Gwałcił ją ojczym, zaszła w ciążę, trafiła za kraty. Po niemal dwóch latach jest na wolności


W kwietniu 2017 roku Imelda Cortez urodziła córkę w latrynie, do której pobiegła, bo bardzo bolał ją brzuch. Zapewniała, że nie wiedziała nawet o swojej ciąży. Lekarze stwierdzili jednak, że usiłowała dokonać aborcji i powiadomili policję. Ojcem dziecka okazał się ojczym dziewczyny, który latami ją gwałcił. Mimo to Imelda została oskarżona o próbę zabójstwa dziecka i spędziła w areszcie niemal dwa lata. W poniedziałek została uniewinniona przez sąd w Salwadorze i wyszła na wolność.

21-letniej obecnie Cortez za próbę zabójstwa groziło nawet 20 lat więzienia. W Salwadorze obowiązują bowiem jedne z najsurowszych przepisów antyaborcyjnych na świecie. Przerywanie ciąży nie jest dozwolone w żadnych okolicznościach, nawet w przypadku gwałtu lub wtedy, gdy zagrożone jest życie kobiety.

- Prawda jest taka, że to była bardzo skomplikowana sprawa. Naszym priorytetem było uwolnienie Imeldy. I ostatecznie sąd dał nam zwycięstwo - podkreślała w poniedziałek Berta De Leon, prawnik Cortez. - Sąd przyznał, że Imelda była ofiarą ciągłej przemocy seksualnej i to również tłumaczyło jej zachowanie w momencie porodu - wyjaśniła.

De Leon zwróciła uwagę, że wyrok jest ważnym precedensem. - Sądy zaczynają rozpatrywać tego typu sprawy z innej perspektywy, na korzyść praw kobiet - dodała.

Gdy Cortez opuściła gmach sądu, została przywitana przez członków rodziny i aktywistów działających na rzecz praw człowieka.

- To było bardzo poruszające i płakaliśmy z radości, widząc Imeldę przytulającą swoją córkę - mówiła De Leon. - Teraz nadchodzi bardzo ważny etap, bo Imelda musi otrzymać pomoc psychologiczną i socjalną z powodu przemocy, której od dziecka była ofiarą - tłumaczyła.

"Potraktowana jak przestępca, a nie ofiara"

Imelda urodziła córkę 17 kwietnia zeszłego roku. Jak twierdziła, nie wiedziała nawet, że jest w ciąży. Od dawna miała bowiem problemy z jelitem, brała z tego powodu leki. Tłumaczyła, że tamtego dnia pomyślała, że to kolejny atak. Jak opowiadała w rozmowie z salwadorskim magazynem "Factum", gdy ból stał się bardzo silny, pobiegła do latryny. Zaczęła mocno krwawić. Leżącą na ziemi i krzyczącą z bólu znalazła matka.

W szpitalu lekarze uznali, że dziewczyna ukrywała ciążę i usiłowała dokonać aborcji, mimo że jej córka urodziła się cała i zdrowa. Powiadomili policję. Imelda spędziła w szpitalu tydzień. Stamtąd została zabrana do aresztu.

Późniejsze badania DNA potwierdziły, że ojcem dziecka jest jej 70-letni ojczym. Dziewczyna twierdzi, że gwałcił ją, odkąd skończyła 12 lat. Prokuratura przekonywała początkowo, że wszystko zmyśliła.

Dziecko trafiło pod opiekę jej matki, która - według Pauli Avili-Guillen z organizacji Women's Equality Center - wciąż mieszkała wtedy z ojczymem Imeldy.

- Ta sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że Imelda sama była ofiarą przemocy seksualnej, od kiedy skończyła 12 lat. Mimo to została potraktowana jak przestępca, a nie ofiara - podkreślała Avila-Guillen.

Surowe prawo w Salwadorze

W Salwadorze za przerwanie ciąży kobiety może spotkać kara nawet 50 lat więzienia. Według aktywistów walczących o depenalizację aborcji, w latach 2000 - 2011 stanęło z tego powodu przed sądem co najmniej 129 kobiet. 23 zostały skazane za nielegalną aborcję, 26 - za zabójstwo. Niemal 70 procent z nich było w wieku 18-25 lat.

Teodora Vasquez to jedna z siedemnastu kobiet skazanych w latach 1999-2011 na nawet 40 lat więzienia za zabójstwo, mimo ich zapewnień, że nie dokonały aborcji, a straciły dziecko. Rodzina Vasquez od początku podkreślała, że kobieta czekała na ciążę i na pewno nie zdecydowałaby się jej przerwać. Urodziła martwe dziecko, jednak sąd uznał, że chciała się go pozbyć i sama wywołała poród. W 2008 roku została skazana na 30 lat więzienia. W lutym tego roku - po decyzji Sądu Najwyższego i dziesięciu latach odsiadki - wyszła na wolność.

Vasquez komentując wyrok w sprawie Cortez, nie kryła zadowolenia. - Takiego rozstrzygnięcia się spodziewaliśmy. Aktywnie uczestniczyłam w sprawie Imeldy i teraz jestem szczęśliwa, że wróci z nami. Jestem wdzięczna wszystkim grupom za wsparcie, jakiego nam udzieliły - powiedziała.

Salwador leży w Ameryce Środkowej mapy Google

Autor: asty//kg / Źródło: CNN en Español, La Vanguardia, Guardian, Reuters, El Pais