125 stron apelacji ws. Katarzyny W. Adwokat podważa opinie biegłych

Reporter TVN24 dotarł do 125-stronicowej apelacji obrońcy Katarzyny W. Adwokat domaga się w niej ponownego rozpoznania sprawy przez sąd okręgowy. Przede wszystkim podważa opinie biegłych medyków nt. przyczyn śmierci małej Magdy.
W pisemnym uzasadnieniu apelacji, które mecenas Arkadiusz Ludwiczek złożył w ubiegły piątek, odnosi się praktycznie do każdego dowodu, który został zgromadzony podczas śledztwa.
Najwięcej uwagi poświęca jednak analizom ekspertów, według których półroczna Magda zmarła na skutek uduszenia. W apelacji mecenas zarzuca im, że ich ekspertyzy są "niepełne i niejasne" i określają przyczynę, a nie mechanizm śmierci.
Ludwiczek twierdzi też, że biegli nie są ekspertami z zakresu laryngologii i neonatologii, w związku z czym domaga się powołania nowego zespołu biegłych.
Według adwokata możliwe jest, że dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, tzw. laryngospazmu, czyli nagłego skurczu krtani.
Uznanie apelacji oznaczałoby konieczność uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd okręgowy.
"Nie okazywała emocji"
Ludwiczek odniósł się też w apelacji do samej Katarzyny. W. "Nigdy nie okazywała emocji w obecności innych osób. Nie oznacza to jednak, iż tych emocji nie przeżywała. Znamienne są w tym zakresie przypadki, w których oskarżona w sytuacjach dla niej silnie stresujących ukrywała się w łazience, chcąc w samotności przeżywać emocje i przemyśleć nurtujące ją kwestie. Oskarżona jest niezwykle zamkniętą w sobie osobą, starającą się rozwiązywać wszelkie problemy własnymi siłami. Przypisując oskarżonej wyłączne zainteresowania powyższą problematyką, sąd nie dostrzegał tego, iż szereg stron internetowych związanych z tą problematyką Katarzyna W. przeglądała wspólnie z mężem. Sąd I Instancji pominął w tej ocenie dość istotny dowód – tj. zeznania Bartłomieja W., który wprost przyznał, iż oglądał tego rodzaju strony." - napisał obrońca.
Skarżący nie zgadza się z tezą, jakoby oskarżona podjęła jakąś grę z mediami, chciała zbić medialny kapitał. Mając na uwadze wnioski opinii psychologicznej oraz znając relację świadków odnośnie zachowań oskarżonej, skarżący stawia tezę, iż Katarzyna W., gdyby w ówczesnym czasie miała taką możliwość to zamknęłaby się w przysłowiowej łazience".
Arkadiusz Ludwiczak
Ludwiczek przekonuje, że "oskarżona nie miała na celu zawiadamianie organów ścigania o jakimkolwiek przestępstwie, ani też wskazywania potencjalnego sprawcy rzekomego przestępstwa".
„To nie Katarzyna W. była inicjatorką zwoływanych konferencji prasowych, telewizyjnych wywiadów, a jej udział w nich za każdym razem inspirowany był przez rodzinę i współpracującego z nią Krzysztofa Rutkowskiego" - napisał adwokat.
"Skarżący nie zgadza się z tezą, jakoby oskarżona podjęła jakąś grę z mediami, chciała zbić medialny kapitał. Mając na uwadze wnioski opinii psychologicznej oraz znając relację świadków odnośnie zachowań oskarżonej, skarżący stawia tezę, iż Katarzyna W., gdyby w ówczesnym czasie miała taką możliwość to zamknęłaby się w przysłowiowej łazience" - dodał Ludwiczek.
Adwokat przekonuje w apelacji, że Katarzyna W. w "rozmowie z żadnym z policjantów nie użyła sformułowań, które mogłyby być traktowane jako zawiadomienie o przestępstwie. Nigdy też nie wskazywała na jakąkolwiek osobę, która mogła mieć jakikolwiek związek z jej utratą przytomności czy też zniknięciem Madzi.Wszelkie sugestie policjantów, jakoby oskarżona została napadnięta, uderzona w tył głowy, jakoby ktoś podbiegł do oskarżonej itd. stanowiły efekt przyjętych założeń i w następstwie tego nadinterpretacji faktów".
"Mając na uwadze, iż przesłuchiwani na rozprawach świadkowie powiedzieli wiele ciepłych słów o oskarżonej, o jej nastawieniu do dziecka i rodziny – można założyć, iż dowody te w znaczący sposób mogłyby zmienić wnioski opinii. Mając również na uwadze to, że wnioski opinii psychologicznej stały się dla Sądu I Instancji znaczącym dowodem w sprawie – sąd wielokrotnie w oparciu o nie formułował swoje tezy – kwestia ta zdaje się mieć również znaczący wpływ na końcowe rozstrzygnięcie" - napisał Ludwiczek.
Zdania przeciwne
W rozmowie z TVN24 Arkadiusz Ludwiczek powtórzył argumenty zawarte w apelacji. Podkreślił, że obrona inaczej niż sąd oceniła zebrane dowody. - Sąd uznał winę Katarzyny W., my natomiast w tych dowodach nie widzimy tego, co sąd, czyli materiału dowodowego na jej skazanie - powiedział Ludwiczek.
Z kolei prokurator Zbigniew Grześkowiak podkreślił, że argumenty podnoszone przez obronę "zostały wyjaśnione już na etapie postępowania sądowego". - Zostały one przez sąd rozpoznane i oddalone - powiedział Grześkowiak.
25 lat więzienia
3 września katowicki sąd wymierzył Katarzynie W. 25 lat więzienia za zabicie w styczniu ub.r. półrocznej córki oraz za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie.
Odrzucił on wersję obrony, że Magda zmarła na skutek wypadku. Jednym z najważniejszych dowodów w sprawie były opinie biegłych medyków, według których dziecko zmarło na skutek gwałtownego uduszenia.
Wyrok zaskarżyła także prokuratura, która żąda dla Katarzyny W. dożywocia.
Odwołania od wyroku rozpozna Sąd Apelacyjny w Katowicach. Nie wiadomo kiedy sąd podejmie decyzję ws. apelacji, ponieważ w prawie nie ma określonego terminu na jej rozpatrzenie.
Prokuratura chce dożywocia
Prokuratura swą apelację przesłała do sądu pod koniec listopada. Zaskarżyła przede wszystkim wymierzoną Katarzynie W. karę. Według prokuratury 25 lat więzienia dla Katarzyny W. to za mało, bo stopień winy oskarżonej jest skrajnie wysoki - najwyższy znany polskiemu prawu.
Również uwzględnienie prokuratorskiej apelacji ws. kary także oznaczałoby konieczność powtórzenia procesu - sąd apelacyjny nie może skazać na dożywocie, jeśli w I instancji wymierzona była inna kara. W takim przypadku konieczne byłoby uchylenie wyroku i ponowne rozpoznanie zarzutu zabójstwa.