Lato 1969 roku to najmroczniejszy moment w historii Hollywood. Na Cielo Drive, w bajecznym domu z ogrodem, sprzątaczka odkryła zmasakrowane ciała pięciu ofiar. Wszystkich zadźgano nożem. Na ścianie, krwią ktoś napisał: "świnia". W kałuży krwi leżała piękna, młoda kobieta w zaawansowanej ciąży. Sharon Tate, wschodząca gwiazda Hollywood, żona Romana Polańskiego, została zamordowana wraz z grupą przyjaciół. Quentin Tarantino niebawem nakręci o tej zbrodni film.
Lato 1969 roku to najmroczniejszy moment w historii Hollywood. Na Cielo Drive, w bajecznym domu z ogrodem, sprzątaczka odkryła zmasakrowane ciała pięciu ofiar. Wszystkich zadźgano nożem. Na ścianie, krwią ktoś napisał: "świnia". W kałuży krwi leżała piękna, młoda kobieta w zaawansowanej ciąży. Sharon Tate, wschodząca gwiazda Hollywood, żona Romana Polańskiego, została zamordowana wraz z grupą przyjaciół. Quentin Tarantino niebawem nakręci o tej zbrodni film.
Był 9 sierpnia 1969 roku, kiedy Roman Polański, pracujący w Londynie nad thrillerem "Dzień delfina", odebrał telefon od przyjaciela z Los Angeles, Billa Tennanta.
Właśnie miałem wyjść na spotkanie z Victorem Lownesem, gdy zadzwonił. Od razu poznałem Billa i zapytałem, jak się czuje.
- Źle - zabrzmiała odpowiedź. - W domu wydarzyło się nieszczęście - powiedział.
Sądziłem, że ma na myśli jakąś rodzinną awanturę - wiedziałem, że jego małżeństwo przeżywa kryzys - ale na wszelki wypadek zapytałem:
- W czyim domu?
- W twoim. Sharon nie żyje. Wojtek, Gibby i Jay też. Wszyscy nie żyją.
Pomyślałem o osunięciu się ziemi - co dosyć często się zdarzało w Los Angeles. Jeśli zostali zasypani, może uda się ich uratować. Oby Sharon żyła - powtarzałem w myślach. Wtedy usłyszałem głos Billa:
- Roman, zamordowano ich.
Mówił coś jeszcze zduszonym głosem, ale położyłem słuchawkę na biurku. (…) Z relacji wynika, że bez przerwy jęczałem: "Nie, nie". Zacząłem walić w ścianę, najpierw pięściami, potem głową, aż Gene zląkł się, że zrobię sobie krzywdę. Objął mnie i przycisnął do siebie. "Czy wiedziała, jak bardzo ją kochałem?" - powtarzałem bez końca po polsku.
Nie bardzo wiem, co działo się przez następne trzy dni. Lekarz Paramountu aplikował mi wciąż środki uspokajające. Spałem bez przerwy. Pamiętam jak przez mgłę, że długo przesłuchiwała mnie policja.
W tych lakonicznych słowach, dwie dekady po dramatycznych wydarzeniach w rezydencji przy Cielo Drive 10050, Polański opisuje w autobiografii "Roman"okoliczności, w jakich dowiedział się o śmierci żony - Sharon Tate, będącej w ostatnich dniach ciąży. Przez resztę życia będzie od tych wspomnień uciekał, choć nie pozwolą mu na to "usłużne" media. Quentin Tarantino niebawem nakręci o tej zbrodni film.
Nie wiemy, jak Polański przyjął tę wiadomość. Wiadomo jednak, że Debra Tate, młodsza siostra Sharon, publicznie oświadczyła, iż obawia sie tego, jak reżyser zamierza pokazać tę zbrodnię. Nad tym, jak daleko posunie się w opowieści o makabrycznym mordzie, zastanawiają się nawet jego fani - nigdy dotąd nie nakręcił obrazu opartego na faktach. W dodatku zdradził, że zamierza nawiązać w nim do "Pulp Fiction". A to już może budzić niepokój bliskich Sharon i pozostałych ofiar. "Pulp Fiction", jak cała twórczość Tarantino, to przecież owoc rozbuchanej fantazji reżysera i (krwawa) zabawa gatunkiem. W opowieści o bestialskiej zbrodni, której sprawcy odsiadują dożywocie i żyją rodziny ofiar, fantazjowanie brzmi jak okrutny żart. Oświadczenie Debry Tate, że wyrazi zgodę na film, jeśli zostanie jego konsultantką i przeczyta scenariusz, specjalnie nie dziwi. Dziennikarze pytają z przekąsem, czy będzie czarny humor i krew tryskająca po ścianach. Bo choć hasła o prawie artysty do własnej wizji pozostają aktualne, nawet najwybitniejszemu twórcy nie wszystko wolno.
Debra Tate czuje się strażniczką dobrej pamięci o Sharon. W wydanej niedawno książce "Sharon Tate: wspomnienie", gdzie opowiada o życiu siostry poprzez fotografie i wspomnienia hollywoodzkich gwiazd, w ogóle nie pada słowo: zbrodnia. "Każdy na świecie wie o ostatnich chwilach jej życia. Ale nie wiedzą, jakim była człowiekiem. Miała niesamowite życie, ale z powodu tragedii dziś pamięta się o niej przede wszystkim przez pryzmat jej śmierci. Chcę to zmienić" - pisze.
Film przypomni to, o czym od pół wieku rodziny ofiar chcą zapomnieć - najokrutniejszy mord w Hollywood, po którym "fabryka snów" nie jest już taka, jak wcześniej.
Księżniczka Sharon
Wielkie brązowe oczy o nieprzyzwoicie długich rzęsach, idealnie wykrojone usta, długie, bujne blond włosy, świetlista cera i figura Wenus. Sharon Tate niemal od urodzenia budziła sensację niezwykłą urodą. - "Wszystkie zdjęcia wyostrzają jej rysy, wydobywają z nich ich regularność, klasyczność, przygaszając miękkość, łagodność. Nieuchwytność jej urody polegała właśnie na łagodności spojrzenia, ruchów"- opowiada w "Jak umierają nieśmiertelni" Krzysztofa Kąkolewskiego, słynny operator Stanisław Wohl.
Sharon urodziła się 24 stycznia 1943 r. w Dallas, w Teksasie, jako pierwsza z trzech córek Paula Tate'a, oficera amerykańskiej armii, i jego żony Doris. Swój pierwszy konkurs piękności wygrała już... jako sześciomiesięczne niemowlę. Ojca często przenoszono przy okazji awansów, rodzina więc wciąż się przeprowadzała. Do 16. roku życia uczęszczała do szkoły w sześciu różnych miastach, co utrudniało jej nawiązywanie przyjaźni. Uchodziła za nieśmiałą. Już jako dorosła mówiła, że brano tę cechę za wyniosłość, dopóki ktoś jej bliżej nie poznał.
Rodzina Tate'ów była bardzo zżyta. Sharon była oczkiem w głowie rodziców, a różnica wieku między siostrami (prócz 10 lat młodszej Debbie, była też urodzona w 1957 roku Patricia) sprawiała, że nie było między nimi rywalizacji. Ich dzieciństwo było naprawdę szczęśliwe, mimo ciągłych przeprowadzek. Rodzice wychowywali je w liberalnej atmosferze, przedkładając nad system zakazów miłość i zaufanie.
Ponieważ wszyscy komplementowali urodę Sharon, zaczęła startować z powodzeniem w lokalnych konkursach piękności. Szybko została też modelką. Iście królewski wygląd i dystynkcja zyskały jej przydomek księżniczki Sharon. Nie wiązała jednak przyszłości z show-biznesem. Planowała studia na wydziale psychiatrii w Dallas. Kolejne przeniesienia ojca, a w końcu wyjazd rodziny do Włoch, do Werony, zrewidował jej zamiary. Zdumiona Sharon odkryła, że cieszy się we Włoszech popularnością z racji sesji zdjęciowych w magazynach. Tam właśnie, z nowymi kolegami z amerykańskiej szkoły w Vicenzy, pierwszy raz w życiu zaczęła nawiązywać trwałe przyjaźnie. Wraz z grupą znajomych trafiła na plan "Przygód młodego człowieka" z udziałem Richarda Beymera (Tony z "West Side Story") i Paula Newmana.
Natychmiast przyciągnęła uwagę Beymera, który zachęcił ją do spróbowania sił w aktorstwie. Niebawem zaangażowano ją do roli w "Barabaszu", włosko-amerykańskiej superprodukcji. Swoim występem zrobiła wrażenie na samym Jacku Palansie (gwieździe "Jeźdźca znikąd"), choć mała rola nie pozwalała ocenić jej talentu. To był decydujący bodziec. 18-letnia Tate zdecydowała, że wraca do Ameryki. Rodzicom zafundowała bajkę o podjęciu studiów. Po przyjeździe zaczęła jednak szukać szansy angażu w filmie.
Witajcie w Hollywood
Sharon miała szczęście, bo na starcie pomógł jej agent Beymera, który zgodził się pracować również dla niej. Pojawiała się w telewizji, a w 1963 r. wytwórnia Filmways, urzeczona jej urodą, podpisała z nieznaną Tate kontrakt na siedem lat. Na początku grała epizody w serialach, (np. w popularnej także u nas komedii "Ed, koń, który mówi", gdzie pojawiał się też młody Eastwood). Szybko stała się jedną z najchętniej fotografowanych twarzy, zdobiących okładki magazynów, uwielbianą przez tak wybitnych fotografów, jak Richard Avedon czy David Bailey.
Jednocześnie awansowała na prawdziwa ikonę mody i stylu lat 60. i nawet dziś wymieniana jest jednym tchem przez stylistów obok takich nazwisk jak Jacqueline Kennedy czy Audrey Hepburn. Szybko stała się obiektem męskich westchnień. Jej pierwszym, poważnym partnerem został niezwykle modny wtedy w Ameryce, robiący tam karierę, francuski aktor Philippe Forquet. Nie był to jednak szczęśliwy związek. Sharon była osobą niezwykle łagodną, co nieradzący sobie z życiem w Hollywood Forquet wykorzystywał. Zaczął odreagowywać na niej swoje stresy.
Mimo że para nawet się zaręczyła, ich związek był tak burzliwy, że przyjaciele pod byle pretekstem odwiedzali Tate, obawiając się, że Forquet znęca się nad nią. I faktycznie - pewnego wieczoru wylądowała z obrażeniami wymagającymi lekarskiej interwencji w szpitalu. Dopiero wtedy z nim zerwała, by związać się wkrótce z będącym jego przeciwieństwem - przesadnie wręcz spolegliwym Jayem Sebringiem - cenionym w Hollywood stylistą i fryzjerem, a okazjonalnie aktorem i powiernikiem gwiazd.
Po raz pierwszy Sharon wystąpiła w znaczącej roli na dużym ekranie w 1966 roku w okultystycznym horrorze "Oko diabła" brytyjskiego reżysera Johna Lee Thompsona. Obraz miał rewelacyjną obsadę - w głównych rolach pojawiał się duet David Niven i Deborah Kerr - znakomity brytyjski aktor i hollywoodzka gwiazda. Tate wcieliła się w postać Odile - pięknej młodej wiedźmy, uprawiającej wraz z bratem pogańskie obrzędy. Jej rola, choć oszczędna w dialogi, miała kluczowe znaczenie dla filmu - spoczywał na niej ciężar stworzenia aury niesamowitości, z czym doskonale sobie poradziła. Niven określił młodą aktorkę jako "wielkie odkrycie", a Kerr przyznała się, że przy odrobinie szczęścia odniesie wielki sukces.
Film przyjęto jednak chłodno, dopiero po latach doceniono jego klimat i oryginalność. Mimo to Sharon została zauważona. Wcześniej Sebring oświadczył się jej, nalegając, by po ślubie porzuciła aktorstwo. Nie była jednak aż tak zakochana, żeby rezygnować z marzeń, dlatego propozycję odrzuciła. Na zawsze jednak mieli zostać bliskimi przyjaciółmi.
Londyn, Polański i miłość
Ukończywszy pracę nad pierwszym kinowym filmem, Sharon postanowiła pozostać w Londynie, zachwycona życiem w brytyjskiej stolicy. Jej stosunek do Sebringa wchodził w fazę bardziej przyjacielską, on zaś musiał wrócić do Los Angeles z przyczyn zawodowych.
Wtedy właśnie, latem 1966 roku, poznała Romana Polańskiego. Przedstawił ich sobie producent Martin Ransohoff, mając nadzieję, że reżyser obsadzi ją w "Nieustraszonych pogromcach wampirów". Po latach w autobiografii "Roman" Polański pisał: "Charontaits"- to nazwisko powracało w rozmowach, wymawiane z francuska. O aktorce słyszał, że jest bardzo piękna i "dobrze mieć na nią oko". Z relacji obojga wynika, że po pierwszym spotkaniu nie zanosiło się na współpracę. "Miała urodę w guście amerykańskim, a nie taką wymyśliłem sobie do 'Wampirów…'" - oceniał Polański. Przyznawał jednak, że zrobiła na nim wrażenie. Dlatego zadzwonił, proponując kolację.
Zgodziła się. Polański przygotowany na "kolejną, słodką idiotkę", był zaskoczony. "Nie przypominała kociaka made in Hollywood" - napisał potem. Była inteligentna i miała wielkie poczucie humoru. Znała nieźle francuski i biegle włoski. On sam był już wówczas sławny - miał na koncie nominację do Oscara za "Nóż w wodzie", Srebrnego Niedźwiedzia za "Wstręt" i Złotego za "Matnię". Po kolacji zaprosił ją do siebie i para spędziła razem noc. Ale Sharon oficjalnie wciąż była dziewczyną Sebringa, dlatego dalsze propozycje spotkań, pełna winy, odrzucała. Aż do dnia, gdy wściekły na jej kolejną odmowę Polański, miał rzucić do słuchawki: "A pocałuj ty mnie w dupę". Później przyznała, że dopiero wówczas zaczęła się nim interesować, choć ich relacje wciąż były pełne zachowawczości.
Podczas gdy producenci nalegali na obsadzenie jej w roli córki żydowskiego karczmarza, Polański był zdania, że na Żydówkę blond piękność nie wygląda. Zmienił zdanie dopiero wówczas, gdy niemal zmuszony do zdjęć próbnych, wręczył jej rudą perukę - anielska twarz Tate tak zyskała na demoniczności, że o innej aktorce nie było już mowy. Sama Sharon - jak wspomina jej siostra - opowiadała zabawną historię o spotkaniu, na które Polański zaprosił ją przed podjęciem decyzji. Był późny wieczór, gdy przywitał ją przy zgaszonym świetle i zapalonych świecach. I wyszedł. Wrócił, a raczej wpadł jak szaleniec po kilku minutach, w... masce Frankensteina. Sharon wydała przeraźliwy okrzyk, a potem zaczęła płakać przerażona. Wtedy zadzwonił do Ransohoffa, by powiedzieć, że rola Sary należy do niej.
"Nieustraszeni pogromcy wampirów" to dowcipna parodia modnych wtedy horrorów o parze śmiałków polujących na wampiry w śniegach Transylwanii. Ekscentrycznemu profesorowi - badaczowi wampirów - w poszukiwaniach pomaga młody asystent (w tej roli Polański), który zakochuje się w pięknej karczmarce. Choć film jest horrorem, przerysowanie bohaterów i wątków nadaje mu pastiszowo-groteskowy charakter. Niestety, delikatne sceny erotyczne z Sharon zostały ocenzurowane (zachowały się w sesji dla "Playboya", którą zrobił jej sam Polański), a obraz nieudolnie skrócony przez MGM. Jedynie do Europy trafił nietknięty. Polański, zobaczywszy efekt końcowy, dostał szału i chciał wycofać swoje nazwisko. Ale ponieważ nadal chwalono go za "dowcip i niezwykłą wyobraźnię", odpuścił. Po ciężkich obrazach jak "Matnia" i "Wstręt" udowodnił, że równie dobrze czuje się w kinie rozrywkowym.
To właśnie na planie tego filmu, w malowniczym miasteczku w Dolomitach, Tate i Polański zakochali się w sobie. Już w trakcie zdjęć zamieszkali razem, a po powrocie do Londynu Sharon wprowadziła się do niego. Znając strach Polańskiego przed zaborczymi kobietami, zapewniła, że nie ograniczy jego wolności. "Żadna inna kobieta nie dała mi dotąd takiego zapewnienia" - pisał Polański 20 lat później.
Smak szczęścia
Lata 1967-69 Polański nazwie najwspanialszymi w swoim życiu. W imieniu Sharon siostra napisze w jej biografii "Sharon Tate - Recollection": "Miałam zaledwie 15 lat, ale pamiętam jej słowa, że dopiero Roman nauczył ją czerpać radość z życia, że jest tym mężczyzną, który był jej pisany" - wspomina. W listach do Polańskiego, gdy po miesiącach wspólnego życia w Londynie obowiązki rozdzieliły ich na dłużej, Tate pisała: "Uwielbiam wszystko, co ma związek z Tobą, nigdy nie czułam się tak szczęśliwa".
"Wampiry..." nie odniosły większego sukcesu, ale szybko przyszła propozycja pierwszego, amerykańskiego filmu - horroru "Dziecko Rosemary", który uczynił Polańskiego sławnym na całym świecie. Marzył, by główną rolę zagrała Sharon, ale wytwórnia chciała znanego nazwiska. Padło na Mię Farrow, wówczas żonę Franka Sinatry, co także miało wpływ na wybór. Ale Sharon miała swój udział w powstaniu filmu - podsunęła Polańskiemu rozwiązania kilku kluczowych ujęć, pojawiła się też w scenie przyjęcia. Towarzyszyła mu na planie, dopóki nie rozpoczęła pracy nad adaptacją "Doliny lalek" Marka Robsona.
Film opowiadający historię kobiet, usiłujących zrobić karierę w show-biznesie, okazał się milowym krokiem w jej karierze Za rolę Jennifer - pustej, ale i tragicznej postaci została nominowana do Złotego Globu w kategorii :Gwiazda Roku."Czy będzie następczynią Marylin Monroe, nową boginię Hollywood, łączącą urodę i seksapil z subtelnością?" - pytał magazyn "Life", z Sharon na okładce. Gdy Polański przygotowywał się do premiery "Dziecka Rosemary", które uczyniło go pupilkiem Hollywood, Sharon awansowała do grona najgorętszych młodych gwiazd obok Faye Dunaway czy Jane Fondy. Na tle innych aktorek wyróżniała się naturalnością i delikatnością. Druga cecha stała się jej znakiem rozpoznawczym.
"Wszyscy uwielbiali Sharon - pisze w autobiografii Polański. - Największe wrażenie, niezależnie od jej wyjątkowej urody, robił jednak rodzaj promieniowania właściwy naturom dobrym i łagodnym". Mark Robson, po wspólnej pracy z Tate, powie: "Trafiła ci się świetna dziewczyna. Niewiele aktorek ma w sobie taką delikatność i kruchość. Ma przed sobą wielką przyszłość".
Samej Sharon nie interesowało bycie symbolem seksu - marzyła o inteligentnych rolach. Za swoją idolkę miała piękną Francuzkę, grającą główną rolę we "Wstręcie" - Catherine Deneuve. Nie mogła sobie darować, że zgodziła się zagrać "dekoracyjną kretynkę" u boku Tony'ego Curtisa w "Nie daj się usidlić". Dumna z sukcesów Polańskiego potrafiła rzucić w wywiadzie: "To Roman jest lepszą połówką w naszym związku". Polański tłumaczył jej, że nie może wstydzić się urody. Opowiedział zdarzenie z traumatycznego dzieciństwa - dzień, w którym dostał w prezencie po latach wojny i biedy piękne nowe buty, nie był dla niego wcale radosny, bo się ich wstydził. Jego zdaniem, Sharon miała podobny stosunek do własnej urody - czuła się zawstydzona faktem, że za jej sprawą wszyscy zwracają na nią uwagę. Chciała, by ceniono ją za umiejętności.
Zofia Komeda-Trzcińska, gdy po przyjeździe do Hollywood z mężem poznała Sharon, opowiadała: "To niezwykła dziewczyna w tym środowisku, bez cienia pozy. (...) Delikatna, skromna, cicha i piękna jakaś na zewnątrz i wewnątrz...".
Ślub i związek otwarty
Dom Romana i Sharon był domem otwartym. Epoka hipisów, wolnych związków, obsesyjna potrzeba swobody i wolności sprawiły, że Tate mawiała: "Nie obchodzi mnie zanadto, kim są ludzie goszczący w moim domu, bo w życiu kieruję się maksymą 'żyj i pozwól żyć innym'". Po latach jej przyjaciółka wspominała, że Polańscy byli zbyt ufni "do skrajnej lekkomyślności" i to ją niepokoiło. "Sharon wierzyła ludziom, oddałaby ci ostatnią koszulę i własne łóżko do spania, o nic nie pytając" - wspomina Debra Tate.
Rodzice Sharon niezwykle serdecznie przyjęli Polańskiego. Ktoś, kto uszczęśliwiał ich córkę, zasługiwał na życzliwość. Mimo że mieszkali od dawna razem, Sharon nie wspominała o ślubie. "Prowadziła wyemancypowane życie w stylu kalifornijskim, ale wiedziałem, że z racji katolickiego wychowania małżeństwo było dla niej ważne" - pisze Polański. On sam początkowo zupełnie nie widział się w roli męża. "Osobiste więzy wywołują u mnie poczucie bezbronności, moja rodzina zaczęła się rozpadać, gdy miałem 6 lat i od tamtej pory żyłem w poczuciu niepewności" - tłumaczył. Ale Sharon chciała mieć dzieci.
"Oświadczyłem się jej niespodziewanie, wieczorem w jakiejś restauracji. Datę ślubu wyznaczyliśmy na 20 stycznia 1968 r., na kilka dni przed jej 25. urodzinami" - pisze Polański w autobiografii. Ślub wzięli w Londynie, gdzie wszystko się zaczęło. Panna młoda miała na sobie sukienkę mini z białej tafty, pan młody wystąpił w surducie w stylu retro. Uroczystość uświetniła seria przyjęć, z których największe odbyło się w klubie Playboya. "Wziął w nim udział niemal cały Londyn i połowa Hollywood" - pisano potem.
Ślub wiele w ich związku nie zmienił, ale jeszcze zwiększył medialne zainteresowanie nimi. Od dawna byli pożądaną częścią hollywoodzkiej śmietanki. Polański dawno też odkrył, że żona jest urodzoną domatorką. Znakomicie gotowała, serwując przysmaki z południa Stanów, wedle przepisów matki, i oryginalne sałatki. Wspaniale prowadziła dom, oddając się temu z takim zapałem, że małżonek przypomniał jej, iż poślubił nowoczesną hippie, a nie gosposię. Swoboda, w jakiej wychowano Sharon, pozwoliła jej (oficjalnie, bo po cichu wierzyła, że "to się zmieni") zaakceptować śmiałe podejście Polańskiego do małżeństwa. Reżyser oczekiwał bowiem "związku otwartego", a jej stosunek do jego niewierności nazywał "przesądami gnębiącymi Sharon". Doceniał jednak jej oddanie: "Żyła ze mną i to był dowód jej cierpliwości, być blisko mnie to musi być męka" - napisał.
"Mamy z Romanem dobry układ. On mnie okłamuje, a ja udaje, że mu wierzę" - mówi Sharon wspólnemu przyjacielowi. Debra Tate tłumaczy: "To był czas rewolucji seksualnej i wielu żyło w ten sposób. Sharon była mu całkowicie oddana, bardzo się kochali. Mawiała, że czasami jest trudno, czasami wspaniale, i to sprawia, że życie jest bardziej interesujące".
Za radą męża Sharon zrywa kontrakt z wytwórnią. Pojawia się odmieniona w kryminalnej komedii u boku Deana Martina w "The Wrecking Crew", gdzie po lekcjach u samego Bruce'a Lee popisuje się znajomością sztuk walki. Odkrywa, że komedia to jej żywioł i zbiera entuzjastyczne recenzje. Zaczyna też kolejny projekt "12+1", włoską komedię - głównie z uwagi na szansę współpracy z Orsonem Wellesem.
Nagle dowiaduje się, że jest w ciąży.
Dom miłości i przeczucia
Polański początkowo jest przerażony wiadomością o dziecku i nie podziela radości Sharon. Ona przyjdzie wkrótce. Zaczyna się szukanie nowego domu, w którym powiększona rodzina czułaby się komfortowo.
Sharon taki znajduje. Przy Cielo Drive 10050 w Los Angeles. "Wyglądał jak wiejski dworek w ogrodzie pełnym kwiatów" - napisze o nim Polański. Wcześniej dom zajmowali ich przyjaciele - Terry Melcher, syn Doris Day, i Candice Bergen. Właśnie się rozstali i dom jest wolny. Sharon nazywa go "domem miłości". Polański najpierw oponuje - mówi, że ma złe przeczucia. Ale ulega. Zamieszkają tam w lutym 1969 roku, ale już wkrótce znowu muszą się rozstać. On zaczyna właśnie film w Europie, ona ma w L.A. sesję zdjęciową ze sławnym fotografem Shahrokhiem Hatamim.
Pamięta moment, w którym - właśnie podczas sesji - do domu wchodzi niski obcy mężczyzna. Ich oczy spotykają się. Przenika ją strach. Tym mężczyzną jest Charles Manson, który szuka Melchera - niedoszłego wydawcy swojej płyty. Bywał tu u niego. Mieszka całkiem niedaleko ze swoja bandą. Uczy zabijania ludzi, którzy będą wkrótce za niego odwalać czarną robotę. Opowiada im o wojnie rasowej, którą wymyślił w chorej głowie po wysłuchaniu piosenek Beatlesów. Straszy nadchodzącą murzyńską rewoltą, w czasie której dokona się rzeź białych, i mówi wyznawcom, że to oni muszą ją rozpocząć.
Ale Sharon o tym wszystkim nie ma pojęcia. Z czasem zapomni tę twarz. Kręci film we Włoszech z Orsonem Wellesem, dzięki staraniom ekipy udaje się ukryć przed okiem kamery widoczną już ciążę. Potem jedzie do Londynu, do męża. On chce, by rodziła w Europie, ale ona wraca do L.A. Statkiem Elizabeth Queen II. Polański, żegnając się z Sharon, odpędza natrętne myśli. "Kiedy trzymałem ją w ramionach, przemknęła mi przez głowę absurdalna myśl: nigdy już jej nie zobaczę. Gdyby nic się nie wydarzyło, prawdopodobnie zapomniałbym o tym przeczuciu, ale utkwiło mi w pamięci na całe życie" - wspomina w autobiografii.
Sharon w L.A. dręczą koszmary: wciąż śni się jej poduszka, którą wypychano suknie na brzuchu Mii Farrow w czasie kręcenia "Dziecka Rosemary" i scena, w której okazuje się, że bohaterka urodziła diabła. "Prosi, by ją już zabrać do szpitala. Nie wie przed czym, a może przed kim ucieka. Na szczęście w L.A. jest przyjaciel Romana z Polski, Wojtek Frykowski, który od lat robi za bodyguarda" - tak opisuje ostatnie tygodni ciąży Tate Krzysztof Kąkolewski w książce "Jak umierają nieśmiertelni". Frykowski - syn bogatego przedsiębiorcy, bon vivant i dusza towarzystwa - w filmach Polańskiego i w życiu spełniał rolę opiekuna. Wraz ze swoją nową dziewczyną Abigail Folger, córką potentata kawy, mają za zadanie opiekować się Sharon do powrotu Polańskiego. Sharon żyje wyłącznie myślą o dziecku. Kompletuje wyprawkę, maluje pokój w delfiny (motyw kręconego przez Polańskiego filmu), dba o siebie - łyka witaminy, codziennie pływa w basenie.
Jest upalne lato 1969 roku, które na zawsze zmieni Hollywood.
Śmierć w domu miłości
Ósmego sierpnia Sharon z przyjaciółmi wraca późnym wieczorem z meksykańskiej restauracji. W domu prócz Frykowskiego i Abigail jest jeszcze - teraz bliski przyjaciel - Jay Sebring. Po godzinie 23 zaczynają szykować się do snu. Sharon w sypialni rozmawia z Jayem, w osobnym pokoju Abigail czyta książkę. Frykowski śpi na kanapie. Jeśli wierzyć doniesieniom mediów i książce Kąkolewskiego, eksperymentuje z narkotykami, nęcą go artystyczne wizje, jakie przeżywa po zażyciu LSD czy kokainy. Polański, który na gości zamulonych prochami patrzy pogardliwie, nic o tym nie wie, inaczej nie dopuściłby go do Sharon.
Jest godzina 0.45 dziewiątego sierpnia, gdy na teren posesji wchodzi trójka młodych ludzi: Tex Watson, Patricia Krenwinkel, Susan Aktins. Czwarta osoba - Lindy Kasabian - zostaje w samochodzie i pilnuje, by nikt z zewnątrz nie wszedł do domu. Tex najpierw przecina drut telefoniczny przy bramie. Pierwszą osobą, którą spotyka, jest 18-letni kolega strażnika posesji Steven Parent, który właśnie wraca do domu. Tex najpierw zadaje mu cios nożem, a potem, mimo jego błagań, oddaje cztery strzały pistoletu. Wszyscy wchodzą do domu. Trafiają na śpiącego Frykowskiego, który przytępiony narkotykami nie bardzo wie, czy to mu się śni. Na pytanie: "Kim jesteście?", słyszy od Watsona: "Jestem diabłem i przyszedłem tu robić diabli interes". Susan i Patricia wchodzą dalej. Widzą Sharon i Sebringa rozmawiających w sypialni. Wszystkich spędzają do salonu i związują nieudolnie jednym sznurem.
Sebring prosi, by mieli wzgląd na stan Sharon. W tym momencie Tex oddaje do niego strzał. Bierze sznur, przewiązuje go przez szyję rannego Sebringa, to samo robi z Tate i Folger. Na końcu przeciąga sznur przez belkę wiszącą u sufitu. W tym czasie Wojtkowi i Abigail udaje się wyrwać i uciec z domu. Na trawniku dopadają ich jednak Watson i Krenwinkel. Obie ofiary giną od ciosów zadanych nożem.
W domu Atkins pochyla się nad Sharon, krzycząc: "Umrzesz, dziwko". Sharon błaga: "Dajcie mi dwa tygodnie, a potem mnie zabijecie. Pozwólcie tylko żyć dziecku". Jej prośby przynoszą jednak odwrotny skutek. Atkins jak szalona zaczyna dźgać Sharon nożem na oślep, gdy ta próbuje osłonić brzuch. Zadaje jej szesnaście ciosów, z czego pięć okazuje się śmiertelnych. W salonie obok niej ogromna kałuża krwi. Atkins najwyraźniej jednak wciąż mało, bo bierze ręcznik, macza go w niej i pisze na drzwiach "PIG", ("świnia"). To slangowe określenie ludzi bogatych i ustosunkowanych, używane przez najbardziej ekstremistyczne ruchy czarnych, ma sugerować, że to oni stoją za zbrodnią.
Cała czwórka wsiada do samochodu i odjeżdża z poczuciem dobrze wykonanego zadania. "Wszyscy nie żyją" - oznajmią za moment Mansonowi.
Ostatni film
Roman Polański, który już raz jako dziecko uciekł śmierci, wyrywając się z krakowskiego getta, po raz kolejny przechodzi piekło. Obok Sharon pochowane zostaje ich nienarodzone dziecko, chłopiec, który otrzymuje imiona po obu dziadkach - Paul Richard. Czy ma déjà vu, grzebiąc zmasakrowane ciało swojej młodej, pięknej żony? Miał dziewięć lat, gdy jego matka, również w zaawansowanej ciąży, zginęła w komorze gazowej. Raz tylko wraca do okresu dzieciństwa w swojej twórczości, kręcąc "Pianistę", za którego otrzymuje Oscara dla najlepszego reżysera.
Pogrzeb Sharon nie kończy koszmaru, przez jaki musi przejść. Hollywood ogarnia zbiorowa psychoza. Mnóstwo gwiazd wyjeżdża z miasta, bojąc się o własne życie. Ludzie instalują alarmy i wynajmują ochronę. Inni kupują broń. Ta zbrodnia na zawsze zmienia Hollywood. Zamyka bezpowrotnie okres jego beztroski i niemal dziecięcej radości.
Nie mając winowajców, Ameryka uznaje, że ofiary są zarazem winowajcami i same ściągnęły na siebie tragedię. Rusza seria paranoicznych teorii, wedle których powodem zbrodni są filmy, jakie kręci Polański - zwłaszcza "Dziecko Rosemary", zaś reżyser wraz z zamordowaną żoną i przyjaciółmi to sataniści. Nawet szacowne tytuły jak "Newsweek" i "Time" ulegają szaleństwu, powielając chore teorie o czarownicach i seksualnych orgiach. To na zawsze zbuduje mur między mediami i Polańskim.
Atmosfera uspokaja się dopiero, gdy policja w końcu wpada na trop bandy Mansona. Przypadkiem. Susan Atkins ląduje w areszcie w październiku 1969 roku. Jest podejrzana o pomoc w innym zabójstwie - Gary'ego Hinmana, którego też zakłuto nożem. Nikt nie wie, że śmierć nauczyciela ma wiele wspólnego ze zbrodnią w domu Polańskich. Aż do dnia, gdy Susan zaczyna się zwierzać Virginii Graham, koleżance z celi. Przyznaje, że to ona zabiła Sharon. W zamian za zwolnienie od odpowiedzialności karnej Linda Kasabian, która w czasie napadu była kierowcą, pogrąża sektę. Relacjonowany ze szczegółami proces ciągnie się dziewięć miesięcy. Oskarżeni śmieją się z ofiar i nie wykazują skruchy. Udowodniono im jeszcze między innymi morderstwo małżeństwa LaBianca, popełnione tuż po zbrodni u Polańskich. Wiosną 1971 roku wszyscy zostają skazani na karę śmierci. Po zmianie prawa w Kalifornii do egzekucji nie dochodzi, a kary śmierci zamienione zostają na dożywotnie więzienie.
Manson, Watson i Krenwinkel wciąż odbywają wyroki. Atkins zmarła w więzieniu w 2009 roku na raka mózgu. Wszyscy wielokrotnie składali wnioski o ułaskawienie, bez skutku. Doris Tate, matka Sharon, ma w tym swój spory udział.
Roman Polański obrazu, nad którym pracował podczas tragedii, nigdy nie dokończy. W 1979 zrealizuje film "Tess" i opatrzy dedykacją: "Dla Sharon". Podczas ostatniego wspólnego wieczoru z mężem w Londynie Tate czyta bowiem "Tessę d'Urberville" Thomasa Hardy'ego. Wyjeżdżając, powie: "Przeczytaj, to świetny materiał na nasz nowy wspólny film".
Pisząc wstęp do wspomnień Debry "Sharon Tate - Recollection" w 2014 roku, Polański wcale nie kryje, że ich bohaterka była miłością jego życia: "Nawet po tylu latach, gdy oglądam spektakularny zachód słońca, odwiedzam piękny stary dom lub doświadczam jakiejś wizualnej przyjemności, instynktownie mówię sobie, jak bardzo by się to i jej podobało. W ten sposób pozostanę jej wierny aż do śmierci".