W teherańskim ośrodku dla nieletnich swoje wyroki odsiadują nastolatki, które z pomocą innych zabiły swoich męskich oprawców. - Te dziewczyny nie widziały żadnej innej formy ratunku dla siebie, nie miały pojęcia o prawie, o ewentualnych konsekwencjach swoich czynów. A sytuacje, w jakich się znalazły, pociągnęły je do popełnienia czegoś złego - mówi irański dokumentalista Mehrdad Oskouei, twórca głośnego dokumentu "Cienie bez słońca", nagrodzonego podczas 60. Krakowskiego Festiwalu Filmowego.
W Teheranie istnieje ośrodek dla nieletnich dziewcząt, które odsiadują wyroki za różne przestępstwa: kradzieże, handel narkotykami czy morderstwa, między innymi morderstwa męskiego członka rodziny: ojca, brata, szwagra, wujka. Na współudział w zabójstwie męskiego krewnego decydują się najczęściej przyparte do muru, w przekonaniu, że to jedyny sposób, aby zakończyć domowe piekło. Ich historie są trudne do opowiedzenia. Skazane na pobyt w ośrodku dla nieletnich przed karą śmierci uchronił wiek. Ich starsze siostry, matki czy ciotki wyczekują w więzieniach - czasem latami - na egzekucję, która uzależniona jest od decyzji mężczyzn: synów czy braci zamordowanego i skazanych.
Te, które trafiają do ośrodka dla nieletnich, mogą mówić o niezwykłym szczęściu. Tu są szczęśliwsze niż za kratami. Spędzają czas we wspólnej przestrzeni z innymi osadzonymi, mogą zdobywać wykształcenie, walczyć o lepszy start dla siebie po wyjściu na wolność.
Siódemce osadzonych w teherańskim ośrodku dla nieletnich dziewcząt przygląda się Mehrdad Oskouei - jeden z najwybitniejszych irańskich dokumentalistów - w swoim najnowszym filmie "Cienie bez słońca". Dokument jest kolejnym, przygotowanym przez Oskoueia, obrazującym sytuację nieletnich osadzonych.
W listopadzie 2019 roku film "Cienie bez słońca" zdobył nagrodę za najlepszą reżyserię podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Amsterdamie - najważniejszej tego typu imprezy świata. Poprzedni jego film "Bezwzględny sny" otrzymał nagrodę Amnesty International podczas Berlinale 2016. W 2005 roku filmowiec zdobył Złotego Smoka Krakowskiego Festiwalu Filmowego za film "Nierząd pod osłoną czarczafu". W 2010 roku za swoje osiągnięcia otrzymał nagrodę Dutch Prince Claus Award.
Oskouei jest założycielem Instytutu Antropologii i Kultury, a także ambasadorem kulturalnym komitetu humanitarnego Organizacji Narodów Zjednoczonych UCHA.
Irański twórca otrzymał podczas 60. Krakowskiego Festiwalu Filmowego Srebrny Róg dla reżysera filmu o tematyce społecznej. W uzasadnieniu jury czytamy, że Oskouei "z precyzją, autentycznością, wrażliwością i kreatywną elegancją przedstawił dramatyczne historie o przemocy domowej, ukrytych traumach oraz zbiorowej odpowiedzialności patriarchalnego społeczeństwa".
Z Mehrdadem Oskoueiem rozmawiał Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl.
Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl: Zabierasz widzów do ośrodka, w którym wyroki odsiadują nieletnie dziewczyny. Skąd pomysł na taką opowieść?
Mehrdad Oskouei: To mój trzeci film dotyczący nieletnich odsiadujących wyroki. Gdy w 2014, 2015 roku zbierałem materiały do wcześniejszego filmu w tym ośrodku, w części żeńskiej przebywało około 40 dziewcząt. W 2016 roku - już mniej więcej o połowę mniej. W "Cieniach bez słońca" pokazuję siódemkę, a obecnie - z tego, co wiem - w tym ośrodku przebywają cztery z nich.
Po raz pierwszy wszedłem z kamerą do tego centrum resocjalizacyjnego w 2007 roku, gdy kręciłem "It's Always Late for Freedom". Siedem lat później po raz pierwszy podjąłem próbę zrealizowania filmu w części przeznaczonej dla dziewcząt. Bezskutecznie. Jednak chciałbym podkreślić, że sam pomysł na film był przede wszystkim pomysłem na szczególny raport o społeczeństwie, z którego się bohaterki filmu wywodzą. Poza tym dla mnie było to ważne i osobiste wyzwanie, bo mój dziadek i ojciec byli więźniami politycznymi.
Ale w końcu się udało. Jak rozumiem, wszystkie są nieletnie. Za jakie przestępstwa usłyszały wyroki?
Z różnych powodów. Za morderstwa, kradzieże czy handel narkotykami.
Jedna z tych dziewcząt odsiaduje wyrok za zabójstwo ojca, którego dokonała wraz z siostrą i matką. Tej ostatniej zadajesz pytanie, czy zabicie kogoś jest łatwe.
Cała trójka nie miała łatwego życia nie tylko z ojcem, ale także z braćmi i szwagrami. Czuły wobec nich nienawiść, która powodowana była ich zachowaniem. Doświadczyły z ich strony bardzo wiele zła. Jednak zabójstwo ojca nie było dla żadnej z nich łatwe. To była ciężka decyzja. W rozmowach ze mną tłumaczyły jednak, że nie miały innego wyjścia.
Te z nich, które zostały skazane za zabójstwo, opowiadają ci kulisy swojej zbrodni na oprawcach. Jednak nie pokazujesz tych szczegółów. Dlaczego?
Niektóre z nich faktycznie podzieliły się swoją historią. Jednak były też takie, które nie chciały do tego wracać. Ale nie chciałem się na tym skupiać, nie chciałem pokazywać tego, jak samo morderstwo wyglądało. To jest też bardzo prywatna część ich historii. Wiem, że ludzie zabijają innych z różnych powodów, także członków swoich najbliższych rodzin. Wolałem skupić się na pytaniu, dlaczego zabiły. Jest to ważniejsze z perspektywy filmu dokumentalnego.
W twojej ocenie są osobami, które popełniły zbrodnie?
Po części tak. Ale - tak jak można się o tym przekonać, oglądając ich historie - to są bardzo niewinne osoby. Sprawiają wrażenie grzecznych, miłych, wspierających się nawzajem. Kwestia zabijania wynika z szerszego problemu społecznego. Bo te dziewczyny nie widziały żadnej innej formy ratunku dla siebie, nie miały pojęcia o prawie, o ewentualnych konsekwencjach swoich czynów. A sytuacje, w jakich się znalazły, pociągnęły je do popełnienia czegoś złego. Film jest też o nas, o ludziach na zewnątrz tego ośrodka, o społeczeństwie, które je otacza.
Czy w rozmowach z tobą, wyznały, że żałują tego, co zrobiły?
Tak. Zresztą na samym początku filmu jedna z nich opowiada, że bardzo żałuje tego, co zrobiła. Że w bolesny sposób dowiedziała się, czym jest zabicie kogoś. Jednak jej matka w późniejszej rozmowie wyznała, że nie żałuje, iż musiała zabić męża i ojca swoich dzieci, że nie miała wyboru.
Czy tego typu sytuacje są częste w Iranie, że kobiety decydują się na zabicie swoich męskich oprawców?
Myślę, że trudno mówić o dużej liczbie tego typu sytuacji. Najczęściej zdarzają się one w najbiedniejszych grupach mieszkańców największych irańskich miast. Są to najczęściej osoby bez wykształcenia, przedstawiciele grup zmarginalizowanych. W tych grupach pojawiają się tego typu historie.
To, co jest zaskakujące w tej historii to to, że wszystkie bohaterki, które odsiadują swoje wyroki, sprawiają wrażenie, że są w tym ośrodku szczęśliwe, że mają szanse na w miarę normalne życie.
Wiesz, w ostatnich latach podróżowałem po wielu krajach, gdzie odwiedzałem tego typu ośrodki dla nieletnich. Zauważyłem ogromne różnice w prawie, w sposobie traktowania i warunkach, w jakich zamknięci w nich ludzie odsiadują wyroki. W części ośrodka dla dziewczyn, który pokazuję, panują szczególne warunki. Mają więcej przestrzeni do życia. One wszystkie nawzajem się wspierają, ale otrzymują też pomoc od pracowników socjalnych, pracowników tego ośrodka i strażniczek. Nie są od siebie izolowane, żyją wspólnie. Mają na przykład wspólną sypialnię, organizowane są dla nich zajęcia lekcyjne, także z języka angielskiego. Mogą korzystać z basenu. Cały czas spędzają razem.
Jedna z twoich bohaterek wyznaje, że zrobi wszystko, aby jej matka była z niej kiedyś dumna. O czym marzą te dziewczyny?
Przede wszystkim powrót do społeczeństwa będzie dla nich bardzo trudny. Jeśli kogoś się zabiło, na przykład ojca, brata, szwagra, to dziewczyna nie ma już powrotu do tradycyjnej islamskiej społeczności. Chciałbym tu zaznaczyć, że nakręciłem ten film również z troski o sytuację tych dziewcząt po wyjściu na wolność. W Iranie nie ma żadnych wpływowych organizacji pozarządowych, które wspierałyby dziewczyny i kobiety po wyjściu z więzienia. Chcę pokazać, że potrzebują one pomocy od opieki społecznej i innych instytucji rządowych. Głównym celem tego filmu jest właśnie zaapelowanie o wsparcie dla byłych więźniarek, ale też chcemy wpłynąć na decydentów, żeby zmieniło się prawo w zakresie osób skazanych.
A w jaki sposób udało ci się zachęcić te dziewczyny do współpracy przy dokumencie?
Jak zaczynałem pracę, opowiedziałem im wszystko o swoim prywatnym życiu. Odpowiadałem na ich wszystkie pytania. Podzieliłem się z nimi historiami z młodości o tym, jak się zakochałem, jak pracuję, jak żyję. W ten sposób zyskałem ich zaufanie, po czym powoli zaczęły się otwierać. Była jedna dziewczyna, która zapytała, dlaczego chcę nakręcić "Cienie bez słońca". Odpowiedziałem, że chciałbym zrobić wszystko, aby dziewczęta w jej wieku nie trafiały do takich ośrodków. Odparła, żebym w jednym zdaniu przekonał ją, dlaczego chcę nakręcić ten film. "Mam córkę w waszym wieku" - odpowiedziałem. Wtedy zgodziła się, żebyśmy zaczęli zdjęcia. Byłem wobec nich bardzo szczery. Starałem się je przekonać, że moim celem jest pokazanie ich rzeczywistości. Nie wiem, jak to jest w innych krajach, ale irańska telewizja państwowa pokazuje te dziewczyny w złym świetle, zakłamując ich obraz, strasząc nimi społeczeństwo. A ludzie nie wiedzą nic o tych, którzy trafiają do takich ośrodków.
Dlaczego zdecydowałeś się na film poświęcony kobietom?
One mogą zmienić w rzeczywisty sposób nasz świat. To właśnie kobiety i dzieci w większym stopniu mogą sprawić, że będziemy żyć w lepszej rzeczywistości. Dla mnie jako filmowca to pewnego rodzaju misja, aby pokazywać świat z ich perspektyw. To mężczyźni w większości wspierają wojny i przemoc. Poza tym przez całe życie byłem i jestem otoczony kobietami: matką, żoną, córką, przyjaciółkami. To od nich otrzymuję całą masę wsparcia i ciepła. Chciałbym też zwrócić uwagę, że od 40 lat, kiedy w Iranie nastąpiła rewolucja islamska, nie powstał żaden film, który w realistyczny sposób pokazywałby rzeczywistość kobiet. Po rewolucji nie możemy przedstawiać niektórych sfer życia kobiet, szczególnie w filmach fabularnych. A już kilkanaście lat temu zadałem sobie pytanie: dlaczego nie możemy pokazywać prawdziwego życia kobiet? Z tego powodu, jeśli popatrzysz na moje wczesne filmy, zobaczysz, że wiele z nich poświęconych jest kobietom i dzieciom. Nadal w głowie pojawiają mi się pytania o sytuację kobiet, o czym marzą, co je boli. Zresztą właśnie pracuję nad nowym filmem, który dotyczy małej irańskiej wioski, w której mieszkają tylko kobiety z dziećmi, ponieważ wszyscy dorośli mężczyźni odsiadują wyroki dożywocia głównie za handel narkotykami.
Wspomniałeś, że twój dziadek i ojciec byli więźniami politycznymi.
Mój teść także.
Czy w związku z tym miałeś jakieś problemy z władzami ze względu na swoją twórczością dokumentalisty?
Nie chcę tego komentować. Po poprzednim dokumencie usłyszałem wyrok roku więzienia, ale odwołałem się od niego. O efekcie tej apelacji powinienem wiedzieć w ciągu najbliższego miesiąca, może dwóch.
Za co zostałeś skazany?
Nie chcę o tym rozmawiać.
A z jakimi reakcjami na "Cienie bez słońca" spotkałeś się w Iranie?
Cóż, film pokazuję jedynie na zamkniętych pokazach dla prawników, osób, które mają wpływ na kształtowanie prawa w Iranie. To jest kolejny mój film, który nie trafia ani do kin, ani na nośniki czy na platformy streamingowe, a tym bardziej do telewizji.
Czy publiczne pokazy byłyby dla ciebie niebezpieczne?
Nawet nie dla mnie, ale dla tych dziewczyn. Nie chcę w Iranie pokazywać ich twarzy.
Dlaczego?
Chciałbym jakiejś zmiany dla nich, jakiejś zmiany w prawie, ale nie chcę, żeby spotkało je coś nieprzyjemnego, bolesnego, gdy wyjdą na wolność. Zresztą postanowiłem, by wesprzeć trzy z nich, które już są na wolności. Pomagamy im w zdobyciu wykształcenia, w studiach. Po zakończonych zdjęciach pracownicy poinformowali mnie, że nie mogę utrzymywać z tymi dziewczynami żadnego kontaktu. Za pośrednictwem jednej z kobiet pracujących w tym ośrodku wspieramy je, żeby ukończyły studia i miały lepsze szanse na normalne życie. Chciałbym pomagać większej liczbie osób, ale część z nich po wyjściu na wolność wróci do narkotyków, do kradzieży. Nie ma jak im pomóc.
Należysz do grupy najważniejszych irańskich dokumentalistów.
(uśmiech) Daj spokój. W Iranie mamy wybitnych filmowców, szczególnie dokumentalistów. Nie wiem, czy się do nich zaliczam.
Niemniej jednak chciałem zapytać, czy w irańskim społeczeństwie jesteś tak postrzegany, czy może władze w jakimś stopniu utrudniają ci robienie filmów?
Wszystkie filmy nakręciłem za zgodą rządu, co jest wymagane. Gdybym w ich ocenie robił coś złego, nie wydawaliby mi tych pozwoleń. Nie mógłbym wejść do tego ośrodka, czy do więzienia dla kobiet. Myślę, że ufają mi, ale gdy chce się robić filmy o ludziach zmarginalizowanych, w ciężkiej sytuacji życiowej, trzeba zaakcentować narzucane warunki. Wiem też, jaka odpowiedzialność na mnie spoczywa i co chcę osiągnąć swoimi filmami, dlatego muszę przestrzegać prawa. Chcę pokazać wszystkim, którzy mogą coś zmienić w Iranie, prawdziwą twarz i sytuację ludzi, o których walczę. Mam jeszcze dwa pomysły dotyczące więźniów i ludzi w ciężkiej sytuacji, po czym mogę skończyć z filmem.