Ujawnił wielką korupcyjną aferę, stracił wszystko. "Konsekwencje były dramatyczne"

[object Object]
Pierwsza część reportażu "Sygnalista i jego upadek"Superwizjer TVN
wideo 2/4

Po 10 latach od ujawnienia wielkiej korupcji ci, którzy brali i wręczali łapówki, nadal nie usłyszeli prawomocnych wyroków. Za to Marian Kulig, który pomógł w wykryciu afery przy przetargach na sprzęt medyczny, stracił nie tylko swój majątek, ale też zdrowie. Reportaż Roberta Sochy "Sygnalista i jego upadek" w "Superwizjerze".

Nowy Jork to stolica światowych finansów. Na tamtejszej giełdzie są notowane największe globalne korporacje. Każda z nich musi przestrzegać surowych przepisów antykorupcyjnych. Ich złamanie grozi ogromnymi karami finansowymi.

Jedną z firm, która boleśnie się o tym przekonała jest Philips, międzynarodowa korporacja z siedzibą w Holandii. Kilka lat temu przyznała się do wręczania łapówek w Polsce i musiała zapłacić cztery i pół miliona dolarów kary. Chodziło o ustawianie przetargów na sprzęt medyczny sprzedawany polskim szpitalom.

Amerykańska komisja giełdowa oficjalnie ustaliła, że pracownicy Philips Polska przez co najmniej osiem lat wręczali łapówki dyrektorom polskich szpitali w zamian za wygrywanie przetargów na dostawę sprzętu medycznego. Łapówki wynosiły od trzech do ośmiu procent wartości kontraktu netto, co w przypadku sprzętu wartego miliony złotych oznaczało kilkadziesiąt, a czasami kilkaset tysięcy złotych łapówki dla dyrektora szpitala.

"Konsekwencje osobiste były dramatyczne"

Sprawa wyszła na jaw dzięki Marianowi Kuligowi z Nowego Sącza. Przez lata sam brał udział w ustawianiu przetargów na sprzęt medyczny. Jednak w 2007 roku o wszystkim powiadomił prokuraturę. Na ławie oskarżonych zasiadło kilkunastu dyrektorów szpitali i byłych menedżerów firmy.

Kulig przyznaje, że kiedy ujawnił sprawę, czuł ulgę. - Ale później konsekwencje osobiste w stosunku do mojej osoby były dramatyczne. Ja się tego nie spodziewałem - dodaje.

Pod koniec lat 90. Marian Kulig założył firmę-słup handlującą sprzętem medycznym Philipsa. Wygrywał przetargi, bo były one ustawione przez menedżerów korporacji. Następnie z marży, która powinna być jego zarobkiem, musiał jeszcze przekazać gotówkę na łapówki dla dyrektorów szpitali i menedżerów.

- Dziś mogę to powiedzieć: w niektórych transakcjach w stosunku do Philipsa byłem traktowany jako słup. Niejednokrotnie, jak wiadomo z akt śledztwa, nawet nie wiedziałem o tym, że moja firma bierze udział w przetargu.

Najpierw część

Jednocześnie Marian Kulig budował z boku inną firmę, uczciwą: sieć pracowni rezonansu magnetycznego i tomografów komputerowych.

Firma się rozwijała i podpisywała kolejne kontrakty ze szpitalami. Wtedy postanowił, że wycofa się z prowadzenia "słupa". Wówczas Philips zażądał od niego natychmiastowej spłaty kilku milionów złotych za tomografy komputerowe, które już stały w jego pracowniach, a umowy leasingowe nie zostały jeszcze podpisane. Z powodu tego kryzysu wiosną 2006 roku doszło do spotkania w w Warszawie, na którym pojawili się menedżerowie z centrali w Holandii. Był tam także obecny Andrzej Czaykowski, doradca finansowy Mariana Kuliga.

- Efektem tych negocjacji było przede wszystkim pokazanie jakiegoś planu. Oni bardzo chętnie chcieli się porozumieć z Marianem i nikt nie usiłował stawiać sprawy na ostrzu noża. Marian gdzieś w okolicach czerwca dostał termin do ostatecznej spłaty swoich zaległości do końca roku 2006. Wydawało się, że tego terminu dotrzyma - mówi Czaykowski.

Jednak wkrótce po wyjeździe holenderskich menedżerów, Philips - wbrew porozumieniu - sprzedał część długu Mariana Kuliga, 800 tysięcy złotych, do firmy windykacyjnej Wojciecha G.

- Wojciech G. zaproponował, że nie idziemy do sądu, bo znamy się tyle lat, przyjaźnimy się. Zaproponował, żebym mu wystawił weksle - opowiada Kulig.

Wystawił dziewięć weksli na zabezpieczenie tego długu. Miały to być tak zwane weksle trasowane, na podstawie których Wojciech G. mógłby żądać zapłaty wprost od dłużników Mariana Kuliga. Jednak zamiast tego, już miesiąc później prezes firmy windykacyjnej wypełnił jeden z weksli na kwotę 800 tysięcy i zażądał zapłaty całej kwoty wprost od Kuliga. Bohater reportażu nie miał takiej gotówki. Pojawił się komornik i ściągnął pieniądze z majątku jego firmy.

"Sygnalista i jego upadek" - pierwsza część dyskusji
"Sygnalista i jego upadek" - pierwsza część dyskusjiSuperwizjer TVN

Potem całość

Wkrótce Marian Kulig został uderzony po raz kolejny, o wiele mocniej. Dowiedział się, że menedżerowie Philipsa - wbrew zawartemu porozumieniu - sprzedali cały dług, czyli 9,32 mln zł, firmie windykacyjnej, a prezes firmy windykacyjnej wypełnił jeden z weksli na całą kwotę i zażądał natychmiastowej spłaty. Firma Kuliga, choć dobrze sobie radziła na rynku, nie miała takich pieniędzy. Szybko upadła, pojawił się syndyk.

Mecenas Jacek Wilk, pełnomocnik Kuliga ocenił, że firma przed sprzedażą długu mogła spłacać swoje zadłużenie, jak to pierwotnie wynikało z uzgodnienia z Phillipsem.

Właściciel został postawiony pod ścianą. Wtedy zdecydował się na współpracę z prokuraturą i poinformował o przestępstwach, w których brał udział. Złożył obszerne zeznania, co było początkiem śledztwa w sprawie korupcji. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie kilkunastu dyrektorów szpitali i pracowników Philipsa, a wśród nich Krzysztof B., były dyrektor działu medycznego.

Dziennikarze "Superwizjera" próbowali rozmawiać z Krzysztofem B. po rozprawie. Nie chciał odpowiadać na pytania.

Philips ze statusem pokrzywdzonego

W procesie oskarżonych dyrektorów szpitali i byłych menedżerów firma Philips ma status pokrzywdzonego oraz oskarżyciela posiłkowego, co oznacza, że jej prawnik ramię w ramię z prokuratorem oskarża dyrektorów szpitali o przyjmowanie łapówek. Rzeczniczka Philipsa w Polsce w emailu przesłanym do redakcji "Superwizjera" napisała, że firma nie może komentować sprawy ze względu na trwające postępowanie. Podkreśliła, że firma w swojej działalności nie akceptuje działań niezgodnych z prawem.

- To jest oczywiście ironia. Wiemy, że Philips w Holandii wiedział o sprawie. Musieli wiedzieć, co się działo w Polsce, to wynika z wewnętrznej korespondencji. To bardzo dziwna sprawa, że ma w Polsce status pokrzywdzonego - twierdzi Ekke Overbeek, holenderski dziennikarz zajmujący się tą sprawą.

"Sprawa ogłoszenia upadłości była przesądzona przed rozprawą"

Cofnijmy się do 2006 roku, kiedy firma Mariana Kuliga stanęła na skraju upadku. Nasz rozmówca miał nadzieję, że znajdzie sprawiedliwość w Nowym Sączu. Tamtejszy sąd mógł orzec wobec jego firmy upadłość układową lub likwidacyjną. Układowa oznaczałaby, że może się dogadać ze swoimi wierzycielami i ocalić firmę. Jednak sąd orzekł o upadłości likwidacyjnej, która oznaczała likwidację firmy i sprzedaż jej majątku przez syndyka. Na sali była już obecna przyszła syndyk. Takie rozwiązanie rekomendowała sądowi nadzorczyni sądowa z Nowego Sącza.

- Tak widocznie wychodziło z tych przesłanek, które tam się pojawiły - tłumaczy nadzorczyni sądowa, która nie ujawniła swojego wizerunku. - Cokolwiek i ktokolwiek tam powiedział czy napisał, to jest jedno, natomiast zawsze jest to decyzją sądu - dodaje.

- Sprawa ogłoszenia mojej upadłości była przesądzona przed rozprawą. Po co przyszła pani (syndyk - red.), kiedy została od razu ogłoszona, na tej samej rozprawie, syndykiem masy upadłościowej? - pyta Marian Kulig.

Syndyk przystąpiła do likwidacji firmy. Z dokumentów wynika, że bardzo drogi sprzęt medyczny sprzedawała za grosze, między innymi tomograf z pracowni w Katowicach wart blisko dwa miliony złotych został sprzedany za dziesięć tysięcy. W pełni wyposażona pracownia w Proszowicach, z tomografem i innym specjalistycznym sprzętem, została sprzedana za zaledwie 190 tysięcy złotych.

- Aż do dnia dzisiejszego nie wierzę w to, że majątek, który syndyk otrzymała, został wyprzedany za bezcen - mówi bohater reportażu.

Dodaje, że syndyk na "koszty prowadzenia upadłości" przeznaczyła półtora miliona złotych z majątku jego firmy. - Kryje się za tym zatrudnianie pracowników w swojej kancelarii, wyjazdy służbowe, obsługa prawna na zewnątrz. Obojętnie, czy to telefony, gazety, kursy dla głównej księgowej - wszystko to zliczyła i wydatkowała prawie milion pięćset tysięcy złotych - zaznacza Kulig. Dodaje, że pieniądze te pochodziły z majątku jego firmy.

"Sygnalista i jego upadek" - druga część reportażu
"Sygnalista i jego upadek" - druga część reportażuSuperwizjer TVN24

Wart dwa miliony, sprzedany za 10 tysięcy

Dziś nie ma już śladu po firmie Mariana Kuliga. Reporterzy "Superwizjera" ustalili, że prezes firmy windykacyjnej Wojciech G. składał różnym ludziom propozycje zakupu firmy Kuliga już wiosną 2006 roku, czyli zanim Philips sprzedał dług i zanim ogłoszono upadłość. Na jednym z takich spotkań z Wojciechem G. był biznesmen z Krakowa Emil W.

- Pojechałem na spotkanie, żeby się dowiedzieć, ile oni chcą za te pracownie - mówi Emil W. w rozmowie telefonicznej z dziennikarzem "Superwizjera". Dodaje, że "to był chyba pan G.". - Później z tego zrezygnowałem. Powiedziałem, że nie będę kupował - relacjonuje.

Ostatecznie Emil W. kupił jednak dużą część majątku firmy Mariana Kuliga - od syndyka, za symboliczne kwoty.

- Wartość fakturowa tomografu komputerowego w Katowicach to było ponad milion osiemset tysięcy złotych. Tomograf był dwuletni - zwraca uwagę Kulig.

- Ten tomograf syndyk sprzedała firmie pana Emila W. z Krakowa za dziesięć tysięcy złotych. Żeby było śmieszniej, to syndyk zleciła panu W. demontaż tego tomografu komputerowego i przetransportowanie go z Katowic do swojego magazynu w Krakowie, za co zapłaciła mu 28 tysięcy złotych - opowiada.

"Jak szybko zawiadamiałem, tak szybko umarzali"

Marian Kulig powiadomił prokuraturę o postępowaniu syndyka. Początkowo śledztwo trafiło poza Nowy Sącz - do Nowego Targu. Policjant prowadzący dochodzenie uznał, że pani syndyk należy postawić zarzuty. Wtedy sprawa została mu odebrana, a on sam - zesłany do pracy w małym komisariacie. Nie zgodził się na spotkanie z dziennikarzem "Superwizjera".

Śledztwo wróciło do Nowego Sącza i wkrótce zostało umorzone. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu nie zgodził się na rozmowę przed kamerą.

- Jak szybko zawiadamiałem, tak szybko umarzali albo odmawiali wszczęcia. To są tak zwane - przepraszam - święte krowy. Powiązane, nietykalne. Nikt się za to nie zabierał - wspomina Kulig.

Wypełnienie weksla w 2006 roku przez prezesa firmy windykacyjnej na kwotę ponad dziewięciu milionów złotych było bezpośrednią przyczyną upadku firmy bohatera reportażu. Marian Kulig uważa, że weksel został wypełniony niezgodnie z umową, bo był zabezpieczeniem spłaty pierwszego długu, który został sprzedany, czyli 800 tysięcy złotych, a nie dziewięciu milionów złotych. Proces w tej sprawie wciąż się toczy przed warszawskim sądem.

W aktach sprawy dziennikarze "Superwizjera" odnaleźli zeznania byłego pracownika firmy windykacyjnej - Norberta M. Mężczyzna nie zgodził się na rozmowę z reporterem. W swoich zeznaniach także potwierdził, że weksel na kwotę ponad dziewięciu milionów został wypełniony niezgodnie z umową.

Prezesem firmy windykacyjnej jest Wojciech G., były prokurator, choć jako pełnoprawny prokurator pracował zaledwie trzy miesiące, po czym sam zrezygnował z pracy. Jego firma zajmuje się windykacją milionowych długów, ale on sam - jak twierdzi - nie ma żadnego majątku i zarabia zaledwie tysiąc trzysta złotych miesięcznie.

Reporter "Superwizjera" próbował porozmawiać z Wojciechem G. Ten jednak unikał odpowiedzi i kazał dziennikarzom wyjść z jego posesji, twierdząc, że "naruszają mir domowy".

"Kto widzi, że korupcja ma miejsce i chciałby o tym mówić publicznie, powinien się kilka razy zastanowić"

Od ujawnienia korupcji przez Mariana Kuliga minęło ponad 10 lat. Nieliczni z oskarżonych przyznali się do winy i dobrowolnie poddali karze. Większość wciąż zasiada na ławie oskarżonych, wciąż nie ma wyroku, a niektórzy z dyrektorów nadal pełnią swoje funkcje. Jednym z nich jest Grzegorz Sz., były wicemarszałek województwa śląskiego, a obecnie wicedyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Katowicach. Jest oskarżony o przyjęcie pół miliona złotych łapówek.

Dziennikarze "Superwizjera" chcieli poznać zdanie dyrektora, jednak mimo pozostawionej wizytówki nie doczekali się telefonu od niego.

Marian Kulig przez lata od ujawnienia sprawy nie miał pracy. Po likwidacji firmy doznał udaru mózgu, żył z renty. Dopiero kilka miesięcy temu znalazł zatrudnienie. Kiedyś obracał milionami, dziś nie ma nawet samochodu. Dojeżdża autobusem na kolejne rozprawy sądowe, gdzie wciąż jest przesłuchiwany jako kluczowy świadek w sprawie korupcji.

- Ta sprawa pokazuje, że jeżeli w Polsce znajduje się ktoś, kto widzi, że korupcja ma miejsce, i chciałby o tym mówić publicznie, to powinien się kilka razy zastanowić. Tak naprawdę pan Kulig nie wyszedł na tym dobrze - podkreśla dziennikarz Ekke Overbeek. Pełnomocnik Kuliga, Jacek Wilk, ocenia, że "w tym momencie jest chyba za późno, żeby ruszyć te wszystkie postępowania, a tym bardziej odzyskać jakiś majątek czy domagać się odszkodowania".

Gdyby Marian Kulig był sygnalistą w USA, zgodnie z tamtejszymi przepisami mógłby liczyć na nagrodę pieniężną w wysokości do 10 procent wartości kary, którą musiał zapłacić Philips. W Polsce firma Mariana Kuliga została sprzedana za grosze przy bezczynności prokuratury, a ludzie podejrzani o to, że wręczali i brali łapówki, wciąż po latach nie usłyszeli wyroku.

"Sygnalista i jego upadek" - druga część dyskusji
"Sygnalista i jego upadek" - druga część dyskusjiSuperwizjer TVN

Autor: ads, tmw / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Amerykański Departament Stanu zna sprawę polskiego sędziego, który uciekł na Białoruś - mówi w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną Mark Toner z Departamentu Stanu USA. Toner dodaje, że Stany Zjednoczone są świadome wyzwań wschodniej flanki NATO, które stwarza agresywna postawa Rosji i wojna w Ukrainie oraz robią wszystko, by wspierać w nich Polskę i innych sojuszników. Był też pytany o sprawę polskiego sędziego Tomasza Szmydta, który uciekł na Białoruś. Przekazał, że Departament Stanu zdaje sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. - Ale jest to wewnętrzna kwestia rządu polskiego - dodał.

Mark Toner: Będzie to długa wojna. Wszyscy musimy się przygotować

Mark Toner: Będzie to długa wojna. Wszyscy musimy się przygotować

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

W piątkowy wieczór nad Polską pojawiła się zorza polarna. Zachwyciła swoim kolorem i wyjątkowością. Na Kontakt24 spływają od internautów zdjęcia, na których udało się uchwycić ten widok.

Zorza nad Polską. Niezwykłe widoki na niebie

Zorza nad Polską. Niezwykłe widoki na niebie

Źródło:
Kontakt24, TVN24

Około 100 osób zostało rannych w wyniku zderzenia się pociągów na wiadukcie w Buenos Aires – podała stacja TN. Nie ma informacji o ofiarach śmiertelnych, ale kilkadziesiąt osób trafiło do szpitali. - Słyszeliśmy huk zderzających się wagonów - relacjonowała jedna z uczestniczek wypadku. Dodała, że "wiele osób leżało na podłodze" i widziała "ciężko rannych".

Zderzenie pociągów na wiadukcie, dziesiątki rannych

Zderzenie pociągów na wiadukcie, dziesiątki rannych

Źródło:
PAP, Reuters, TN

Rosyjska ofensywa pod Charkowem prawdopodobnie będzie zwiększać intensywność - powiedział w piątek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Jak stwierdził, należy zakładać, że Rosjanie mogą szykować się do bezpośredniego ataku na miasto.

USA nie wykluczają ataku na Charków. Rosja chce stworzyć "płytką strefę buforową"

USA nie wykluczają ataku na Charków. Rosja chce stworzyć "płytką strefę buforową"

Źródło:
PAP

Na Słońcu doszło do kilku silnych rozbłysków, w wyniku czego w kierunku Ziemi podążają duże ilości plazmy. Oznacza to, że najbliższej nocy na niebie może pojawić się zorza polarna. "Mogą to być najlepsze warunki do obserwacji zorzy polarnej nad Polską od kilku-kilkunastu lat" - napisał Karol Wójcicki, autor bloga "Z głową w gwiazdach".

Burza geomagnetyczna. "Przed nami noc, na którą współczesny świat prawdopodobnie nie był gotowy"

Burza geomagnetyczna. "Przed nami noc, na którą współczesny świat prawdopodobnie nie był gotowy"

Źródło:
tvnmeteo.pl, Z głową w gwiazdach,

Chwile grozy na basenie w Tczewie. Gdyby nie 10-letni Tymon, nie wiadomo, czy nie skończyłoby się tragicznie. Koleżanka Tymona nagle zniknęła pod wodą. Chłopiec wołał ratowników na pomoc, ale w końcu sam wyciągnął dziewczynkę na powierzchnię. Wszystko widać na filmie z monitoringu. Widać też, gdzie byli wtedy ratownicy. 

Ratownicy nie reagowali, gdy dziewczyna zniknęła pod wodą. Uratował ją 10-letni Tymon

Ratownicy nie reagowali, gdy dziewczyna zniknęła pod wodą. Uratował ją 10-letni Tymon

Źródło:
Fakty TVN

Mamy do czynienia albo z napastliwym i obrzydliwym kłamstwem politycznym, do czego formacja pani Szydło i ona sama już nas trochę przyzwyczaiła, albo mamy do czynienia z jakąś niesłychaną historią - powiedział Bartłomiej Sienkiewicz, komentując wypowiedź Beaty Szydło dotyczącą sprawy Tomasza Szmydta, w "Faktach po Faktach". Jak mówił, "pora na komisję, która zbada, w jaki sposób rosyjskie wpływy w państwie polskim się rozszerzyły za czasów PiS, ponieważ wniosek z tego jest oczywisty - ktoś czegoś nie dopilnował". - Czy to była głupota i ochrona swoich, czy to była zła wola? To kluczowe pytanie w tej chwili dla wewnętrznej polityki Polski - stwierdził.

Sienkiewicz o słowach Szydło: to obrzydliwe kłamstwo polityczne albo niesłychana historia

Sienkiewicz o słowach Szydło: to obrzydliwe kłamstwo polityczne albo niesłychana historia

Źródło:
TVN24

Jeżeli chodzi nam o łapanie agentów, czy tropienie kogoś, kto rzeczywiście pracował dla jakiegoś obcego wywiadu, to od tego mamy służby, a nie komisje - mówił w "#BezKitu" marszałek Sejmu Szymon Hołownia, komentując pomysł powołania komisji do badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce.

Hołownia: jeżeli chodzi nam o łapanie agentów, to od tego mamy służby, a nie komisje

Hołownia: jeżeli chodzi nam o łapanie agentów, to od tego mamy służby, a nie komisje

Źródło:
TVN24

W piątkowym losowaniu Eurojackpot nie padła główna wygrana. Blisko rozbicia kumulacji było w Polsce, gdzie pojawiła się wygrana drugiego stopnia.

Wyniki Eurojackpot z 10 maja 2024. Jakie liczby padły podczas ostatniego losowania?

Wyniki Eurojackpot z 10 maja 2024. Jakie liczby padły podczas ostatniego losowania?

Źródło:
tvn24.pl

Może być tak, że nie będzie kredytu zero procent, a zostanie zastąpiony on innym rozwiązaniem - stwierdził w piątek w radiowym wywiadzie wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Wcześniej, w czwartek pismo w sprawie programu Mieszkanie na start skierował do resortu rozwoju zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich.

Głośny projekt pod znakiem zapytania. "Może być tak, że go nie będzie"

Głośny projekt pod znakiem zapytania. "Może być tak, że go nie będzie"

Źródło:
tvn24.pl

Pożar wybuchł na terenie składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich. Gęsty czarny dym widoczny był nawet kilkadziesiąt kilometrów dalej. Sprawdź, jaki jest prawdopodobny scenariusz rozprzestrzeniania się zanieczyszczeń związanych z pożarem.

Trasa chmury zanieczyszczeń z Siemianowic. IMGW o prawdopodobnym scenariuszu

Trasa chmury zanieczyszczeń z Siemianowic. IMGW o prawdopodobnym scenariuszu

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl, IMGW, TVN24

Ogromny pożar w Siemianowicach Śląskich. Ogień pojawił się na terenie składowiska odpadów. Kłęby czarnego dymu widać było z kilku kilometrów. Podczas gaszenia pożaru składowiska poszkodowanych zostało dwóch strażaków. Pożar jest opanowany. Trwa dogaszenie. Trudno na razie przewidzieć, kiedy się zakończy.

Dwóch strażaków poszkodowanych, trwa dogaszenie pożaru. Alert RCB obowiązuje

Dwóch strażaków poszkodowanych, trwa dogaszenie pożaru. Alert RCB obowiązuje

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

W Siemianowicach Śląskich, na terenie składowiska odpadów, wybuchł pożar. Burmistrz Czeladzi przekazał, że woda w rzece Brynicy jest zanieczyszczona chemikaliami. Materiały otrzymaliśmy na Kontakt 24. 

Brynicą spływa woda zanieczyszczona chemikaliami. To pokłosie pożaru w Siemianowicach Śląskich

Brynicą spływa woda zanieczyszczona chemikaliami. To pokłosie pożaru w Siemianowicach Śląskich

Źródło:
Kontakt 24, TVN24, Wprost, Gazeta Wyborcza

To jest nie tylko naplucie w twarz sędziom zaangażowanym w obronę praworządności. To jest przede wszystkim pokazanie gestu Lichockiej obywatelom, którzy przez osiem lat stali pod sądami - powiedział sędzia Igor Tuleta, komentując poprawki wprowadzone przez Senat do nowelizacji ustawy o KRS.

Senat wprowadził zmiany w noweli ustawy o KRS. Tuleya: to pokazanie gestu Lichockiej obywatelom

Senat wprowadził zmiany w noweli ustawy o KRS. Tuleya: to pokazanie gestu Lichockiej obywatelom

Źródło:
Trójka Polskie Radio

"Precz z Zielonym Ładem" - krzyczeli rolnicy w Warszawie, ale na szubienicy powiesili nie Zielony Ład, tylko kukłę Donalda Tuska. Może zapomnieli, że to unijny komisarz z Prawa i Sprawiedliwości do Zielonego Ładu namawiał i podkreślał, że to program rolny PiS-u? Na miesiąc przed wyborami do Parlamentu Europejskiego na ulicach Warszawy można było usłyszeć, że Unia to "eurokołchoz".

Kukła Donalda Tuska na szubienicy podczas protestu w Warszawie. Demonstranci mówili o "eurokołchozie"

Kukła Donalda Tuska na szubienicy podczas protestu w Warszawie. Demonstranci mówili o "eurokołchozie"

Źródło:
Fakty TVN

Prokuratura Okręgowa w Płocku, która w marcu 2022 r. przedstawiła Radosławowi K. zarzuty zabójstwa trzech chłopców w wieku 8, 12 i 17 lat (Piotra, Adriana i Oskara), skierowała do sądu wniosek o umorzenie śledztwa i umieszczenie mężczyzny w zakładzie psychiatrycznym. Biegli uznali, że K. jest niepoczytalny.

Podejrzany o zabicie trzech chłopców nie stanie przed sądem

Podejrzany o zabicie trzech chłopców nie stanie przed sądem

Źródło:
PAP/tvnwarszawa.pl

- Sąd ma świadomość, że tak naprawdę największą karą dla oskarżonego będzie dalsze życie ze świadomością, że do śmierci jego syna doszło tylko i wyłącznie z jego winy. Ta nieformalna kara, w przeciwieństwie do tej oficjalnej kary pozbawienia wolności, nie ulegnie zatarciu - tak wyrok dla 32-latka, który po pijanemu spowodował wypadek, w którym zginął czteroletni Miłosz, uzasadniał sędzia Łukasz Kaczmarzewski.

Ojciec był pijany, Miłosz nie żyje. Wyrok sądu i "największa kara, która nigdy nie zostanie zatarta"

Ojciec był pijany, Miłosz nie żyje. Wyrok sądu i "największa kara, która nigdy nie zostanie zatarta"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Ciała prawdopodobnie dwóch dziewczynek w wieku trzech i pięciu lat znaleźli w piątek policjanci na prywatnej posesji w gminie Szczucin w powiecie dąbrowskim (Małopolska). Na miejscu pracuje prokurator. W sprawie zatrzymano 40-letnią matkę dzieci.

Ciała "prawdopodobnie dwóch małych dziewczynek" w pogorzelisku. Matka zatrzymana

Ciała "prawdopodobnie dwóch małych dziewczynek" w pogorzelisku. Matka zatrzymana

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Liczba ofiar śmiertelnych po wypadku autobusu, który spadł do rzeki w centrum Petersburga wzrosła do siedmiu - poinformował w piątek wieczorem Komitet Śledczy Rosji. Ratownicy wyciągnęli z zatopionego pojazdu dziewięć osób. Tuż po wypadku dwie z nich były w stanie ciężkim, cztery w stanie śmierci klinicznej. Kierowca autobusu został zatrzymany. Jak podały media, miał usiąść za kierownicą po 20-godzinnej zmianie, po kilku godzinach odpoczynku.

Autobus wpadł do rzeki. W centrum miasta

Autobus wpadł do rzeki. W centrum miasta

Źródło:
Meduza, tvn24.pl

W Bułgarii został ogłoszony stan epidemii z powodu krztuśca. Ministerstwo zdrowia w Sofii poinformowało, że w kraju odnotowano już 843 zachorowania. 80 procent przypadków choroby dotyczy dzieci do pierwszego roku życia.

Stan epidemii w Bułgarii. Najczęściej chorują dzieci do pierwszego roku życia

Stan epidemii w Bułgarii. Najczęściej chorują dzieci do pierwszego roku życia

Źródło:
PAP

Polska Prowincja Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej poinformowała o zatrzymaniu przez białoruskie władze dwóch zakonników. Ojcowie Andrzej Juchniewicz i Paweł Lemech posługują w sanktuarium w Szumilinie koło Witebska.

"Dywersyjna działalność na szkodę białoruskiego państwa". Zakonnicy zatrzymani

"Dywersyjna działalność na szkodę białoruskiego państwa". Zakonnicy zatrzymani

Źródło:
PAP, Radio Swoboda, Katolik.life

Kijów spodziewa się, że pierwsze myśliwce F-16 zostaną dostarczone na Ukrainę w czerwcu i lipcu - donosi w piątek Reuters, powołując się na wysokiej rangi źródło w ukraińskim wojsku. Nie podano jednak, kto ma dostarczyć odrzutowce.

Ukraina czeka na myśliwce F-16. Reuters: jest data pierwszej dostawy

Ukraina czeka na myśliwce F-16. Reuters: jest data pierwszej dostawy

Źródło:
Reuters, PAP

Jaka pogoda będzie w wakacje? Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej opublikował eksperymentalną długoterminową prognozę na lato 2024. Trzy miesiące mogą okazać się cieplejsze niż zazwyczaj - wynika ze wstępnych przewidywań.

Pogoda na wakacje. IMGW pokazał prognozę

Pogoda na wakacje. IMGW pokazał prognozę

Źródło:
IMGW

Kacza rodzina udała się na spacer przez centrum Warszawy. Stadko złożone z matki i dwunastu małych kaczuszek zdecydowało się na przekroczenie jednej z najszerszych i najbardziej ruchliwych ulic stolicy.

Kacza rodzina na spacerze w centrum. Wstrzymali dla nich ruch, nikt nie protestował

Kacza rodzina na spacerze w centrum. Wstrzymali dla nich ruch, nikt nie protestował

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogli wskazać Zdjęcie XX-lecia. Koniec głosowania to dokładnie 10 maja o godzinie 23.59. Wyboru można było dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybierali Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo. Ostatni dzień głosowania

Internauci wybierali Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo. Ostatni dzień głosowania

Źródło:
TVN24

TVN24 znalazła się na czele rankingu najbardziej opiniotwórczych stacji telewizyjnych dekady - wynika z analizy Instytutu Monitorowania Mediów (IMM). Stacja była cytowana 181,8 tysiąca razy w latach 2014-2023.

TVN24 najbardziej opiniotwórczą stacją telewizyjną dekady

TVN24 najbardziej opiniotwórczą stacją telewizyjną dekady

Źródło:
tvn24.pl

Palestyna coraz bliżej członkostwa w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Zgromadzenie Ogólne uchwaliło w piątek rezolucję popierającą przyznanie Palestynie statusu stałego członka. Wśród 143 państw głosujących za rezolucją była Polska. Przyznanie statusu stałego członka musi zatwierdzić jeszcze Rada Bezpieczeństwa.

Polska poparła przyznanie Palestynie statusu stałego członka ONZ

Polska poparła przyznanie Palestynie statusu stałego członka ONZ

Źródło:
PAP

Już 11 czerwca platforma streamingowa Max zadebiutuje w Polsce. Czym będzie się różnić od HBO Max, które zastąpi? Jakie pakiety będą dostępne w jej ramach? Jakie tytuły zostaną dodane do jej biblioteki? Wyjaśniamy.  

Max nadchodzi. 5 rzeczy, które trzeba wiedzieć o nowej platformie  

Max nadchodzi. 5 rzeczy, które trzeba wiedzieć o nowej platformie  

Źródło:
TVN24.pl