Antykremlowski aktywista w szpitalu. Media: badał zabójstwo rosyjskich dziennikarzy w Afryce


Piotr Wierziłow trafił do szpitala 11 września. Tego dnia miał otrzymać raport zagranicznych ekspertów, dotyczący zabójstwa w Republice Środkowoafrykańskiej trzech rosyjskich dziennikarzy, którzy przygotowywali materiał o przebywających w tym kraju najemnikach z Rosji. Tak poinformowała we wtorek niezależna "Nowaja Gazieta".

Powołująca się na dwa dobrze poinformowane źródła "Nowaja Gazieta" pisze, że Wierziłow uczestniczył w badaniu przyczyn śmierci rosyjskich dziennikarzy. Co więcej, znalazł w tym celu zagranicznych specjalistów, pracujących w regionie, w którym zginęli dziennikarze i pieniądze na opłacenie usług ekspertów.

"Nowaja Gazieta" pisze, że Wierziłow przyjaźnił się z Aleksandrem Rastorgujewem, jednym z dziennikarzy zabitych w RŚA pod koniec lipca. Rastorgujew, a także Orhan Dżemal i Kiriłł Radczenko - mieli zbierać w RŚA materiały o prywatnej rosyjskiej firmie najemniczej, nazywanej przez media "grupą Wagnera". Według "Nowej Gaziety" rosyjscy najemnicy pojawili się w Republice Środkowoafrykańskiej na początku bieżącego roku. Oficjalnie te informacje nie zostały jednak potwierdzone.

Tracił wzrok, mowę i ruch

Piotr Wierziłow, aktywista związany z punkrockową grupą Pussy Riot, założyciel portalu Mediazona, trafił 11 września do szpitala w Moskwie, po tym jak zaczął tracić wzrok, mowę i możliwość poruszania się. Dwa dni później, w stanie ciężkim przeniesiono go na oddział toksykologiczny. 15 września - dzięki staraniom bliskich i przyjaciół - został przetransportowany na leczenie do berlińskiej kliniki. Bliscy Wierziłowa podejrzewają, że próbowano go otruć.

We wtorek lekarze zajmujący się Wierziłowem poinformowali, że został on poddany działaniu substancji trującej atakującej układ nerwowy. Doktor Uwe Eckardt z berlińskiej kliniki Charite Kai powiedział, że takie objawy mogły wywołać farmaceutyki lub substancje naturalne, w tym roślinne. Zapewnił, że stan zdrowia Wierziłowa znacznie się poprawił i że jego życie nie jest zagrożone, ale zastrzegł, że pacjent wciąż wymaga intensywnej opieki.

Autor: mm//kg//kwok / Źródło: PAP