Na poznańskich Ratajach mężczyzna, który wezwał karetkę do starszej kobiety groził bronią ratownikom medycznym. Do furii doprowadziło go to, że ci stwierdzili, że wezwanie było bezzasadne. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. W momencie ataku był pijany.
To miał być zwykły wyjazd na interwencję. Ratownicy medyczni pojechali na osiedle Piastowskie w Poznaniu do starszej kobiety, która miała zasłabnąć. Na miejscu okazało się, że kobieta ma się dobrze. Stąd uznali, że wezwanie było bezzasadne. Z taką tezą nie zgodził się syn kobiety, który - jak się okazało, był pod wpływem alkoholu. Stał się agresywny i wyciągnął broń, którą zaczął im grozić.
- Staraliśmy się uspokoić tego mężczyznę. W końcu on opuścił pomieszczenie, w którym znajdowała się kobieta i my. Udało nam się na tyle opanować tę sytuację, że nie doszło do żadnych wystrzałów - mówi Jarosław Heydrych, jeden z zaatakowanych ratowników.
To recydywista
Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze obezwładnili napastnika i zawieźli na komisariat. Zabezpieczono przy nim pistolet gazowy, którym groził ratownikom.
- Po zebraniu wszystkich wyjaśnień i zeznań, mężczyzna usłyszał zarzuty kierowania gróźb ratownikom medycznym i ich znieważenia. Okazało się, ze mężczyzna działał w warunkach recydywy - miał już na koncie podobne przestępstwo i odbywał karę więzienia
Autor: fc/pm / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24