Kostnice przepełnione, ciała umieszczono w naczepie na osiedlu. "Nie chcemy jej tutaj"


157 niezidentyfikowanych ciał znaleziono w naczepie-chłodni stojącej w meksykańskiej Guadalajarze. Okazało się, że zostały tam umieszczone przez lokalne władze, ponieważ miejscowe kostnice są przepełnione. Po nagłośnieniu sprawy pracę stracił dyrektor meksykańskiego instytutu medycyny sądowej, który twierdzi, że w okolicy jest jeszcze jedna naczepa z identyczną zawartością.

Pierwsza najpierw stała w szopie na przedmieściach, jednak po dwóch tygodniach okoliczni mieszkańcy zaczęli narzekać na uciążliwy fetor i muchy, które się tam zlatują.

Wtedy naczepę z ciałami przestawiono na inne osiedle, na porośniętą krzakami pustą parcelę. Informacja o tym co się w niej znajduje, wyszła jednak na jaw dopiero w weekend, gdy mieszkający w pobliżu ludzie zorganizowali tam protest. Wewnątrz naczepy znaleźli 157 czekających na identyfikację ciał.

- Nie chcemy jej tutaj. Muszą ją przestawić gdzieś indziej, ona śmierdzi - mówił Jose Luis Tovar. - Mamy w sąsiedztwie wiele dzieci, to mogło zniszczyć nam wszystkim zdrowie - dodał.

Istnieje druga naczepa?

Meksykańskie prawo nie zezwala na kremację ciał tych osób, które są podejrzewane o związki z przestępczością do momentu zakończenia śledztw w ich sprawie. W związku z tym, przez długi czas zwłoki muszą pozostawać w kostnicach, czekając najpierw na identyfikację, a następnie na zamknięcie dochodzenia. Po nagłośnieniu sprawy z naczepą lokalne władze zapowiedziały jednak, że poszukają długoterminowego rozwiązania problemu.

Na początek zwolniły dyrektora meksykańskiego instytutu medycyny sądowej, Luisa Octavio Cotero, który nie ma sobie nic do zarzucenia. Według meksykańskiej gazety "Excelsior" twierdzi on, że decyzja o wynajęciu naczepy-chłodni została podjęta dwa lata temu przez biuro stanowego prokuratora generalnego jako tymczasowe rozwiązanie problemu rosnącej liczby niezidentyfikowanych ciał. Dodał również, że istnieje druga taka naczepa, w której znajduje się około 150 zwłok.

Cotero oskarża przy tym władze, że zrobiły z niego kozła ofiarnego. Jak twierdzi w rozmowie z agencją Reutera, powodem było to, że kwestionował sposób prowadzenia śledztwa w sprawie zaginięcia trojga studentów. - Dopiero teraz zaczęli szukać… To ta nieskuteczność sprawiła, że nasz stan znajduje się w tak opłakanym stanie - mówi.

Meksyk tonie we krwi

Od wielu lat przez Meksyk przetacza się fala przemocy. Według oficjalnych danych w 2017 roku odnotowano w tym kraju ponad 29 tysięcy zabójstw - najwięcej od dwóch dekad. Niemal trzy czwarte z nich miało związek z przestępczością zorganizowaną.

Wojna, którą w 2006 roku władze Meksyku wypowiedziały kartelom narkotykowym i aresztowania ważnych mafijnych bossów doprowadziło tylko do tego, że gangi podzieliły się na mniejsze, jeszcze brutalniejsze grupy. Od tego czasu liczba zabójstw i zaginięć przekroczyła już 200 tysięcy.

Prezydent Meksyku Enrique Peña Nieto jest mocno krytykowany za nieskuteczne działania podejmowane w obliczu rosnącej przestępczości.

Guadalajara, stolica stanu Jalisco na zachodzie MeksykuGoogle Maps

Autor: mm//kg/kwoj / Źródło: BBC, El Pais, PAP