Czekam na informacje, o co w tej sprawie chodzi - mówi Andrzeja Jaworski o swoim zawieszeniu we wrześniu w prawach członka PiS. Związany z Radiem Maryja polityk w wywiadzie dla Magazynu TVN24 zapowiada walkę o zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych. - Duża część elektoratu PiS-u żąda, by te przepisy były wprowadzone jak najszybciej - ocenia.
We wrześniu został pan zawieszony w prawach członka PiS, po czym zapadła cisza. Jaki jest pana status?
Zostałem poinformowany o decyzji pana prezesa i czekam na informacje, o co w tej sprawie chodzi. Jak dotąd nikt się ze mną w tej sprawie nie kontaktował.
Spodziewa się pan wyrzucenia z partii?
Nie rozmawiam o rzeczach hipotetycznych. Wolę o faktach.
Faktem jest, że w PiS zarzucają panu większą lojalność wobec ojca Tadeusza Rydzyka niż partii. To miał być powód zawieszenia.
Nie przedstawiono mi żadnych powodów zawieszenia. W tak zwanych kuluarach opowiada się różne dziwne rzeczy, także takie. Owszem są osoby, którym nie podoba się mój system wartości i konsekwentność działań, ale nikt nie może mi zarzucić braku lojalności.
Pana zawieszenie jest interpretowane jako dowód na to, że relacje na linii PiS-Radio Maryja się pogorszyły.
Tak jak mówiłem wcześniej w tak zwanych kuluarach mówi się różne rzeczy. Każdy, kto słucha Radia Maryja, wie, że tak zwane środowisko toruńskie popierało i będzie popierać te inicjatywy, które są dobre dla Kościoła i Polski.
Czy PiS do tych inicjatyw jeszcze należy? Ojciec Rydzyk w czerwcu ostro krytykował odwołanie ministrów Szyszki i Waszczykowskiego.
Wiele katolickich środowisk jest zdziwionych odwołaniem ministra Szyszki, który cieszy się dużym poważaniem i miał na koncie sukces w postaci przyznania Polsce organizacji szczytu klimatycznego w Katowicach. Jest też mocno związany ze środowiskiem Rodziny Radia Maryja. Ale reguły w polityce są jednoznaczne, to kierownictwo partii decyduje o składzie Rady Ministrów.
Wyrzucenie tych ministrów, a także Macierewicza czy Jurgiela spowodowało ciche dni między Nowogrodzką a Toruniem?
Mogę powiedzieć tylko tyle, że bardzo mocno cenię pracę wykonaną przez premier Beatę Szydło. Bardzo wysoko też cenię pracę premiera Mateusza Morawieckiego. Szkoda mi, że w tym rządzie nie ma Jana Szyszki czy Krzysztofa Jurgiela, ale to nie ja o tym decyduję. Zresztą w polityce jest tak, że jest się ministrem, potem się nie jest, a potem się wraca.
Który skład rządu lepiej pan ocenia - rządu Szydło czy Morawieckiego?
Nie można porównywać całych gabinetów. Lepiej porównać poszczególnych ministrów. Bardzo dobrym szefem MSWiA był Mariusz Błaszczak, który jest też bardzo dobrym ministrem obrony.
A zmiana w resorcie rolnictwa? Nowy minister rolnictwa KrzysztofArdanowski na posiedzeniu rządu miał krytykować zbyt duże wpływy ojca Rydzyka.
To, że minister rolnictwa sobie na to pozwolił, nie oznacza, że wszyscy członkowie rządu tak robią. Mogę powiedzieć o całej masie rzeczy, które ojciec Tadeusz Rydzyk zrobił dla Polski. Lista zasług ministra Ardanowskiego jeszcze jest pusta, ale może kiedyś zrobi coś dobrego.
Akcje których polityków PiS stoją w Toruniu najwyżej?
Mocno się utożsamiam z Radiem Maryja i jestem przewodniczącym rady Instytutu "Pamięć i Tożsamość", ale nie jestem rzecznikiem ojca dyrektora, więc nie chcę i nie mogę formułować takich ocen. Ojciec Tadeusz Rydzyk popiera wszystkie osoby, którym leży na sercu dobro Kościoła i ojczyzny. Bez względu na to, czy są politykami, rybakami, piekarzami, policjantami...
...czy ministrami sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro jest dobrze oceniany w Toruniu.
Podczas spotkań ogólnych w Toruniu słychać, jak głośnymi oklaskami są witani poszczególni politycy. Największe dostaje Jan Szyszko, ale także Macierewicz, Ziobro i Morawiecki.
Premier ostatnie brawa usłyszał w czerwcu. Potem się już w Toruniu nie pojawił.
Zarówno premier, jak i inne ważne osoby pojawiają się wtedy, kiedy są konkretne uroczystości czy wydarzenia.
Na razie w Radiu Maryja bryluje europoseł Mirosław Piotrowski, który w PiS jest nazywany zdrajcą. Ostatnio był jedynym gościem audycji zatytułowanej "Europa - nowe otwarcie".
Gośćmi byli politycy różnych partii, ale też osoby niezależne. Mirosław Piotrowski jest europosłem, który robi dużo dobrej pracy dla Kościoła i Polski. Im bliżej wyborów do Parlamentu Europejskiego, tym tematów europejskich pewnie będzie więcej.
Może powstać niezależna od PiS lista do europarlamentu pod patronatem Radia Maryja, tworzona przez Piotrowskiego?
Niedawno "Rzeczpospolita" zrobiła badanie, z którego wynika, że 14 procent wyborców popiera takie dążenie. To dużo, więc pewnie tego typu rozwiązania też są możliwe, jeżeli by nie doszło do porozumienia w ramach Zjednoczonej Prawicy. Mam jednak nadzieję, że do takiego porozumienia dojdzie.
Politycy PiS bliscy toruńskiej rozgłośni, jak Jurgiel czy Szyszko, którzy mogą nie dostać dobrych miejsc z PiS-u, mogą się znaleźć na konkurencyjnej liście?
Miejsce na liście nie decyduje o wszystkim. Ważna jest identyfikacja z wartościami i programem. Nie każdy też chce startować do europarlamentu. Najbliższe tygodnie będą ciekawe, bo więcej się na ten temat dowiemy.
Na razie politycy PiS wiedzą tyle, że wynik wyborów samorządowych mógłby być lepszy, ale zabrakło silnego wsparcia mediów ojca Rydzyka.
Jeżeli tak ktoś mówi na Nowogrodzkiej, to pewnie ma większą wiedzę niż ja. Kandydaci PiS, którzy byli znani w swoich środowiskach, z reguły wygrywali.
Inaczej oceniają to media ojca Rydzyka. "Porażka PiS w drugiej turze wyborów samorządowych" – to tytuł z tekstu na stronie Radia Maryja. Celny?
Każdy ma prawo do własnej oceny, tym bardziej dziennikarze. Należy się z nią liczyć. Nie można powiedzieć, że w drugiej turze był sukces. To są fakty.
Jaka jest pana ocena?
Ten wynik każdy może odbierać po swojemu. Wiele osób głosowało na kandydatów z list PiS, ale też wiele głosów poszło na przedstawicieli komitetów lokalnych, bo PiS nie wszędzie wystawił swoje listy.
Wynik PiS w dużych miastach to katastrofa?
Niestety ani w dużych, ani średnich miastach sukcesu nie było.
Co wpłynęło na ten wynik?
Ja mogę to oceniać tylko na przykładzie Gdańska. Jeżeli na liście pojawia się ktoś, kto wcześniej prowadził walkę z religią w szkołach czy przebierał się za księdza i przedrzeźniał kapłanów, to jest to problem dla elektoratu konserwatywnego i katolickiego. To mogło mieć wpływ na głosowanie.
Pan był w PiS krytykowany za nielojalność i zbyt małe wspieranie Kacpra Płażyńskiego jako kandydata tej partii na prezydenta Gdańska.
Lojalność była olbrzymia, bo popierałem wyłącznie kandydatów PiS. Mówiłem o nich w mediach, roznosiłem ich ulotki, wielu z nich się dostało. Co do pana Kacpra Płażyńskiego, to może się to wydać dziwne, ale tylko raz w życiu rozmawiałem z nim przez telefon przez niecałe dwie minuty. Trudno aktywnie wspierać kogoś, kogo się nie zna i kto o to nie prosi, a zarazem nie przychodzi na otwarte spotkania przeciw genderowej polityce i wydawaniu na nią olbrzymich środków publicznych przez Pawła Adamowicza.
Czuje się pan na uboczu w PiS?
Wręcz przeciwnie. Jestem osobą rozpoznawalną. W partii nie od dziś się wypowiadam krytycznie o działaniach Janusza Śniadka. To nie konflikt osobowości, ale różnica dwóch wizji świata i inny pogląd na funkcjonowanie PiS na Pomorzu. Gdy byłem tam liderem, nie było tygodnia bez konferencji prasowej, na której piętnowaliśmy układ gdański. Nie pamiętam, by Janusz Śniadek zrobił jakąkolwiek konferencję dotyczącą Adamowicza czy układu gdańskiego przez ostatnie trzy lata.
Zgadza się pan z oceną niektórych polityków na Pomorzu, że listy PiS były tam źle skonstruowane?
To pytanie do szefa PiS na Pomorzu Janusza Śniadka, dlaczego wyrzucił z list na przykład Piotra Walentynowicza czy Huberta Grzegorczyka - jednego z najbardziej znanych i lubianych działaczy PiS na Pomorzu. Dlaczego nie zostały zarejestrowane listy w Żukowie, dlaczego postanowił walczyć w Skarszewach z burmistrzem Jackiem Pauli z Porozumienia Gowina i totalnie tę walkę przegrał, nie wprowadzając żadnego radnego PiS w Skarszewach, także Pucku. To były błędy. Gdyby nie Janusz Śniadek, wynik byłby znacznie lepszy.
Piotr Walentynowicz nie pozostaje dłużny. Twierdzi, że Janusz Śniadek chce "wysadzić PiS na Pomorzu", używa "bandyckich metod" ijest "zakłamaną wszą".
To bardzo emocjonalna wypowiedź Piotra Walentynowicza po tym, jak dowiedział się, że został przez Śniadka wycięty z listy. Ja twierdzę, że z Pawłem Adamowiczem - także dzięki temu, że startował Jarosław Wałęsa - można było wygrać. Władze PiS powinny wszystko przeanalizować.
PiS nie od dziś stosuje taktykę chowania kontrowersyjnych polityków na czas kampanii. Przed wyborami prezydenckimi sztabowcy żartowali, że Antoniego Macierewicza przykuli łańcuchami w piwnicy.
Nie wiem, czy tak było, bo widziałem Antoniego na wielu spotkaniach. Te osoby, które są wyraziste, zdobywają najwięcej głosów. Nigdy się nie bałem mówić o swoich poglądach i wartościach, które wyznaję. W ostatnich wyborach do Sejmu z trzeciego miejsca w samym Gdańsku miałem lepszy wynik niż inni kandydaci. Gdańsk, w którym dominuje liberalny elektorat, zagłosował na wyrazistą, konserwatywną osobę.
Po nieudanej próbie zaostrzenia prawa antyaborcyjnego temat aborcji wraca do Sejmu. PiS będzie miało problem z konserwatystami?
Ten temat jest cały czas bardzo gorący i bardzo trudny. Sejmowa komisja ma procedować projekt obywatelski w najbliższym czasie. Dyskusja jest przed nami i trudno przewidzieć, czym się to skończy. Duża część elektoratu PiS-u żąda, by te przepisy były wprowadzone jak najszybciej.
Zaczął pan walkę o przywrócenie krzyża do polskiegogodła. Miał pan jakieś sygnały z rządu o szansach na poparcie tego pomysłu?
Jest za wcześnie na stanowisko ministerstwa, a tym bardziej rządu. Jest spora grupa osób, która popiera pomysł przywrócenia zamkniętej korony uwieńczonej krzyżem, korony królewskiej Łokietka. Zaczynamy akcję społeczną w Gdańsku, zgłaszają się różne organizacje, której ją popierają. Jak nasza akcja stanie się bardziej zauważalna, to będziemy przekonywać do niej także przedstawicieli rządu.
Piotr Gliński, pytany o krzyż w godle, mówił o sensacji medialnej. To nie wróży poparcia.
Pan minister wtedy o naszej akcji nic nie mógł wiedzieć. Ministerstwo kultury prowadzi konsultacje dotyczące projektu zmieniającego godło. Zabraliśmy w tej sprawie głos. Niezależnie od tego przygotowujemy się do złożenia do Sejmu naszego projektu obywatelskiego.
Tadeusz Cymański, jeden z bardziej konserwatywnych posłów Zjednoczonej Prawicy, już zapowiedział, że nie poprze wpisania krzyża w godło Polski. Co pan na to?
Po pierwsze nie mówimy o wpisaniu, a o przywróceniu, po drugie niech Tadeusz, którego lubię, sam tłumaczy się ze swoich słów.
W preambule konstytucji jest miejsce dla niewierzących. Przez krzyż w godle nie poczują się wykluczeni?
Krzyż jest także symbolem naszej tradycji i historii. Zawsze się może znaleźć grupa, która będzie nie do przekonania. Chcemy uniknąć wrażenia, że wprowadzamy ten projekt na siłę. Chcemy do niego przekonywać. Także zdecydowanych przeciwników, a później zadecyduje demokracja.
Politycy PiS od początku istnienia tej partii przekonują, że jej priorytetem jest walka z korupcją. Afera KNF to uderzenie w fundament PiS?
To nie jest pierwszy przypadek, gdy osoby związane z PiS mają problemy prawne tego typu. Żadna partia nie składa się z samych aniołów. Najważniejsze jest to, by odpowiednie służby w takich sytuacjach działały błyskawicznie.
Szef KNF Marek Chrzanowski do swojego biura szybciej dotarł z Singapuru niż CBA z Alej Ujazdowskich.
Premier Mateusz Morawiecki zareagował właściwie i konkretnie. Od razu zwołał zebranie służb i zażądał dymisji.
Dziennikarze "próbują rozchwiać polski system bankowy", co można nazwać "szkodnictwem najwyższego rzędu"- tak Adam Glapiński skomentował tekst "Gazety Wyborczej" o korupcji w KNF. Prezes NBP miał rację?
Nie mogę się z tą wypowiedzią zgodzić. Bez względu na to, co napisała "Gazeta Wyborcza", sformułowania wypowiadane przez szefa KNF nie powinny nigdy paść.
PiS zapowiadało walkę z nepotyzmem. Jak można określić wysłanie mało doświadczonego syna wiceszefa partii na prestiżowe stanowisko w Banku Światowym w Waszyngtonie?
Dzieci, które mają rodziców polityków, też mają prawo do własnego życia i swojej kariery. Każdy, kto zna Mariusza Kamińskiego, wie, że kto jak kto, ale on nigdy by nie wykorzystał swojej pozycji do załatwiania własnych spraw.
Planuje pan odważną decyzję o powrocie do polityki?
Działałem społecznie, kiedy nie byłem posłem, jako poseł, ale też później, jak przestałem pełnić tę funkcję. Nigdy nie wiemy, jakie plany ma dla nas Opatrzność. Najważniejsze, by wszystko, co robimy, robić dobrze i z pełną odpowiedzialnością.