Opowiadają, jak uciekali przed rozpędzoną furgonetką. "Staranował staruszkę. Nie zwolnił"


Raczej samotnik, mało towarzyski, cichy - tak Aleka Minassiana pamiętają znajomi ze szkoły. 25-latek z nieznanych jeszcze publicznie powodów wjechał w poniedziałek furgonetką w tłum pieszych w Toronto. Zabił dziesięć osób. Wielu świadków opowiada, jak w ostatniej chwili zdołali uciec przed rozpędzonym samochodem.

- Wyszliśmy z pracy na lunch. Byłam odwrócona tyłem do nadjeżdżającej furgonetki, ale koleżanka ją zauważyła i pociągnęła mnie do siebie. Zdołała powiedzieć: "O matko, uważaj!" - relacjonowała kanadyjskiej telewizji CBC News Vasiola Bibolli. Samochód miał ją minąć w odległości metra.

- Ciągle przyśpieszał i uderzył pieszego. Potem jeszcze mocniej się rozpędził i staranował staruszkę. Odbiła się od maski i spadła na ziemię, a potem jeszcze dostała się pod koła. Nie zwolnił i pojechał dalej w tłum ludzi na chodniku - relacjonowała kobieta.

Celowo wjechał w ludzi

Chodnik był pełen ludzi, którzy tak jak Bibolli akurat wyszli z pracy na lunch. Furgonetka jechała po nim przez około kilometr, staranowała 25 osób, z czego 10 zmarło. Ostatecznie pojazd zatrzymał się, a jego kierowca stanął naprzeciw interweniującego policjanta z czymś przypominającym broń. Jak podają kanadyjskie media, miał krzyczeć: "Zabij mnie!".

Funkcjonariusz nie otworzył jednak ognia, ale obezwładnił napastnika, co nagrało wielu świadków. Policja potwierdziła, że kierowcą był 25-letni Alek Minassian. Mark Saunders z policji z Toronto mówił na konferencji, że "jego działania z pewnością wyglądały na celowe".

Niemniej motywy działania kierowcy pozostają nieznane. Podejrzany nie był wcześniej notowany, a na wstępnym etapie śledztwa ustalono, że Minassian nie był związany z organizacjami terrorystycznymi. Policja nie wyklucza jednak, że był to akt terroru. Media kanadyjskie podawały, że Minassian mieszkał w Richmond Hill na północ od Toronto i od 2011 roku był studentem tamtejszego Seneca College. Państwowy nadawca CBC na podstawie informacji dostępnych w mediach społecznościowych spekuluje, że Minassian mógł wzorować się na działaniach Elliota Rodgera. Ten mieszkaniec Kalifornii w 2014 roku, mszcząc się za swoje niepowodzenia u kobiet, zabił sześć osób i ranił kilkanaście. CBC cytuje też szkolnych znajomych Minassiana, według których był on raczej samotnikiem.

Stan zagrożenia bez zmian

Premier Kanady Justin Trudeau wyraził "wielki smutek" z powodu "tragicznego i bezsensownego ataku". - Powinniśmy czuć się bezpiecznie w naszych miastach - podkreślił Trudeau. Dodał, że władze "monitorują sytuację i będą współpracować z organami ścigania w całym kraju, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim Kanadyjczykom". Minister ds. bezpieczeństwa publicznego Ralph Goodale podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Toronto nie chciał rozważać motywów sprawcy. Powiedział też, że nie ma obecnie powodów, by podwyższać poziom stanu alarmowego.

Od października 2014 roku kanadyjskie władze określają stan zagrożenia jako "średni" (medium). Poziom ten oznacza, jak przypomniały media, że Kanada jest zagrożona atakiem terrorystycznym. Tych w ostatnich latach był już cały szereg, choć na szczęście bardzo ograniczonych.

W październiku 2014 roku mężczyzna, zabity potem przez policję, napadł z nożem na dwóch żołnierzy w mieście Saint-Jean-sur-Richelieu w Quebecu. Dwa dni później inny napastnik zabił żołnierza w pobliżu parlamentu w Ottawie, a następnie wtargnął do budynku. On także został zabity. W sierpniu 2016 roku w Strathroy w Ontario policja zastrzeliła mężczyznę podejrzanego o przygotowywanie zamachu terrorystycznego. W styczniu 2017 roku w Quebec City podczas napaści na meczet zginęło i zostało rannych po kilka osób.

Autor: mk\mtom / Źródło: PAP