Krwawy zamach w Bombaju

27 listopada 2008
Terroryści zaatakowali w kilku miejscach
Terroryści zaatakowali w kilku miejscach
Reuters, APTN, EPA
Terroryści zaatakowali w kilku miejscachReuters, APTN, EPA

Atak był zabójczo precyzyjny. 26 listopada, w środowy wieczór, tuż przed godz. 19 czasu polskiego terroryści uderzyli w kilku miejscach, a Bombaj ogarnął chaos. Wydawało się, że napastnicy są wszędzie – na ulicach eksplodowały bomby, padały strzały, a media donosiły o uzbrojonych mężczyznach opanowujących kolejne punkty w mieście oraz o ofiarach. Z każdą godziną o coraz większej liczbie zabitych i rannych.

 
W hotelu Oberoi uwięziony był Polak, którego dramat trwał kilkanaście godzin 

Terroryści uderzyli w starannie wybrane lokalizacje. Ich celem, jak wynikało z relacji ocalałych świadków i meldunków policji, byli głównie obcokrajowcy. – Szukali Amerykanów i Brytyjczyków – opowiadał na gorąco uratowany Anglik. – Sprawdzali nasze paszporty – dodał. Jednak zdecydowana większość ze 183 ofiar śmiertelnych to obywatele Indii.

W ogniu stanęły dwa ekskluzywne bombajskie hotele – Oberoi i Taj Mahal. W obydwu uwięzieni zostali Polacy. - Zobaczyłem coś, co będzie mi się śniło do końca życia - mówił Polak z hotelu Oberoi. Opowiadał, że widział, jak "przepędzali ludzi na 18 piętro, a później zaczęli ich rozstrzeliwać".