Unia usztywnia stanowisko. "Nie ma czasu na rozgrywki"


Unia Europejska będzie kontynuować proces ratyfikacji porozumienia w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty - powiedzieli w środę rano przedstawiciele Komisji Europejskiej i sprawującej prezydencję Rumunii. Zapowiedzi te padły podczas dotyczącej brexitu debaty w Parlamencie Europejskim.

Izba Gmin zagłosowała we wtorek wieczorem przeciwko proponowanemu przez rząd Theresy May projektowi umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.

- Będziemy kontynuować proces ratyfikacji umowy - oświadczył wiceszef KE Frans Timmermans. Główny negocjator KE ds. brexitu Michel Barnier ocenił, że wtorkowe głosowanie pokazało, że warunki polityczne do ratyfikacji tego porozumienia jeszcze nie zaistniały w Londynie.

- Piłka jest po stronie Wielkiej Brytanii, my jesteśmy zdeterminowani do prowadzenia procesu ratyfikacji - dodała sekretarz stanu ds. europejskich Rumunii Melania Ciot.

Unia usztywnia stanowisko

Michel Barnier, a także przedstawiciele głównych frakcji politycznych w PE wykluczyli zarazem możliwość zmian w najbardziej problematycznym dla strony brytyjskiej mechanizmie dotyczącym granicy irlandzkiej w umowie rozwodowej.

- Backstop, klauzule zabezpieczające muszą pozostać w mocy - oświadczył Barnier. Chodzi o mechanizm awaryjny mający pomóc uniknąć twardej granicy między pozostającą w UE Irlandią, a należącą do Wielkiej Brytanii Irlandią Północną.

Szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber oświadczył, że nie widzi pola do manewru w tej sprawie. - Mamy różne obozy, różne podziały, ale proszę powiedzcie nam, czego chcecie, co chcecie osiągnąć - zwracał się do Brytyjczyków polityk.

Roberto Gualtieri z frakcji socjalistycznej przypomniał, że art. 50 mówiący o wyjściu kraju z UE można wycofać. - Może nadszedł czas, by to obywatele wypowiedzieli się, czy to w nowych wyborach, czy w nowym referendum - zasugerował.

"Czas na ruch Wielkiej Brytanii"

Tymczasem szef MSZ Niemiec Heiko Maas podkreślił w środę w rozmowie z radiem Deutschlandfunk, że zostało niewiele czasu na znalezienie rozwiązania. Wielka Brytania musi ustalić, czego chce, "nie ma czasu na rozgrywki" - zaznaczył.

- Teraz czas na ruch Wielkiej Brytanii - oświadczył szef niemieckiej dyplomacji. Maas ocenił, że brytyjski parlament we wtorkowym głosowaniu nie powiedział, czego chce, a jedynie czego nie chce, a to "nie wystarcza".

Szanse na dodatkowe negocjacje w sprawie umowy o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej ocenił jako niewielkie. - Już mamy kompromis. (...) Gdyby można było zaoferować coś więcej, to należało to zaoferować już tygodnie temu - wskazał minister.

Maas powiedział, że obecnie należy poczekać i zobaczyć, jakie będą skutki zaplanowanego na środę głosowania nad wotum zaufania dla rządu brytyjskiej premier Theresy May, a także jaką nową propozycję przedstawi ona w Izbie Gmin.

- Upadek gabinetu May jeszcze bardziej skomplikowałby i tak złożoną sytuację - ocenił Maas, zaznaczając, że "do negocjacji potrzebujemy stabilnego rządu (w Wielkiej Brytanii)".

Jego zdaniem trudne byłoby przesunięcie terminu brexitu, także w obliczu majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Także i w takim scenariuszu konieczne jest wyraźne stanowisko Londynu - wskazał.

Dodał, że jeśli strona brytyjska o to poprosi, to Wspólnota przeprowadzi w tej sprawie konstruktywną debatę. - To ma sens tylko wtedy, gdy istnieje droga, która ma na celu doprowadzenie do porozumienia między Unią Europejską i Wielką Brytanią, a obecnie nie takie jest stanowisko większości w brytyjskim parlamencie - powiedział Maas.

Dalszych rozmów wymaga jego zdaniem tzw. backstop. - Niezależnie od okoliczności chcemy uniknąć granicy celnej na (tej) granicy - powiedział.

"Nikt nie chce chaosu"

O głosowaniu w brytyjskim parlamencie wypowiedział się także w publicznej telewizji ZDF minister gospodarki Niemiec Peter Altmaier.

Wyjście Wielkiej Brytanii z UE bez osiągnięcia przez strony porozumienia sprawi, że "przegrają wszyscy w Europie", a ucierpią przede wszystkim Brytyjczycy - ocenił. - Nikt w Brukseli ani w Londynie nie chce chaosu - mówił.

Altmaier zaapelował też o spokój. - Powinniśmy dać Brytyjczykom możliwość przedstawienia swojego stanowiska - podkreślił. Jego zdaniem w brytyjskim parlamencie nie ma większości dla poparcia brexitu bez porozumienia.

Minister zaznaczył, że wypracowane już z Londynem porozumienie o brexicie "zasadniczo nie podlega już negocjacjom". Jeśli jednak rząd brytyjski zaproponuje coś nowego, w UE trzeba rozważyć, "co to dla nas oznacza" - dodał.

Brytyjczycy odrzucają porozumienie

Izba Gmin zagłosowała we wtorek wieczorem przeciwko proponowanej przez rząd May umowie wyjścia kraju z UE. May będzie musiała przedstawić plany dotyczące następnych kroków w ciągu trzech dni obrad Izby Gmin, czyli najpóźniej w poniedziałek.

W środę na wniosek opozycyjnej Partii Pracy dojdzie do głosowania nad wotum nieufności dla jej gabinetu. W razie przyjęcia wniosku rząd May będzie miał 14 dni na odzyskanie zaufania parlamentu. W przeciwnym razie będzie musiał podać się do dymisji i rozpisane zostaną przedterminowe wybory.

Eksperci przewidują, że szefowa rządu pozostanie na stanowisku.

Autor: mm/ja / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: