Pisał krytycznie o Trumpie. Agent FBI zwolniony za SMS-y


Doświadczony agent FBI Peter Strzok, który pisał krytyczne SMS-y na temat Donalda Trumpa już podczas kampanii wyborczej, został zwolniony z pracy - podają w poniedziałek amerykańskie media.

Strzok został zwolniony w piątek, co w poniedziałek potwierdził jego adwokat Aitan Goelman.

Ofiara politycznej presji?

W swoim oświadczeniu napisał, że jego klient stał się ofiarą presji politycznej i nacisków na to, by "ukarać specjalnego agenta Strzoka za wypowiedź polityczną chronioną przez pierwszą poprawkę [do konstytucji - przyp. red.]".

Wyrzucenie Strzoka z pracy "powinno być czymś bardzo niepokojącym dla wszystkich Amerykanów" - podkreślił.

Zadowolenie z decyzji Federalnego Biura Śledczego wyraził w poniedziałek Donald Trump. "Agent Peter Strzok został właśnie zwolniony z FBI - w końcu" - napisał na swoim Twitterze. I dodał: "W związku z tym, że Strzok dowodził Polowaniem na Czarownice, czy zostanie ono teraz zakończone?"

Zwolniony za SMS-y

Strzok był agentem kontrwywiadu, włączonym do zespołu prokuratora specjalnego Roberta Muellera badającego sprawę ingerencji Rosji w wybory w USA oraz ewentualnej zmowy sztabu Trumpa z przedstawicielami Kremla. Gdy wyszło na jaw, że wysyłał swej koleżance w FBI SMS-y z krytycznymi uwagami na temat Trumpa, odsunięto go od śledztwa.

Jak pisze CNBC, w jednej z wiadomości zapytała Strzoka: "Trump nie zostanie prezydentem, prawda?", na co ten odpowiedział: "Nie. Nie zostanie. Nie dopuścimy do tego".

Strzok niepochlebnie wyrażał się o wielu politykach obu amerykańskich partii, ale Trumpa wielokrotnie nazywał "idiotą".

Zwolniony bez winy?

W poniedziałek jego adwokat napisał też w oświadczeniu, że obecne władze FBI nie zastosowały się do nakazów wewnętrznego biura agencji do spraw etyki i zawodowej odpowiedzialność pracowników FBI (Office of Professional Responsibility), które nie dopatrzyło się żadnej winy Strzoka. Agent został wprawdzie skrytykowany w raporcie resortu sprawiedliwości za "uprzedzenia", jednak inspektor generalny tego ministerstwa Michael Horowitz napisał w swym raporcie, że nie znaleziono dowodów na to, by jakakolwiek decyzja Strzoka była "wynikiem politycznego uprzedzenia". Przypomniał o tym Goelman, który podkreślił w swym komunikacie: "Długotrwałe śledztwo i wiele rund przesłuchania w Kongresie nie wykazały, że istnieje choćby ślad dowodu, że osobiste poglądy specjalnego agenta Strzoka wpływały na jego pracę".

"Chory nieudacznik"

Trump wielokrotnie atakował Strzoka w swych tweetach, nazywając go "chorym nieudacznikiem", który bierze udział w "polowaniu na czarownice" Muellera i jego zespołu, który nazywał "Gniewnymi Demokratami". Ataki prezydenta i jego sojuszników w Kongresie na Strzoka oraz FBI nasiliły się na początku roku, gdy dochodzenie w sprawie Russiagate nabrało impetu. Pod koniec stycznia zespół republikańskiego szefa komisji ds. wywiadu Izby Reprezentantów Devina Nunesa przygotował memorandum na temat tego śledztwa, mające dowieść, że jest ono bezzasadne, a FBI jest źle nastawione do Trumpa, czego dowodem miały być między innymi SMS-y Strzoka. Media uznały jednak, że atak na FBI i jego agenta to kolejna próba wykolejenia śledztwa Muellera.

Autor: momo//kg / Źródło: PAP, CNBC