"Przywrócić porządek w Katalonii". Rajoy sięga po artykuł 155


Premier Hiszpanii Mariano Rajoy ogłosił w sobotę po nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Ministrów, że chce, aby Senat dał mu zgodę na rozwiązanie rządu Katalonii w reakcji na dążenia niepodległościowe tego regionu. Dodał także, że przedterminowe wybory do regionalnego parlamentu powinny odbyć się w ciągu sześciu miesięcy.

Premier Hiszpanii zastrzegł podczas konferencji prasowej, że rząd centralny nie likwiduje autonomii Katalonii, lecz jedynie usuwa przedstawicieli regionalnych władz, którzy złamali konstytucję kraju.

"Przywrócić porządek" w Katalonii

Podkreślił, że rząd chce wykorzystać zapisy konstytucji Hiszpanii, czyli artykuł 155, by "przywrócić porządek" w Katalonii.

W przyszłym tygodniu w Senacie odbędzie się głosowanie w sprawie nadzwyczajnych środków zaproponowanych w sobotę przez rząd Rajoya. Do ich przyjęcia potrzebna jest bezwzględna większość głosów. Partia Ludowa (PP) Rajoya dysponuje w Senacie taką większością.

Hiszpański premier zaznaczył, że najnowsze dane dotyczące katalońskiej gospodarki, są "niepokojące", a jej PKB może skurczyć się nawet o 30 procent, jeśli Katalonia odłączy się od reszty Hiszpanii.

W czwartek rząd premiera Mariano Rajoya wyjaśniał, że będzie kontynuował procedury przewidziane w artykule 155 hiszpańskiej konstytucji, by "przywrócić legalność rządu Katalonii", i aby bezpośrednio przejąć uprawnienia, które dotychczas należały do autonomicznych władz w Barcelonie.

Niejasne listy Puigdemonta

Zapowiedź rozpoczęcia procesu zawieszenia autonomii Katalonii była reakcją na otrzymanie przez władze centralne listu szefa regionalnego rządu Katalonii Carlesa Puigdemonta, w którym po raz kolejny nie wyjaśnił on - zdaniem władz w Madrycie - czy 10 października w regionalnym parlamencie ogłosił niepodległość Katalonii czy też nie.

Zgodnie z artykułem 155 jeśli władze zbuntowanego regionu nie spełnią wymogu powrotu na ścieżkę prawa w konkretnym terminie, to rząd centralny może poprzez dekret zatwierdzić "niezbędne środki", by zobowiązać region do "przymusowego przestrzegania obowiązków" wynikających z konstytucji.

Aby te środki weszły w życie, musi je przegłosować Senat, co najpewniej stanie się w przyszłym tygodniu lub w poniedziałek 31 października - podają media. Konieczne jest poparcie bezwzględnej większości izby wyższej parlamentu.

W piątek przedstawicielka będącej w opozycji Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) Carmen Calvo potwierdziła, że może chodzić o ogłoszenie wyborów do regionalnego parlamentu w Barcelonie, które miałyby się odbyć w styczniu 2018 roku. Dotychczas wyznaczanie wyborów leżało w kompetencjach szefa regionalnego rządu.

Jest to pierwszy przypadek uruchamiania artykułu 155ustawy zasadniczej od przyjęcia hiszpańskiej konstytucji w 1978 roku - pisze EFE.

Katalońskie referendum

Konflikt Barcelony z Madrytem jest rezultatem uznanego przez władze centralne za nielegalne referendum w Katalonii z 1 października, w którym 90,18 procent głosujących opowiedziało się za niepodległością regionu.

W plebiscycie wzięło jednak udział jedynie 40 procent uprawnionych do głosowania: około 2,28 mln osób spośród 5,3 mln uprawnionych. Oznacza to, że łącznie za niepodległością opowiedziało się około 38 procent uprawnionych do głosowania Katalończyków.

10 października Puigdemont ogłosił w katalońskim parlamencie, że przyjmuje mandat obywateli do ogłoszenia niepodległości, ale jednocześnie wezwał katalońskich deputowanych do odroczenia o kilka tygodni secesji Katalonii, aby umożliwić negocjacje z rządem w Madrycie. Następnie Puigdemont podpisał deklarację niepodległości wzywającą inne państwa do uznania "republiki Katalonii".

W reakcji na to władze w Madrycie domagały się od władz w Barcelonie jasnej deklaracji - tak lub nie - czy Katalonia proklamowała niepodległość. W poniedziałek Puigdemont w liście do Rajoya nie wyjaśnił jednak, czy to zrobił. Drugi termin minął w czwartek.

Autor: mm//kg / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: