Warszawski sąd wszczął proces lustracyjny ambasadora tytularnego Tomasza T., którego IPN podejrzewa o zatajenie związków ze służbami specjalnymi PRL. - Wniosek IPN o jego lustrację jest bezzasadny - uważa adwokat dyplomaty.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił wniosek pionu lustracyjnego IPN o wszczęcie postępowania lustracyjnego wobec T., który do niedawna był szefem wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie.
Posiedzenie sądu było niejawne, gdyż akta sprawy T. są objęte tajemnicą. Tajny będzie też zapewne cały proces, w którym IPN zażąda orzeczenia, że jest on "kłamcą lustracyjnym". Według rzecznika SO sędziego Wojciecha Małka, sąd powinien wyznaczyć termin rozpoczęcia procesu w ciągu miesiąca.
Obrona: wniosek IPN jest bezzasadny
Osoba uznana prawomocnie przez sądy za "kłamcę lustracyjnego" traci pełnioną funkcję publiczną i na czas od 3 do 10 lat nie może sprawować urzędów publicznych i kandydować w wyborach.
Powołując się tajność sprawy, reprezentująca w sądzie IPN prok. Aneta Rafałko odmówiła ujawnienia szczegółów zarzutu wobec T. - Wniosek IPN jest bezzasadny - mówił wcześniej jeden z dwóch pełnomocników, mec. Piotr Kruszyński.
Sam T. nie wypowiadał się dla mediów. W sądzie pojawił się w asyście policji oraz tajemniczego cywila, który zasłaniał twarz przed kamerami. Sędzia Małek nie umiał wyjaśnić powodów tej asysty.
Dymisja w trybie natychmiastowym
Instytut Pamięci Narodowej podejrzewa Tomasza T. o zatajenie w oświadczeniu lustracyjnym, że był tak zwanym "nielegałem" wywiadu PRL. Jako oficer wywiadu miał zostać skierowany w 1975 do zakonu jezuitów w Watykanie. Przez 10 lat miał tam mieć dostęp do "największych tajemnic Watykanu dotyczących polityki wschodniej".
Tuż po ujawnieniu przez dziennik "Rzeczpospolita" informacji o podejrzeniach IPN, Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, że Tomasz T. kończy swoją misję w Moskwie. Na początku tego roku podał się on do dymisji, którą "w trybie natychmiastowym" przyjął minister Radosław Sikorski.
Ambasadorowi w przypadku uznania za kłamcę lustracyjnego grozi utrata biernego prawa wyborczego i zakaz pełnienia funkcji publicznych na okres od trzech do dziesięciu lat.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Rzecznik SO sędzia Wojciech Małek, TVN24