesa Marcina P., następnie zaś 30 sierpnia, kiedy w Sejmie przedstawiał informacje na temat sprawy Amber Gold.

Już wówczas ówczesny szef prokuratury wyliczał błędy popełnione w tej sprawie przez śledczych. Jak wymieniał - po pierwsze - prokurator prowadzący to postępowanie pochopnie odmówił jego wszczęcia po doniesieniu KNF, nie dokonał żadnych czynności sprawdzających, oparł się jedynie na przedstawionych przez Marcina P. dokumentach.

Po drugie, po tym jak sąd uchylił decyzję o odmowie wszczęcia postępowania, prokurator zlecił jedynie przesłuchanie Marcina P. w charakterze świadka i odebranie od niego kolejnej dokumentacji; nie zrealizował wytycznych sądu, chociaż były one dla niego wiążące.

Nie powstał plan czynności procesowych, a prokurator nie wziął w nich osobistego udziału, lecz zlecał czynności policji. W postępowaniu nie przesłuchano żadnego z klientów Amber Gold, ani nie poczyniono ustaleń w bankach oraz firmach ubezpieczeniowych i pomimo tych braków postępowanie umorzono w sierpniu 2010 r.

- Prokurator nie uczestniczył w posiedzeniu sądu w przedmiocie zażalenia na to postanowienie, choć charakter i waga sprawy wymagały jego udziału - oceniał Seremet.

Po trzecie, prokurator - mówił Seremet - "niekonsekwentnie i bez determinacji niezbędnej w tej sprawie" gromadził dokumenty spółki Amber Gold, polegając w dużym stopniu na dobrej woli jej prezesa. - W sposób opieszały prokurator próbował wyegzekwować wykonanie opinii przez biegłego rewidenta - oceniał.

Dodawał, że postępowanie zawieszono bezzasadnie i z naruszeniem procedury karnej. Śledczy nie wykorzystali też informacji o niezłożeniu przez Amber Gold sprawozdania finansowego za lata 2010-2011, za co grozi kara grzywny lub ograniczenia wolności.

Po czwarte, kolejni szefowie Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz nie reagowali na opieszałość prowadzenia postępowania oraz akceptowali kolejne nietrafne merytorycznie decyzje: o odmowie wszczęcia śledztwa, jego umorzeniu, a w końcu zawieszeniu.

Po piąte, prokurator z wydziału nadzoru Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przez prawie trzy miesiące zaniechał przesłania stosownego polecenia podjęcia zawieszonego postępowania i przyczynił się do dalszej zwłoki w postępowaniu.

Błąd ludzki jest "wkalkulowany"

Jednocześnie Seremet wskazywał wtedy, że błąd ludzki jest wkalkulowany w działalność prokuratury, zaś w sprawie Amber Gold "w większym lub mniejszym stopniu" zawiniło wiele instytucji.

- Słyszałem, że sprawa Amber Gold dowodzi, iż prokuratura ponownie powinna zostać poddana bezpośredniemu nadzorowi ze strony rządu (...). Warto więc zauważyć, że błędne w sposób oczywisty postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia w tej sprawie zapadło w czasie, kiedy prokuratorem generalnym był minister sprawiedliwości - przypominał Seremet w swym sejmowym wystąpieniu 30 sierpnia 2012 r.

Zapewniał wtedy, że z błędów prokuratury wyciągnięto odpowiednie wnioski.

- Prokuratura dla sprawnego działania potrzebuje odpowiedniego wsparcia także innych organów państwowych – Policji, ABW, CBA, służb finansowych. Konieczna jest też pomoc poprzez tworzenie odpowiedniego prawa, czy stworzenie zaplecza biegłych, których prokurator mógłby powoływać do wydania ekspertyz. Zbędne natomiast jest sięganie po "ręczne sterowanie" prokuraturą czy prokuratorami - mówił do posłów.

Autor: ts,js,pk/sk / Źródło: PAP, TVN24

Pozostałe wiadomości

Wracają choroby, o których myśleliśmy, że możemy o nich zapomnieć. I mogliśmy, dopóki wystarczająco wielu z nas się na nie szczepiło. A teraz chorzy na odrę walczą w szpitalach o życie i jest ich z każdym rokiem coraz więcej - proporcjonalnie do tego, jak wiele osób nie chce się szczepić. 

Kolejne ogniska zakażeń, coraz cięższe przypadki. "Należy się spodziewać wzrostu zachorowań w najbliższych latach"

Kolejne ogniska zakażeń, coraz cięższe przypadki. "Należy się spodziewać wzrostu zachorowań w najbliższych latach"

Źródło:
Fakty TVN

Obserwujemy to. Nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski swoją broń jądrową - powiedział w "Faktach po Faktach" ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. Komentował też ogłoszony w piątek pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa. - Pomoc jest w drodze, szybko dotrze do Ukrainy - zapewnił.

Brzezinski: nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski broń jądrową

Brzezinski: nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski broń jądrową

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski jest wśród osób wezwanych do prokuratury w sprawie inwigilacji Pegasusem - potwierdził tvn24.pl rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Jak wyjaśnił, wezwanie nie oznacza, że Suski był podsłuchiwany. - Jest to przedmiotem śledztwa - przekazał. Wcześniej szef resortu sprawiedliwości Adam Bodnar mówił, że prokuratura wysłała listy do 31 osób, które "mają status świadka w postępowaniu".

Marek Suski dostał wezwanie do prokuratury w sprawie Pegasusa

Marek Suski dostał wezwanie do prokuratury w sprawie Pegasusa

Źródło:
"Gazeta Wyborcza", tvn24.pl, PAP

Dwa miesiące tylko leżeć. W dodatku za całkiem niezłe wynagrodzenie i dla dobra nauki. Tylko pozornie jest to praca marzeń. Eksperyment, który organizują naukowcy z Niemiec i NASA, będzie dla uczestników wyjątkowo wyczerpujący, natomiast dla nauki będzie wyjątkowo cenny.

18 tysięcy euro za dwa miesiące leżenia. Eksperyment naukowców ma zbadać wpływ mikrograwitacji na człowieka

18 tysięcy euro za dwa miesiące leżenia. Eksperyment naukowców ma zbadać wpływ mikrograwitacji na człowieka

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

W jednym z portów w Szczecinie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie jeden z wiceministrów miał zagwarantowaną pracę zdalną za kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie - mówił w "#BezKitu" wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka (KO), pytany o wyniki audytów po rządach PiS. Jak dodał, osoba ta "w czasie prawie trzech lat nie pobrała sprzętu, na którym powinna pracować". - To kosztowało spółkę Skarbu Państwa ponad pół miliona złotych - przekazał.

Marchewka: Wiceminister z pracą zdalną, prawie trzy lata nikt nie widział go w pracy. Spółka straciła pół miliona złotych

Marchewka: Wiceminister z pracą zdalną, prawie trzy lata nikt nie widział go w pracy. Spółka straciła pół miliona złotych

Źródło:
TVN24

Alior Bank ma nowy skład rady nadzorczej. Zmian dokonali w piątek akcjonariusze banku. Z rady nadzorczej odwołano między innymi byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernesta Bejdę.

Były szef CBA stracił kolejne stanowisko

Były szef CBA stracił kolejne stanowisko

Źródło:
tvn24.pl

W Szpitalu Żeromskiego w Krakowie kamery nagrywały nie tylko obraz, ale też dźwięk - dowiedzieli się dziennikarze TVN24. Podsłuch założony był nielegalnie, bo ustawa dopuszcza jedynie monitoring wizyjny. Władze placówki twierdzą, że nagrywanie miało charakter "opcjonalny" w przypadku zastosowania u pacjenta przymusu bezpośredniego i dźwięk nie był rejestrowany "w sposób stały". Nagrania, do których dotarliśmy, sugerują co innego.

Szpitalne kamery nielegalnie podsłuchiwały personel i pacjentów

Szpitalne kamery nielegalnie podsłuchiwały personel i pacjentów

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Mam nadzieję, że Władimir Putin nie będzie aż na tyle szalony, żeby poważyć się na cały Sojusz Północnoatlantycki - powiedział w piątek szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Jak dodał, aby "go skutecznie odstraszyć, musimy się przygotować".

Sikorski: mam nadzieję, że Putin nie będzie na tyle szalony, by poważyć się na całe NATO

Sikorski: mam nadzieję, że Putin nie będzie na tyle szalony, by poważyć się na całe NATO

Źródło:
PAP

Karmelitanki z Zakopanego przenoszą się pod nowy adres. Powodem przeprowadzki jest zmiana charakteru okolicy obecnej klauzury, utrudniająca siostrom kontemplację w samotności i ciszy. Kontrowersje budzą jednak plany budowy apartamentowców i pensjonatu w miejscu dotychczasowego klasztoru. Według medialnych doniesień taki pomysł na te tereny mają same zakonnice. Wniosek w tej sprawie jest w urzędzie. Siostry potwierdzają jedynie, że starają się "korzystnie" sprzedać klasztor.

Zakonnice sprzedają klasztor. W urzędzie wniosek o pensjonat i apartamentowce

Zakonnice sprzedają klasztor. W urzędzie wniosek o pensjonat i apartamentowce

Źródło:
tvn24.pl / Onet

Naczelny Komitet Wykonawczy PSL debatował w piątek nad kandydaturami do Parlamentu Europejskiego. Listy zostaną zaprezentowane razem z kandydatami Polski 2050 w ramach koalicyjnego komitetu Trzecia Droga. O szczegółach piątkowych ustaleń opowiadali w rozmowach z dziennikarzami czołowi politycy PSL.

"Staramy się dać najmocniejsze nazwiska". PSL o kandydaturach do europarlamentu

"Staramy się dać najmocniejsze nazwiska". PSL o kandydaturach do europarlamentu

Źródło:
TVN24

Bon energetyczny i ceny prądu w drugiej połowie 2024 roku, rewizja Krajowego Planu Odbudowy oraz wieloletni plan finansowy państwa. To trzy projekty, którymi już w przyszłym tygodniu może się zająć rząd. Tak wynika z zapowiedzi Macieja Berka, przewodniczącego Stałego Komitetu Rady Ministrów.

"Ważne projekty", którymi ma się zająć rząd. Jest zapowiedź

"Ważne projekty", którymi ma się zająć rząd. Jest zapowiedź

Źródło:
tvn24.pl

Janina Goss jako członkini rady nadzorczej Orlenu w 2023 roku zarobiła 157 tysięcy złotych. Tak wynika ze sprawozdania rocznego płockiego koncernu. Goss to przyjaciółka prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.

Podano zarobki przyjaciółki prezesa PiS w Orlenie

Podano zarobki przyjaciółki prezesa PiS w Orlenie

Źródło:
tvn24.pl

W mieście Eliniko pod Atenami podczas prac budowlanych znaleziono 314 bomb z czasów drugiej wojny światowej - poinformowały miejscowe władze. Ładunki odkryto na głębokości dwóch metrów, między innymi pod obiektami zbudowanymi przy okazji igrzysk olimpijskich w 2004 roku.

Lotnisko i miejskie obiekty "na polu minowym". Znaleziono ponad 300 bomb

Lotnisko i miejskie obiekty "na polu minowym". Znaleziono ponad 300 bomb

Źródło:
PAP

Michał Woś zadzwonił i pytał, czy będę dziś na komisji - mówiła przed komisją śledczą ds. Pegasusa główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości Elżbieta Pińciurek. Oświadczyła, że w kierowanym przez nią departamencie nikt nie wiedział, na co zostaną wydane środki z Funduszu Sprawiedliwości. Zeznała też, że osobą odpowiedzialną za weryfikację tego, na co zostały wydane środki z funduszu, jest jego dysponent, czyli minister sprawiedliwości.

Główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości przed komisją śledczą o odpowiedzialnym za pieniądze z Funduszu

Główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości przed komisją śledczą o odpowiedzialnym za pieniądze z Funduszu

Źródło:
PAP, TVN24

Nie nadzorowałem komórki, która zajmowała się gadżetami - powiedział były szef MON Mariusz Błaszczak. Odniósł się do "procederu", o którym poinformował wiceszef resortu. Cezary Tomczyk mówił, że najważniejsi współpracownicy ówczesnego ministra dopuszczali się kradzieży cennych przedmiotów, które miały być oficjalnie wręczane najważniejszym ministrom obcych państw. "Kto zegarkiem wojuje, ten od zegarka ginie" - napisał premier Donald Tusk w mediach społecznościowych.

Pytanie o prezenty dla współpracowników Błaszczaka. "Nie uwierzy pan, ale nie nadzorowałem tej komórki"

Pytanie o prezenty dla współpracowników Błaszczaka. "Nie uwierzy pan, ale nie nadzorowałem tej komórki"

Źródło:
TVN24

PKP Polskie Linie Kolejowe wykazały 937 milionów złotych straty za rok 2023 - poinformowała kolejowa spółka w piątkowym komunikacie. Rok wcześniej spółka miała 173 miliony złotych zysku.

Potężna strata kolejowej spółki. Prezes "zaskoczony"

Potężna strata kolejowej spółki. Prezes "zaskoczony"

Źródło:
PAP

Aby zachować ciągłość wypłaty świadczeń, do końca kwietnia należy złożyć wniosek o 800 plus. Pierwsze wypłaty na kolejny okres rozliczeniowy ruszą w czerwcu.

Ważny termin dla rodziców. Zostało kilka dni

Ważny termin dla rodziców. Zostało kilka dni

Źródło:
tvn24.pl

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24
W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia

W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia

Źródło:
tvn24.pl
Premium

- My, obywatele, składamy się na pensje polityków i potem widzimy, że oni uprawiają ten freak fight przed Sejmem - powiedziała w podcaście "Wybory kobiet" Marianna Schreiber, odnosząc się też do swojego udziału w walkach MMA. Była również pytana m.in. o to, czy miała poczucie, że jej aktywność publiczna jest obciążeniem dla jej męża.

Marianna Schreiber o "freak fightcie przed Sejmem". "To już chyba lepiej na tym zarabiać, prawda?"

Marianna Schreiber o "freak fightcie przed Sejmem". "To już chyba lepiej na tym zarabiać, prawda?"

Źródło:
tvn24.pl

Centra krwiodawstwa apelują o oddawanie krwi przed długim majowym weekendem. Im więcej wolnych dni od pracy, tym większe ryzyko, że tego bezcennego lekarstwa może zabraknąć. Już teraz w niektórych regionach Polski zapasy krwi powoli się kończą. Żeby zachęcić do oddawania krwi, w Białymstoku rozdawano sadzonki, a w Poznaniu krew można było oddać na Dworcu Autobusowym.

Banki krwi apelują przed długim weekendem. "Zapraszamy wszystkich dawców"

Banki krwi apelują przed długim weekendem. "Zapraszamy wszystkich dawców"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Lotnisko Warszawa-Radom przez miniony rok obsłużyło ponad 130 tysięcy pasażerów. Jak poinformowała rzeczniczka Polskich Portów Lotniczych Anna Dermont, port pracuje nad zwiększeniem oferty i rozwinięciem siatki połączeń lotniczych.

Lotnisko w Radomiu podsumowało rok działalności

Źródło:
PAP

Co najmniej 70 osób zmarło w wyniku powodzi w Kenii. Jak przekazały organy rządowe, żywiołem dotkniętych zostało ponad 131 tysięcy rodzin. W piątek na rzece Kwa Muswii doszło do przerażającego wypadku - wezbrane wody porwały i przewróciły ciężarówkę pełną ludzi.

Wezbrana rzeka przewróciła ciężarówkę, porwała ludzi

Wezbrana rzeka przewróciła ciężarówkę, porwała ludzi

Źródło:
CNN, Citizen TV Kenya

W Szwajcarii trwa wielkie odśnieżanie zamkniętych na okres zimowy alpejskich dróg. W kantonie Gryzonia rozpoczęło się udrażnianie przełęczy San Bernardino. Praca jest niełatwa - operatorzy sprzętu muszą uważać między innymi na schodzące lawiny.

Rozpoczęło się wielkie sprzątanie alpejskich przełęczy

Rozpoczęło się wielkie sprzątanie alpejskich przełęczy

Źródło:
fm1today.ch

"Rada Polskich Mediów stanowczo sprzeciwia się bezprawnym i szkodliwym społecznie działaniom podejmowanym przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wobec niezależnych mediów" - brzmi treść uchwały RPM. Sprawa dotyczy decyzji oraz wypowiedzi Macieja Świrskiego wymierzonych w redakcje TVN24, TOK FM.

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Źródło:
tvn24.pl

Rozmowa na filmowo-sportowym szczycie. Iga Świątek zapytała aktorkę Zendayę o jej rolę w filmie "Challengers". Hollywoodzka gwiazda wcieliła się w nim utalentowaną tenisistkę. Film, za którego dystrybucję w Europie odpowiada Warner Bros. Pictures, od piątku można oglądać w kinach w Polsce.

Sportowe emocje i uczuciowy trójkąt. "Challengers" wchodzi na ekrany kin

Sportowe emocje i uczuciowy trójkąt. "Challengers" wchodzi na ekrany kin

Źródło:
"Fakty po Południu" TVN24

W Polsce rządzący skazani są na megalomanię. Do takiego wniosku doszedłem, słuchając rozmowy Pawła Kowala z Moniką Olejnik. Kowal przekonywająco opowiadał o swoich rozległych kontaktach zagranicznych. Z opowieści tych wynikało, że jego rozmówcy przypisują nam kluczową rolę w rozgrywającym się na teranie Ukrainy konflikcie Rosja-Zachód. Piszę "konflikt Rosja-Zachód" z rozmysłem - nie żebym chciał pomniejszyć dzielność Ukraińców. Chodzi mi tylko o to, byśmy widzieli świat takim, jakim jest. Przychodzą mi te myśli do głowy, bo w tych dniach minęła 110. rocznica urodzin Jana Karskiego, a to on właśnie w czasie drugiej wojny światowej doszedł do przekonania, że Polacy nie chcą widzieć rzeczywistości takiej, jaką ona jest.

Mikromaniak Jan Karski 

Mikromaniak Jan Karski 

Źródło:
tvn24.pl

Stacja informacyjna TVN24, należąca do globalnego koncernu medialnego Warner Bros. Discovery, była najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce w marcu 2024 roku - wynika z najnowszego raportu Instytutu Monitorowania Mediów. Na informacje przekazywane na antenie TVN24 powoływano się ponad 4,2 tysiąca razy.

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

W 2023 roku luka VAT ponownie wzrosła do dwucyfrowego poziomu - przekazał na konferencji prasowej minister finansów Andrzej Domański. Jak dodał, szczegółowe dane za ubiegły rok zostaną opublikowane w najbliższych dniach.

Minister finansów: w ubiegłym roku luka VAT znów osiągnęła dwucyfrowy poziom

Minister finansów: w ubiegłym roku luka VAT znów osiągnęła dwucyfrowy poziom

Źródło:
PAP

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24