Wojna na wschód od naszych granic trwa. Rok 2018 nam o tym przypomniał. Rosja znów zaatakowała Ukrainę, ale Kijów odpowiedział, zadając jej potężny cios. Ukraińska Cerkiew od teraz jest niezależna i została uznana w świecie. Na wschodzie znaczy to bardzo dużo. Dramat atakowanej wciąż Ukrainy to również los więźniów przetrzymywanych w Rosji. Jednym z nich jest Ołeh Sencow.
Wąska cieśnina łącząca dwa morza - to na niej skupione były oczy całego świata w ostatnich miesiącach mijającego roku. Atak rosyjskich służb specjalnych na ukraińskie okręty oraz jego konsekwencje były najbardziej medialnym, lecz nie jedynym aktem konfliktu między Rosją a Ukrainą. Rok 2018 przypomniał światu, że wojna między tymi państwami nadal trwa.
Wojna na wschodzie Ukrainy od 2014 roku odebrała życie przeszło dziesięciu tysiącom osób. Rosja starała się ukrywać swój udział w konflikcie za plecami separatystów z Doniecka i Ługańska. Konsekwentnie tuszowano udział "zielonych ludzików" w powolnym rozbiorze Ukrainy. Incydent w Cieśninie Kerczeńskiej odsłonił jednak nowe oblicze Rosji, która bezpośrednio, pod własnymi banderami, konfrontuje się z przeciwnikiem, który w ogóle nie chciałby nim być.
Most łączy, most dzieli
W maju prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin usiadł za kierownicą rosyjskiej ciężarówki Kamaz, by dokonać pierwszego przejazdu po budowanym od 2016 roku moście Krymskim, który połączył anektowany Krym z Rosją.
Plany wspólnej budowy przeprawy pojawiły się już w 2013 roku, gdy prezydentem Ukrainy był jeszcze Wiktor Janukowycz. Po obaleniu jego rządów nowa władza w Kijowie wycofała się z umowy z Rosją. Mimo to most otwarto w 2018 roku. Przerzucony został nad Cieśniną Kerczeńską, gdzie stykają się ze sobą Morze Czarne oraz Morze Azowskie. W kolejnych miesiącach szczególny niepokój budziły działania Rosji na drugim z tych akwenów. Według władz w Kijowie od kwietnia do października rosyjska flota przeprowadziła około 200 zatrzymań okrętów zmierzających do ukraińskich portów w Mariupolu i Berdiańsku, mimo że obowiązuje podpisana w 2003 roku rosyjsko-ukraińska umowa o swobodzie żeglugi na Morzu Azowskim.
25 października Parlament Europejski uchwalił rezolucję o łamaniu przez Rosję prawa międzynarodowego na tym akwenie. W rezolucji zwrócono uwagę na to, że Moskwa dąży do przekształcenia Morza Azowskiego w swoje "wewnętrzne jezioro". Tak właśnie wygląda plan Kremla dla tej części Europy. Ponieważ wiele wskazuje na to, że Rosja nie odzyska już Ukrainy jako swego sprzymierzeńca i nie sprowadzi jej do roli biedniejszego i słabszego "partnera", jedynym sposobem na rozszerzanie jej wpływów u południowych granic radzieckiego świata jest ekspansja terytorialna. Równo miesiąc po rezolucji PE zawarte w niej sformułowanie doczekało się manifestacji w realnych działaniach. Doszło do incydentu, który poważnie zachwiał i tak wątłą stabilnością w regionie.
Wojna przypomniała się światu
25 listopada trzy niewielkie okręty ukraińskiej floty wypłynęły z Odessy i obrały kurs na port w Mariupolu. W okolicach Cieśniny Kerczeńskiej holownik Jany Kapu i małe kutry opancerzone Berdiańsk i Nikopol zostały zaatakowane i przejęte przez rosyjskie służby specjalne oraz straż przybrzeżną. 24 marynarzy aresztowano, a spośród nich trzech - jak podał Kreml lub sześciu - według Kijowa odniosło obrażenia. Ukraińskich marynarzy zatrzymano i przewieziono do aresztu w Moskwie, gdzie czeka ich proces o "nielegalne naruszenie wód terytorialnych" Federacji Rosyjskiej.
Władze na Kremlu konsekwentnie tłumaczyły atak jako odpowiedź na "starannie przemyślaną ukraińską prowokację", której zwieńczeniem miało być nałożenie dalszych sankcji na Rosję. Pierwsze unijne sankcje w związku z destabilizowaniem Ukrainy zostały nałożone przez Wspólnotę w 2014 roku. W komunikacie Moskwy skierowanym chyba nie tylko do Kijowa zaznaczono, że "kurs na prowokowanie konfliktu z Rosją grozi poważnymi konsekwencjami". Na przełomie listopada i grudnia Kreml rozpoczął wzmożone dozbrajanie swoich oddziałów na Krymie w nowoczesne systemy rakietowe S-400 Triumf, Pancyr-S oraz Bał. Do portu w Sewastopolu wpłynął także okręt rakietowy Oriechowo-Zujewo.
Dzień po przejęciu okrętów w cieśninie Rada Najwyższa Ukrainy na wniosek prezydenta Petra Poroszenki wprowadziła na terenie dziesięciu sąsiadujących z Rosją obwodów stan wojenny. Jego uchwalenie wzbudziło kontrowersje w kraju, ponieważ przeciwnicy polityczni Poroszenki zakładali, że to pretekst, by rząd mógł swobodnie przenieść termin planowanych na marzec wyborów prezydenckich. Według dotychczasowych sondaży obecna głowa państwa nie ma wielkich szans na reelekcję. 28 listopada stan wojenny wszedł jednak w życie, a czas jego obowiązywania ustalono na 30 dni. 26 grudnia kancelaria Poroszenki poinformowała, że stan wojenny został zniesiony.
PETRO POROSZENKO W ROZMOWIE Z MICHAŁEM SZNAJDEREM
Incydent w Cieśninie Kerczeńskiej przypomniał światu o kryzysie, w jaki wepchnęła Ukrainę rosyjska agresja. Prezydent USA Donald Trump odwołał spotkanie z Władimirem Putinem planowane na marginesie szczytu G20 w Buenos Aires. Sekretarz obrony James Mattis stwierdził, że "Rosji nie można ufać". Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg zadeklarował, że "Sojusz jest z Ukrainą", a "Rosja musi liczyć się z konsekwencjami swoich działań".
Rozłam w Cerkwi
Pogłębiający się kryzys na obszarze poradzieckim najlepiej oddały jednak działania ukraińskiej Cerkwi i Kijowa. Na terenie Ukrainy funkcjonują trzy oddzielne Kościoły prawosławne: Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego, Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego oraz Ukraiński Prawosławny Kościół Autokefaliczny. Pierwszy podlega zwierzchnictwu Patriarchy Moskiewskiego, natomiast dwa ostatnie nie były oficjalnie uznawane przez światowe Kościoły za ekumeniczne.
W kwietniu Petro Poroszenko zaapelował do głowy Cerkwi konstantynopolskiej Bartłomieja I o możliwość zjednoczenia Kościołów na Ukrainie i udzielenie im autokefalii, czyli niezależności - w tym wypadku od Moskwy.
W październiku Patriarchat Konstantynopolski poinformował o wszczęciu procedury nadania autokefalii dla Cerkwi na Ukrainie. - Wszystkie te decyzje z punktu widzenia rosyjskiej Cerkwi są bezprawne i kanonicznie nieważne - odpowiedział metropolita Patriarchatu Moskiewskiego, Cyryl. - Zapadła decyzja o pełnym zerwaniu komunii eucharystycznej z Patriarchatem Konstantynopola - dodał. Konsekwencją tej decyzji stał się m.in. zakaz pielgrzymowania przez rosyjskich wiernych do monastyrów w Turcji i Grecji, w tym na świętą w prawosławiu Górę Athos.
KOMARY MUTANTY ATAKUJĄ, CZYLI ROZŁAM W CERKWI I TRZĘSIENIE ZIEMI W MOSKWIE
15 grudnia na synodzie zjednoczeniowym w Kijowie powołano do życia niezależną Cerkiew Prawosławną Ukrainy. - Jestem przekonany, że zjednoczona Cerkiew będzie służyła ukraińskiemu narodowi - powiedział nowo wybrany patriarcha kijowski, Epifaniusz. Na włączenie się do niezależnej od Moskwy Cerkwi zdecydowały się ostatecznie Ukraiński Prawosławny Kościół Autokefaliczny, patriarchat kijowski oraz dwóch biskupów z Cerkwi ukraińskiej pod moskiewskim zwierzchnictwem.
W kulturze prawosławia zwierzchnictwo Cerkwi wciąż pełni olbrzymią rolę i wywiera realny wpływ na politykę. Głęboko zakorzeniona we wschodnim chrześcijaństwie "symfonia ołtarza i tronu", wskazująca na odzwierciedlanie we władzy świeckiej jej łączności z władzą duchową, z punktu widzenia Moskwy ma co najmniej takie znaczenie jak wywieranie realnego wpływu na politykę i gospodarkę mniejszych sąsiadów. Rozłam w Cerkwi, jej uniezależnienie się na Ukrainie, a co gorsza zaakceptowanie tego faktu przez Konstantynopol, to prawdziwy cios nie tylko dla rosyjskiej Cerkwi, ale dla Rosji jako państwa.
Ukraina w tradycji wschodniej to ziemia, na którą zawitało – przez mariaż władcy Rusi Kijowskiej Włodzimierza z siostrą cesarza bizantyńskiego Bazylego II – chrześcijaństwo. Po odcięciu się od Moskwy, w wymiarze symbolicznym, Patriarchat Moskiewski utracił kolebkę prawosławia.
Więzień łagru
Dramat ostatnich lat na wschód od naszych granic trzeba mierzyć jednak nie tylko miarą geopolityki i wielkich procesów kulturowych, ale również jednostkowych przypadków.
2018 rok był rokiem walki Ołeha Sencowa.
Ukraiński reżyser i pisarz, w 2014 roku aresztowany przez rosyjskie służby na Krymie pod zarzutem przygotowywania ataków terrorystycznych przeciw Federacji Rosyjskiej i w związku z tym skazany na 20 lat syberyjskiego łagru, rozpoczął głodówkę. Domagał się, by uwolniono ukraińskich więźniów przetrzymywanych w Rosji. Protest przybrał dramatyczny wymiar. Wyniszczył ciało Sencowa. O jego uwolnienie apelował cały zachodni świat, Ukraina i organizacje broniące praw człowieka. Po 145 dniach reżyser przerwał głodówkę.
"W związku z krytycznym stanem mojego zdrowia i pojawieniem się już zmian patologicznych w organach wewnętrznych zaplanowano wobec mnie w najbliższym czasie zastosowanie przymusowego odżywiania" - napisał w październikowym oświadczeniu.
Z Sencowem niemal nie ma kontaktu. Jest odizolowany od świata. Parlament Europejski przyznał mu Nagrodę im. Sacharowa za walkę o prawa człowieka. Te nie są przez władze na Kremlu cenione. Więzień łagru wciąż odbywa wyrok.
Filip Tręda