"Był dźwięk jakby coś strzeliło". Awaryjne lądowanie samolotu w Poznaniu

Szczęśliwie zakończyło się awaryjne lądowanie samolotu pasażerskiego LOT z 68 pasażerami na pokładzie. - Żadnemu z nich nie trzeba było udzielać pomocy lekarskiej – poinformował rzecznik Portu Lotniczego Poznań-Ławica Błażej Patryn.

Samolot lądował po godzinie 14. Został odholowany, a pasażerowie ewakuowani.

Załoga samolotu o napędzie śmigłowym bombardier dash lecącego z Warszawy do Poznania w połowie lotu zgłosiła poznańskiemu lotnisku Ławica awarię jednego z silników. Natychmiast zaczęły się przygotowania do bezpiecznego sprowadzenia maszyny na ziemię. W stan pogotowia postawiono wszystkie służby lotniskowego i miejskie.

Rzecznik portu Błażej Patryn w rozmowie z TVN24 przyznał, że była to "sytuacja niecodzienna".

- Nie było żadnego dymu, był tylko dźwięk, jakby coś strzeliło, coś faktycznie się uszkodziło - opowiedziała w rozmowie z reporterem TVN24 jedna z pasażerek samolotu, pani Dorota.

Inny pasażer, pan Filip, przyznał, że "lądowanie z głową między kolanami i ewakuacja" było "bardzo stresujące".

W poniedziałek późnym popołudniem pełniący obowiązki rzecznik prasowy Polskich Lini Lotniczych LOT Michał Czernicki poinformował, że "przyczyny usterki badają służby techniczne".

Wyjaśnił, że "podczas rejsu LO3943 z Warszawy do Poznania systemy pokładowe samolotu typu Bombardier Q400 wykazały usterkę jednego z silników. Załoga natychmiast wyłączyła tę jednostkę napędową i wdrożyła procedury przeciwpożarowe".

P.o. rzecznik LOT sprecyzował, że "o godzinie 14.49 samolot bezpiecznie wylądował na lotnisku w Poznaniu". "Po odkołowaniu z drogi startowej 68 pasażerów oraz 4 członków załogi bez problemu opuściło samolot. Pasażerowie cały czas byli pod opieką pracowników LOT" - wskazał. Czernicki dodał, że awaria maszyny lecącej z Warszawy do Poznania to pierwszy taki przypadek we flocie liczącej 12 tego typu samolotów. Bombardiery Q400 latają w PLL LOT od siedmiu lat.

Autor: FC, akr/ ks,rzw / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP