Jakub Gierszał płynnie mówi i gra w trzech językach. Michalina Olszańska występuje częściej za granicą niż w Polsce. Joanna Kulig zachwyciła krytyków w Cannes a Rafał Zawierucha dostał rolę u Tarantino. Lista młodych, zdolnych aktorów z Polski, którzy oczarowali zagranicznych twórców z każdym rokiem się wydłuża. Rośnie w siłę polska reprezentacja aktorska, która staje się naszym cennym towarem eksportowym.
Pola Negri, Krystyna Janda, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Joanna Pacuła, Grażyna Szapołowska, Daniel Olbrychski, Andrzej Seweryn, Wojciech Pszoniak, Jerzy Radziwiłowicz - to tylko niektórzy polscy aktorzy, jacy regularnie pojawiali się w zagranicznych produkcjach filmowych czy teatralnych. Od lat 30. ubiegłego wieku mieliśmy co rusz powody do dumy, których dostarczali nam nasi artyści.
Pacuła sięgnęła po Złoty Glob, Janda po Srebrnego Niedźwiedzia, a Jankowska-Cieślak po Złotą Palmę dla najlepszej aktorki. Olbrychski grał u Claude'a Leluche'a, Volkera Schloendorffa czy Margarethe von Trotta, Seweryn większość swojej kariery spędził na scenie paryskiej, Radziwiłowicz i Pszoniak z powodzeniem współpracowali z europejskimi twórcami.
W ostatnich latach znów pojawiła się grupa doskonałych młodych aktorów, których zaczął doceniać świat. Agata Buzek, Agnieszka Grochowska, Karolina Gruszka, Julia Kijowska, Marcin Dorociński, Andrzej Chyra pojawiają się równie często w ciekawych europejskich koprodukcjach, co w rodzimych tytułach. Mamy też Tomasza Kota, który może namieszać w kinie brytyjskim czy nawet za oceanem.
Jednak doświadczonym kolegom po piętach kroczy liczniejsze jeszcze grono około trzydziestoletnich, reprezentujących zupełnie nowe pokolenie aktorów. Są młodzi, utalentowani, ale przede wszystkim bardzo pracowici. I nikogo nie powinno zaskoczyć, jeśli okaże się, że w najbliższej przyszłości, któreś z nich dołączy do europejskiej czołówki.
Polak obok DiCaprio, Pitta i Pacino
"Polski aktor Rafał Zawierucha zaangażowany do roli młodego Romana Polańskiego" - brzmiała poniedziałkowa informacja opiniotwórczego "The Hollywood Reporter", która wymieniała imponującą obsadę nowego filmu Tarantino "Once Upon a Time in Hollywood".
Opowiada on o Ricku Daltonie (w tej roli Leonardo DiCaprio), byłej gwieździe serialowych westernów, a także Cliffie Booth - kaskaderze, który go dublował (Brad Pitt). Próbują oni o sobie przypomnieć branży filmowej w 1969 roku, gdy w Los Angeles sekta Mansona popełnia morderstwa. Wśród ofiar jest Sharon Tate, żona Romana Polańskiego.
"Once Upon a Time in Hollywood" - zgodnie z zapowiedziami reżysera - ma być jego przedostatnim filmem w karierze. Tarantino odpowiedzialny jest zarówno za scenariusz, jak i reżyserię. Do kin obraz wejdzie 26 lipca 2019 roku, ale wiele wskazuje na to, że jako pierwsza zobaczy go widownia przyszłorocznego festiwalu w Cannes.
Autorowi głośnych "Pulp Fiction" czy "Bękartów wojny" udało się - pomimo pewnych kłopotów wizerunkowych po tym, jak Uma Thurman opowiedziała publicznie o kulisach ich współpracy - zgromadzić najciekawsze nazwiska Hollywood. Poza wspomnianymi DiCaprio i Pittem w filmie pojawią się: Margot Robbie (jako Sharon Tate), Lena Dunham, Maya Hawke (córka Umy Thurman i Ethana Hawke'a), Al Pacino, Burt Reynolds, Luke Perry, Dakota Fanning i Damon Herriman (jako Charles Manson).
Kim jest Zawierucha?
W Polsce wielu zadało sobie pytanie, kim jest Rafał Zawierucha. Żadnych skandali na koncie, częściej widywany na festiwalach filmowych w roli widza niż na ściankach. 31-latek z Kielc, absolwent warszawskiej Akademii Teatralnej ma na koncie 28 ról filmowych i telewizyjnych - w tym u Andrzeja Wajdy, Jerzego Stuhra, Kingi Dębskiej, Łukasza Palkowskiego czy Jana Komasy. Były to przede wszystkim postacie drugoplanowe lub epizodyczne. I nic w tym złego. Wystarczy wspomnieć genialnego Alana Rickmana, którego dorobek i najsłynniejsze role to właśnie te drugoplanowe. Poza tym Zawierucha zaledwie kilka lat temu ukończył studia, trudno więc wymagać od niego długiej listy pierwszoplanowych ról.
U Tarantino zagra również postać drugoplanową. Ale jaką - samego młodego Romana Polańskiego. Rola może być niewielka, bo seria zabójstw sekty Charlesa Mansona jest tłem głównego wątku, a sam Polański w czasie, gdy jego żona - Sharon Tate - została zamordowana, był w Europie na planie zdjęciowym. Dla aktora to jednak życiowa szansa, która może być przepustką do kolejnych produkcji.
- O wyborze roli decyduje dużo czynników, również to, jak ktoś jest fizycznie podobny do wizji reżysera. Często przy castingach odpadają aktorzy, którzy nie zawsze są słabsi, ale którzy po prostu nie wpisują się w wyobrażenie reżysera. W przypadku Rafała duże znaczenie miało to, że do roli Romana Polańskiego fizycznie pasuje - podkreśla Patrycja Wanat, dziennikarka i krytyczka filmowa TOK FM.
Zmiana pokoleniowa
Zawierucha dość niespodziewanie dołączył do listy Polaków, którzy mają realne szanse na przeżycie przygody życia w ciekawych filmowych projektach.
- Fascynujące jest to, że młodzi aktorzy nie mają dziś żadnych kompleksów związanych z granicami. Wydaje mi się, że to jest pewna zmiana pokoleniowa. Dla nas, ludzi urodzonych w końcówce PRL-u czy na początku lat 90. kariera w innym kraju jest na wyciągnięcie ręki. Nie ma już takich blokad językowych. Jesteśmy lepiej wyedukowani. A Jakub Gierszał jest w ogóle fenomenem, bo mówi biegle po polsku, niemiecku i angielsku - zwraca uwagę Patrycja Wanat.
- Teraz młodzi ludzie, poza tym, że mają wreszcie narzędzie w postaci języka, to są też uczeni odwagi artystycznej, pewnego rodzaju szaleństwa - podkreśla Wojciech Malajkat, rektor warszawskiej Akademii Teatralnej.
"Nie mają skandali na koncie"
Trzon listy młodych gwiazd tworzy trójka laureatów European Shooting Stars, prestiżowego europejskiego wyróżnienia dla wschodzących talentów aktorskich. W ostatnich sześciu latach po ten laur sięgali: Jakub Gierszał, Mateusz Kościukiewicz i Zofia Wichłacz. Nie można też zapominać o takich indywidualność jak: Joanna Kulig, Dawid Ogrodnik czy Michalina Olszańska.
Łączy ich nie tylko talent, pracowitość, ale też skromność, pokora i brak skandali. Ich nazwiska w serwisach plotkarskich pojawią się najczęściej w kontekście stylizacji na czerwonym dywanie z okazji ich premier lub otrzymania jakiejś ważnej nagrody. Nie silą się na bycie ekspertami od żywienia zwierząt, odplamiania czy idealnych związków. Niemal w ogóle, a jeśli już to bardzo zdawkowo, opowiadają o swoich rodzinach, bliskich czy związkach partnerskich.
- Nie mają skandali na koncie, ponieważ bardzo ciężko pracują. Bardziej im zależy na tym, żeby być aktorem, aktorką, a nie celebrytą, celebrytką. Mają inaczej ustawione wartości, wiedzą, co jest dla nich ważne - ocenia Patrycja Wanat.
Polski James Dean
Jakub Gierszał, którego rodzice wyprowadzili się do Niemiec, gdy on sam miał kilka miesięcy, ma niezwykłą łatwość w odtwarzaniu postaci zarówno polsko-, anglo- jak i niemieckojęzycznych. Gdy zagrał w polsko-niemiecko-holenderskiej produkcji Urszuli Antoniak "Pomiędzy słowami", do której zdjęcia powstały w Berlinie, mało kto z niemieckiej części ekipy wierzył w to, że Gierszał jest Polakiem.
Aktor zachwycił już swoim debiutem w filmie Jacka Borcucha "Wszystko, co kocham", jednak rozgłos i pierwsze nagrody - w tym prestiżową Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego - dała mu główna rola w "Sali samobójców" Jana Komasy. Późniejsze role w "Yumie" czy "Nieulotnych" umocniły go na pozycji jednego z najciekawszych i najbardziej utalentowanych aktorów młodego pokolenia.
W ubiegłym roku aż cztery filmy z udziałem Gierszała (trzy z nim w roli głównej) były pokazywane w Konkursie Głównym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Niemal od początku swojej kariery starał się jednocześnie grać w Polsce, jak i za granicą. Zadebiutował w niemieckim dramacie "Mroczny świat" Frauke Finsterwalder. W 2016 roku zachwycił Festival Sundance podwójnie: rolą basisty w "Córkach dancingu" Agnieszki Smoczyńskiej oraz jedną z głównych ról w "Morisie z Ameryki" Chada Hartigana.
Zbyszek Cybulski naszych czasów
Drugim z Polaków z European Shooting Stars jest kolega Gierszała z roku - Mateusz Kościukiewicz. W 2010 roku Kościukiewicz brawurowo zagrał w "Matce Teresie od kotów" Pawła Sali, za którą to rolę otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Karlowych Warach. Zachwyt budziła jego rola we "Wszystko, co kocham". Mówiono o nim jako o Zbyszku Cybulskim naszych czasów.
Jeszcze w trakcie studiów zagrał epizod u Petera Greenawaya w "Nocnej straży". Później występował głównie w polskich filmach i teatrach, tworząc kilka kreacji, które na długo zapadły w pamięć widzów.
W ostatnich latach pojawiły się dwa zagraniczne tytuły w jego portfolio: "Na imię miał Franciszek" oraz "Elixir".
Można być niemal pewnym, że Kościukiewicz zrobi jeszcze bardzo dużo, skoro w Polsce osiągnął wszystko, na co aktor przed trzydziestką może liczyć.
Cudowne dziecko kina
22-letnia Zofia Wichłacz to najmłodsza polska laureatka europejskiego wyróżnienia. Co ciekawe, debiutowała jako 17-latka w anglojęzycznym dokumencie "Niegdyś moja matka".
Pomimo tak młodego wieku Wichłacz przykuła uwagę międzynarodowej krytyki rolami w "Mieście 44" Jana Komasy, "Zgodzie" Macieja Sobieszczańskiego i "Pokocie" Agnieszki Holland.
Wichłacz, która wywodzi się z artystycznego domu, miała szansę zagrać w spektaklu Marcina Wrony "Moralność pani Dulskiej" i w "Powidokach" - ostatnim filmie Andrzeja Wajdy. W nim aktorka wcieliła się w rolę Hani - studentki Władysława Strzemińskiego, która jest zachwycona talentem i osobowością swojego mistrza. Wajda w swoim filmie bardzo subtelnie zarysował relację, która wykracza poza zwykły układ nauczyciel-uczeń.
Jako zaledwie 21-latka otrzymała nominację do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego, która jest spełnieniem marzeniem każdego ambitnego aktora w Polsce. Na koncie ma już Polską Nagrodę Filmową Orzeł i gdyńskiego Złotego Lwa za rolę pierwszoplanową w filmie Komasy.
Europejska Jennifer Lawrence
Nieco starsza od wymienionych Joanna Kulig stała się w ostatnich latach jedną z najjaśniejszych gwiazd rodzimego aktorstwa. Trudno uwierzyć, że kilka lat temu chciała porzucić wyuczony zawód.
Ma na koncie kilkadziesiąt ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych. Świetnie odnajduje się w kreowaniu postaci dramatycznych, komicznych i tym, co pomiędzy. Polską krytykę zachwyciła Teresą w filmie "Środa, czwartek rano", która była jej debiutem filmowym. Jak sama później mówiła, nagrody, które otrzymała, trochę jej ciążyły, bo została zaszufladkowana.
Gdy publiczność, krytycy i jury Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes zobaczyli "Zimną wojnę", zachwytom pod adresem Kulig nie było końca. Pojawiły się porównania do Jennifer Lawrence czy młodej Jeanne Moreau.
Polska gwiazda za kreację w "Zimnej wojnie" trafiła nawet do grona faworytek zbliżającego się oscarowego wyścigu. Może to tylko dmuchanie w balonik - niczym wokół polskiej reprezentacji przed mundialem w Rosji - jednak szanse na samą nominację są duże. A to i tak ogromny sukces. Sukces, który otwiera drzwi do najważniejszych światowych reżyserów castingów, a to oni podsuwają propozycje reżyserom i producentom.
Buntownik z wyboru
Dawid Ogrodnik studiował na jednym roku z Kościukiewiczem i Gierszałem w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego. Cała trójka była zawieszana za to, że sprzeciwiali się przemocy psychicznej stosowanej przez jednego z profesorów. Byli niepokorni, ale bardzo pracowici.
Ma 32 lata i zagrał w 11 filmach fabularnych, a każda jego rola doceniana była w Polsce i za granicą. Ogrodnik zachwyca swoją wszechstronnością. Uwagę na siebie zwrócił rolą Rahima w "Jesteś Bogiem" Leszka Dawida, ale to główną rolą w "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy trafił do czołówki najlepszych i najciekawszych aktorów w Polsce. I nie tylko - zdobył nagrodę aktorską na festiwalu w Seattle. Później rozśmieszał w "Disco polo", poruszał w "Ostatniej rodzinie". Rola w "Cichej nocy" Piotra Domalewskiego dała mu drugiego Złotego Lwa w Gdyni.
Dotychczas Ogrodnik zagrał z powodzeniem dwie duże role w międzynarodowych produkcjach. 22 sierpnia premierę miał film "O Grande Circo Místico" Carlosa Dieguesa z Vincentem Casselem w roli głównej. W postprodukcji jest belgijsko-łotewski "Oleg" Jurisa Kursietisa, w której Polak gra jedną z głównych ról.
Michalina o wielu twarzach
Rok 2016 był niezwykle udany w karierze Michaliny Olszańskiej, 26-letniej aktorki, skrzypaczki, pisarki i autorki tekstów piosenek, które sama wykonuje. To wtedy Olszańska zachwyciła rolami w "Córkach dancingu" i "Ja, Olga Hepnarova" Tomása Weinreba i Petra Kazdy, które docenione zostały przez międzynarodową krytykę i publiczność wielu festiwali na świecie. Rola Hepnarovej przyniosła jej kilka nagród - w tym "czeskiego Oscara" dla najlepszej roli żeńskiej (Olszańska grała w całości po czesku).
Zanim Olszańska zagrała słynną czechosłowacką morderczynię, miała już w cv role u Władysława Pasikowskiego, Jana Komasy, Jacka Bromskiego.
Kolejnym głośnym zagranicznym filmem w dorobku młodej aktorki była "Matylda" Aleksieja Uczitiela. Olszańska wcieliła się w tytułową bohaterkę, kochankę cara Mikołaja II - Matyldę Krzesińską. Film jeszcze przed premierą budził kontrowersje w Rosji, gdyż uderzał w wizerunek "ukochanego" cara.
W postprodukcji są kolejne międzynarodowe tytuły, w których zagrała 26-latka. Niebawem zobaczymy ją w amerykańskim dramacie historycznym Stevena Oritta "My Name Is Sara", najnowszym filmie Agnieszki Holland "Gareth Jones" i w portugalskim filmie Brunona Gascona "Carga", gdzie gra główną, podwójną rolę.
Olszańska wciela się również w postać Poli Negri w niemiecko-francusko-luksembursko-wietnamskiej produkcji telewizyjnej "Clash of Futures", która przedstawia losy niezwykłych postaci trudnych czasów lat 20. i 30. XX wieku.
"Aktorstwo jest niewdzięcznym zawodem"
Oprócz wspomnianych aktorów można by jeszcze wymienić: Michalinę Łabacz, Tomasza Ziętka, Justynę Wasilewską – to kolejni młodzi artyści, którzy mogą stać się naszym towarem eksportowym. A przecież nie wiemy, jakie jeszcze talenty, które czekają na swój łut szczęścia, skrywają sceny teatralne w Polsce.
- Aktorstwo jest niewdzięcznym zawodem. Poza tym, że jesteś zdolny i masz warunki, to jeszcze musisz zostać wypatrzony. W tej kwestii piłeczka nie jest po twojej stronie - poza udziałem w maksymalnie dużej liczbie castingów i współpracą z dobrym agentem - zauważa Patrycja Wanat.
Malajkat dodaje, że dla studentów aktorstwa organizowane są zajęcia z castingu. - Absolwenci nie są bezbronni w walce o swoje miejsce w tym bardzo gęstym szeregu – mówi rektor warszawskiej Akademii Teatralnej.
Zmiany systemowe
Rzeczniczka prasowa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Monika Piętas-Kurek podkreśla, że "zaczyna się wielka pozytywna zmiana, ponieważ w życie wejdzie ustawa "o wspieraniu produkcji audiowizualnej", której projekt zaakceptował rząd.
Zgodnie z projektem producenci audiowizualni, koproducenci oraz przedsiębiorcy wykonujący usługi przy produkcji utworów audiowizualnych będą mogli uzyskać zwrot części kosztów poniesionych na produkcję w naszym kraju. Projekt ustawy trafił do pierwszego czytania w Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. - Wszystko zależy od tempa prac - mówi Piętas-Kurek.
- Ustawa ma w pełni zrewolucjonizować rynek koprodukcji międzynarodowych, ponieważ będzie większa możliwość współpracy. Zmienią się na lepsze zasady finansowania. To otworzy rynek dla polskich aktorów.
Dotychczasowe warunki przyznawania dofinansowania z budżetu PISF nakładały na twórców obowiązek zaangażowania polskich filmowców. W większości przypadków byli to wybitni przedstawiciele ekip: montażyści, operatorzy kamer, autorzy zdjęć, charakteryzatorzy, kostiumografowie czy scenografowie.
- Koprodukcje mniejszościowe w PISF są ważnym narzędziem współpracy z innymi krajami, ale przede wszystkim pozwalają na pozyskanie kapitału zagranicznego dla polskich filmowców. Dzięki nim europejskie fundusze filmowe odwzajemniają wsparcie na rzecz polskich projektów większościowych - dodaje rzeczniczka Instytutu.
Polskie kino pod lupą hollywoodzkich decydentów
Promocją rodzimych talentów zajmują się nie tylko agencje aktorskie, szkoły filmowe czy PISF. Podejmowane są różne działania, chociażby przez specjalne wydarzenia branżowe podczas festiwali filmowych.
Niemal co roku do Krakowa zapraszani są na festiwal Off Camera wybitni reżyserowie castingów ze Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. W 2017 roku w jury Konkursu Polskich Filmów Fabularnych podczas krakowskiego festiwalu zasiadała Victoria Thomas, która jest odpowiedzialna za casting do "Once Upon a Time in Hollywood".
Alicja Myśliwiec, rzeczniczka prasowa festiwalu i dziennikarka, zwraca uwagę, że dla reżyserów castingów, którzy przyjeżdżają na festiwal, poznawanie polskich talentów aktorskich jest bardzo ważne. - W ramach Off Camera Pro Industry prowadzą zamknięte warsztaty dla polskich aktorów, gdzie zwracają uwagę na to, w jaki sposób przygotować się do dużego międzynarodowego castingu czy jak się poruszać na rynku międzynarodowym - podkreśla Myśliwiec.
Rzeczniczka Off Camera zaznacza, że zaproszeni reżyserzy castingu z dużym zainteresowaniem patrzą na polską kinematografię. - Sprawdzają filmy z ostatnich kilku lat, patrzą, co dzieje się na rynku, przyglądają się polskim aktorom - dodaje.
- Takie warsztaty prowadziła Ellen Chenoweth, która była odpowiedzialna za casting do filmów między innymi braci Coen. To na festiwalu spotkały się aktorka Parker Posey z Juliet Taylor, która robiła casting u Woody’ego Allena, i tak się zaczęła ich współpraca. Lucy Bevan, która odpowiedzialna była za casting do filmów Disneya czy do "Morderstwa w Orient Expressie", z dużym zainteresowaniem dopytywała o polskich aktorów i rynek polskich seriali - opowiada Myśliwiec.
Rzeczniczka podkreśla, że zapraszanie cenionych reżyserów castingu do Krakowa jest stałym elementem festiwalu. - Zawsze chcemy, żeby był obecny przynajmniej jeden reżyser castingów. Mamy taką swoją misję: chcemy przypominać, że film jest pracą zespołową. Ich punkt widzenia jest dla nas bardzo cenny - zaznacza Myśliwiec.