Obawy sądu o uczciwy proces w Polsce. Rozprawa w Trybunale Sprawiedliwości UE

Aktualizacja:
[object Object]
Obawy sądu o uczciwy proces w Polsce. Rozprawa w Trybunale Sprawiedliwości UEtvn24
wideo 2/7

W Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu odbyła się w piątek rozprawa dotycząca zapytania irlandzkiego sądu. Trybunał ma stwierdzić, czy reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce nie stanowi zagrożenia dla uczciwego procesu Polaka podejrzanego o przemyt narkotyków.

Rozprawa rozpoczęła się około godziny 9. i nie zakończyła się w piątek wydaniem wyroku. Rozstrzygnięcie powinno jednak zapaść szybko, w ciągu kilku tygodni, ponieważ sprawa rozpatrywana jest w trybie pilnym.

Po zakończonej rozprawie rzecznik generalny TSUE zapowiedział, że opinia zostanie przedstawiona 28 czerwca. Opinia rzecznika generalnego nie jest jeszcze wyrokiem, ale sugestią, w którą stronę mogą pójść sędziowie w swoim orzeczeniu.

Przebieg rozprawy za zamkniętymi drzwiami

Jak relacjonował brukselski korespondent TVN24 BiS Maciej Sokołowski, za zamkniętymi drzwiami najpierw przemawiały poszczególne strony. Za zbadaniem polskiej praworządności najmocniej wypowiadał się adwokat oskarżonego Polaka. Prawnik w ten sposób chce zablokować przekazanie mężczyzny do Polski - zwrócił uwagę Sokołowski.

Przedstawiciel rządu Irlandii w swoim przemówieniu podkreślał, że nie istnieją dowody na to, by uznać, że sytuacja Polaka po ewentualnym przekazaniu go do Polski byłaby zagrożona. Powiedział, że nie można dzisiaj określić, że procesy w Polsce nie są uczciwe.

Sprawie przyglądali się przedstawiciele Hiszpanii, Holandii i Węgier. Sampol Pucurull, reprezentujący Hiszpanię, bronił zasady automatyzmu Europejskiego Nakazu Aresztowania.

- Nie można odmawiać wydania aresztowanego na podstawie abstrakcyjnej analizy praworządności. Sędzia w jednym kraju Unii Europejskiej, nie ma możliwości i instrumentów, aby oceniać praworządność w innym kraju Unii, nie zna on prawa materialnego i procesowego w innym systemie prawnym - podkreślał Pucurull.

Sokołowski zwrócił uwagę na fakt, że w swoim przemówieniu Hiszpan odnosił się nie tyle do kwestii Polski, co do sprawy związanej z ENA wydanym za byłym premierem Carlesa Puigdemonta.

W obronie Polski wyraźnie stanął przedstawiciel rządu Węgier - relacjonował dalej korespondent TVN24 BiS.

- Skutki dialogu z Polską są już widoczne. Cały czas nie wiadomo, jaki będzie efekt reform sądowych w Polsce, nie można więc rozważać hipotetycznej sytuacji zagrożenia praworządności, które nie nastąpiło. Komisja wszczęła postępowanie z artykułu 7. Nie oznacza to wcale, że praworządność została naruszona, może to stwierdzić dopiero Rada Unii Europejskiej na końcu tego postępowania. Jednak nawet wtedy nie oznacza to jeszcze zawieszenia wykonywania ENA - wyjaśniał Węgier M.Z. Feher.

Według przedstawicielki Holandii można sobie wyobrazić, że sąd będzie mógł analizować, czy praworządność jest zagrożona. - Jednak na tym etapie nie ma przesłanek, by oceniać praworządność w jednym z państw Unii Europejskiej. Nieprawidłowości muszą być dogłębne i istotne - mówiła M. Bulterman.

"W Polsce praworządność nie jest zagrożona"

- Czujemy się jak oskarżony, który nie ma prawa do obrony, a dyskutujemy jedynie o wymiarze kary - wskazywał Bogusław Majczyna, przedstawiciel polskiego rządu. - Samo postępowanie Komisji Europejskiej nie wystarcza, by uznać, że jest w Polsce zagrożenie dla praworządności. Może to być stwierdzone jedynie decyzją Rady - podkreślił.

- Sędziowie i adwokaci nie mogą oceniać, czy w innym kraju jest problem z praworządnością, nie mając wystarczającej wiedzy na temat sytuacji w kraju, wprowadzonych reform i rozmów z Komisją - zaznaczał przedstawiciel polskiego rządu.

Jak podkreślił, "żadne z nowych przepisów nie zostały zaskarżone do Trybunału (UE - red.), z wyjątkiem przepisów o wieku emerytalnym, które już zostały zmienione."

Na koniec wystąpiła przedstawicielka Komisji Europejskiej. - Według Komisji Europejskiej może zaistnieć taka sytuacja, gdy sąd będzie musiał przeanalizować praworządność w kraju, do którego przekazuje aresztowanego. Jednak zagrożenie zasad musi być konkretne i istotne - mówiła Karen Banks.

- W tym wypadku nie ma takiej sytuacji, a Komisja cały czas jest na etapie dialogu z Polską, by sprawę wyjaśnić. Nie możemy więc mówić o takiej sytuacji w tym przypadku. Byłoby tak, gdyby na przykład minister sprawiedliwości wezwał do prześladowania konkretnego sprawcy lub konkretnych sprawców przestępstw. Tak się nie działo - zaznaczyła.

Przedstawicielka Komisji powiedziała, że "nie może być tak, że ktoś ucieka do innego kraju i powołuje się na zagrożenie dla praworządności, by uniknąć odpowiedzialności".

Piebiak: większość rządów jest takiego zdania jak Polska

Po zakończonej rozprawie, wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, powiedział, że rząd wychodzi z założenia, że "nie ma żadnych podstaw do tego, żeby kwestionować jakieś systemowe zagrożenie praworządności w Polsce". Nie ma też podstaw, żeby wyciągać jeszcze bardziej daleko idący wniosek i nie realizować Europejskich Nakazów Aresztowania - zaznaczył.

- Jak się wydaje, większość rządów, które zajęły stanowiska w tej sprawie, też jest takiego zdania. Jest to zdanie bardzo zdroworozsądkowe. Nie można za pomocą kryteriów bardzo ocennych, formułować tak daleko idących wniosków - dodał wiceminister.

Piebiak: większość rządów jest takiego zdania jak Polska
Piebiak: większość rządów jest takiego zdania jak Polskatvn24

Pytanie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej

W marcu sąd w Irlandii - rozpatrujący sprawę polskiego obywatela Artura C., poszukiwanego przez polską prokuraturę w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków - wskazując na obawy związane ze stanem praworządności w Polsce - zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o opinię w trybie pilnym. Pytał, czy Polak może liczyć na uczciwy proces nad Wisłą.

Tryb pilny, w jakim złożono zapytanie, dotyczy spraw, dotyczących na przykład sytuacji, gdy ktoś przebywa w areszcie. W takim trybie w piątek Trybunał Sprawiedliwości zajmował się tym zapytaniem.

Trybunał stara się, aby sprawy w trybie pilnym kończyły się wyrokiem w ciągu trzech miesięcy od wpłynięcia wniosku - w tym przypadku od 27 marca. Jak informuje źródło w TSUE, nie jest to jednak termin sztywny, zapisany w traktatach. Trzeba wziąć pod uwagę, że sprawa jest rozpatrywana przez Wielką Izbę Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, co może wydłużyć wydanie wyroku.

Dostępne publicznie ponad 50-stronicowe orzeczenie irlandzkiej sędzi Aileen Donnelly, która wniosła zapytanie do TSUE, bardzo obszernie odnosi się do przeprowadzanych w Polsce zmian w sądownictwie.

"Ostatnie zmiany w Polsce były tak szkodliwe dla praworządności, że sąd musi dojść do wniosku, iż naruszono wspólną wartość rządów prawa w Polsce" - napisano w decyzji dotyczącej procesu Polaka. "Zarówno wspólne wartości praworządności, jak i demokracji w Polsce zostały przez te zmiany naruszone" - czytamy.

Donnelly oceniła, że "nawet konstytucyjność polskich ustaw nie może być faktycznie gwarantowana", bo podważono legalność i niezależność Trybunału Konstytucyjnego. Odnosząc się do przeprowadzanych przez polskie władze reform wymiaru sprawiedliwości, sędzia napisała, że wydaje się to być "celowym i prowokacyjnym" legislacyjnym demontażem niezależności sądownictwa. Wskazała przy tym, że poszanowanie praworządności jest kluczowe dla wzajemnego zaufania sądów w Unii Europejskiej i funkcjonowania Europejskiego Nakazu Aresztowania.

Z kolei wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w połowie marca mówił, że polskie władze z ubolewaniem przyjmują to, że sąd w Irlandii opóźnia ukaranie groźnego przestępcy z mafii narkotykowej.

- Jest nie do pojęcia, aby ogólne, abstrakcyjne rozważania, wyobrażenia, spekulacje legły u podstaw tak istotnej decyzji, jaką jest przekazanie przestępcy ściganego w całej Europie. Za tym sprawcą jest rozesłany Europejski Nakaz Aresztowania - podkreślał wiceminister.

Komisja Europejska, pytana w marcu o sprawę, nie chciała jej komentować.

Odpowiedź Trybunału a polski wymiar sprawiedliwości

Sprawa w normalnym trybie mogłaby trwać około 15 miesięcy (tyle średnio trwa rozpatrzenie pytania zadanego Trybunałowi). Tryb pilny wprowadzony w 2008 roku daje możliwość znacznie szybszego wydania rozstrzygnięcia, zwłaszcza gdy ktoś jest osadzony w areszcie.

Odpowiedź na pytanie będzie miała znaczenie nie tylko dla irlandzkiego sądu zajmującego się Arturem C., ale też dla wszystkich sądów w UE, które zetkną się z podobnym problemem.

W ubiegłym tygodniu irlandzki dziennik "Irish Times", opisując sprawę, podał, że niektórzy europejscy prawnicy twierdzą, iż jeśli TSUE wyda decyzję niekorzystną dla polskiego rządu, może to całkowicie wstrzymać ekstradycje do Polski z całej Europy.

Autor: tmw//now, adso / Źródło: PAP, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock