Widzimy, najdelikatniej mówiąc, odwrót od nauczania Jana Pawła II w kwestii relacji do Żydów, swoistą dewojtylizację. Dotyczy to niestety wielu naszych rodaków i praktykujących katolików. Piszę to ze smutkiem - dla Magazynu TVN24 dominikanin Tomasz Dostatni.
Warto w tych dniach, gdy budzą się demony przypomnieć kilka wypowiedzi Jana Pawła II na temat Żydów. Wielu w polskich kościołach go cytuje, lecz tej nauki publicznie już prawie nie słyszymy i na pewno nie jest ona powszechnie przypominana.
Adam Szostkiewicz już kilka lat temu użył słowa dewojtylizacja. I bez wątpienia w kwestii nauczania Kościoła i Jana Pawła II w relacji do Żydów, judaizmu i do Zagłady, widzimy najdelikatniej mówiąc odwrót. Dotyczy to niestety wielu naszych rodaków i praktykujących katolików.
Relikwia
Nasz papież do Polaków podczas audiencji środowej w Rzymie 26 września 1990 roku mówił tak: „Jest (…) jeden naród, jeden lud szczególny: lud Patriarchów, Mojżesza i Proroków, dziedzictwo wiary Abrahama. Ten naród żył z nami przez pokolenia, ramię w ramię, na tej samej ziemi, która stała się jakby nową ojczyzną jego rozproszenia. Temu narodowi zadano straszliwą śmierć w milionach synów i córek. Naprzód napiętnowano ich szczególnym piętnem. Potem zepchnięto ich do getta w osobnych dzielnicach. Potem wywożono do komór gazowych zadając śmierć – tylko za to, że byli dziećmi tego narodu. Mordercy czynili to na naszej ziemi – może po to, aby ją zhańbić. Nie można zhańbić ziemi śmiercią niewinnych ofiar. Przez taką śmierć ziemia staje się relikwią”.
Gdy czytam te słowa, to jeszcze mocniej rozumiem gest całowania ziemi przez papieża, gdy przylatywał do Polski i wysiadał z samolotu. Ziemia ojczysta, ale i ziemia, która przez śmierć niewinną staje się relikwią. Przez śmierć polską i żydowską.
Ubolewanie
„Jako Biskup Rzymu i Następca Apostoła Piotra zapewniam naród żydowski, że Kościół katolicki, kierując się ewangeliczną zasadą prawdy i miłości, a nie żadnymi względami politycznymi, głęboko ubolewa z powodu nienawiści, prześladowań i przejawów antysemityzmu, jakie kiedykolwiek i gdziekolwiek spotkały Żydów ze strony chrześcijan. Kościół odrzuca rasizm w jakiejkolwiek formie jako przekreślenie obrazu Stwórcy wpisanego w każdą ludzką istotę”. Te słowa padły natomiast w Jerozolimie, a konkretnie w Yad Vashem, 23 marca 2000 roku.
Są najważniejsze w tym przemówieniu. Tak zauważa ks. Romuald Jakub Weksler-Waszkinel. Wypowiada je Biskup Rzymu publicznie i uroczyście w roku Wielkiego Jubileuszu, wyrażając żal w imieniu Kościoła katolickiego.
Najważniejsze również dlatego, gdyż są niemal powtórzeniem zapisu w deklaracji soborowej „Nostra aetate”. Papież powtórzył słowa Soboru w miejscu, gdzie powinny być wypowiedziane. I właśnie tych słów nikt już dziś nie chce, także w Kościele, pamiętać. Nie zeszły one pod strzechę, do najmniejszych parafii.
Można tu mówić o ubolewaniu, można mówić i o opłakiwaniu. To śp. arcybiskup Józef Życiński, gdy został biskupem lubelskim, rozpoczął „opłakiwanie Żydów”. Jeździł do miast i miejscowości Lubelszczyzny, gdzie ginęli w czasie Holokaustu Żydzi i wspólnie z dzisiejszą ludnością tych miejscowości modlił się i opłakiwał pomordowanych. Mając świadomość, że gdy ginęli, nikt się za nich nie pomodlił.
Modlitwa
Tę modlitwę Jan Paweł II odmówił w Rzymie, w 2000 roku w Bazylice św. Piotra, a potem w tym samym roku przed Ścianą Zachodnią w Jerozolimie:
„Boże naszych ojców,
który wybrałeś Abrahama i jego potomstwo,
aby Twoje Imię zostało zaniesione narodom;
bolejemy głęboko nad postępowaniem tych,
którzy w ciągu dziejów przysporzyli cierpień tym Twoim synom,
a prosząc Cię o przebaczenie, pragniemy tworzyć trwała więź
prawdziwego braterstwa z ludem przymierza.
Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen”.
Modlitwę poprzedziło wezwanie australijskiego kardynała Edwarda I. Cassidy’ego:
„Módlmy się, aby pamiętając o cierpieniach, jakich zaznał Izrael w ciągu dziejów, chrześcijanie umieli uznać grzechy, popełnione przez wielu z nich przeciwko ludowi przymierza, a przez to zdołali oczyścić serca”.
W podobnym bardzo duchu mówili polscy biskupi w warszawskim kościele Wszystkich Świętych, 27 maja 2001 roku, gdzie zebrali się aby modlić się za pomordowanych w Jedwabnem i innych miejscowościach przez Polaków.
Warto tu wrócić do modlitwy papieża w intencji narodu żydowskiego, którą często powtarzał (fragmenty):
„Wysłuchaj naszych modlitw, jakie zanosimy za naród żydowski, który – ze względu na swoich przodków – jest tobie nadal bardzo drogi.
(...)
Wspieraj go, aby doznawał szacunku i miłości ze strony tych, którzy jeszcze nie rozumieją wielkości doznanych przez niego cierpień, oraz tych, którzy solidarnie, w poczuciu wzajemnej troski, wspólnie odczuwają ból zadanych mu ran”.
Jurek
Karol Wojtyła mieszkający w Wadowicach, od dziecka spotykał się z żydowskimi rówieśnikami. Należał do ostatniego pokolenia Polaków, którzy pamiętali „obraz Żydów podążających w dzień sobotni do synagogi” („Przekroczyć próg nadziei”). W tym kontekście jakże warto przytoczyć słowa listu Jana Pawła II do przyjaciela z młodości Jerzego Klugera, napisane przed jego wyjazdem do Wadowic w 1989 roku.
„Drogi Jurku
(...)Wielu z tych zgładzonych Twoich Rodaków i Współwyznawców było naszymi kolegami w szkole podstawowej, w później w wadowickim gimnazjum, w którym wspólnie zdawaliśmy maturę przed pięćdziesięciu laty. Wszyscy zaś jako Wadowiczanie byli obywatelami tego Miasta, z którym – zarówno Ty jak i Ja – jesteśmy związani pamięcią naszego dzieciństwa i młodości.
Synagogę wadowicką dobrze pamiętam, znajdowała się w pobliżu naszego gimnazjum. W oczach mam jeszcze szeregi wyznawców, którzy w dzień świąteczny udawali się do synagogi na modlitwę.
Jeśli udasz się...do Wadowic, powiedz tym, którzy się tam zgromadzą, że wspólnie z Nimi wspominam ich pomordowanych Rodaków i Współwyznawców oraz to miejsce modlitwy, które zostało zniszczone przez najeźdźców. Otaczam głęboką czcią to wszystko i tych wszystkich, których pamięć w dniu 9 maja pragniecie uczcić w Wadowicach”.
Wielu Polaków tamtego pokolenia miało przyjaciół Żydów. Niektóre więzi przetrwały Holokaust, inne nie. Warto o tym pamiętać, gdy tego narodu i tych współwyznawców już dziś prawie u nas niema. I trzeba też pamiętać, że była i inna twarz Polaków, ciemna, antysemicka, ksenofobiczna. Obraz nie był czarno-biały.
Jezus
Żydzi zamordowali Jezusa....Ten zarzut, choć już wielokrotnie odrzucany, wraca, i to nie tylko podskórnie. Jest powtarzany i dlatego trzeba przypomnieć, co Kościół w tej sprawie jasno i wyraźnie powiedział. Z okazji 25 rocznicy soborowej Deklaracji „Nostra aetate” już w 1990 roku polscy biskupi napisali List Pasterski, a w nim:
„Ojcowie Soborowi występują w Deklaracji w sposób jasny i zdecydowany przeciw głównemu zarzutowi obarczającemu wszystkich Żydów odpowiedzialnością za śmierć Chrystusa. Deklaracja stwierdza: >>Choć władze żydowskie ze swymi zwolennikami domagały się śmierci Chrystusa, jednakże to, co popełniono podczas Jego męki, nie może być przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom dzisiejszym<<. Niektórzy jednak powołując się na słowa Ewangelii św. Mateusza: >>Jego krew na nas i na nasze dzieci<< (Mt 27,25 ), obwiniają Żydów za śmierć Chrystusa. Istotnie wyrażenie to znaczy: Przyjmujemy pełną odpowiedzialność za tę śmierć. Wołał to wszakże nie cały naród żydowski, lecz tylko podburzony tłum, zebrany przed pałacem Piłata. Nie można również zapominać, że także za tych ludzi, podobnie jak za nas wszystkich modlił się Jezus na krzyżu: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedza co czynią”.
Wielokrotnie wraca dziś ten zarzut, i nie jest niestety przez duchownych odrzucany. Wydawało się, że nauczanie Kościoła, tak mocno przypominane przez Jana Pawła II, zmieniło nasze myślenie. Ale określenie dewojtylizacji jest tu szczególnie obecne. Mówię to ze smutkiem.
Synagoga
13 kwietnia 1986 roku w wielkiej synagodze rzymskiej Jan Paweł II był przyjmowany przez rabina Elio Toaffa. Bywałem w tej synagodze wielokrotnie w czasie swoich wędrówek po Rzymie. I zawsze zmawiałem po cichu ową modlitwę papieską za naród żydowski. Rabina poznałem gdy on sam odbierał w Lublinie doktorat honorowy Katolickiego Uniwersytetu. I wtedy jeszcze lepiej rozumiałem słowa papieskie o tym, że religia żydowska jest dla nas chrześcijan rzeczywistością nie zewnętrzną, ale wewnętrzną. I że Żydzi są naszymi „starszymi braćmi”.
„(...) Kościół Chrystusowy odkrywa więź łączącą go z judaizmem. Religia żydowska nie jest dla naszej religii rzeczywistością zewnętrzną, lecz czymś wewnętrznym. Stosunek do niej jest inny aniżeli do jakiejkolwiek innej religii. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi – i można powiedzieć – naszymi starszymi braćmi”.
Tak, Żydzi są naszymi starszymi braćmi. Tak mówił papież i tak czuje i myśli wielu katolików w Polsce. A dzisiejsze demony antysemityzmu kiedyś przeminą.
Polak
W czasie swojej pielgrzymki jubileuszowej do Ziemi Świętej w 2000 roku, Jan Paweł II był przyjmowany i jako głowa Kościoła katolickiego, i jako Polak. Wielu Żydów w Izraelu pochodziło przecież z Polski. W naszej wspólnej książce „W dwóch światach” tak o tym pisze Szewach Weiss.
„Podczas tej tygodniowej wizyty Jana Pawła II czułem, że większość Żydów, która ma polskie korzenie, czuje głęboką do niego sympatię i może dzięki temu zmienia się ich stosunek do polskiego społeczeństwa, do innych Polaków (...).
W nocy, przed przyjazdem papieża, miałem niesamowity sen. Nie staram się zapamiętywać snów i nigdy ich nie interpretuję, ale ten we mnie pozostał. Śnili mi się mój dziadek Icyk, ojciec mojej mamy, i dziadek Hirsz. Obaj przychodzili do naszego domu na szabasowe kolacje. I w tym śnie oni się zmieszali i połączyli w jedna postać z Janem Pawłem II. Dla mnie osobiście to jest symbol. Jest dużo symboli w stosunkach polsko–żydowskich. Może dlatego, tak trudno jest być tutaj ambasadorem, bo te stosunki nigdy nie będą zwykłe, normalne, obojętne, urzędowe. Zawsze będą nadzwyczajne, albo bardzo dobre, albo złe, ale zawsze pełne symboli i emocji”.
Dziś, w tych dniach, te słowa o symbolach i emocjach jeszcze mocniej do mnie docierają.
Yad Vashem
To w czasie tej samej pielgrzymki jubileuszowej, także w Yad Vashem, papież przestrzegał, aby nigdy więcej ludzie nie doświadczyli tego, co w czasie Zagłady doznali Żydzi.
„Przybywam do Yad Vashem, aby złożyć hołd milionom Żydów, którzy ogołoceni z wszystkiego, przede wszystkim zaś z ludzkiej godności, zostali zamordowani podczas zagłady. Od tamtego czasu minęło ponad pół wieku, ale wspomnienia pozostały...
Chcemy pamiętać. Ale chcemy pamiętać w określonym celu – mianowicie po to, aby nie dopuścić już nigdy więcej do zwycięstwa zła, jakiego doświadczyły miliony niewinnych ofiar nazizmu”.
Lecz owo zło, to była także obojętność, trzecia postawa, oprócz zabijania i ratowania. To o niej mówił emisariusz Jan Karski, i o niej mówią także badania historyków, gdy pokazują zachowania i postawy ludzi w czasie Holokaustu.
Arcybiskup
Dopiero co w „Gościu Niedzielnym” ukazał się wywiad z nowym arcybiskupem Łodzi Grzegorzem Rysiem. Ten historyk Kościoła, były biskup krakowski i bez wątpienia człowiek „pokolenia Jana Pawła II” komentuje relacje polsko-żydowskie i żydowsko-chrześcijańskie w kontekście dzisiejszej debaty w Polsce:
Redaktor: Niemieccy politycy mówią dziś bardzo wyraźnie, że to Niemcy jako naród ponoszą pełną odpowiedzialność za Holokaust...
Dobrze, czy to już pełna lista? Zwłaszcza w szerszej i głębszej perspektywie? Mamy Niemców, którzy są >>winni Holokaustu<<, a przecież Holokaust >>stał się<< w samym sercu Europy – od dwudziestu wieków chrześcijańskiej. A może Kościół też tu ma swoje winy, które sięgają całych wieków, a pamięć o Holokauście jest także pamięcią o tych winach? Czy jeśli znamy głównego winnego, który mówi: Tak, to nasza wina!, to na pewno rozgrzesza to wszystkich innych?
Czyli jednak współodpowiedzialność chrześcijan za klimat sprzyjający narodzeniu nazizmu ?
A czy antysemityzm narodził się dopiero w III Rzeszy? Nawet jego formy zewnętrzne były znane wcześniej. To nie jest tak, że dopiero Niemcy wymyślili getta. W Rzymie w XVI wieku powstało getto z woli papieża. Nie Niemcy wymyślili nakaz oznaczania Żydów na strojach zewnętrznych – zostało to nakazane na IV Soborze Laterańskim w XIII wieku. Owszem, to nie był taki sam antysemityzm. Średniowiecze nie znało antysemityzmu o charakterze rasowym – taki znamy jedynie z Półwyspu Iberyjskiego na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych. Ale nie możemy udawać, że tego nie było, że nie było przez osiem wieków powielanego przez ludzi i instytucję Kościoła absurdalnego oskarżenia Żydów o mord rytualny. I owszem, z jednej strony papieże – od Innocentego IV ( 1247 ) – grozili ekskomuniką każdemu, kto ten zarzut rozpowszechnia; z drugiej strony jeszcze w XX wieku były pogromy Żydów sprowokowane takimi pogłoskami – w Krakowie, w Kielcach... To jest nasza historia, czy nie? Ja się czuję za nią odpowiedzialny – także jako biskup Kościoła katolickiego. To jest mój Kościół, w którym takie rzeczy były powielane przez wieki. Ja wiem, że papieże zabraniali, reagowali na pogromy. Ale pamiętajmy całą tę historię – i te zakazy papieży, i tych, którzy mieli je w nosie, bo byli mądrzejsi niż papieże, i zadajmy sobie pytanie, co ja chcę z tego kontynuować. Bo kiedy nie pamiętam całej tej historii, to wydaje mi się, że wszystkie złe rzeczy robili jacyś ludzie z kosmosu. >>Ci Niemcy<< – skąd oni się wzięli w XX wieku w samym środku chrześcijańskiej Europy ? (...)
Jeśli w Kościele przez dwadzieścia wieków mówiło się, że naród wybrany nie jest już wybrany; jeśli w Kościele używało się języka takiego, jakiego używał na przykład święty Augustyn, mówiąc o ślepocie Żydów (caecitas ludeorum), a potem konsekwencją była ikonografia, która pokazywała synagogę ze zawiązanymi oczyma, ze złamaną włócznią, z odwróconymi tablicami Mojżesza... To też jest Kościół. Z drugiej strony są takie teksty świętego Augustyna jak ten (wyprowadzony ze świętego Pawła): >>Nie wynoś się, chrześcijaninie, nad Żyda, bo korzeń ciebie dźwiga, a nie ty dźwigasz korzeń<<. Z jednej strony są takie praktyki jak te w Rzymie, trwające aż do czasów błogosławionego Piusa IX, kiedy to Żydzi mieli obowiązek słuchać kazań chrześcijańskich w niedzielę; z drugiej – to właśnie ów Pius IX, zakazawszy najpierw tej praktyki, zlecił rzymskiej Caritas pomoc potrzebującym rodzinom żydowskim. Żyjemy w Kościele po Nostra aetate – to prawda; z drugiej strony trudno jest uciec od pytania, czy w ogóle doczekalibyśmy się tego przełomu w podejściu do Żydów, gdyby nie Holokaust. Może dalej byśmy tkwili po uszy w równie starej, jak błędnej (i sprzecznej z Biblią) teologii, gdyby nie szok, jaki wywołał Holokaust, także szok w Kościele, który wreszcie zobaczył, do czego może doprowadzić tolerancja niechciana i reglamentowana. To są rzeczy bardzo poważne i dlatego nie jest tak łatwo powiedzieć: to mnie nie dotyczy, to nie jest moja odpowiedzialność”.
Te słowa arcybiskupa Rysia, jak i cały ów wywiad pokazują, że można patrzeć inaczej, niż podpowiada ten ożywiony ostatnio demon antysemityzmu i anty-izraelskości.
Tomasz Dostatni, dominikanin, publicysta. Prowadzi Fundację Ponad Granicami w Lublinie zajmującą się m.in. dialogiem miedzyreligijnym. Zaangażowany w dialog chrześcijańsko - żydowski. Autor m.in. książki z Szewachem Weissem "W dwóch światach".
Lektury
Tekstów pokazujących poglądy Jana Pawła II i Kościoła, ale także wielu polskich inteligentów w kwestii antysemityzmu, także chrześcijańskiego, relacji do Żydów i judaizmu jest bardzo wiele. Można je znaleźć w książkach, które polecam szczególnie:
- Romuald Jakub Weksler-Waszkinel, „Zgłębiając tajemnice kościoła...”, Kraków 2003.
- Abp Henryk Muszyński, „ Początek wspólnej drogi. Dialog katolicko-żydowski w Polsce w latach 1986-1994. Gniezno-Pelplin2015.
- Przeciw antysemityzmowi 1936-2009. T: 1-3. Wybór, wstęp i opracowanie Adam Michnik. Kraków 2010.
- A bliźniego swego... Kościoły w Niemczech wobec „problemu Żydowskiego”. Anna Wolff-Powęska. Poznań 2003.