"Nikt nie powie, bo na drugi dzień nie będzie żył". Tajemnicza śmierć w celi morderców

"Śmierć w celi morderców" - pierwsza część reportażuSuperwizjer

Więzienna cela i pięciu osadzonych. Nad ranem jeden z nich zostaje znaleziony martwy. To 34-letni Rafał Markiewicz, pseudonim Gołota, ważna figura w przestępczym półświatku. Zanim zmarł, szykował się do wyjścia na wolność. Czy komuś zależało na tym, by nie opuścił wrocławskiego więzienia? Reportaż Kamili Wielogórskiej i Marcina Rybaka "Śmierć celi morderców" w "Superwizjerze" TVN.

Reporterzy "Superwizjera" i "Gazety Wrocławskiej" dotarli do dokumentów, z których wynika, że ta śmierć mogła nie być przypadkiem.

We wrocławskim zakładzie karnym Rafał Markiewicz - pseudonim Gołota odsiadywał wyrok 25 lat za morderstwo i należał tu do przestępczej elity. Dzień po sądowej rozprawie, podczas której Markiewicz ubiegał się o wyjście na wolność, został znaleziony martwy w swojej celi.

Sprawę śmierci mężczyzny próbowała wyjaśnić prokuratura. Jednak uznała, że do nagłego zgonu nikt się nie przyczynił i śledztwo umorzyła.

Markiewicz odsiadywał wyrok za kradzieże, włamania i współudział w brutalnym zabójstwie.

- Zadał się z takim towarzystwem, jeździli gdzieś po dyskotekach. To była grupa zorganizowana i za współudział w morderstwie dostał 25 lat - opowiadała jego matka Wiesława Stankiewicz.

Markiewicz do zbrodni nigdy się nie przyznał, ale skazujący go sąd nie miał żadnych wątpliwości. "Gołota" i jego dwóch kompanów zabili swojego znajomego tylko dlatego, że nie chciał pomóc im w napadzie na pobliski sklep. Po morderstwie sprawcy próbowali jeszcze zacierać ślady. Ciało ofiary wrzucili do samochodu, oblali benzyną i podpalili.

Gdy Markiewicz trafił do więzienia, miał zaledwie 20 lat. Odsiedział 14. Został znaleziony martwy w toalecie przy swojej celi, nad ranem, 29 maja 2013 roku.

Zapis z monitoringu

Reporterzy "Superwizjera" dotarli do zapisu z monitoringu z tej nocy, kiedy doszło do tragedii. Zarejestrował to, co działo się na korytarzu prowadzącym do celi "Gołoty". Więźniowie znaleźli nieprzytomnego Markiewicza o godzinie 5.48. Z dokumentów wynika, że natychmiast zaalarmowali służbę więzienną i rozpoczęli reanimację.

W tym samym czasie trzy kamery uchwyciły jak oddziałowy, który był kilkanaście metrów dalej, ani razu nie podszedł do celi, w której trwała akcja ratunkowa. Przez siedem kolejnych minut funkcjonariusz zachowywał się tak, jakby nic dramatycznego się nie działo. Spokojnie krzątał się w dyżurce albo rozmawiał przez telefon. Dopiero gdy na oddziale pojawiają się inni strażnicy, wszyscy niespiesznie udali się do celi. Krótko po nich przyszli więzienni lekarze, pielęgniarki i załoga pogotowia.

Jak powiedziała w rozmowie z "Superwizjerem" matka Markiewicz, policjanci byli u niej w domu około dwa lata temu. - To była policja od spraw korupcji. Mówili, że prowadzą dochodzenie odnośnie śmierci Rafała. Wstępnie powiedzieli, że mają dużo różnych zastrzeżeń - mówiła.

Pytana, czy policjanci podejrzewali, że to było zabójstwo, odparła: - Z tego co mówili wynikało, że tak.

"Udział osób trzecich, które miały w tym jakiś interes"

Dziennikarze "Superwizjera" spotkali się z byłym policjantem, który rozpracowywał korupcyjny układ wśród więziennych strażników i trafił na ślad sprawy śmierci Rafała Markiewicza ps. Gołota. Informator ma poważne wątpliwości, jeśli chodzi okoliczności jego zgonu.

- Jeżeli w zakładzie karnym w porze nocnej dzieje się taka sytuacja, a młody, wysportowany człowiek, który ubiega się o warunkowe zwolnienie... To mi jakby dało dużo do myślenia. Że coś tutaj musiało być i trzeba przyjąć tę najgorszą wersję, że to nie był nieszczęśliwy wypadek, tylko faktycznie zaangażowanie osób trzecich. I udział osób trzecich, które miały w tym jakiś interes. Źródeł, które o tym sygnalizowały, było co najmniej kilka - mówił anonimowo policjant.

"Śmierć w celi morderców" - pierwsza część dyskusji
"Śmierć w celi morderców" - pierwsza część dyskusjiSuperwizjer

"Najprawdopodobniej, ale nie kategorycznie"

Po śmierci Rafała Markiewicza prokuratura wszczęła postępowanie, ale po trzech latach je umorzyła. "Superwizjer" dotarł do akt postępowania. Ku zaskoczeniu, dziennikarze odnaleźli tam ekspertyzy sporządzone przez lekarza medycyny sądowej, z których wynika, że najprawdopodobniej za śmierć "Gołoty" odpowiadają osoby trzecie. Mimo że na jego ciele nie było żadnych widocznych śladów pobicia, biegły podczas sekcji zwłok odkrył poważne obrażenia mózgu. Zdaniem lekarza powstały na skutek silnego ciosu w kark, który ktoś zadał Markiewiczowi.

Powstaje pytanie, dlaczego na podstawie takich opinii prokuratura zamknęła sprawę, twierdząc, że nie ma dowodów, by doszło do przestępstwa. - W opinii tej nie wykluczono wypadkowego charakteru powstania tych obrażeń - stwierdziła Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

- Treść opinii wskazuje na to, że przyczyną zgonu był uraz okolicy potylicznej głowy. Prawdopodobnie - tak jak stwierdził biegły - uraz ten powstał w mechanizmie czynnym - dodała.

Pytana, czy zatem Rafał Markiewicz najprawdopodobniej został zamordowany, odparła: - Najprawdopodobniej, ale nie kategorycznie. Nie jest to opinia kategoryczna.

Co sprawiło, że śledczy nie szukali zabójcy, skoro ekspertyzy sugerowały, że śmierć nie była wypadkiem? Dziennikarze "Superwizjera" przyjrzeli się dowodom i zeznaniom świadków prokuratury: współwięźniów Markiewicza i strażników. Nikt niczego nie widział, nikt nic nie słyszał.

"Duże prawdopodobieństwo, że do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie"

Biegły, który sporządził opinię, nie chciał się wypowiedzieć. Ekspertyzy i protokoły sekcji zwłok dziennikarze pokazali innemu lekarzowi - biegłemu sądowemu, który nie jest związany ze sprawą.

- Biorąc pod uwagę skutki tego urazu, musiał to być upadek dynamiczny, na przykład na skutek popchnięcia przez drugą osobę - powiedział Andrzej Zbonikowski, chirurg, biegły sądowy i członek Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego. - Uważam, że jest duże prawdopodobieństwo, że do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie - dodał.

Więzienie przy ulicy Kleczkowskiej we Wrocławiu owiane jest złą sławą. W tym samym czasie kiedy umarł "Gołota", funkcjonariusze z zakładu karnego są przedmiotem zainteresowania policji i prokuratury. Chodzi o korupcję, handel telefonami, alkoholem czy narkotykami w więzieniu. Kilku strażników zostało już skazanych. Niektórzy dobrowolnie poddali się karze. Z ich zeznań wyłania się porażająca skala patologii, jaka panowała w tej jednostce. W ostatnim czasie sąd kilku funkcjonariuszy uniewinnił, ale na ławie oskarżonych siedzą kolejni. Także ci, którzy w noc śmierci "Gołoty" mieli w więzieniu dyżur.

"Wiem, że nikt by mu krzywdy nie zrobił"

Na podstawie nagrań z monitoringu, dowodów zebranych przez prokuraturę i wyników dziennikarskiego śledztwa "Superwizjera" odtwarzamy to, co wydarzyło się przed i po śmierci Rafała Markiewicza.

W celi cztery na sześć metrów, w której Gołota zmarł, były cztery inne osoby: Alan S., Marek T., Radosław B. oraz Tomasz J. Trzech odsiadywało długie wyroki za morderstwa. Czwarty więzień, skazany był za rozbój i kradzieże z włamaniem.

- Piąta czterdzieści gdzieś tak się obudziłem. Gdzieś tak zaraz przed apelem, bo to światło świecili. I cały czas w toalecie świeciło się światło. Otworzyliśmy drzwi i Rafał leżał między toaletą, ale tak z boku, w takiej pozycji jakby klęczącej. W dół głową był. Wyciągnęliśmy Rafała. Był cały siny. No i nie było żadnych oznak życia - mówił anonimowo więzień w rozmowie z "Superwizjerem".

Pytany, czy słyszał cokolwiek w nocy, odpowiedział, że nie. - Bo, tak jak mówiłem, wspomniałem, w tych stoperach śpię. Ja w ogóle jestem święcie przekonany, że mu nikt krzywdy nie zrobił. Bo byłem w tej celi, znam chłopaków, którzy tam są i wiem, że nikt by mu krzywdy nie zrobił.

"Superwizjer" nawiązał kontakt z kolejnym współwięźniem. Udaje się porozmawiać z nim jedynie telefonicznie, bo dyrekcja więzienia w którym przebywa, nie zgodziła się na wejście ekipy telewizyjnej na teren jednostki.

- Ja własnych braci tak nie znałem, jak jego. Dla niego w zakładzie karnym nie było takiego przeciwnika, żeby mu krzywdę mógł ktoś zrobić. Bardzo dobrze umiał boks, umiał się chłopak bronić, był, kurde, postawnej postury, bo on ważył około stu pięciu kilko i to w "czystym mięśniu". Wiem, trenowałem z nim, w ten dzień nie robiliśmy żadnego treningu, nawet parę dni wcześniej nie robiliśmy, no i jakbyśmy robili, to by nie było w potylicę. Nie ma opcji, żeby w mojej obecności ktoś go czymkolwiek uderzył czy coś - powiedział.

Czy współwięźniowie rzeczywiście nie wiedzą nic na temat okoliczności śmierci Rafała Markiewicza? A może nie chcą dzielić się wiedzą, bo to mogłoby im zaszkodzić? Okazuje się, że Rafał Markiewicz nie tylko był silny fizycznie, ale miał też wysoką pozycję w więziennej hierarchii.

"Śmierć w celi morderców" - druga część reportażu
"Śmierć w celi morderców" - druga część reportażuSuperwizjer

"To byli mafiozi"

Reporterzy "Superwizjera" pojechali do byłego strażnika, który jako jeden z pierwszych był w celi tuż po tym jak znaleziono zwłoki. Funkcjonariusz trzy lata temu został skazany za korupcję. Miał dostarczać więźniom telefony, alkohol i narkotyki.

- Zawsze było zagadką, jak on zginął. Bo nigdy nikt nie dopytywał. Ja chłopaka tak z widzenia znałem, Tak, to ja go nie znałem osobiście - powiedział.

- Na oddziale "C" zawsze, gdzie była szkoła, siedziało 80 procent mafii i ludzi "silnych" z całej Polski, tam nie było "śmieci". "Śmieci" była część, to siedziała osobno. Reszta to byli bossowie. To byli bogaci ludzie, którzy... nie możemy sobie wyobrazić. To byli mafiozi, którzy handlowali narkotykami na wielką skalę. I tak dalej, i tak dalej. To byli bossowie - wyjaśniał były strażnik.

Jak dodał, "Gołota" był z biednego domu, ale "z czasem jakieś tam pieniądze zarobił w tym świecie przestępczym". - I tam gdzieś zaczął się po tych szczeblach w świat przestępczy piąć - stwierdził.

Skruszony gangster ujawnił biznes Markiewicza

Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do dokumentu, z którego wynika, że "Gołotą" interesowali się funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, bo zza krat miał organizować międzynarodowy przemyt narkotyków.

Gołota powiązany był z kilkudziesięcioosobowym gangiem, który przerzucił z Holandii narkotyki warte 20 milionów złotych. Heroinę, kokainę i marihuanę. Śledczy trafili na ślad grupy kilka miesięcy przed jego śmiercią. Wtedy zatrzymali pierwsze osoby. Gangiem sterował Lech W. pseudonim Pikolo, z którym "Gołota" siedział wcześniej w jednej celi.

To właśnie skruszony gangster ujawnił biznes Markiewicza. W handel narkotykami również zamieszana była jego żona. Towar z przemytu trafiał też do wrocławskiego więzienia, podczas jednej z kontroli celi "Gołoty" strażnicy znaleźli też sporą jak na więźnia ilość gotówki.

- Markiewicz był jednym z, można powiedzieć, takich hersztów. Jeżeli chodzi o funkcjonowanie w zakładzie karnym, był osobą w mniemaniu oczywiście i personelu, i też osadzonych, zamożną, bo czerpał pieniądze z usług. To jest handel narkotykami. Funkcjonariusze przymykali na to oko, czerpiąc z tego korzyści. I tu była też taka informacja, że pożyczał pieniądze na procent funkcjonariuszom. Co więcej, te wszystkie rzeczy notował. Notował w takim dzienniku, notesie, w którym były one zawarte. Kwoty, daty, powiązania - powiedział były policjant, który rozpracowywał korupcyjny układ wśród więziennych strażników.

Notes "Gołoty" po jego śmierci przepadł w niewyjaśnionych okolicznościach. Odnajdujemy jego byłą żonę, Joannę K. Rozmawiała z dziennikarzami niechętnie, wobec niej wciąż toczy się postępowanie w prokuraturze.

- On załatwiał, a nie handlował, tylko ktoś handlował, nie? I chyba przy okazji też brali za to klawisze. Brali kasę i pozwalali na to, żeby robił, ale mieli swoją działkę z tego - mówiła kobieta, zastrzegając swoją anonimowość.

Potwierdziła, pytana, czy dużo mogli na tym zarobić.

Starał się o przerwę

Dzień przed śmiercią Markiewicz był na sądowej rozprawie, bo starał się o przerwę w obywaniu kary. Chciał się zaopiekować swoim bratem, który kilka miesięcy wcześniej, w wyniku wypadku drogowego został sparaliżowany i wymagał całodobowej opieki.

- Drugi syn był w bardzo ciężkim stanie. Wszystko wskazywało na to, że tę przerwę w karze dostanie. Chciał mi tu pomóc po prostu - mówiła matka Markiewicza.

- Brakowało tam jakiegoś jednego dokumentu, który będzie świadczył o tym, że brat nie może być w klinice i on się nim będzie opiekował. Czyli był pozytywnie nastawiony - relacjonował jeden z więźniów.

"Było to nie na rękę służbie więziennej i pracownikom"

Informator "Superwizjera" twierdzi, że właśnie widmo wyjścia na wolność i narkotykowy biznes "Gołoty" mogły być wystarczającym motywem, by się go pozbyć.

- Były osoby zainteresowane tym, żeby osadzony Markiewicz nie opuścił zakładu karnego - stwierdził były policjant. - A obnosił się z tym, że chce uzyskać przerwę w karze. I myślę, że było to nie na rękę służbie więziennej i pracownikom. Szczególnie, żeby z taką wiedzą wyszedł jednak na wolność, bo mógłby zrobić z tego użytek - stwierdził.

Strażnik więzienny ocenił z kolei, że Markiewicza "na pewno nie uderzył klawisz". To byli więźniowie - mówił.

Kto i kiedy mógł zadać śmiertelny cios? Feralnej nocy około 4 nad ranem, czyli niecałe dwie godziny zanim Markiewicza znaleziono, miał dzwonić do swojej żony.

- Na pewno trochę plątał mu się język - powiedziała. Jak dodała, nie mówił nic, że coś go boli, ani że ktoś go uderzył.

Biegły sądowy Andrzej Zbonikowski pytany, ile czasu musiało minąć pomiędzy urazem, wypadkiem a śmiercią, wyjaśnił: - Ten czas wyraża się w minutach, nawet kilkadziesiąt minut, raczej nie kilka godzin.

Brak przesłuchań osadzonych, niezabezpieczony monitoring

Co wydarzyło się w zakładzie karnym między 4 rano, kiedy Markiewicz skończył rozmowę z żoną, a godziną 5.48 kiedy znaleziono jego zwłoki?

Z akt postępowania wynika, że prokuratura zrobiła niewiele, by ustalić co wydarzyło się feralnej nocy w zakładzie karnym. Nie tylko nie przesłuchała osadzonych z sąsiednich cel, ale i pominęła, że zmarły więzień miał w organizmie amfetaminę. Śledczy nie zabezpieczyli też nagrań z monitoringu. Gdy dziennikarze "Superwizjera" przejrzeli zapisy, odnaleźli jeszcze dwóch świadków, o których istnieniu także nie wiedziała prokuratura. To więźniowie, którzy weszli z noszami do celi. Później z odległości kilku metrów przyglądali się akcji ratunkowej.

Rzecznik prokuratury nie potrafi wytłumaczyć dlaczego po śmierci Markiewicza przez kilka tygodni, kluczowi świadkowie - współwięźniowie, nadal przebywali w jednej celi. Ani dlaczego uznała za nieistotne zeznania jednego z więźniów, w których twierdził, że był nakłaniany przez funkcjonariusza służby więziennej do kłamstwa? Miał mówić, że Gołotę znalazł w łóżku, a nie w toalecie. Pomawianym strażnikiem jest Łukasz G. który pełnił w nocy dyżur. Mężczyzna odmówił spotkania, a podczas rozmowy telefonicznej często zasłaniał się niepamięcią.

- To było dawno. Jeżeli tak jest, to pewnie sobie to wymyślił, bo na pewno nic takiego miejsca nie miało - powiedział Łukasz G.

Dlaczego to ważne? Nad ranem, kiedy Markiewicz prawdopodobnie już nie żył, oddziałowy dwa razy zaglądał przez wizjer do jego celi. Skoro strażnik nie widział go w łóżku, zgodnie z przepisami powinien zareagować. - Nie widziałem. Znaczy nie... Nie mówię, że nie widziałem. Po prostu nie pamiętam. Naprawdę. To było dawno - przekonywał Łukasz G.

Na uwagę, że nie mógł go widzieć, bo Markiewicz był w toalecie i nie żył, odparł: - To było dawno.

- No załóżmy, że go nie widzi, to przepis mówi, że powinien reagować, budzić celę. To jest też ciężki temat, bo to jest kwestia przepisów - co innego mówią, a co ja zrobię, to jest co innego - mówił z kolei "Superwizjerowi" były strażnik. - Ja nieraz nie chodziłem w ogóle, powiem pani szczerze, całe noce, miałem to gdzieś. Nie chciało mi się zaglądać na te złodziejskie mordy. Chodzić i przeglądać ich. Po co?

"Śmierć w celi morderców" - druga część dyskusji
"Śmierć w celi morderców" - druga część dyskusjiSuperwizjer

"Funkcjonariusz miał dobry układ z Rafałem"

Wątpliwości budzi również zachowanie funkcjonariusza po tym, jak już został zawiadomiony o potrzebującym ratunku więźniu. Dlaczego przez siedem minut ani razu nie podszedł do celi?

Łukasz G. jest oskarżony o korupcję, mimo to nadal pracuje w zakładzie karnym. Prokuratura twierdzi, że przyjął 7 tysięcy złotych w zamian za dostarczenie więźniom telefonów komórkowych. Za inne drobne przysługi, miał brać też skromniejszą zapłatę, jak papierosy. W jego sprawie nadal toczy się postępowanie przed wrocławskim sądem.

- Ten funkcjonariusz miał dobry układ z Rafałem, w sensie zawsze go puszczał do telefonu i tak dalej - stwierdził jeden z więźniów. Pytany, czy Rafał mu się za to jakoś odwdzięczał, odparł: - Zapewne tak, zostawiał mu zawsze papierosy na oknie.

I dodał: - W tym zakładzie karnym to chyba każdy funkcjonariusz handlował czymś. Jak nie wódką, narkotykami... Naprawdę, tam się takie cuda działy. Nie wiem, było paru funkcjonariuszy, którzy byli tacy oddani służbie więziennej i byli nieprzekupni, zabierali wszystko i karali, ale to mała ilość funkcjonariuszy - podkreślił mężczyzna.

"Nikt nie powie pani, bo na drugi dzień nie będzie żył"

"Superwizjer" poprosił również o rozmowę Główny Inspektorat Służby Więziennej. W pisemnej odpowiedzi rzecznik prasowa odmówiła. Potwierdziła jednak, że w sprawie śmierci więźnia, toczyło się wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Nie wykazało ono żadnych nieprawidłowości ani uchybień w służbie funkcjonariuszy.

- Jestem święcie przekonany, że musiał biegły pomylić się i to grubo - ocenił jeden z więźniów.

- A może był niewygodny, a może kogoś zastraszał, a może przejął jakiś biznes? To nikt nie powie pani, bo na drugi dzień nie będzie żył - stwierdził z kolei były strażnik, z którym rozmawiała dziennikarka "Superwizjera".

- Wie pani co? Czy to coś pani da? Pani udowodni, że zabili Gołotę. Kogo zabili? Bandytę. To każdy powie: "I dobrze, mogli mu łeb odrąbać. Za późno to zrobili" - zwrócił się do dziennikarki.

"Betonowe koło"

Informator reporterów "Superwizjera" uważa, że wyjaśnienie tej sprawy spowodowałoby lawinę śledztw. Na jaw mogłyby wyjść kolejne nieprawidłowości w służbie więziennej. - Powiedziano mi tak: "betonowe koło". To jest "betonowe koło". Ty już tej sprawy dalej nie zrobisz - powiedział.

- Tutaj była kwestia oświadczeń majątkowych wysokich rangą funkcjonariuszy - mówił policjant. - Tu była kwestia wykonywanych prac remontowych przez osadzonych też i dla funkcjonariuszy byłych policji, funkcjonariuszy byłych służby więziennej, tudzież innych instytucji, więc jakby tej wiedzy było dosyć dużo. To się też wiąże z pewnego rodzaju układami, bo tak trzeba powiedzieć, rodzinnymi, kolesiowskimi, przyjacielskimi. To było nie na rękę przełożonym, żeby tę sprawę ruszać - podkreślał.

Czy chodziło o to by sprawę śmierci więźnia zamieść pod dywan aby chronić układy i interesy skorumpowanych funkcjonariuszy policji i służby więziennej? A może śledztwo prowadzone było niestarannie bo chodziło o więźnia skazanego za zabójstwo?

Pewne jest, że prokuratura nie zrobiła wszystkiego, by zagadkę śmierci Rafała Markiewicza należycie wyjaśnić, choć żaden przepis nie zwalnia jej od szukania sprawcy morderstwa, ze względu na to kim była jego ofiara.

Autor: kb// / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer

Pozostałe wiadomości

Prezydent Andrzej Duda wziął udział w organizowanym w Trump Tower na Manhattanie w Nowym Jorku spotkaniu z byłym amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem. - Mieliśmy razem wspaniałe cztery lata i chyba będziemy musieli to powtórzyć - powiedział były prezydent USA, stojąc obok Andrzeja Dudy przed spotkaniem.

Prezydent Andrzej Duda spotkał się z Donaldem Trumpem w Nowym Jorku

Prezydent Andrzej Duda spotkał się z Donaldem Trumpem w Nowym Jorku

Źródło:
TVN24 PAP

Pogoda na 5 dni. Zimowe akcenty tak szybko nas nie opuszczą. Najbliższe dni przyniosą opady deszczu, a lokalnie nawet deszczu ze śniegiem. W górach pojawi się sam śnieg. Powieje też silniejszy wiatr, który miejscami może rozpędzać się do 50 kilometrów na godzinę.

Pogoda na 5 dni. Napłynie arktyczny chłód. W prognozach deszcz ze śniegiem, możliwe burze

Pogoda na 5 dni. Napłynie arktyczny chłód. W prognozach deszcz ze śniegiem, możliwe burze

Źródło:
tvnmeteo.pl

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił 80 tysięcy złotych kary, którą jednoosobowo i bezpodstawnie próbował nałożyć na "Fakty" TVN przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski. To nie była jedyna ani najwyższa kara, którą przewodniczący próbował zastraszyć wolne media. Kiedyś powiedział o sobie, że jest talibem. Jak rozprawia się zatem z wolnymi mediami, których wolności nie toleruje?

Sąd uchylił karę, którą próbował na "Fakty" nałożyć przewodniczący KRRiT. "Jednoosobowy król mediów"

Sąd uchylił karę, którą próbował na "Fakty" nałożyć przewodniczący KRRiT. "Jednoosobowy król mediów"

Źródło:
Fakty TVN

Maciej Świrski nigdy nie powinien zostać przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To skandal, że taka osoba jest w ogóle na takim stanowisku - ocenił w "Faktach po Faktach" pierwszy zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Roman Imielski. Były członek KRRiT Krzysztof Luft stwierdził, że z przykrością patrzy, jak KRRiT "stacza się w otchłań jakiejś takiej trzeciorzędnej kauzyperdy".

Przewodniczący KRRiT kontra wolne media. "To skandal, że taka osoba jest na takim stanowisku"

Przewodniczący KRRiT kontra wolne media. "To skandal, że taka osoba jest na takim stanowisku"

Źródło:
TVN24

Przewodniczący Krajowej Rady Maciej Świrski przegrał właśnie przed sądem z TVN. Stacja nie musi zapłacić kary, którą jednoosobowo na nią nałożył. Sąd podkreślił, że kara była nieadekwatna i przesadna. Przewodniczący, który sam siebie nazywa talibem, sam decyduje, czy coś jest złamaniem prawa, czy nie. Karze nadawców, ale tylko tych, którzy myślą inaczej niż on i partia, która rekomendowała go do Rady. Ściga i zastrasza media, nie czekając na wyroki sądów. To w czystej postaci cenzura i chęć wywołania efektu mrożącego wśród dziennikarzy, mówią przedstawiciele wolnych mediów.

Dlaczego przewodniczący, który istoty mediów nie rozumie, nazywa siebie talibem

Dlaczego przewodniczący, który istoty mediów nie rozumie, nazywa siebie talibem

Źródło:
tvn24.pl

Dogrywka i rzuty karne były potrzebne, by wyłonić zwycięzcę w ćwierćfinałowym starciu Ligi Mistrzów w Manchesterze pomiędzy City i Realem Madryt. Ostatecznie górą w serii jedenastek okazali się goście, którzy triumfowali 4:3. Wcześniej, w środowym meczu było 1:1, a przed tygodniem w Hiszpanii 3:3.

Wielkie emocje w Manchesterze. Real po rzutach karnych wyeliminował obrońców tytułu

Wielkie emocje w Manchesterze. Real po rzutach karnych wyeliminował obrońców tytułu

Źródło:
Eurosport

W najlepszej czwórce Ligi Mistrzów znajdą się aż dwa kluby z Bundesligi. Do Borussii Dortmund dołączył Bayern Monachium, który wygrał u siebie 1:0 z Arsenalem w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowym.

Niemiecka jakość. Bayern w półfinale Ligi Mistrzów

Niemiecka jakość. Bayern w półfinale Ligi Mistrzów

Źródło:
Eurosport

W środę wieczorem w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do silnego wstrząsu. W wyniku tego zdarzenia zmarł jeden z górników - przekazała w nocy Polska Grupa Górnicza (PGG). Kilku innych pracowników, którzy ucierpieli w wypadku, przetransportowano do szpitali.

Wstrząs w kopalni Mysłowice-Wesoła. Nie żyje jeden z górników

Wstrząs w kopalni Mysłowice-Wesoła. Nie żyje jeden z górników

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Przed godziną 19 policjanci zatrzymali 43-latka podejrzanego o zabójstwo, do którego doszło w Jagatowie - poinformowała pomorska policja. Jak dodano, "mężczyzna został odnaleziony na terenie powiatu gdańskiego".

Podejrzany o zabójstwo żony Rafał Z. zatrzymany na terenie powiatu gdańskiego

Podejrzany o zabójstwo żony Rafał Z. zatrzymany na terenie powiatu gdańskiego

Źródło:
TVN24

Zjednoczone Emiraty Arabskie nawiedziła potężna ulewa. Ulice w Dubaju zamieniły się w rwące potoki. Dubajska policja uratowała kota, który kurczowo trzymał się łapami klamki zalanego samochodu.

Kot trzymał się klamki auta. Nagranie z zalanego Dubaju

Kot trzymał się klamki auta. Nagranie z zalanego Dubaju

Źródło:
Reuters, tvnmeteo.pl

Nie stać nas na brak obrony przeciwlotniczej, szukajmy wszystkich inicjatyw w Europie i na świecie, które podnoszą poziom bezpieczeństwa Polski - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej, odnosząc się do europejskiej "żelaznej kopuły". - Chcemy być w inicjatywie, którą zaproponowali Niemcy, bo nie mamy fobii wobec naszych sojuszników w NATO i w Unii Europejskiej - podkreślił.

Kosiniak-Kamysz: my jesteśmy za bezpieczeństwem, oni za chaosem

Kosiniak-Kamysz: my jesteśmy za bezpieczeństwem, oni za chaosem

Źródło:
PAP

Przewodniczący komisji śledczej do spraw afery wizowej Michał Szczerba powiedział w środę, że oczekuje, iż Mariusz Kamiński stawi się w czwartek o godzinie 10 w gmachu Sejmu na posiedzeniu komisji. Na tę samą godzinę polityk PiS został jednak wezwany przez prokuraturę. - Jest dobra wola w kierunku zmiany godziny przesłuchania pana Kamińskiego przez prokuratora - poinformował Szczerba. Tymczasem Kamiński w piśmie do Szczerby przekazał, że nie stawi się o wyznaczonej godzinie na posiedzeniu komisji i poprosił o zmianę terminu przesłuchania.

Kamiński o tym, co zrobi w czwartek. "Wnoszę o zmianę terminu mojego przesłuchania"

Kamiński o tym, co zrobi w czwartek. "Wnoszę o zmianę terminu mojego przesłuchania"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Zostałem zaproszony przez Donalda Trumpa do jego prywatnego mieszkania. To jest naprawdę prywatna wizyta, prywatne zaproszenie - mówił przebywający z wizytą w USA prezydent Andrzej Duda, odnosząc się do planowanego spotkania z Trumpem. Przekazał też, czego dotyczyły jego rozmowy między innymi z sekretarzem generalnym ONZ Antonio Guterresem.

Prezydent o "szeregu bardzo ważnych spotkań" i o "prywatnej wizycie" u Trumpa

Prezydent o "szeregu bardzo ważnych spotkań" i o "prywatnej wizycie" u Trumpa

Źródło:
TVN24, PAP

To jest bezprecedensowy akt dla urzędującego prezydenta, ale akt, który nie psuje naszych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi - powiedział w "Faktach po Faktach" wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL-Trzecia Droga), nawiązując do zapowiadanego spotkania Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. - Urzędujący prezydent kraju nie ma spotkań towarzyskich. Każde spotkanie, jakie odbywa, ma charakter, wymiar polityczny - stwierdziła Gabriela Morawska-Stanecka, senatorka Koalicji Obywatelskiej.

Morawska-Stanecka: urzędujący prezydent kraju nie ma spotkań towarzyskich, każde ma wymiar polityczny

Morawska-Stanecka: urzędujący prezydent kraju nie ma spotkań towarzyskich, każde ma wymiar polityczny

Źródło:
TVN24

"Jak mistrzowie łakoci wprzody podarują, gdy kształtnie w obiecadło chłopięta wprawują. Obiecadło, czyli"? Na to pytanie za milion złotych odpowiadał w programie "Milionerzy" pan Sławomir Świątecki z Katowic.

Pytanie za milion złotych w "Milionerach" o obiecadło

Pytanie za milion złotych w "Milionerach" o obiecadło

Źródło:
Milionerzy TVN

Największe od 75 lat opady deszczu nawiedziły Zjednoczone Emiraty Arabskie. - Woda na największej ulicy miała ponad metr głębokości, na 11 godzin utknąłem w samochodzie obok setek innych kierowców - powiedział Samir Saleh Din, mieszkaniec Dubaju.

Powodzie w Dubaju. "Chciałem kupić coś do jedzenia, wróciłem do domu dopiero następnego dnia"

Powodzie w Dubaju. "Chciałem kupić coś do jedzenia, wróciłem do domu dopiero następnego dnia"

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, tvnmeteo.pl, PAP

Intensywne opady deszczu sparaliżowały Zjednoczone Emiraty Arabskie. W Dubaju, gdzie doszło do gwałtownej powodzi błyskawicznej, w 12 godzin spadło tyle deszczu, ile zwykle jest notowane przez rok. Czy zasiewanie chmur w ZEA, regularnie stosowane do modyfikacji pogody w tym kraju, mogło przyczynić się do tak katastrofalnej sytuacji?

Powódź błyskawiczna w Dubaju. Pytania o sztuczny deszcz

Powódź błyskawiczna w Dubaju. Pytania o sztuczny deszcz

Źródło:
Bloomberg, CNBC, WIRED, PAP, Reuters, AFP, tvnmeteo.pl

Escobar, nazwisko jednego z najbardziej znanych i wpływowych baronów narkotykowych w historii, nie może być zarejestrowane jako znak towarowy w Unii Europejskiej - zadecydował Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu.

Nazwisko barona narkotykowego na wokandzie. Decyzja TSUE

Nazwisko barona narkotykowego na wokandzie. Decyzja TSUE

Źródło:
PAP

Spiker Mike Johnson ogłosił, że podtrzymuje swój plan wprowadzenia pod obrady izby projektów ustaw dotyczących środków na pomoc dla Ukrainy, Izraela i państw regionu Indo-Pacyfiku. Czwarty projekt ma dotyczyć środków "przeciwstawienia się Rosji, Chinom i Iranowi". Johnson przekazał, że głosowania w tej sprawie mają się odbyć w sobotni wieczór. Prezydent Joe Biden poparł zaproponowany pakiet ustaw, zaapelował do obu izb Kongresu o szybkie uchwalenie tych projektów i zapowiedział, że niezwłocznie je podpisze.

Izba Reprezentantów USA ma się zająć pakietem dla Ukrainy. Biden: trzeba wysłać światu sygnał

Izba Reprezentantów USA ma się zająć pakietem dla Ukrainy. Biden: trzeba wysłać światu sygnał

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Iran wycofuje oficerów Strażników Rewolucji i innych formacji z obiektów w Syrii, przygotowując się w ten sposób do izraelskiego odwetu za zeszłotygodniowy atak Teheranu - podał w środę "Wall Street Journal". Według dziennika Izrael wciąż nie zdecydował się co do sposobu odpowiedzi.

"WSJ": Iran ewakuuje wojskowych z Syrii w obawie przed izraelskim odwetem

"WSJ": Iran ewakuuje wojskowych z Syrii w obawie przed izraelskim odwetem

Źródło:
PAP

Rozpoczęło się wycofywanie rosyjskich żołnierzy z Górskiego Karabachu, byłej armeńskiej enklawy na terytorium Azerbejdżanu - ogłosił w środę Kreml. Według Politico, Moskwa planuje wysłać ich na Ukrainę. Portal pisze o "zaskakującym oświadczeniu" i przypomina bezczynność rosyjskich "sił pokojowych" w obliczu zeszłorocznej ofensywy Azerbejdżanu w spornym regionie, która doprowadziła do upadku samozwańczej republiki i masowego exodusu ormiańskich uchodźców.

"Zaskakujące oświadczenie" Kremla. Rosja wycofuje żołnierzy z ważnego regionu

"Zaskakujące oświadczenie" Kremla. Rosja wycofuje żołnierzy z ważnego regionu

Źródło:
PAP, Politico

Na terenie jednej z posiadłości w mieście Wagga Wagga w Australii w wyschniętym potoku znaleziono ponad 500 martwych koni. Władze stanu Nowa Południowa Walia i lokalna policja wszczęły szeroko zakrojone śledztwo - podały lokalne media.

Ponad 500 martwych koni. Znaleziono je w wyschniętym potoku

Ponad 500 martwych koni. Znaleziono je w wyschniętym potoku

Źródło:
ABC, PAP, The Guardian

W 2024 roku Polska zapłaci 2,3 miliarda złotych tak zwanego podatku od plastiku (plastic tax) obowiązującego na terenie Unii Europejskiej od 2021 roku. To szacunki resortu klimatu i środowiska, o których poinformowała w środę wiceministra Anita Sowińska. Dodała, że z tego tytułu w 2023 roku zapłacono 2 miliardy złotych.

Polska zapłaci ogromny podatek. "To mieszkańcy ponoszą koszt"

Polska zapłaci ogromny podatek. "To mieszkańcy ponoszą koszt"

Źródło:
PAP

IMGW wydał alarmy meteorologiczne pierwszego stopnia przed przymrozkami. Ostrzeżenia obowiązują w 13 województwach. Sprawdź, gdzie temperatura spadnie poniżej zera.

Alarmy IMGW w 13 województwach

Alarmy IMGW w 13 województwach

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Maciej Wąsik poinformował podczas konferencji, że wobec jego żony wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Głównym Inspektoratem Sanitarnym. Roma Wąsik jest tam dyrektorką jednego z departamentów. Mamy odpowiedź.

Postępowanie dyscyplinarne wobec Romy Wąsik? Zapytaliśmy pracodawcę 

Postępowanie dyscyplinarne wobec Romy Wąsik? Zapytaliśmy pracodawcę 

Źródło:
tvn24.pl

W niedzielę wyborcy w drugiej turze wyborów samorządowych otrzymają tylko jedną kartę do głosowania z nazwiskami dwóch kandydatów na lokalnych włodarzy. - W piątek i niedzielę odbędą się konferencje wyborcze organizowane przez Państwową Komisję Wyborczą i Krajowe Biuro Wyborcze - poinformował rzecznik KBW Marcin Chmielnicki. W piątek o godzinie 17.30. W niedzielę cztery konferencje wyborcze zaplanowano na godziny: 10.00, 13.30, 18.30 i 22.00.

W niedzielę druga tura wyborów samorządowych. Tak będzie wyglądało to głosowanie

W niedzielę druga tura wyborów samorządowych. Tak będzie wyglądało to głosowanie

Źródło:
PAP

Nadchodzi Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes. Znamy już 19 tytułów Konkursu Głównego jego 77. edycji. Do najbardziej oczekiwanych należą: "Megalopolis" - dzieło życia Francisa Forda Coppoli, "Rodzaje życzliwości" Yorgosa Lanthimosa czy "Parthenope" Paola Sorrentino. Nas najbardziej interesuje nakręcony w koprodukcji z Polską obraz Magnusa von Horna "Dziewczyna z igłą".

Od Coppoli, przez Lanthimosa, po polską koprodukcję. Filmy 77. festiwalu w Cannes, na które najbardziej czekamy

Od Coppoli, przez Lanthimosa, po polską koprodukcję. Filmy 77. festiwalu w Cannes, na które najbardziej czekamy

Źródło:
Cannes Film Festival, Deadline, PISF, tvn24.pl

Film "Diuna: część druga" jest już dostępny w Playerze. Produkcja Warner Bros. Discovery trafiła do kin pod koniec lutego i okazała się wielkim hitem. Teraz można ją obejrzeć w swoim domu.

Film "Diuna: część druga" już dostępny w Playerze

Film "Diuna: część druga" już dostępny w Playerze

Źródło:
tvn24.pl

Za pomocą treści reklamowych, lecz nieoznaczonych jako płatne, prorosyjska sieć propagandowa rozsyła wśród internautów w Europie treści zniechęcające do pomocy Ukrainie i podważające politykę Unii Europejskiej. W ciągu ostatniego pół roku te przekazy dotarły do co najmniej 38 milionów użytkowników internetu we Francji i Niemczech. 

38 milionów internautów we Francji i Niemczech w zasięgu rosyjskiej operacji propagandowej

38 milionów internautów we Francji i Niemczech w zasięgu rosyjskiej operacji propagandowej

Źródło:
Konkret24