"Cztery miliony złotych, rok odsiedziany i do widzenia". Nowe fakty w sprawie skoku stulecia

"Sekrety skoku stulecia" - pierwsza część reportażutvn24

O skoku stulecia z 2015 roku mówiła cała Polska. Fikcyjna tożsamość, fałszywy konwojent i prawie osiem milionów złotych łupu. Złapanie i osądzenie złodziei miało być wielkim sukcesem prokuratury. Reporterzy "Superwizjera" dotarli do materiałów i nigdy nie przesłuchanych świadków, którzy rzucają jednak zupełnie inne światło na tę sprawę.

W październiku 2018 roku dziennikarze "Superwizjera" nawiązali kontakt z Grzegorzem Łuczakiem - przez śledczych nazywanym "mózgiem skoku stulecia". Wówczas od blisko roku przebywał on w ukraińskim areszcie ekstradycyjnym. Jak się okazało, miał przy sobie przemycony telefon komórkowy.

Reporterzy rozmawiali z Łuczakiem kilkukrotnie. Kontaktowali się z nim telefonicznie, a także mailowo i przez komunikatory internetowe.

W czasie rozmów przedstawił wersję zdarzeń, która znacznie różni się od tej z aktu oskarżenia.

Skok stulecia

Żeby nadać tej rozmowie tło, trzeba omówić sprawę sprzed czterech lat. 10 lipca 2015 roku pod bank w Swarzędzu w województwie wielkopolskim podjechał wyładowany pieniędzmi bankowóz. W środku było trzech konwojentów. Dwóch wzięło część pieniędzy i wyszło z samochodu, by doładować znajdujący się w środku bankomat. Gdy zniknęli za drzwiami, trzeci konwojent włączył zagłuszarkę GPS, czym zablokował sygnał z nadajnika bankowozu. Następnie odjechał z ponad ośmioma milionami złotych.

Kilka godzin później porzucony bankowóz został znaleziony w lesie między Swarzędzem a Poznaniem. W środku nie było żadnych śladów - całe wnętrze zostało dokładnie wymyte chlorem. Nie było też konwojenta i większości z transportowanych pieniędzy. Prawdopodobnie z pośpiechu w bankowozie został porzucony worek z banknotami w obcych walutach.

Pierwsze godziny śledztwa wprawiały śledczych w osłupienie. Konwojent okazał się być człowiekiem widmo. Od chwili zatrudnienia posługiwał się fałszywymi danymi - dowodem osobistym, pozwoleniem na broń i badaniami lekarskimi. Wszystko na ukradzione dane prawdziwego mężczyzny nazywającego się Mirosław Duda. W jego szafce w pracy nie znaleziono ani jednego śladu, żadnego odcisku palca. Nagrania z monitoringu zabezpieczone w poznańskiej siedzibie firmy tylko potwierdziły, że rzekomy Duda robił wszystko, by swoich śladów nigdzie nie zostawić.

Policjantom udaje się jednak wyłuskać trop. Ich uwagę zwrócił Adam K., były policjant i najbliższy przyjaciel Grzegorza Łuczaka, wiceprezesa okradzionej firmy.

- To było już półtora miesiąca, może dwa miesiące po tym skoku. Pojechałem do niego, bo już wiedziałem bardzo dużo, poukładały mi się klocki, że tak powiem, puzzle - wyjaśnia Łuczak w rozmowie z dziennikarzami "Superwizjera".

- Ja już wiedziałem, że on brał w tym udział i jest w to zamieszany. On wtedy przyznał się do tego i powiedział mi, kto w ogóle brał w tym udział. Adam K. proponował mi 250 tysięcy złotych. Ja nie wziąłem, ja go wyśmiałem wtedy. Dla mnie 250 tysięcy to nie były jakieś duże pieniądze - dodaje.

"Po tym wszystkim co się dowiedziałem, to K. to wszystko zorganizował"

Słowa Łuczaka to jego linia obrony. Pozostaje pytanie, jak wyglądał prawdziwy podział ról w planowaniu i przeprowadzeniu skoku stulecia?

- Z początku myślałem, że K. był tylko jedną z kilku osób i że nie był głową tego. Jednak po tym wszystkim, co się dowiedziałem, to K. to wszystko zorganizował i K. zarządzał - przekonuje Łuczak.

Adam K. został aresztowany dwa miesiące po zuchwałej kradzieży. Po trzech miesiącach pobytu w areszcie przyznał się, że brał udział w napadzie. Wsypał też pozostałych wspólników - w tym Krzysztofa W., niesławnego konwojenta podającego się za Mirosława Dudę. Jako pomysłodawcę i szefa grupy wskazał na Grzegorza Łuczaka.

Prokurator dał wiarę Adamowi K. i na jego wyjaśnieniach oparł akt oskarżenia. Za współpracę odwdzięczył się wnioskiem o nadzwyczajne złagodzenie kary. Zażądał dla Adama K. tylko roku więzienia, wypuścił go także z aresztu i pozwolił odpowiadać z wolnej stopy.

Wniosek prokuratora został jednak odrzucony. W wyroku sędzia napisał, że Adam K. przez wiele miesięcy zwodził prokuraturę i przekazywał tylko te informacje, które były dla niego wygodne. Jednego ze złodziei miał wręcz ochraniać i w rzeczywistości o jego udziale w skoku stulecia miał napisać dopiero Łuczak w liście do prokuratury.

"Niewątpliwe jest, iż Adam K. dozował informacje przekazywane organom ścigania i nie ujawnił wszystkich osób biorących udział w przestępstwie. Fakt złożenia przez niego wyjaśnień, w których opisał przebieg zdarzenia i przyznał się do winy, wynikał z czystej kalkulacji procesowej i nastąpił pod ciężarem dowodów, jakimi dysponowały organy ścigania co do jego udziału w przestępstwie" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sekrety skoku stulecia. Pierwsza część dyskusji
Sekrety skoku stulecia. Pierwsza część dyskusjiSuperwizjer TVN

Prokuratura miała dowody, Adam K. zaczął mówić

Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do materiałów z policyjnego dochodzenia. Potwierdzają one, że Adam K. zdecydował się mówić, dopiero gdy śledczy mieli zebrane kluczowe, obciążające go dowody.

Najważniejszy z nich to nagranie z monitoringu z banku w Konstantynowie Łódzkim (woj. łódzkie). Niespełna miesiąc po kradzieży weszła do niego Agnieszka K., żona Adama K. Razem z nią byli jej rodzice. W torbie, którą mieli ze sobą, było ćwierć miliona złotych pochodzących z kradzieży. Agnieszka K. wpłaciła je na swoje konto, w tytule przelewu wpisując "darowizna od ojca".

Funkcjonariusze zauważyli również, że wszystkie telefony użyte w "skoku stulecia" zostały kupione w tym samym supermarkecie. Za wszystkie płacono gotówką, jednak w czasie jednego z zakupów Adam K. nabił sobie na kartę lojalnościową sklepu punkty za dokonane zakupy. Po numerze karty ustalono kto kupował telefony.

W zabezpieczonym nagraniu z monitoringu widać, że w kolejce za Adamem K. stoi Grzegorz Łuczak. On również kupił dwa telefony.

W nocy kilka godzin przed kradzieżą pieniędzy z bankowozu Adam K. zostawił kolejny ślad. Zapłacił własną kartą kredytową za zatankowanie auta do pełna na jednej z łódzkich stacji. Następnie tuż przed kradzieżą był w Poznaniu, gdzie znowu dał się nagrać, tym razem miejskiemu monitoringowi. Tam włączył jeden z kupionych telefonów i zadzwonił do fałszywego konwojenta Krzysztofa W.

Gdy doliczyć do tego zostawienie śladów DNA na zagłuszarce i zapłacenie konwojentowi za nocleg w hotelu własną kartą kredytową, wyjdzie zastanawiająco duża liczba błędów. W dodatku popełnionych przez byłego policjanta.

Miał odsiedzieć ponad sześć lat. Prokurator sporządził apelację

Reporterzy "Superwizjera" rozmawiali z prokuratorem Michałem Smętkowskim, rzecznikiem prasowym Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Pytany przez dziennikarza stwierdził, że prokurator prowadzący nie brał pod uwagę hipotezy, że Adam K. od razu miał plan, aby zorganizować napad, instruować swojego "żołnierza", po czym wysypać kompanów, pójść na układ z prokuraturą i dostać symboliczny wyrok, zachowując skradzione pieniądze, które nigdy się nie odnajdą.

- Hipotezy można snuć w wielu zakresach, co do każdego postępowania może być ich kilka. W toku tego postępowania tej hipotezy nie braliśmy pod uwagę - powiedział rzecznik.

Mimo że prokurator chciał tylko symbolicznej kary dla Adama K., sąd skazał go na ponad sześć lat więzienia. W dniu ogłoszenia wyroku mężczyzna zniknął i zaczął się ukrywać. Adam K. zmusił w ten sposób śledczych do kolejnych wielomiesięcznych poszukiwań.

Pomimo tego, w czasie, gdy Adam K. się ukrywał, prokurator napisał apelację na korzyść przestępcy - podaje "Superwizjer". Domaga się w niej zastosowania przepisów o tak zwanym małym świadku koronnym i zmniejszenia Adamowi K. kary do roku więzienia, ignorując fakt, że o jednym z uczestników skoku stulecia Adam K. powiedział dopiero, gdy policjanci i tak znali już jego personalia.

Kto wziął pieniądze?

Czy rzeczywiście Adam K. odegrał tak kluczową dla śledztwa rolę, by radykalnie zmniejszyć mu karę? I dlaczego prokuraturze nie udało się odnaleźć większości z ukradzionych ośmiu milionów?

Zacznijmy od pieniędzy. Jak ustalono, po skoku pieniądze trafiły do garażu Adama K. gdzie nastąpił podział łupów. Według Adama K. połowę mieli wziąć fałszywy konwojent Krzysztof W. i jeden ze wspólników, drugie cztery miliony Adam K. razem z Grzegorzem Łuczakiem. Swoją i Łuczaka część łupu Adam K. miał zakopać na działce swojego sąsiada. Dwa miesiące po skoku Łuczak miał potajemnie nocą odkopać łup i zniknąć.

To bardzo wygodna wersja dla Adama K., ale też dla prokuratury - pieniądze zniknęły razem z Łuczakiem i od tego momentu w zasadzie nikt ich już nie szukał.

- Biorąc pod uwagę rolę Krzysztofa W., to on był w tej sytuacji, w której musiał prosić o jałmużnę. On nawet nie jeździł sam do Wielkopolski. Był wożony, bo nie miał ani samochodu ani pieniędzy na to, żeby zatankować ten samochód - wyjaśnia Marcin Olejnik, pełnomocnik Krzysztofa W. - Nie miał na podstawowe rzeczy pieniędzy. Miał wypłacaną pensję, żeby mógł przeżyć, mieszkając w Wielkopolsce. Taka osoba, która zupełnie nie może im nic zrobić, nie może w żaden sposób tego wydać, odejść od nich nawet, ma dostać jedną czwartą łupów? - pyta.

Łuczak wypiera się brania udziału w napadzie. - Nie wziąłem pieniędzy, nie brałem w tym skoku udziału, nie mam pieniędzy z tego skoku - przekonuje. - Ja poddam się badaniu na wariografie, że nie mam ich, nie mam ich zakopanych, w banku, nie wiem, gdzieś zamurowanych. Niech Adam K. podda się badaniu na wariografie na to, co on twierdzi - mówi w rozmowie z dziennikarzami "Superwizjera". Prawdą jednak jest, że o udziale Łuczaka w skoku zeznaje tylko Adam K.

Łuczak przekazuje dziennikarzom, że powinni porozmawiać z H., który "bardzo dużo na ten temat wie".

Sekrety skoku stulecia. Druga część reportażu "Superwizjera"
Sekrety skoku stulecia. Druga część reportażu "Superwizjera"Superwizjer TVN

"Ja mniej więcej wiem, gdzie są pieniądze. I ja nie zostałem przesłuchany"

Sargis H. to Ormianin od wielu lat mieszkający w Polsce. Przed napadem był przyjacielem zarówno Adama K., jak i Grzegorza Łuczaka. W sprawie napadu nigdy nie został przesłuchany. Reporterom udało się do niego dotrzeć i porozmawiać o skoku.

- Miesiąc po napadzie, może półtora, K. na siłę zabiera mnie do Niemiec, na karuzelę. Na taką wycieczkę, do lunaparku. Z żoną i jego dzieckiem, moja żona i ja. Zabrał nas na wycieczkę, fundował - mówi H.

Dodaje, że K. opowiedział mu wszystko o napadzie. - Ja wszystko wiem doskonale. Ja wszystko wiem ze szczegółami, jak to było, jakie to były... Przecież on mi wszystko powiedział - zapewnia.

Dopytywany, co stało się ze skradzionymi pieniędzmi, odpowiada: - No właśnie, gdzie są pieniądze. Ja mniej więcej wiem, gdzie są pieniądze. I ja nie zostałem przesłuchany ani nie byłem przeszukany.

Dziennikarze "Superwizjera" chcieli zapytać prokuratora, dlaczego tak ważny świadek nie został przesłuchany i czy Adam K. nie został potraktowany zbyt łagodnie. Na sądowym korytarzu nie chciał on jednak odpowiadać na pytania.

"1100 osób musieliśmy zwolnić. Natomiast pan Adam K. doskonale się czuł na wolności, świetnie się bawił"

Ukradzione osiem milionów złotych bankowi zwraca firma ochroniarska, w której zatrudnił się konwojent. Ubezpieczyciel odmówił wypłacenia odszkodowania z polisy.

- 1100 osób musieliśmy zwolnić. Natomiast pan Adam K. doskonale się czuł na wolności, świetnie się bawił - komentuje Jarosław Kur, właściciel i prezes firmy Servo. - Przypomnijmy, że pan Adam K. został wypuszczony w 2016 roku i odpowiadał z wolnej stopy. Bawił się świetnie w kraju i za granicą. Pytanie, skąd na to posiadał środki finansowe, skoro według informacji prokuratury wszystkie oszczędności zostały zajęte - dodaje mężczyzna.

Zdaniem prezesa większość pieniędzy z napadu nadal ma Adam K. To samo mówi Sargis H. - wieloletni przyjaciel Adama K., któremu przestępca miał opowiadać o kulisach napadu.

Sargis H. twierdzi, że po tym jak złodzieje podzielili łup, "nie mieli kontaktów, nikt. Jak był tutaj, tamtemu powiedział" - przekonuje. Adam K. miał tak manipulować w rozmowach z nimi, że "w sumie nikomu nic nie dał".

Sfałszowano szereg dokumentów, nie ma zarzutów

Prokurator zignorował fakt, że to Adam K. niemal w całości przygotował skok - zaopatrzył grupę w krótkofalówki, zagłuszarkę GPS, telefony, a nawet chlor użyty do zatarcia śladów w bankowozie. To on kazał brać i kupował Encorton - silny lek sterydowy, dzięki któremu fałszywy konwojent przytył i całkowicie zmienił wygląd. To on woził konwojenta do Poznania i wynajmował mu tam mieszkanie. Co najważniejsze jednak, to on zapewnił oryginały dokumentów - pozwolenia na broń i zaświadczenia zdrowotnego - bez których fałszywy konwojent nigdy w firmie ochroniarskiej nie zostałby zatrudniony.

Jarosław Kur, prezes firmy ochroniarskiej Servo, w której zatrudniony był konwojent, mówi, że w tej sprawie nikt nie ma postawionych zarzutów za fałszerstwo.

- To jest jakby czarna dziura. Prokuratura nie widzi tego problemu - wskazuje Kur. - Prokuraturze jest wygodnie, żeby ten element związany z panem Adamem K., który później jest jako mały świadek koronny promowany przez prokuraturę, żeby to wszystko pasowało do układanki. Tylko że to nie pasuje do układanki - dodaje.

"Zero danych, zero wszystkiego, nic. Za to spędziłem cztery i pół miesiąca w pierdlu"

Kolejny zagadkowy trop prowadzi do Andrzeja W. przyjaciela Adama K. Obaj poznali się i pracowali w łódzkiej policji. By zrozumieć, dlaczego mężczyzna jest istotny dla tej historii, musimy cofnąć się jednak do momentu zatrudnienia fałszywego konwojenta w firmie ochroniarskiej.

Początkowo Krzysztof W. zatrudnił się do pracy w centrali firmy ochroniarskiej w Łodzi. By dokonać kradzieży, musiał jednak zacząć jeździć w konwojach transportujących gotówkę. Do takiej pracy poszukiwano ludzi w oddziale firmy w Poznaniu. O przenoszeniu pracowników z oddziału do oddziału decydował Robert L. - kolejny były policjant.

Adam K. znał Roberta L. jednak nie chcąc zostawiać żadnych śladów, poprosił o pomoc swojego przyjaciela - Andrzeja W., by to on zadzwonił do Roberta L. i załatwił przeniesienie.

- Zadzwonił kiedyś do mnie Adam K., w jednej z luźnych rozmów: "A słuchaj, Wawka, bo ty tam kogoś znasz w jakiejś firmie... Bo chcę przenieść kolegę z Łodzi do Poznania. Czy jest taka możliwość, żebyś z nim pogadał, żeby tam się umówili?" - opowiada w rozmowie z dziennikarzem "Superwizjera" Andrzej W. - Ja mówię: "Adaś, no k***a!". Proszę pana, takich telefonów... Ile pan miał takich telefonów, żeby coś komuś na przykład załatwić? Rozumie pan kontekst cały - dodaje.

- "Adaś, jasne" - kontynuuje W. - Ustaliłem sobie numer telefonu do Roberta: "Robert, mam kolegę, który chce się przenieść u was z Łodzi do Poznania. Jest taka możliwość?". "Dawaj go do mnie". Ile to trwało? Piętnaście sekund, dwadzieścia? Za dwa dni oddzwoniłem do K.: "Niech idzie, załatwiona sprawa". Znaczy, załatwiona. Niech idzie na rozmowę, niech se pogada, co i jak. Zero danych, zero wszystkiego, nic. Za dwa dni Robert do mnie oddzwania i mówi: "Andrzej, sprawa załatwiona, cześć". I za to k***a spędziłem cztery i pół miesiąca w pierdlu - podkreśla.

Sekrety skoku stulecia. Druga część dyskusji
Sekrety skoku stulecia. Druga część dyskusjiSuperwizjer TVN

Andrzej W. i Robert L. mieli dostać pieniądze za "przeniesienie do Poznania"

Łuczak w telefonicznej rozmowie z reporterami "Superwizjera" twierdzi, że Adam K. powiedział mu, iż zarówno Andrzej W., jak i Robert L. "wzięli pieniądze za ten skok, za to, że przenieśli go do Poznania".

Sąd prawomocnie oczyścił Andrzeja W. z wszelkich zarzutów dotyczących napadu.

Jednak słowa Łuczaka mogą potwierdzać, przynajmniej w części, wyjaśnienia jednego z uczestników skoku stulecia, który po tym jak został złapany, opowiedział o takiej rozmowie w trakcie dzielenia łupu.

- Chcę dodać, że jak pieniądze były policzone i sprzątaliśmy garaż, to odliczał ze swoich dwóch części kasę dla jakiegoś Chędziona. Nie wiem, czy to nie był dyspozytor, który miał powiadomić, kiedy będzie policja powiadomiona, czy kierownik, który pomagał przy zatrudnieniu, nie jestem pewien kwoty. Jak wszedłem, zażartowałem: co podbierasz? Odpowiedział, że musi odliczyć - powiedział Marek K.

"Ma cztery miliony złotych, rok odsiedziany i do widzenia"

Łuczak pytany, jaki K. miałby interes w tym, żeby go obciążać, mówi: - Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo dzięki temu on wyszedł na to, że dostanie... Prokuratura wnioskowała o rok kary więzienia dla niego. I wychodzi po roku, bo zostało chyba sześć miesięcy i ma cztery miliony złotych, rok odsiedziany i do widzenia. I on tak naprawdę wszystkich oszukał - dodaje.

- Przestępcy się znaleźli, samochód się znalazł, ale pieniądze się nie znalazły - wskazuje prezes firmy ochroniarskiej Servo.

Prokurator Smętkowski, rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury zaznacza, że nieodnalezionych pieniędzy "nie traktowałby w formie porażki, jakiejś gry". - Po prostu w toku postępowania nie udało się tego ustalić - mówi.

Co naprawdę stało się z pieniędzmi ze skoku stulecia? Czy śledczy na pewno prawidłowo przypisali złodziejom role, jakie odegrali przy organizacji napadu? Dlaczego Adam K. nigdy nie usłyszał zarzutów w sprawie fałszerstwa? Czy oparcie się wyłącznie na zeznaniach Adama K. nie było dla prokuratury pójściem na skróty?

Wątpliwości w sprawie jednego z najgłośniejszych przestępstw ostatnich lat jest bardzo wiele. I wiele wątków wymaga jeszcze wyjaśnienia. Blisko cztery lata po skoku stulecia wciąż pewne jest tylko to, co było wiadomo już kilka minut po kradzieży - zniknęło osiem milionów złotych.

Autor: ads//now / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Wracają choroby, o których myśleliśmy, że możemy o nich zapomnieć. I mogliśmy, dopóki wystarczająco wielu z nas się na nie szczepiło. A teraz chorzy na odrę walczą w szpitalach o życie i jest ich z każdym rokiem coraz więcej - proporcjonalnie do tego, jak wiele osób nie chce się szczepić. 

Kolejne ogniska zakażeń, coraz cięższe przypadki. "Należy się spodziewać wzrostu zachorowań w najbliższych latach"

Kolejne ogniska zakażeń, coraz cięższe przypadki. "Należy się spodziewać wzrostu zachorowań w najbliższych latach"

Źródło:
Fakty TVN

Obserwujemy to. Nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski swoją broń jądrową - powiedział w "Faktach po Faktach" ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. Komentował też ogłoszony w piątek pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa. - Pomoc jest w drodze, szybko dotrze do Ukrainy - zapewnił.

Brzezinski: nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski broń jądrową

Brzezinski: nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski broń jądrową

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski jest wśród osób wezwanych do prokuratury w sprawie inwigilacji Pegasusem - potwierdził tvn24.pl rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Jak wyjaśnił, wezwanie nie oznacza, że Suski był podsłuchiwany. - Jest to przedmiotem śledztwa - przekazał. Wcześniej szef resortu sprawiedliwości Adam Bodnar mówił, że prokuratura wysłała listy do 31 osób, które "mają status świadka w postępowaniu".

Marek Suski dostał wezwanie do prokuratury w sprawie Pegasusa

Marek Suski dostał wezwanie do prokuratury w sprawie Pegasusa

Źródło:
"Gazeta Wyborcza", tvn24.pl, PAP

Dwa miesiące tylko leżeć. W dodatku za całkiem niezłe wynagrodzenie i dla dobra nauki. Tylko pozornie jest to praca marzeń. Eksperyment, który organizują naukowcy z Niemiec i NASA, będzie dla uczestników wyjątkowo wyczerpujący, natomiast dla nauki będzie wyjątkowo cenny.

18 tysięcy euro za dwa miesiące leżenia. Eksperyment naukowców ma zbadać wpływ mikrograwitacji na człowieka

18 tysięcy euro za dwa miesiące leżenia. Eksperyment naukowców ma zbadać wpływ mikrograwitacji na człowieka

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

W jednym z portów w Szczecinie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie jeden z wiceministrów miał zagwarantowaną pracę zdalną za kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie - mówił w "#BezKitu" wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka (KO), pytany o wyniki audytów po rządach PiS. Jak dodał, osoba ta "w czasie prawie trzech lat nie pobrała sprzętu, na którym powinna pracować". - To kosztowało spółkę Skarbu Państwa ponad pół miliona złotych - przekazał.

Marchewka: Wiceminister z pracą zdalną, prawie trzy lata nikt nie widział go w pracy. Spółka straciła pół miliona złotych

Marchewka: Wiceminister z pracą zdalną, prawie trzy lata nikt nie widział go w pracy. Spółka straciła pół miliona złotych

Źródło:
TVN24

Alior Bank ma nowy skład rady nadzorczej. Zmian dokonali w piątek akcjonariusze banku. Z rady nadzorczej odwołano między innymi byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernesta Bejdę.

Były szef CBA stracił kolejne stanowisko

Były szef CBA stracił kolejne stanowisko

Źródło:
tvn24.pl

W Szpitalu Żeromskiego w Krakowie kamery nagrywały nie tylko obraz, ale też dźwięk - dowiedzieli się dziennikarze TVN24. Podsłuch założony był nielegalnie, bo ustawa dopuszcza jedynie monitoring wizyjny. Władze placówki twierdzą, że nagrywanie miało charakter "opcjonalny" w przypadku zastosowania u pacjenta przymusu bezpośredniego i dźwięk nie był rejestrowany "w sposób stały". Nagrania, do których dotarliśmy, sugerują co innego.

Szpitalne kamery nielegalnie podsłuchiwały personel i pacjentów

Szpitalne kamery nielegalnie podsłuchiwały personel i pacjentów

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Mam nadzieję, że Władimir Putin nie będzie aż na tyle szalony, żeby poważyć się na cały Sojusz Północnoatlantycki - powiedział w piątek szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Jak dodał, aby "go skutecznie odstraszyć, musimy się przygotować".

Sikorski: mam nadzieję, że Putin nie będzie na tyle szalony, by poważyć się na całe NATO

Sikorski: mam nadzieję, że Putin nie będzie na tyle szalony, by poważyć się na całe NATO

Źródło:
PAP

Karmelitanki z Zakopanego przenoszą się pod nowy adres. Powodem przeprowadzki jest zmiana charakteru okolicy obecnej klauzury, utrudniająca siostrom kontemplację w samotności i ciszy. Kontrowersje budzą jednak plany budowy apartamentowców i pensjonatu w miejscu dotychczasowego klasztoru. Według medialnych doniesień taki pomysł na te tereny mają same zakonnice. Wniosek w tej sprawie jest w urzędzie. Siostry potwierdzają jedynie, że starają się "korzystnie" sprzedać klasztor.

Zakonnice sprzedają klasztor. W urzędzie wniosek o pensjonat i apartamentowce

Zakonnice sprzedają klasztor. W urzędzie wniosek o pensjonat i apartamentowce

Źródło:
tvn24.pl / Onet

Naczelny Komitet Wykonawczy PSL debatował w piątek nad kandydaturami do Parlamentu Europejskiego. Listy zostaną zaprezentowane razem z kandydatami Polski 2050 w ramach koalicyjnego komitetu Trzecia Droga. O szczegółach piątkowych ustaleń opowiadali w rozmowach z dziennikarzami czołowi politycy PSL.

"Staramy się dać najmocniejsze nazwiska". PSL o kandydaturach do europarlamentu

"Staramy się dać najmocniejsze nazwiska". PSL o kandydaturach do europarlamentu

Źródło:
TVN24

Bon energetyczny i ceny prądu w drugiej połowie 2024 roku, rewizja Krajowego Planu Odbudowy oraz wieloletni plan finansowy państwa. To trzy projekty, którymi już w przyszłym tygodniu może się zająć rząd. Tak wynika z zapowiedzi Macieja Berka, przewodniczącego Stałego Komitetu Rady Ministrów.

"Ważne projekty", którymi ma się zająć rząd. Jest zapowiedź

"Ważne projekty", którymi ma się zająć rząd. Jest zapowiedź

Źródło:
tvn24.pl

Janina Goss jako członkini rady nadzorczej Orlenu w 2023 roku zarobiła 157 tysięcy złotych. Tak wynika ze sprawozdania rocznego płockiego koncernu. Goss to przyjaciółka prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.

Podano zarobki przyjaciółki prezesa PiS w Orlenie

Podano zarobki przyjaciółki prezesa PiS w Orlenie

Źródło:
tvn24.pl

W mieście Eliniko pod Atenami podczas prac budowlanych znaleziono 314 bomb z czasów drugiej wojny światowej - poinformowały miejscowe władze. Ładunki odkryto na głębokości dwóch metrów, między innymi pod obiektami zbudowanymi przy okazji igrzysk olimpijskich w 2004 roku.

Lotnisko i miejskie obiekty "na polu minowym". Znaleziono ponad 300 bomb

Lotnisko i miejskie obiekty "na polu minowym". Znaleziono ponad 300 bomb

Źródło:
PAP

Michał Woś zadzwonił i pytał, czy będę dziś na komisji - mówiła przed komisją śledczą ds. Pegasusa główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości Elżbieta Pińciurek. Oświadczyła, że w kierowanym przez nią departamencie nikt nie wiedział, na co zostaną wydane środki z Funduszu Sprawiedliwości. Zeznała też, że osobą odpowiedzialną za weryfikację tego, na co zostały wydane środki z funduszu, jest jego dysponent, czyli minister sprawiedliwości.

Główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości przed komisją śledczą o odpowiedzialnym za pieniądze z Funduszu

Główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości przed komisją śledczą o odpowiedzialnym za pieniądze z Funduszu

Źródło:
PAP, TVN24

Nie nadzorowałem komórki, która zajmowała się gadżetami - powiedział były szef MON Mariusz Błaszczak. Odniósł się do "procederu", o którym poinformował wiceszef resortu. Cezary Tomczyk mówił, że najważniejsi współpracownicy ówczesnego ministra dopuszczali się kradzieży cennych przedmiotów, które miały być oficjalnie wręczane najważniejszym ministrom obcych państw. "Kto zegarkiem wojuje, ten od zegarka ginie" - napisał premier Donald Tusk w mediach społecznościowych.

Pytanie o prezenty dla współpracowników Błaszczaka. "Nie uwierzy pan, ale nie nadzorowałem tej komórki"

Pytanie o prezenty dla współpracowników Błaszczaka. "Nie uwierzy pan, ale nie nadzorowałem tej komórki"

Źródło:
TVN24

PKP Polskie Linie Kolejowe wykazały 937 milionów złotych straty za rok 2023 - poinformowała kolejowa spółka w piątkowym komunikacie. Rok wcześniej spółka miała 173 miliony złotych zysku.

Potężna strata kolejowej spółki. Prezes "zaskoczony"

Potężna strata kolejowej spółki. Prezes "zaskoczony"

Źródło:
PAP

Aby zachować ciągłość wypłaty świadczeń, do końca kwietnia należy złożyć wniosek o 800 plus. Pierwsze wypłaty na kolejny okres rozliczeniowy ruszą w czerwcu.

Ważny termin dla rodziców. Zostało kilka dni

Ważny termin dla rodziców. Zostało kilka dni

Źródło:
tvn24.pl

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24
W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia

W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia

Źródło:
tvn24.pl
Premium

- My, obywatele, składamy się na pensje polityków i potem widzimy, że oni uprawiają ten freak fight przed Sejmem - powiedziała w podcaście "Wybory kobiet" Marianna Schreiber, odnosząc się też do swojego udziału w walkach MMA. Była również pytana m.in. o to, czy miała poczucie, że jej aktywność publiczna jest obciążeniem dla jej męża.

Marianna Schreiber o "freak fightcie przed Sejmem". "To już chyba lepiej na tym zarabiać, prawda?"

Marianna Schreiber o "freak fightcie przed Sejmem". "To już chyba lepiej na tym zarabiać, prawda?"

Źródło:
tvn24.pl

Centra krwiodawstwa apelują o oddawanie krwi przed długim majowym weekendem. Im więcej wolnych dni od pracy, tym większe ryzyko, że tego bezcennego lekarstwa może zabraknąć. Już teraz w niektórych regionach Polski zapasy krwi powoli się kończą. Żeby zachęcić do oddawania krwi, w Białymstoku rozdawano sadzonki, a w Poznaniu krew można było oddać na Dworcu Autobusowym.

Banki krwi apelują przed długim weekendem. "Zapraszamy wszystkich dawców"

Banki krwi apelują przed długim weekendem. "Zapraszamy wszystkich dawców"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Lotnisko Warszawa-Radom przez miniony rok obsłużyło ponad 130 tysięcy pasażerów. Jak poinformowała rzeczniczka Polskich Portów Lotniczych Anna Dermont, port pracuje nad zwiększeniem oferty i rozwinięciem siatki połączeń lotniczych.

Lotnisko w Radomiu podsumowało rok działalności

Źródło:
PAP

Co najmniej 70 osób zmarło w wyniku powodzi w Kenii. Jak przekazały organy rządowe, żywiołem dotkniętych zostało ponad 131 tysięcy rodzin. W piątek na rzece Kwa Muswii doszło do przerażającego wypadku - wezbrane wody porwały i przewróciły ciężarówkę pełną ludzi.

Wezbrana rzeka przewróciła ciężarówkę, porwała ludzi

Wezbrana rzeka przewróciła ciężarówkę, porwała ludzi

Źródło:
CNN, Citizen TV Kenya

W Szwajcarii trwa wielkie odśnieżanie zamkniętych na okres zimowy alpejskich dróg. W kantonie Gryzonia rozpoczęło się udrażnianie przełęczy San Bernardino. Praca jest niełatwa - operatorzy sprzętu muszą uważać między innymi na schodzące lawiny.

Rozpoczęło się wielkie sprzątanie alpejskich przełęczy

Rozpoczęło się wielkie sprzątanie alpejskich przełęczy

Źródło:
fm1today.ch

"Rada Polskich Mediów stanowczo sprzeciwia się bezprawnym i szkodliwym społecznie działaniom podejmowanym przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wobec niezależnych mediów" - brzmi treść uchwały RPM. Sprawa dotyczy decyzji oraz wypowiedzi Macieja Świrskiego wymierzonych w redakcje TVN24, TOK FM.

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Źródło:
tvn24.pl

Rozmowa na filmowo-sportowym szczycie. Iga Świątek zapytała aktorkę Zendayę o jej rolę w filmie "Challengers". Hollywoodzka gwiazda wcieliła się w nim utalentowaną tenisistkę. Film, za którego dystrybucję w Europie odpowiada Warner Bros. Pictures, od piątku można oglądać w kinach w Polsce.

Sportowe emocje i uczuciowy trójkąt. "Challengers" wchodzi na ekrany kin

Sportowe emocje i uczuciowy trójkąt. "Challengers" wchodzi na ekrany kin

Źródło:
"Fakty po Południu" TVN24

W Polsce rządzący skazani są na megalomanię. Do takiego wniosku doszedłem, słuchając rozmowy Pawła Kowala z Moniką Olejnik. Kowal przekonywająco opowiadał o swoich rozległych kontaktach zagranicznych. Z opowieści tych wynikało, że jego rozmówcy przypisują nam kluczową rolę w rozgrywającym się na teranie Ukrainy konflikcie Rosja-Zachód. Piszę "konflikt Rosja-Zachód" z rozmysłem - nie żebym chciał pomniejszyć dzielność Ukraińców. Chodzi mi tylko o to, byśmy widzieli świat takim, jakim jest. Przychodzą mi te myśli do głowy, bo w tych dniach minęła 110. rocznica urodzin Jana Karskiego, a to on właśnie w czasie drugiej wojny światowej doszedł do przekonania, że Polacy nie chcą widzieć rzeczywistości takiej, jaką ona jest.

Mikromaniak Jan Karski 

Mikromaniak Jan Karski 

Źródło:
tvn24.pl

Stacja informacyjna TVN24, należąca do globalnego koncernu medialnego Warner Bros. Discovery, była najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce w marcu 2024 roku - wynika z najnowszego raportu Instytutu Monitorowania Mediów. Na informacje przekazywane na antenie TVN24 powoływano się ponad 4,2 tysiąca razy.

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

W 2023 roku luka VAT ponownie wzrosła do dwucyfrowego poziomu - przekazał na konferencji prasowej minister finansów Andrzej Domański. Jak dodał, szczegółowe dane za ubiegły rok zostaną opublikowane w najbliższych dniach.

Minister finansów: w ubiegłym roku luka VAT znów osiągnęła dwucyfrowy poziom

Minister finansów: w ubiegłym roku luka VAT znów osiągnęła dwucyfrowy poziom

Źródło:
PAP

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24