Była twarzą kampanii #MeToo. Sama jest oskarżana o molestowanie młodego aktora


Włoska aktorka i reżyserka Asia Argento była jedną z pierwszych kobiet, które publicznie oskarżyły Harveya Weinsteina o molestowanie seksualne. Stała się jedną z głównych twarzy ruchu #MeToo. "New York Times" dotarł jednak do dokumentów, z których wynika, że aktorka sama została oskarżona o nadużycie seksualne przez młodszego o 20 lat aktora Jimmy'ego Bennetta i zapłaciła mu za milczenie.

- W 1997 roku tutaj, w Cannes, zostałam zgwałcona przez Harveya Weinsteina. Miałam wtedy zaledwie 21 lat. (…) Będzie żył zhańbiony, opuszczony przez filmowy światek, który niegdyś go hołubił i tuszował jego zbrodnie - mówiła Argento w maju 2018 roku podczas festiwalu w Cannes, wręczając nagrodę dla najlepszej aktorki.

Pieniądze za milczenie

Argento była jedną z 13 kobiet, która opowiedziała o swoich doświadczeniach z Weinsteinem dziennikarzowi Ronanowi Farrow. Artykuł ukazał się w październiku 2017 roku w magazynie "New Yorker" i wywołał burzę.

Jak pisze teraz "New York Times", niedługo po wysunięciu publicznych zarzutów wobec Weinsteina Argento sama miała jednak zapłacić za milczenie młodemu aktorowi i muzykowi, który oskarżył ją o molestowanie seksualne. Chodzi o 22-letniego dziś Jimmy’ego Bennetta, który w 2004 roku zagrał u boku aktorki w wyreżyserowanym przez nią filmie "The Heart Is Deceitful Above All Things", wcielając się w rolę jej syna.

Do stosunku między nimi miało dojść w 2013 roku w hotelu w stanie Kalifornia. Młody aktor miał wtedy 17 lat, Argento - 37. Wiek przyzwolenia seksualnego w Kalifornii to 18 lat.

W czasie spotkania w hotelu Argento miała częstować Bennetta alkoholem, następie pocałować, popchnąć na łóżko, zdjąć spodnie i zainicjować seks oralny. Później miało dojść między nimi do stosunku. Aktorka miała poprosić go też o zrobienie zdjęć.

"Doświadczenie to było tak traumatyczne, że negatywnie odbiło się na jego pracy, zarobkach i zdrowiu psychicznym" - napisano w dokumencie, w którym prawnik Bennetta groził Argento pozwem. "New York Times" dotarł do jego treści oraz do zdjęcia, na którym widać Argento i Bennetta razem w łóżku. Prawnicy Bennetta mieli skontaktować się z Argento w tej sprawie niedługo po tym, jak pierwszy raz publicznie oskarżyła Weinsteina.

"W ramach umowy, pan Bennett, dziś 22-latek, przekazał fotografię i prawa do niej pani Argento, dziś 42-latki" - napisano w dokumencie. Autentyczność fotografii potwierdziły "trzy osoby zaznajomione ze sprawą". Jak pisze dziennik, Bennett zażądał od aktorki 3,5 miliona dolarów odszkodowania. Ostatecznie Argento miała zapłacić mu 380 tysięcy dolarów.

Bennett nie komentuje

Bennett odmówił komentarza. W sprawie wypowiedział się jego prawnik, Gordon K. Sattro, który poprosił o uszanowanie prywatności swojego klienta i zapowiedział, że wyda on oświadczenie "w najbliższym czasie". "W tym momencie nasz klient Jimmy Bennett nie chce komentować dokumentów i wydarzeń opisywanych w artykule w 'New York Timesie'" - czytamy.

W poniedziałek biuro szeryfa hrabstwa Los Angeles przekazało, że sprawdzane są doniesienia o rzekomej umowie między Argento i Bennettem. Kapitan Darren Harris dodał, że Bennett nie złożył w 2013 roku zawiadomienia na policję.

"Nigdy nie miałam żadnych relacji seksualnych z Bennettem"

W oświadczeniu opublikowanym w amerykańskich mediach Asia Argento stanowczo zaprzeczyła zarzutom molestowania seksualnego. "Jestem głęboko zszokowana i zraniona po przeczytaniu informacji, które są całkowicie nieprawdziwe. Nigdy nie miałam relacji seksualnych z Bennettem" - zaznaczyła.

Jak podkreśliła, przez wiele lat łączyła ich przyjaźń, która miała zakończyć się, gdy Bennett – tuż po tym, gdy zaangażowała się w ruch #MeToo – nieoczekiwanie zażądał od niej pieniędzy. Aktorka napisała także, że Bennett miał wtedy poważne problemy finansowe i był w sporze prawnym z własną rodziną, od której – według Argento – domagał się pieniędzy.

W oświadczeniu aktorka wyjaśniła również, że jej ówczesny partner Anthony Bourdain (zmarł w czerwcu 2018 roku) chciał, by załatwić sprawę po cichu, obawiał się bowiem Bennetta, którego uważał za niebezpieczną osobę. W zamian – jak tłumaczyła Argento – Bennett miał się więcej nie wtrącać w ich życie.

Asia Argento oskarżona o molestowanie Wikipedia (CC BY-SA 3.0)

"Oszałamiająca hipokryzja"

Doniesienia "New York Timesa" szybko skomentował prawnik Harveya Weinsteina. "Obrót spraw ujawnia szokujący poziom hipokryzji ze strony Asi Argento, jednego z najbardziej doniosłych głosów, które chciały go zniszczyć" - stwierdził.

Zarzuty wobec jednej z najpotężniejszych niegdyś osób w Hollywood wystosowało łącznie 70 kobiet. On sam nie przyznaje się do winy, twierdząc, że nie uprawiał nigdy seksu bez zgody drugiej strony.

Wobec Weinsteina sześć spraw prowadzą prokuratorzy z Los Angeles.

W Nowym Jorku toczy się proces, w którym oskarżany jest on o trzy przypadki przestępstw seksualnych, w tym o gwałt i agresję seksualną. Sprawa wszczęta na podstawie zeznań dwóch kobiet ruszyła 5 czerwca.

Odrębne śledztwo prowadzi również policja w Londynie.

Skandal ujrzał światło dzienne 5 października, kiedy najpierw Jodi Kantor i Megan Twohey na łamach "New York Timesa" opublikowały tekst, w których dowodziły, że Weinstein przez ponad 20 lat wykorzystywał swoją pozycję w branży rozrywkowej, by molestować dziesiątki kobiet. Opisane zostały również przypadki, w których Weinstein miał płacić ofiarom za milczenie.

Kilka dni po tej publikacji pojawił się tekst autorstwa Ronana Farrow, w którym 13 kobiet, wśród nich Asia Argento, zgodziło się upublicznić swoje historie związane z Weinsteinem.

Jedną z konsekwencji tych publikacji stał się ruch #MeToo - w ramach którego tysiące kobiet na całym świecie ujawniło, że padły ofiarami przemocy seksualnej. Doprowadziło to do wielu dymisji na eksponowanych stanowiskach w świecie rozrywki, biznesu, a nawet polityki.

Kazimiera Szczuka i Grażyna Wolszczak w Tak Jest
Kazimiera Szczuka i Grażyna Wolszczak w Tak JestTVN24 | tvn24

Problem dla ruchu?

Sprawę oskarżeń pod adresem Argento skomentowały we wtorek inne prominentne działaczki. Tarana Burke, założycielka ruchu #MeToo, napisała na Twitterze, że nie powinno to zdyskredytować całej inicjatywy, a raczej wzmocnić jej uniwersalny zasięg.

"Ludzie będą wykorzystywać najnowsze doniesienia do próby dyskredytowania tego ruchu - nie pozwólmy, żeby tak się stało" - napisała.

Rose McGowan czy Amber Tamblyn - których medialne oskarżenia również były kluczowe w sprawie Weinsteina - próbowały jednak zdystansować się od Włoszki.

"Poznałam Asię Argento dziesięć miesięcy temu. To, co nas łączy, to wspólny ból bycia ofiarą Harveya Weinsteina. Mam złamane serce. Będę kontynuować moją pracę na rzecz ofiar” - napisała McGowan.

"Nie uda się wam zniszczyć dorobku pracy Tarany Burke dla ruchu #MeToo, poprzez działania tej kobiety. Nawet nie próbujcie" - napisała z kolei Tamblyn.

Rosanna Arquette, która również była bohaterką tekstu opublikowanego w "New Yorkerze", podważyła wiarygodność doniesień "New York Timesa" dotyczące Argento i zaapelowała, żeby wstrzymać się z osądem do czasu opublikowania oświadczenia przez Włoszkę.

"Czas publikacji tej historii jest podejrzany. Nie zmienia to tego, że Asia została zgwałcona przez Harveya Weinsteina" - napisała aktorka.

Autor: momo, tmw//kg / Źródło: New York Times, CNN, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0)