"Mieszkał tu przez trzy miesiące, ale jeśli spytasz ludzi to nikt go nie zna"


- Nasza wspólnota jest bardzo różnorodna. Mamy ponad 50 narodowości w mieście Paterson i wszyscy razem pracujemy. Wszyscy traktujemy się, jak bracia i siostry, i to się nigdy nie zmieni - powiedział mieszkaniec Paterson, gdzie mieszkał sprawca zamachu w Nowym Jorku.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Uzbekistanu bada doniesienia amerykańskich mediów, że mężczyzna, który zabił furgonetką osiem osób na nowojorskim Manhattanie jest obywatelem państwa Azji Środkowej. Miał mieszkać w miejscowości Paterson, w stanie New Jersey, a wcześniej żyć na Florydzie.

"Odosobniony przypadek"

Mieszkańcy Paterson są oburzeni atakiem.

- To jest tak, że mieszkał tu przez trzy miesiące, ale oczywiście jeśli spytasz ludzi to nikt go nie zna, tak jak nikt nie rozpoznał jego twarzy. Myślę, że to jest coś osobistego to co on zrobił. To jest bardzo złe. Islam nigdy nas nie uczył, żeby zabijać ludzi - powiedział jeden z mieszkańców. - To jest odosobniony przypadek, w którym ten człowiek wybrał nasze miasto Paterson, aby ukryć się i robić tego typu rzeczy. Nasza wspólnota jest bardzo różnorodna. Mamy ponad 50 narodowości w mieście Paterson i wszyscy razem pracujemy. Wszyscy traktujemy się jak bracia i siostry i to się nigdy nie zmieni. Będziemy razem jako jedna społeczność, jako jedno ciało - dodał inny.

Taranował ludzi

Zamachowiec o godz. 15:05 czasu lokalnego we wtorek (20.05 czasu polskiego) wjechał furgonetką na ścieżkę rowerową na brzegu rzeki Hudson. Wynajął ją prawdopodobnie w sklepie sieci Home Depot, w Jersey City.

Jadąc z prędkością powyżej 90 km/godz. w ciągu minuty zamachowiec przejechał, jadąc z północy na południe, około 20 przecznic. Podczas tego rajdu taranował spacerowiczów, rowerzystów i ich rowery ustawione na poboczu. Śmierć na miejscu poniosło sześć osób, w tym obywatele Argentyny i Belgii. Dwie osoby zmarły w wyniku odniesionych obrażeń w szpitalu. Jedenaście osób odniosło obrażenia. Wśród ofiar byli też imigranci z Uzbekistanu.

Według dotychczasowych doniesień po przejechaniu ok. 1,5 km ścieżką rowerową, prawdopodobnie podczas próby powrotu na autostradę West Side, Saipow zderzył się z szkolnym minibusem w okolicach słynnej strefy zero, gdzie kiedyś stały bliźniacze wieżowce WTC.

Postrzelony

Zamachowiec wyskoczył wtedy z pojazdu i zaczął uciekać wymachując dwoma, jak się okazało później fałszywymi, pistoletami. CNN i inne media podały, że podczas ucieczki wykrzykiwał: "Allahu Akbar!" (Bóg jest wielki). Ucieczkę powstrzymał ostatecznie funkcjonariusz policji, który postrzelił Saipowa w brzuch.

Saipow został przewieziony do miejskiego szpitala Bellevue na Manhattanie. Po przebytej operacji władze określiły jego stan jako "zadowalający".

Andrew Coumo gubernatora stanu Nowy Jork poinformował na konferencji prasowej, że opierając się na posiadanych przez władze informacjach, wtorkowy zamach, "był dziełem 'samotnego wilka' i nie ma żadnych powodów, aby podejrzewać, aby atak ten był częścią większego spisku czy planu".

Policja traktuje incydent jako atak terrorystyczny.

Autor: mart/sk / Źródło: TVN 24, PAP

Raporty: